12
sty
2018
60

ALIAS GRACE

ALIAS GRACE (Alias Grace), Reż. Mary Harron, Scen. Sarah Polley & Margaret Atwood na podstawie powieści jej autorstwa, Wyk. Sarah Gadon, Edward Holcroft, Rebecca Liddiard, Anna Paquin, Zachary Levi, David Cronenberg, Kerr Logan, Kanada/USA, 2017, Netflix

ALIAS GRACE jest kolejną, po Opowieści podręcznej doskonałą adaptacją prozy kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood. I kolejną produkcją TV – opowiadaną autorskim głosem kobiet, jej twórczyń: scenopisarek, reżyserki oraz producentek. I jest to głos feministyczny, silny i zwarty. Stanowiący widomy dowód na to, że na zachodzie – zaczęto na poważnie traktować fakty związane z tym, że (przynajmniej) w świecie kinematografii kończy się pewna epoka… Epoka patriarchalnej, maczystowskiej, alfa-samczej, a przede wszystkim mizoginicznej siły.

ALIAS GRACE zasługuje na podziw ze wszech miar. Ten sześcioodcinkowy mini serial jest absolutnie wspaniały, pod każdym realizacyjnym względem. Z doskonałym aktorstwem – na czele. A to, że ma wydźwięk silnie emancypacyjny – nie ukrywam – dla mnie osobiście – stanowi jego dodatkową zaletę!

alias-grace-poster-pic

*   *   *

Jeśli jest coś, co obserwuję w kulturze, a szczególnie jej ‘konsumpcji’ w Polsce – a wydaje mi się bardzo znamienne – uważam, że powinnam się tym zająć w swoich tekstach…. Poziom cynizmu oraz obiektywny wgląd w dane na temat polskiego TV-widza i tego, co lubi sobie obejrzeć najbardziej – każe mi zaznaczyć, że po wielkim światowym sukcesie produkcji Hulu pt. ’Opowieść Podręcznej’, na podstawie prozy Margaret Atwood pojęcie “światowy sukces” – wykluczyło ze statystyk, po raz kolejny Polaków, jako tych, którzy do tegoż sukcesu się przyłożyli…

Nie dziwią mnie zatem wcale dwa fakty, które splatają się w dość oczywistą, acz smutną całość. Pierwszy z nich odzwierciedla trendy światowe: Netflix zdecydował się na własną produkcję oryginalną pt. Alias Grace, opartą na prozie tej samej autorki: przez niektórych uważaną za “ultra-feministkę”. A drugi specyfikę naszego, lokalnego, polskiego rynku: platforma streamingowa & gigant medialny w jednym ledwo musnął Alias Grace swoimi działaniami PR-owymi i promocyjnymi … Słusznie (szloch) z biznesowego punktu widzenia przyjmując, że nie ma to sensu. Bo obejrzy go jakaś niewielka grupka osób i lasu rąk wypisujących w swoich statusach na Fejsbuniu jaka to perła i jak bardzo ją poleca – nie uświadczy… Niestety się nie pomylili (szloch)…

Pozwólcie zatem, że zanim przejdę do sedna, czyli omawiania serialu Alias Grace – zajmę się tematem, który w mojej głowie bardzo mocno się z nim, na swój sposób łączy! Bo tekst ten poświęcony jest produkcji TV, przy której brak choćby kilku słów na temat, który jest ultra ważny, niezwykle potrzebny do podtrzymywania w dyskursie społecznym, w naszym kraju, w moim odczuciu – byłby z mej strony zwyczajnym obciachem!

Po “aferze Weinsteina” i akcji w mediach społecznościowych pt. #metoo – w Stanach przyszedł czas na ruch, zwany #time’s up! I popieram go całym sercem. Bo od #metoo wyróżnia go coś niezwykle istotnego: przejście z “roli ofiary” męskiej supremacji do kolektywnej, zintegrowanej siły wspólnotowości kobiet, które nie tyle wyrażają solidarny sprzeciw wobec patriarchalnego systemu (w tym przypadku w świecie kinematografii) ale które idą “po swoje” – formując fundację na rzecz zwalczania nierówności w płacach i traktowaniu kobiet w środowisku pracy. Inspirując, motywując i dając przykład, przy pomocy największych gwiazd kina – kobietom mniej uprzywilejowanym finansowo i społecznie do tego, by spróbowały odmienić swoje życie, odmienić sytuacje w swoim środowisku zawodowym. I to jest właściwa i jedyna droga! Wzruszyła mnie solidarność największych gwiazd Hollywood wyrażona tym, że wszystkie jak jeden mąż ubrały się na ceremonię rozdania Złotych Globów na czarno, akcentując fakt, że są zjednoczone w idei wzajemnego wspierania się w świecie, w którym do tej pory w 99,9 % karty rozdawali mężczyźni. Wspaniała przemowa Ophrah Winfrey, która odebrała nagrodę imienia Cecile’a de Mille’a za całokształt twórczości, Natalie Portman, która w swojej wypowiedzi wypomniała HFPA (Hollywoodzkiemu Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej), które od 1944 roku przyznaje Złote Globy fakt, że w nominacjach do tej prestiżowej nagrody znowu nie było ani jednej kobiety reżyserki (oburzające jest szczególnie to, że Greta Gerwig, której film “Lady Bird” uzyskał w sumie cztery (sic!) nominacje: w tym za najlepszy obraz w kategorii musical lub komedia (wygrana); najlepsza rola pierwszoplanowa w musicalu lub komedii (wygrana); najlepszy scenariusz oraz najlepsza rola drugoplanowa w kategorii musical lub komedia – reżyserię – ominął!!!) mówią same za siebie.

Jestem z nich dumna! Z tych wszystkich wspaniałych aktorek, kobiet szołbiznesu, kobiet, które szczególnie dobrze wiedzą jak bardzo wiele musiały poświęcić i jak wiele upokorzeń znieść w drodze na “Hollywoodzki parnas”, z czym musiały się borykać w świecie, w którym od ponad stu lat każdy, wpływowy producencki sku*** – mógł zarządzać ich karierami – patrząc jedynie na to ile mają lat i jak się prezentują ich “atrybuty kobiecości” nie tyle w oku kamery, co w jego prywatnym odczuciu…

I piszę o tym przy okazji recenzji Alias Grace z całą premedytacją. Bo żaden “współczesny” serial nie dotyka bardziej kwestii tego, z czym kobiety w świecie męskiej supremacji musiały się zmagać, i co ich dotyczyło najdotkliwiej i najbardziej. Bo to serial o tym, dokładnie o tym – z czym kobiety miały do czynienia przez stulecia. A zwłaszcza “ładne” i “młode”.

*   *   *

Podtrzymuje to wszystko, co napisałam przy okazji recenzji arcydzieła, jakim jest w mojej opinii serial “Opowieść Podręcznej”. Zasada, że wybitna pisarka, wraz ze świetną reżyserką & scenarzystką, o doskonałej umiejętności psychologicznego wglądu i wiwisekcji motywów działań bohaterów (Sarah Polley jest autorką miedzy innymi wielokrotnie nagradzanego dokumentu pt. ”Stories we tell”) tworzą razem scenariusz, nad którym autorka prozy sprawuje pieczę – sprawdza się doskonale! Po raz kolejny bowiem Atwood jest producentem wykonawczym produkcji, która wykorzystuje jej dorobek intelektualny. Z sukcesem dla całości!

Alias Grace w przeciwieństwie do “Opowieści Podręcznej” kieruje nasz wzrok w jak najbardziej realną przeszłość, a nie w dystopijną wizję okropnej przyszłości. Wydana w 1996 roku, pod tym samym tytułem powieść Atwood, nie pierwszy raz w jej przypadku, jedna z “shortlisty” nominowanych do Booker Prize (ykhm) przenosi nas w czasy, o których moim zdaniem wciąż warto opowiadać, a na pewno warto o nich pamiętać!  p05kswkc

Akcja Alias Grace rozpoczyna się w roku 1859, i dzieje w wiktoriańskiej Kanadzie (czyli w czasach, zanim cztery kolonie wchodzące w skład Brytyjskiej Ameryki Północnej uchwaliły konfederacje Kanady i powołały nowe państwo).

Na kanwie scenariusza opartego o wątek zagadki kryminalnej poznajemy losy Grace Marks (absolutnie c u d o w n a kreacja Sarah Gadon), biednej służącej, która przebywa w więzieniu od roku 1843, oskarżona o zabójstwo dwóch osób. Farmera i właściciela posiadłości, w której pracowała (Paul Gross) i jego gospodyni (świetna Anna Paquin). Prawdziwy zabójca, stajenny (Kerr Logan) w narracji Alias Grace jest przedstawiony jako mężczyzna, który “używał” jej jako narzędzia manipulacji i kogoś, kto mizerotę i niedolę życia młodej, naiwnej, acz wyjątkowo ślicznej dziewczyny, tyrającej ciężko jako służka wykorzystał do własnych celów, by opracować plan zbrodni…

Alias Grace jest zbudowane wokół dwuosiowej narracji, w której losy “morderczyni” Grace przedstawiane są naprzemiennie w scenach retrospektywnych, cofających nas do samych początków, czyli czasów, kiedy to dziewczyna przybyła statkiem do Kanady z całą rodziną i rozpoczęła swoje zawodowe życie.

636452114953018032-AG-EP03-DAY56-00063-2Wątek dodatkowy stanowi relacja Grace z amerykańskim lekarzem (trudno oprzeć się wrażeniu, że uczyniono z jego postaci kogoś, dla kogo pierwowzór stanowili pierwsi psychiatrzy – próbujący stosować psychoanalizę). Doktor Simon Jordan (bardzo dobry Edward Holcroft), jest sprowadzony do miasta, w którym w więziennej celi Grace marnotrawi swoje najlepsze lata jako ten, który ma pomóc lokalnej społeczności, pod przewodnictwem wielebnego Verringera (w tej roli uznany, kultowy kanadyjski reżyser, znany z filmów takich jak: ‘Mucha; ‘Crash’; ‘Existenz’; ‘Historia Przemocy’; ‘Niebezpieczna metoda’ oraz ‘Mapy Gwiazd’: David Cronenberg) by poprzez spotkania i wielogodzinne rozmowy, w których kluczowe są próby doktora, aby „podejść” Grace od strony skojarzeń i analizy snów – dotrzeć do sedna wydarzeń, jakie miały miejsce w dniu morderstwa i poprzedzających je faktów. I z nadzieją, że dzięki nim Grace okaże się być niewinna. I odzyska wolność.

I podobnie, jak to miało miejsce w przypadku “Opowieści Podręcznej”, czyli wewnętrznych (znacznie bardziej niż tych wypowiadanych na głos) monologów dziewczyny – otrzymujemy pełniejszy obraz życia Grace przed, w czasie i po morderstwie. aliasgrace

alias-grace-netflix

To, co jest absolutnie cudownie oddane w adaptacji prozy Atwood i rewelacyjnie odmalowane w doskonałej kreacji Sarah Gadon – to portret kobiety, która opowiada o sobie z pozycji kogoś, kto jest społecznie i kulturowo niesłyszalny i niezauważalny! Jej kreacja zawiera w sobie zarówno kruchość i delikatność bohaterki w czasach, w których jej kobiecość dopiero dojrzewała, pączkowała, jak i siłę, determinację oraz zdolność do spojrzenia na siebie jako kogoś, kto musiał nauczyć się odgrywać pewną rolę, prezentować się światu tak by nie robić sobie wrogów, a zjednywać przyjaciół. Kto rozwinął w sobie umiejętność funkcjonowania niejako w dwóch wydaniach, dwóch osobach. Kto nauczył się ukrywać swoje “ja” a eksponować maskę, pozę, atrybuty akceptowane społecznie. I nauczył się nimi posługiwać i żonglować doskonale dobrze – po to by móc przetrwać.

Mnie osobiście Alias Grace zafascynowało najbardziej złożonością portretu psychologicznego głównej bohaterki. Który w zasadzie zawiera w sobie całe spektrum tego, o czym serial traktuje. A jest to opowieść o kształtowaniu się jej drogi do emancypacji i wyzwolenia spod męskiej supremacji na tyle, na ile było to możliwe w czasach, w których przyszło jej żyć. Pełnych zakłamania i purytańskiej hipokryzji, zwalczających i tłumiących siłą w kobietach ich popęd erotyczny, zmuszających je do ukrywania go, do wyparcia i sublimacji. A mężczyzn czyniących tymi, którzy mają prawo nim zarządzać, używać wedle własnej woli. Ale przede wszystkim takich, w których kultura, religia i obyczaje podtrzymywały przekonanie o tym, że los kobiet – nie tylko leży całkowicie w męskich rękach, ale że zostały „stworzone niejako dla nich”, dla ich przyjemności i satysfakcji.

 Sarah-Gadon_actress_Alias-Grace_Serie_NETFLIX-2017_S1_Ep01_09

Postać Grace (tytuł serialu jest absolutnie doskonały “alias” pochodzi z łaciny i oznacza “znany jako”, co w dzisiejszym słowniku możemy utożsamiać z pseudonimem lub “ksywą”) została mistrzowsko sportretowana jako kobieta, która poprzez własne, traumatyczne, bolesne doświadczenia związane z życiem w czasach, w których los płci żeńskiej (z nielicznymi wyjątkami kobiet należących do klasy wyższej, bogatych z urodzenia lub mogących zarządzać odziedziczonym majątkiem) zależał w stu procentach od męskiego “widzimisię” – nauczyła się jak się z tym faktem obchodzić. By jakkolwiek skorzystać z tego, co życie, wraz z tym, co jej klasie społecznej było dostępne, czyli – mikroskopijnymi możliwościami – przyniosło jej choć odrobinę satysfakcji.

Właściwie – w mej prywatnej opinii – Alias Grace jest kostiumową metaforą tego, co w patriarchalnej kulturze było przez tysiąclecia postrzegane jako “kobiece” wraz z nadanymi mu przez te kulturę znakami “dodatnimi” i “ujemnymi”. „Dodatnie” – rzecz jasna, atrybuty od zawsze, wiązały się z fizyczną atrakcyjnością, a także osobowościowymi i emocjonalnymi właściwościami, takimi jak: uległość, bierność, posłuszeństwo, skromność, brak ambicji, szczególnie intelektualnych czy zawodowych, emocjonalny, a nie racjonalny stosunek do rzeczywistości, słabość charakteru, spolegliwość, etc. Im bardziej reprezentantki „słabej płci” stanowiły zaprzeczenie tych cech, a już tym bardziej, gdy je w oczach męskich utożsamiały zanadto lub zbyt eksponowały – tym bardziej narażone były na dwa tego świata ostracyzmy. Zaprzeczenie ich „kobiecości”, niechęć, aż do nienawiści, z agresją i przemocą włącznie. Lub też na stanie się obiektem nieuświadomionych fantazmatów o naturze erotycznej, w których najczęściej padały ofiarą supremacji męskiej jako te, które szczególnie silnie były pożądane cieleśnie, szczególnie mocno pragnione jako ‘okazy trudne do zdobycia’ i zawłaszczenia.

To, co w Alias Grace wydaje mi się szczególnie nośne, niezwykle ważne i doskonale oddane – to te wszystkie kwestie, które Sarah Gadon jako Grace przedstawia nam w sposób niezwykle subtelny i zagrany aktorsko na najwyższym C. Jesteśmy, tak jak Doctor Jordan nią zafascynowani. Nie dlatego, że jest piękna (choć to zawsze było i jest ważne), ale dlatego, że jest zagadką. Że przedstawia zarówno nam, jak i jemu swoje losy w sposób, który pozwala nam zrozumieć sedno zjawiska emancypacji! I że jak w pewnym momencie zaczniemy przeczuwać – z Grace jako ofiary męskiego świata uczynią kogoś, kto nie tylko zdał sobie z tego sprawę, że nią był – ale kogoś, kto podjął wewnętrzną decyzję by nią już nigdy więcej nie być. I przeprowadza nas, poprzez poznanie jej najskrytszych myśli przez proces, który odbyła do odpowiedzi na pytanie o to, co pozwoliło jej przetrwać to wszystko co ją spotkało. I co pozwoliło jej – finalnie – uzyskać jakiś rodzaj podmiotowości w świecie, który jej to nie tylko uniemożliwiał, ale który wręcz jej tego zabraniał.

Alias Grace to gorzko – słodki hymn na rzecz kobiecej solidarności, siły, porozumienia, ‘siostrzenstwa’. A przede wszystkim opowieść o tym jak bardzo kobiety cierpiały całe wieki z tytułu bycia reprezantkami swej płci. Płci, którą świat męski rozpostarł na dwóch jakże okropnych do znoszenia, niesprawiedliwych, traumatyzujących i obciążających psychicznie krańcach skali. Jako pogardzane “istoty niższego sortu” lub jako “obiekty pożądania”.

Oba z nich były na swój sposób nie do zniesienia. I oba miały swoje (najczęściej) straszne konsekwencje.

Świat, o którym opowiada Alias Grace jest światem malowanym mocnymi barwami, o jednoznacznym zabarwieniu, ale nie jest to świat demagogiczny. To świat bardzo prawdziwy, bardzo mocno przyklejony do realiów. Łącznie z tym, że oddaje też i ten smutny fakt, że w patriarchalnej kulturze “paniczyków”, którzy kobiety traktują jak ‘przedmiot’ – chowają matki! Matki wychowane przez kulturę patriarchalną na kobiety, które zawsze męskiej supremacji się poddawały i które nigdy nie nauczyły się innego świata…

Zatem kwestia, którą Alias Grace – w moim odczuciu – stawia jako najważniejszą – jest ta, która mówi nam o tym, że bez solidarności kobiecej na każdym poziomie, na każdym szczeblu społecznym, w każdej sprawie, która kobiet w świecie męskim dotyczy – kobiety nie będą w stanie uzyskać takiej siły, która pozwoli im supremację męską pokonać.

Zaczynałam tę recenzję od kilku zdań dotyczących tegorocznej ceremonii rozdania Złotych Globów i ruchu #time’s up!

Nie bez przyczyny. Alias Grace jest serialem, który przypomina nam wszystkim, a nam kobietom przede wszystkim, że nasza siła to siła, która wywodzi się z solidarnego współpracowania na rzecz tego, byśmy mogły zacząć opowiadać świat własnym głosem lub też dwugłosem – z mężczyznami. Ale jedynie tymi, w których znajdziemy partnerów, takimi, którzy nas szanują, doceniają, traktują jako „istoty równe sobie”.

 

You may also like

BĘKART
CHŁOPI
EUFORIA
MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ