1
wrz
2016
62

AŻ DO PIEKŁA

AŻ DO PIEKŁA (Hell or High Water), Reż. David MacKenzie, Scen. Taylor Sheridan, Wyk. Jeff Bridges, Chris Pine, Ben Foster, Gil Birmingham, USA, 2016

Hell yeah! Ale to jest kawał świetnego kina! Dłonie – po projekcji AŻ DO PIEKŁA  – same składały mi się do oklasków!

Najnowszy obraz Davida Mackenzie, reżysera między innymi Ostatniej miłości na ziemi, na podstawie scenariusza Taylora Sheridana (autor “Sicario” ) – oglądałam z wypiekami na twarzy. I z podziwem dla doskonale skonstruowanej, fantastycznie budującej napięcie narracji, wspaniałych zdjęć, świetnej gry aktorskiej. I last but not least – dla towarzyszącej obrazowi – ścieżce muzycznej – autorstwa Nicka Cave’a i Warrena Ellisa.

To kino gatunkowe pełną gębą. “it’s a man’s, man’s, man’s world” chciałoby się rzec.

Rewelacyjnie ogrywa “mit dzikiego Zachodu” – bo akcja w całości dzieje się w sercu Ameryki – zachodnim Teksasie. Mnie osobiście najbardziej urzekło to, w jaki sposób Aż do piekła nawiązuje do tradycji wielkiego kina amerykańskiego, z westernem na czele. Jednocześnie nie gubiąc ani na chwilę – perspektywy „tu i teraz”.

image005

Zdewastowane ekonomicznie miasteczka Teksasu, “dziury zabite dechami”, w których żyje się biednie i zazwyczaj na granicy prawa, dzika, pustynna przyroda – to tło fabuły Aż do piekła.

Bracia Howard – młodszy Toby (wyśmienity Chris Pine – co przyznaję – było dla mnie wielce przyjemnym zaskoczeniem – bo do tej pory – niestety – uważałam go jedynie za „aktorskie ciacho” ) i starszy – Tanner (świetny Ben Foster) – jak to w życiu bywa – to kompletnie dwie różne osobowości. Dwie całkowicie odmienne biografie. Toby jest spokojny i wyważony. Typ stratega. Rozwodnik, dla którego dobro jego dzieci stanowi wartość nadrzędną. Najpierw myśli, potem działa. Jego brat, zaś – to furiat i wielbiciel „spontanu”, który zdaje się wyznawać filozofię życiową określaną „no risk, no fun”. Nigdy, w dorosłym życiu, nigdzie nie zagrzał dłużej miejsca, z wyjątkiem celi więziennej.

image006

Nie zmienia to faktu, że bracia się bardzo kochają, a po ostatniej odsiadce Tannera – postanawiają połączyć siły. Chcą wymierzyć sprawiedliwość. Wielkie zło w obrazie Aż do piekła – symbolizuje bank. Ten sam, który chce skonfiskować ich rodzinną, ale zadłużoną ziemię.

W Teksasie o przemoc łatwo. Tam, prawie każdy wyciąga spluwę i strzela, szybciej niż zdąży powiedzieć “raz, dwa, trzy”. Ale braciom nie chodzi o rozlew krwi. Chcą napaść na bank, by zrealizować pewien, bardzo konkretny cel. Nie chcą poważnych kłopotów.

Błyskotliwie dopieszczony w detalach – plan złodziejskiego skoku – się udaje. Ale, w pewnym momencie, sprawy wymykają się spod kontroli, a za Tobym i Tannerem rusza policyjna obława. Przewodzi jej niejaki Marcus Hamilton (Jeff Bridges), który jako ranger (przepraszam, ale z wiadomych przyczyn – określenie „strażnik Teksasu” – nie przechodzi mi przez usta) 😉 zjadł zęby na tego typu sprawach. A ta, wydaje się mu szczególnie smakowitym kąskiem, którego nie zamierza sobie odmówić, w ostatnim momencie przed przejściem na emeryturę.

image006.1

Aż do piekła – Davidowi MacKenziemu – udało się nad podziw świetnie! Rzadko się zdarza w dzisiejszym kinie taka perełka, która – choć ogrywa większość znanych klisz gatunkowych – robi to wyjątkowo pięknie, sprawnie, inteligentnie i bez cienia poczucia, że mamy do czynienia z “odgrzewanym kotletem”.

Moje serce kinomaniaczki – rosło także w każdej scenie, w której widać wyraźnie, jak bardzo pięknie reżyser tego obrazu dba o każdy szczegół. Jego bohaterowie wyglądają dokładnie tak, jak powinni. Co – tu dygresja – szczególnie dobrze oddają kostiumy, za które odpowiada Polka: Małgosia Turzyńska (ta sama, która „ubiera” bohaterów – w tej chwili – w już absolutnie kultowej – produkcji oryginalnej Netflix: „Stranger Things”).

Jeśli idzie o moje zdanie – wiodące skrzypce – w tej nad wyraz udanej grze zespołowej – gra doskonały scenariusz Sheridana, a szczególnie napisane przez niego postaci głównych bohaterów. Mamy bowiem w Aż do piekła do czynienia z dwoma rewelacyjnie rozpisanymi duetami. Jednym z nich są bracia Howard, którzy bycie „wyjętymi spod prawa” rozgrywają na zupełnie inny sposób. Drugi zaś, stanowi tandem rangerów: Marcus oraz jego „prawa ręka” Alberto (Gill Birmigham) – pół Meksykanin, pół Indianin z plemienia Komanczów.

Nie ma co gadać, to trzeba obejrzeć… Bo dialogi – pomiędzy tymi duetami – stanowią wyjątkowy kąsek filmowy!

W przypadku Aż do piekła – znaleźć można sporo referencji i odniesień (ale lekko i doskonale przetransponowanych) do takich obrazów, jak: “Prawdziwe męstwo”, czy “To nie jest kraj dla starych ludzi” Braci Coen, a nawet nieco z ikonicznego “Bonnie and Clyde”. Nie zmienia to faktu, że obraz ten urzeka i fascynuje – od pierwszych minut!

Uwielbiam, kiedy ktoś potrafi tak angażująco i doskonale warsztatowo – jak to robi MacKenzie – opowiedzieć mi historię, nawet starą jak świat – ale po swojemu. Bez cienia skuchy, ściemy i pójścia na łatwiznę. I tak jest właśnie w tym przypadku.

A scena końcowa tego filmu – to wisienka na torcie. Najsmaczniejszym, jaki jadłam w kinie od kilku miesięcy!

You may also like

CIVIL WAR
PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART

Skomentuj