21
kw.
2016
78

MUSTANG

MUSTANG (Mustang). Reż.  Deniz Gamze Ergüven, Scen. Deniz Gamze Ergüven & Alice Winocour, Wyk. Günes Sensoy, Doga Zeynep Doguslu, Tugba Sunguroglu, Elit Iscan, Ilayda Akdogan, Francja / Niemcy/ Turcja/ Katar, 2015

Ostatni raz, kiedy byłam świadkiem podobnej sytuacji – mającej charakter socjologicznej obserwacji uczestniczącej – zdarzył się w roku 2006, kiedy na polskie ekrany trafił obraz “Tajemnica Brokeback Mountain”. Równo dekadę później, film MUSTANG dostarcza mi poczucia déjà vu. W sali kinowej, pełnej po brzegi, jest cicho jak makiem zasiał. A skupienie, graniczące z napięciem nie do wytrzymania można ciąć siekierą – tak jest gęste. Kiedy po projekcji zapalają się światła, widzę to co wtedy – wszędzie oczy mokre od łez. I ludzi, którzy wstają z foteli kinowych, jakby w letargu, jakby budzili się z seansu u hipnotyzera.

Reżyserka Mustanga – Turczynka z pochodzenia, od lat mieszkająca we Francji: Deniz Gamze Ergüven – objawiła w swym obrazie talent do narracji filmowej tak wielki, że trudno uwierzyć, że to jej debiut fabularny!

Czy emigracja pomogła jej w tym, by umiała opowiedzieć o swoim kraju z tej perspektywy – tego nie wiem. Wiem jednak, że nagrodzony na zeszłorocznym festiwalu filmowym w Cannes w kategorii najlepszy film europejski oraz nominowany zarówno do Oscara, jak i Złotych Globów w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny – obraz Ergüven w jej ojczyźnie nie jest uznawany za powód do narodowej dumy.  To okropnie przykre. Ale bardzo dobrze oddające fakt, o którym reżyserka w skali makro w Mustangu opowiada. A opowiada o uścisku kleszczy kulturowych. O ich jarzmie – które skazuje ludzi pragnących autonomii i wolności wyboru na działania, które odciskają piętno na całym ich życiu. I o tym, że cena swobody w pewnych systemach społecznych jest ogromna, a niekiedy kosztuje życie.

Mustang to nazwa własna dla rasy dzikich koni. Określenie to pochodzi od hiszpańskiego “mesteno” co oznacza <bez właściciela>. Ergüven używa tej metafory w sposób więcej niż doskonały.

 

Posiłkując się przepięknymi, onirycznymi wręcz niekiedy zdjęciami autorstwa duetu: David Chizallet & Ersin Gok oraz wspaniałą muzyką Warrena’a Ellis’a (współpracownika Nick’a Cave’a) reżyserka opowiada przejmująco o pięciu siostrach, dawno temu osieroconych przez oboje rodziców, które żyją pod kuratelą babci oraz wuja na prowincji Turcji. Z ich miejscowości do Istambułu jest aż tysiąc kilometrów!

Poznajemy je, gdy ze “źrebiątek” przeistaczają się w “klacze”. Dwie najstarsze z nich: Sonay i Selma już nimi są, Ece jest trzecia z kolei jeśli idzie o wiek. Jest jeszcze Nur, a najmłodsza z nich Lale – ma około 10 lat. Budząca się – coraz bardziej wyraźnie w najstarszych siostrach seksualność, o której mogą szeptać jedynie pokątnie, napięcie erotyczne, które odczuwają wszystkie w swych rozkwitających, nastoletnich ciałach jest kanwą dla opowieści, którą reżyserka Mustanga prowadzi dwu, a nawet trzytorowo. Pierwsze – uniwersalne spojrzenie – to ich perspektywa. Drugim jest panoramiczny obraz rodzinny, społeczny i kulturowy. W świecie, w jakim przyszło żyć dziewczynkom, a z którym całkowicie utożsamia się ich babka – kobiety to “istoty podległe woli Pana”. A jest nim mężczyzna. Dlatego wymaga się od nich tego, by do przyszłej i najważniejsze życiowej roli – żony – były przygotowane perfekcyjnie.

Trzecią – najważniejszą – jest perspektywa najmłodszej z sióstr – Lale. To z niej bowiem  Ergüven uczyniła narratorkę opowieści. To ona, jako ta, która ma możliwość obserwacji i wyciągania wniosków z doświadczeń, jakie staną się udziałem starszych sióstr  – jest tytułowym Mustangiem.

Dzień, pewien zwykły z pozoru dzień, gdy po szkole, dziewczęta udają sie wraz z kolegami z klasy na plażę, a tam jak przystało na ich wiek taplają w morzu, bawiąc w swego rodzaju zapasy, przytapiając, włażąc na siebie i chichocząc – staje sie końcem ich dziecięcego świata, a zarazem końcem wolności. Bezpowrotnie – za sprawą przekazanej dalej przez wścibską sąsiadkę oczerniającej je plotki o czynieniu bezeceństw i sianiu zgorszenia, narażających ich rodzinę na dyshonor – stają sie zakładniczkami patriarchalnej kultury, w której przyszło się im chować.

A ta płci żeńskiej – dodajmy – płeć żeńska w tym świecie rozumiana jest jako ta, która zapewnia ciągłość dominacji i władzy mężczyznom – nie toleruje w wydaniu innym, niż to, które reprezentuje babcia dziewczynek. W tym świecie kobieta jest przedmiotem.

mustang.2

 

Siostry zatem czeka kara: ograniczenie wolności osobistej, dostępu do świata zewnętrznego, możliwości spotkań z rówieśnikami. Każda próba jej łamania lub niesubordynacji skutkować będzie jedynie zaostrzeniem sankcji. Finalnie, ich dom stanie się okratowanym więzieniem.

W kulturze, w której żyją siostry – ich podmiotowość nie ma żadnego znaczenia. To, co sobą reprezentują, poza ciałem zdolnym do prokreacji oraz umiejętnościami sprawdzenia się w roli gospodyni domowej – nikogo nie interesuje.

Skoro zatem dziewczęta, swoim dojrzewaniem zaczynaja zagrażać spokojowi domu i rodziny oraz ustalonym od pokoleń regułom – jedyne, co je czeka, to po kolei, wedle wieku – zaaranżowane małżeństwo. Nic dziwnego, że węzeł ślubny w Mustangu nabiera symboliki węzła gordyjskiego.

Aranżacja małżeństwa, dla nie mających nic do powiedzenia w tej kwestii młodych ludzi przypomina targ niewolniczy. Rodziny wymieniają się swymi latoroślami niczym kupcy – właściciele „żywego towaru”. 

 

mustang.1

Relację pomiędzy babką dziewcząt, a ich wujem – Ergüven przedstawia jako freudowską. Matka wobec syna pełni rolę potulnej i usłużnej poddanej. I ten schemat, powielany od pokoleń – zdaje się mówić reżyserka – odpowiada za podwaliny dla kultury patriarchalnej!

I mnie osobiście – ten psychologiczno – diagnostyczny wątek Mustanga – najbardziej rozwalił emocjonalnie. 

Bo nie jest tak, że tylko sobie obserwowałam, jak inni popłakują. Sama miałam gulę w gardle, mokre oczy i trzewia związane na supeł.

Ergüven specjalnie nie skupia się na ich postaciach. Choć je bardzo wyraźnie zarysowuje. I to stanowi o tym, że mam do jej obrazu tak wielki szacunek. I że – co więcej – tak bardzo się z jego przekazem identyfikuję. To, że obarczając winą złożony świat rodzinnej i kulturowej hipokryzji , osadzonej na tabuizacji i wyparciu wszystkiego, co podważa reguły społecznego funkcjonowania, tworzących zbiorowość niemych wspólników zbrodni –  nie pastwi się nad nim, tylko po prostu wystawia im “środkowy palec”!

Mustang, katartycznie wybija na plan pierwszy postać Lale – która jako najmłodsza, najbardziej krnąbrna, najbardziej zuchwała i w pełni świadoma tego, co stałoby się jej udziałem, gdyby nie podjęła desperackiej próby ucieczki  – jest tego filmu prawdziwą heroiną. Tym bardziej wspaniałą, że jest jeszcze dzieckiem!

To Lale bowiem podejmie ryzyko i gigantyczny wysiłek, by wyrwać  się z koszmaru, który za chwilę stałby się jej udziałem. To ona wnosi w serca widzów tego filmu  – promyk nadziei. Bo przecież wszyscy jej kibicujemy. Wszyscy pragniemy jej szczęścia. Jej możliwości samostanowienia, zrealizowania się w “wolnym świecie”, który da jej taką szansę. Wszyscy chcemy, żeby jej się udało. Na całe życie.

You may also like

PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART
PAMIĘĆ