21
sty
2015
242

THE KNICK – SEZON PIERWSZY

 

the-knick-cinemax

THE KNICK (The Knick) Reż. Steven Soderbergh. Wyk. Clive Owen, Andre Holland, Jeremy Bobb, Eve Hewson, Juliet Rylance. 2014, dostępny na HBO

Nie ukrywam – fakt, że The Knick wyreżyserował Soderbergh skutecznie zachęcił mnie do obejrzenia tej produkcji… nawet pomimo tego, że przez dwa ostatnie lata reżyser „straszył” fanów obietnicą przejścia na zawodową emeryturę. Będę nieco złośliwa – przypomina mi to emocjonalny szantaż w związku, w którym jedna ze stron co jakiś czas grozi rozwodem… choć wszyscy i tak wiedzą, że oboje bez siebie żyć nie mogą.

Kiedy zaczęłam The Knick oglądać miałam wrażenie déjà vu… i w końcu „klik” – przypomniałam sobie! Już kiedyś miałam do czynienia z podobnym fenomenem. Było to w czasach, kiedy byłam dzieckiem. W 1977 roku na rynku wydawniczym w Polsce, ukazała się po raz pierwszy książka (wielokrotnie wznawiana), którą chcieli przeczytać wszyscy dorośli jakich znałam, z moimi rodzicami na czele. A było to “Stulecie chirurgów” Jurgena Thorwalda.

A jest to książka świetna, którą polecam każdemu, kogo kręci kawał fantastycznej roboty z pogranicza literatury faktu oraz – cóż – nazwę to po swojemu – “sensacji”.

Na czym polegał fenomen tej literatury? Ano na tym, że w sposób niezwykle barwny, fantastycznie ciekawy, dojmująco prawdziwy oraz totalnie wciągający opowiadał przystępnym językiem dzieje rozwoju arcy trudnej dziedziny medycyny jaką jest właśnie chirurgia. A jest to ta jej działka, która jest specjalna, nie tylko w obszarze nauki, ale również z kilku istotnych, psychologicznie rzecz ujmując „ludzkich” powodów. Jest o tajemnicy ciała, tych jego obszarów, do których my, zwykli ludzie nigdy nie mamy dostępu, dzieje się na styku życia i śmierci i zawsze wiąże się (nawet jeśli jest ono mikroskopijne) z ryzykiem i tym dziwnym, specyficznym poczuciem, że uczestniczymy w jakiejś odmianie “gry w rosyjską ruletkę”.

Nie uwierzę nikomu, kto miał choćby najbardziej banalny zabieg pod narkozą, że nie kotłowały sie w jego głowie wyżej wymienione myśli.

Wstęp przydługi, zatem pora na omówienie pierwszego sezonu The Knick.

Produkcji, na którą podczas oglądania, wielokrotnie psioczyłam, by w finałowym odcinku klasnąć w dłonie i skwasić się, że przyjdzie mi jak to w przypadku seriali, czekać na następny sezon długie miesiące.

Opowieść zaczyna się w początkach XX wieku, w Nowym Jorku, w szpitalu The Knickerbrocker (miejsce autentyczne historycznie). John Thackery (świetny Clive Owen! – nominowany do Złotego Globa za tę rolę) jest w nim niezwykle cenionym, uchodzącym za wybitnie zdolnego chirurgiem. To facet całkowicie owładnięty obsesją zgłębiania tajemnic swego zawodu, dociekania kolejnych możliwości rozwoju medycyny i leczenia kolejnych coraz bardziej skomplikowanych, wcześniej narażonych na wysoką śmiertelność przypadków. Jest też… (pardon za chamski spoiler, ale się nie da inaczej) narkomanem.

Jego praca, uzależnienie i kariera w tym szpitalu to kanwa fabuły The Knick. I jest to wstęp scenariuszowo rewelacyjny. Sekwencja czołowa serialu, a także finałowa – mistrz!

Przejdę teraz do punktowania kwestii, które uważam za świetne i tych, które mnie irytowały.

A ponieważ lubię pozytywne zakończenia… zacznę od słabości. Do połowy serialu (12 epizodów) miałam poczucie, że scenariusz napisano głównie na modłę “political correctness” oraz w myśl zasady: “dajmy ludziom to, co lubią oglądać, nawet jak nie bardzo przystaje do realiów historycznych, ale jest teraz nośne w kulturze” i zbyt dużo w nim „scriptdoktorskich podkręceń” – z punktu widzenia czasów, o których opowiada – więcej, niż mogłabym się spodziewać po robocie TV z tzw. wyższej półki…. niemniej “in the end of the day” robota się obroniła!

A teraz przejdę do zachwytów!

Świetne zdjęcia, wspaniała scenografia i kostiumy. Rewelacyjna muzyka Clive’a Martineza (tego od filmu “Drive”).

Cudowny bohater główny: Dr. Thackery to ten rodzaj postaci, którą się kocha – pomimo jego koszmarnych wad i słabości.

I najważniejsze ze wszystkiego – czyli to, co jest w tej produkcji najbardziej pociągające, wciągające i poruszające: to sceny skupione wokół operacji, przypadków medycznych i pracy nad rozwojem nauki! Wszystkie te wątki The Knick, w których narracja dotyczy stołu chirurgicznego lub intelektualnego wysiłku lekarzy by pokonać choroby i przypadki, sytuacje, w których nie dają rady, ponoszą klęskę, kiedy główkują godzinami jak się zmierzyć z dopiero rodzącym się światem technologii, badań i nauki są po prostu porywające!

Bo jest to po prostu, co tu dużo gadać – serial z cyklu: “bawiąc, uczy”, jakkolwiek głupio to nie brzmi (bo „zabawy” w nim mało). Wybitnie dobrze uzmysławia nam, widzom, w jak cudownych – patrząc na to właśnie z naukowej strony –  czasach żyjemy i jak bardzo wiele zawdzięczamy ludziom pokroju Thackery’ego.

Nie mogłabym tego tekstu nie zakończyć nawiązaniem do filmu “Bogowie” Łukasza Palkowskiego.

Pada w serialu The Knick takie zdanie, wypowiadane przez jednego z chirurgów: “marzę o tym, by przestano na nas patrzeć jak na rzeźników”.

Tak, właśnie – to serial o tym, kiedy chirurdzy wkraczali w erę stawania się “Bogami”.

You may also like

EUFORIA
MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ
SZPIEG WŚRÓD PRZYJACIÓŁ
ROZMOWY Z PRZYJACIÓŁMI

Skomentuj