17
paź
2018
82

American Film Festival – wszystkie stany kina! – edycja 9.

Od lat obiecuję sobie, że się na AFF (American Film Festival) do Wrocławia wybiorę. Zawsze to samo. Z Warszawy daleko, a coś tam, a coś tam. I co roku jest mi żal. Bo przecież to jedna z najświetniejszych imprez filmowych w Polsce! Dla każdego kinomaniaka arcyważna. W dodatku w mieście, które jest piękne, kulturalnie & kulturowo niezwykle ważne na mapie Polski… A wracając do sedna tego tekstu, czyli AFF  – jest to, w naszym nadwiślańskim kraju  – wydarzenie szczególne. Żadne inne nie prezentuje sedna tego, czym jest amerykańska kinematografia (czytaj ta, która jest utożsamiana z kinem jako takim) niż American Film Festival. Slogan reklamowy Festiwalu mówi sam za siebie: WSZYSTKIE STANY KINA.

I nie byłabym sobą gdybym tego nie zaznaczyła wyraźnie. AFF stara się prezentować co roku, już od 9 lat (ale ten czas leci, whoa!) to, co w kinie amerykańskim zarówno huczy medialnie tak głośno, że dociera transoceanicznie aż nad Wisłę. Jak i to co bardziej niszowe, off’owe, od-autorskie i artystyczne, acz zawsze ciekawe, inspirujące i nietuzinkowe. Sama selekcja obrazów na festiwal jest zajęciem niełatwym. I wymaga dużego znawstwa tematyki. Bo trzeba pamiętać, że co roku, z samych kilku największych i najbogatszych amerykańskich studiów filmowych trafia w Stanach na duży ekran nie mniej niż 60 filmów. A pozostałe produkcje, które wchodzą do dystrybucji kinowej liczy się w setkach!…

*    *    *

9. edycja American Film Festival rozpocznie się 23 października 2018 roku i potrwa 6 dni. W tym czasie widzowie będą mogli zobaczyć aż 88 filmów (sic!) pełnometrażowych, z czego 57 zostanie pokazanych w Polsce po raz pierwszy. Jak przystało na liczący się, duży festiwal filmowy AFF dzieli się także się na dedykowane sekcje. Po pełny wgląd & program wraz z detalami tego, co przygotowano na ten rok zapraszam na stronę www festiwalu (kliknij). Tymczasem spieszę nadmienić o najciekawszych, w mym subiektywnym odczuciu, pokazywanych podczas jego trwania – tytułach.

Na otwarcie AFF przygotował film, który był przebojem tegorocznego MFF w Wenecji i jest wychwalany przez najważniejszych krytyków filmowych pod niebiosa. To “Narodziny gwiazdy” (A Star Is Born) – czwarty już w historii (a trzeci remake), z którego najbardziej znanym do tej pory był ten w wykonaniu Barbry Streisand i Chrisa Kristoffersona z 1976 roku. Tym razem autorstwa Bradley’a Cooper’a (debiut reżyserki aktora – znanego z filmów takich jak: “Poradnik pozytywnego myślenia”; “American Hustle” czy też “American Sniper”). Gra w nim, prócz Bradleya również Lady Gaga, o której kreacji mówi się już głośno w kontekście tego filmu jako o mocnym Oscarowym faworycie.

Na zakończenie festiwalu zaś przygotowano gratkę niebywałą, do której ja osobiście ślinię się od wielu miesięcy: “Bracia Sisters” (The Sisters Brothers). To z kolei nagrodzony Srebrnym Lwem za reżyserię w Wenecji najnowszy obraz Jacquesa Audiarda (autor m.in. kultowego już filmu “Prorok”) na podstawie bestsellerowej opowieści Patricka deWitta. W tej stylizowanej na western komedii absurdu w stylu rodem z twórczości braci Coen w rolach głównych występują tak wspaniali aktorzy jak: John C. Reilly, Joaquin Phoenix oraz Jake Gyllenhaal.

Na tym nie koniec festiwalowych hitów, z którymi zapoznać się będzie można na AFF. Z Toronto przyjeżdża do Wrocławia “Wymazać siebie” (Boy Erased), poruszający dramat w reżyserii Joela Edgertona, z Lucasem Hedgesem (Manchester by the sea), Nicole Kidman i Russell’em Crowe w rolach głównych.

Niecierpliwi obejrzą jedyny polski pokaz przedpremierowy najnowszego filmu uwielbianego przeze mnie Luca Guadagnino (Tamte dni, tamte noce; Nienasyceni) – remake kultowego horroru Dario Argento z roku 1977 pt. “Suspiria”. W rolach głównych Tilda Swinton oraz Dakota Johnson.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A także film z udziałem jednej z najbardziej uzdolnionych aktorek młodego pokolenia Mii Wasikowski i partnerującym jej Robertem Pattisonem pt. “Damulka” (Damsel).

Oraz mojego kolejnego – podwójnego faworyta – najnowszy obraz Gusa van Santa pt. “Bez obaw, daleko nie zajdzie” (Don’t worry, He won’t Get Far on Foot) z uwielbianym przeze mnie, jak zawsze znakomitym Joaquinem Phoenixem w roli głównej!

AFF przytulił też do serduszka (chwała, o chwała!) niepokorne dziecię Hollywood w postaci Ethana Hawke’a. Ukochany aktor mojego pokolenia wystąpi na nim podwójnie. Raz jako reżyser filmu “Blaze”, a dwa jako aktor obrazu “Pierwszy reformowany” (First Reformed).

Będą też pokazy filmów amerykańskich, które w znaczący sposób zajmują się kulturą tego kraju. Mówiąc o niej, czy też dotykając jej swoistego fenomenu i postaci ją kreujących na przeróżny sposób. Niemniej wszystkie te obrazy łączy to, że zamiarem ich reżyserów było opowiedzenie nam o USA widzianymi oczyma twórców realizujących się artystycznie w kraju, który pop-kulturę jako zjawisko o niebywałej mocy rażenia, że się tak wyrażę “wymyślił”.

AFF zaprezentuje zatem: “Tajemnice Silver Lake”; “Dziedzictwo. Hereditary”; “Czarne bractwo BlacKkKlansman” oraz “Pierwszego Człowieka”.

*    *    *

Ambicją American Film Festival jest prezentowanie jak najszerszego spektrum kinematografii amerykańskiej. Nic dziwnego, że film dokumentalny zajmuje w nim pokaźne miejsce. Bo też, umówmy się, że w tym gatunku powstaje w USA rocznie co najmniej tuzin wybitnych dzieł. Na najprzeróżniejsze tematy. Zatem w sekcji Special Docs znajdą się najważniejsze dokumenty prezentujące wszelakie oblicza Ameryki. Na szczególną uwagę zasługują moim zdaniem trzy z nich: “Weed the People”, “RGB” oraz “Three Identical Strangers”.

W sekcji tej, znajdzie się także obraz dokumentalny poświęcony tematyce kulinariów & fine dining, pt. „Chef Flynn – najmłodszy kucharz świata”. Który z racji mojego miłosnego i pasjonackiego stosunku do gotowania i jedzenia interesuje mnie od dawna (patrz recenzja “Noma. My perfect storm”). Film opowiada o obecnie 19-to letniemu chłopaku, tzw. cudownym dziecku amerykańskich kulinariów. Odkąd Flynn McGarry skończył kilka lat pragnął jedynie jednego – kreować dania, być szefem kuchni i specjalizować się w tzw. fine dining. W marcu tego roku otworzył w Nowym Jorku własną restaurację, Gem.

Doskonale zapowiada się także sekcja HBO Specials. Widzowie AFF będą mieli do wyboru aż cztery tytuły, które wyprodukowała ta znana z oferty premium stacja TV. W niej – moją szczególną uwagę przykuły dwa z nich: „Jane Fonda w pięciu odsłonach (Jane Fonda in Five Acts) oraz „Robin Williams: W mojej głowie” (Robin Williams: Come Inside My Mind).

*    *    *

Bohaterem tegorocznej retrospektywy będzie Hal Ashby. Jeden z czołowych przedstawicieli nurtu zwanego New Hollywood. Reżyser, którego twórczość w dużej mierze ukonstytuowała się w atmosferze rewolucji kulturowej 1968 roku. Podczas AFF pokazanych zostanie aż 7 jego filmów, w tym uchodzący za wybitny „Harold i Maud” z roku 1971.

AFF gościć będzie także dwójkę twórców, niezwykle zasłużonych dla niezależnego kina amerykańskiego. Indie Star Award – otrzymają Alexandre Rockwell oraz Sara Driver. On jest autorem, nagrodzonego na festiwalu w Sundance „Ugotowanego” (In the Soup), czy też noweli pt. The Wrong Man wchodzącej w skład „Czterech Pokoi”, współreżyserowanych przez Quentina Tarantino. Ona zaś producentką wczesnych filmów Jima Jarmuscha i reżyserką filmów fabularnych oraz dokumentalnych – w tym najnowszego poświęconego jednemu z najważniejszych malarzy XX wieku Jean – Michel’owi Basquiat’owi, pt „Basquiat: nim nadeszła sława” (Boom for Real: The Late Teenage Years of Jean-Michel Basquiat)

*    *    *

Program American Film Festival obserwuję od lat, co roku będąc pod wrażeniem tego, jak się rozwija. Jestem detalistką i zwracam uwagę na szczegóły. Hasło AFF “Wszystkie Stany Kina” jest nie tylko więcej niż świetne, więcej niż chwytliwe i inteligentne. To jest hasło doskonałe!

Amerykańska kinematografia to nie tylko filmy rodem z Hollywood. Blockbustery. Wielkie produkcje, turbo budżety. Nazwiska znane pod każdą szerokością geograficzną. Kinematografię amerykańską wyróżnia od innych właśnie to, że złożona jest absolutnie z tego wszystkiego, czym kraj ten jest. A jest jak konglomerat. Układanka. Puzzle. Skala od krańca do krańca. W którym przenosząc się z jednego stanu do innego – można niekiedy odnieść wrażenie podobne temu, gdyby pojechać do całkiem innego kraju.

American Film Festival przyjęło sobie cel bardzo ambitny. Prezentować jak najbardziej pełny i przekrojowy obraz kinematografii kraju, który sam w sobie jest niejednoznaczny, mocno rozwarstwiony, fascynujący odmiennością i różnorodnością. AFF patrzy szeroko, wyłuskuje “perełki” i je przedstawia. Rzuca obraz. Obraz świata, o którym zwykliśmy myśleć, że w swej masie jest czymś, co goni jedynie za tanim poklaskiem. I kasą. A przecież to nieprawda.

Nie istnieje żadna “prawda obiektywna” o kinematografii USA. To jak zawsze zbiór rzeczy. Jak wszędzie – tak samo pięknych, ważnych, mądrych, wzruszających i inspirujących. Jak i durnych, prostackich, nie istotnych, nie zapadających w pamięć, nic nie wnoszących w życie.

AFF jest festiwalem, który kinematografię USA traktuje z pozycji, nazwałabym to “kuratora sztuki”. Być może to nieco przesadne określenie. A na pewno bardzo osobiste podejście. Ale nie wycofam się z tego stwierdzenia. Bo tak je rozumiem. To festiwal, którego celem jest pokazanie nam na serio i na poważnie wszystkich stanów amerykańskiego kina, łącznie z tymi, w których sprawy mają się nie najbardziej gładko, nie za bogato, i nie stoją za nimi wielkie pieniądze, sława, splendory i wizerunkowe fasady. Bo Stany to Stany, a nie Hollywood. A jest ich na mapie tego kraju 51. Howgh!

*** Wszystkie zdjęcia ilustrujące tekst pochodzą z materiałów prasowych American Film Festival i zostały udostępnione dzięki uprzejmości i za zgodą jego organizatorów.

You may also like

PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART
PAMIĘĆ

Skomentuj