28
sie
2024
6

ANOTHER END

First things first. Jak wiecie – w kinie podążam własnymi ścieżkami i mam swoje fiksacje. Nie wiem czy wszyscy kinofile tak mają, ale sądzę, że nie jestem odosobniona w uporczywym wybieraniu tytułów do obejrzenia ze względu na obsadę. Ta fiksacja ma mocne racjonalne uzasadnienie. Chodzi o jakość warsztatową aktorów, o to „coś”, że potrafią ulepić z papieru pełnokrwiste postaci i pokazać je na ekranie. By film był w stanie mnie dotknąć emocjonalnie – muszę wierzyć w postaci, które oglądam. Bez względu na wszystkie realizacyjno-produkcyjne i scenariuszowe niedociągnięcia, klisze i schematy…

A tak się składa, że w Another End mamy do czynienia z aktorami o wspaniałych umiejętnościach stosowania zniuansowanych środków wyrazu. Zarówno w przypadku Gaela Garcii Bernala, którego po raz pierwszy zobaczyłam na dużym ekranie w „I Twoją matkę też” z 2001 roku, jak i Renate Reinsve, którą z kolei poznałam za sprawą „Najgorszego człowieka na świecie” (2021) – w obojgu zakochałam się na zawsze! To ważne tym bardziej, że Another End porusza kwestie relacji miłosnych i ważności emocjonalnej pewnych ludzi w naszym życiu, których utrata jest trudna i bolesna – uniwersalnie dla każdego…

Another End miał swoją światową premierę w konkursie głównym Berlinare, gdzie był nominowany do Złotego Niedźwiedzia. Krytycy filmowi obeszli się z tym obrazem nie najlepiej. Nie po raz pierwszy zatem, muszę powiedzieć, że niechęć czy też nieumiejętność do empatycznego odbioru kina, patrzenia na film (choć trochę) oczyma widza – od zawsze mnie w tej profesji zdumiewa…Bo przecież kino powstaje z myślą o zwykłych ludziach, a nie recenzentach! To im ma dawać to „coś”, co będzie rezonowało z ich marzeniami, aspiracjami, doświadczeniami, lękami i frustracjami. Z tym wszystkim, z czym się borykają na co dzień – zadając sobie pytania o sprawy i kwestie – najistotniejsze dla swojego „ja”. A miłość, śmierć i żałoba – to zagadnienia, które choć każdego dotykają na bardzo indywidualny sposób, to jednak (paradoksalnie) – w swym sednie – na najbardziej uniwersalny z możliwych! I nie bardzo imają się tego, co jest z rejestrów racjonalnych… 

*   *   *

Another End – jako tytuł nadany temu obrazowi – jest doskonałą metaforą tego wszystkiego, z czym boryka się człowiek, który doświadcza końca w jego sensie ostatecznym. Wiecie o czym mówię – jesteśmy jako gatunek tak bardzo rozwinięci, że potrafimy wyobrażać sobie niezwykle skomplikowane przedmioty i wyszukane procesy technologiczne na długo przed ich realizacją – ale nie potrafimy wyobrazić sobie ani swojego cierpienia psychicznego, ani jego skali. Wszystko co dotyczy naszych emocji jest dla naszego gatunku swego rodzaju „abstrakcją”, dopóki ich fizycznie nie doświadczymy – całymi sobą… 

To dlatego ból po utracie kogoś, kogo kochaliśmy jest tak nieznośny, trawiący i palący od środka… Nie wierzę, że istnieje choćby jedna osoba na świecie, która by nie zadawała sobie pytań o to jak przetrwać śmierć ukochanej osoby, jak się z nią pogodzić. Nie wierzę, że w obliczu faktu nieodwołalnego – ten kto tego doświadcza nie grzęźnie w pytaniach o to „co by było gdyby” – istniała możliwość naprawienia błędów, powiedzenia tego, czego się nie zdążyło, doświadczenia tego, na co się nie miało czasu lub odkładało na później, co można było lub powinno się zrobić inaczej, czy lepiej – zanim stało się za późno.

Another End się tymi pytaniami zajmuje, ale przede wszystkim zajmuje się czymś, co stanowi sedno naszego współistnienia z tymi, z którymi mamy najbardziej intymne relacje. Wszyscy chcemy wiedzieć jak być w nich szczęśliwymi i spełnionymi, ale odpowiedzi – szukamy często nieświadomie i po omacku. Jak budować relacje z ukochanymi ludźmi by nie dostarczać im zawodów i rozczarowań? Czy kocha się raz i na zawsze? I czy miłość dotyczy ludzi – takich, jakimi są, czy raczej naszych wyobrażeń i projekcji na ich temat? Za czym płaczemy po ich stracie? Czy czujemy pustkę z powodu braku fizycznej obecności obiektu naszych uczuć, czy też tego – co wnosił do naszego życia, i niemożności przeżywania i doświadczania tego, co stanowiło sedno naszej z nim relacji?

*   *   *

Nauka wie, że uczucia i pamięć są sprzężone i połączone nicią, której przerwanie lub trwałe zaburzenie powoduje nieodwracalne procesy. Ktoś, kto doznaje amnezji nie odczuwa emocji wobec osób, które wcześniej były dla niego najważniejsze na świecie, bo „nie istnieją” w jego pamięci. Skoro więc nasz mózg jest nośnikiem informacji o tym wszystkim co kochamy, dlaczego i za co – to czy zatem ciało, czy też powłoka cielesna to jedynie swego rodzaju „przechowalnia”, której znaczenie jakże często przeceniamy?…

Powyższe zagadnienia, a dokładniej – pytanie o to, czy można ulżyć cierpieniu kogoś, kto utracił ukochaną osobę – stanowią podstawę fabuły Another End. 

Akcja tego obrazu dzieje się w bliżej niesprecyzowanej, lecz nieodległej czasowo przyszłości. Rozwój technologii umożliwia istnienie firmy o nazwie Aetherna, która specjalizuje się w bardzo znamiennej usłudze – ludzie będący w żałobie po stracie kogoś najbliższego mogą dzięki niej skorzystać z „osoby zastępczej”, która pozwala zmarłego doświadczać (że tak to ujmę) ale w innym ciele i dzięki temu zyskać czas na pogodzenie się i uporanie z jej stratą. Szefową protokołu, zawiadującą restrykcyjnymi procedurami korzystania z usługi jest w niej niejaka Ebe (Bérénice Bejo – znana z nominowanej do Oscara roli w „Artyście” Michel’a Hazanavicius’a). 

Bohaterem głównym Another End czyni Sala (wspaniały Gael Garcia Bernal) – jej brata, który niedawno stracił w wypadku samochodowym wieloletnią partnerkę o imieniu Zoe. Poznajemy go w momencie, gdy odrzuca całkowicie możliwość skorzystania z oferty firmy w jakiej pracuje jego siostra. Jednak pod wpływem pewnych wydarzeń, a zwłaszcza rozmowy z sąsiadką o imieniu Juliette (Oliwia Williams) – zmienia zdanie i decyduje się (choć z oporami) skorzystać z programu i poznać „osobę zastępczą” dla Zoe (w tej roli – jak zawsze doskonała Renate Reinsve)…

Ta „nowa” Zoe jest zatem kimś kto zachowuje się jak zmarła Zoe bo posiada jej pamięć, a zatem wszystko to, co o niej stanowiło w życiu Sala – ale ma ciało należące do kogoś innego…

Nie dowiecie się ode mnie już nic więcej na temat fabuły, która skupia się na tym aby skonfrontować nas z pytaniami, na jakie nie chcielibyśmy  w realnym życiu musieć sobie odpowiadać i przynosi widzom kilka niespodzianek – aby Wam odbioru Another End nie popsuć…

*   *  *

Another End jest w moim odczuciu obrazem, którego oglądanie przynosi widzom niezwykle potrzebne z psychologicznego punktu widzenia – emocje i refleksje.  Bo to dzięki obcowaniu z nimi, „zapożyczając” je z aktorskich kreacji – jesteśmy w stanie mierzyć się z tym wszystkim, co najczęściej w tzw. realu – wypieramy ze świadomości. Życie, bowiem, w przeciwieństwie do kina nie daje nam zbyt często szansy na to, abyśmy mogli spojrzeć na najbardziej istotne dla nas kwestie z perspektywy innego, jednocześnie mogąc się w niej przejrzeć bez ponoszenia konsekwencji swoich decyzji i wyborów…

Reżyser filmu Another End Piero Messina pyta nas o zagadnienia, które nie są nam obce, a w cywilizacji jaką stworzyliśmy – są w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Człowiek od zawsze marzył o nieśmiertelności, tej niegdysiejszej prerogatywie Bogów. Nie tylko z powodu ambicji, ego i żądzy władzy. Messina sugeruje, że przede wszystkim dlatego, żeby nie cierpieć – bo jesteśmy jedynym gatunkiem na świecie, którego aparat poznawczy, intelektualny i emocjonalny czyni nas wobec cierpienia – kompletnie bezbronnymi.

A jeżeli miłość do drugiego człowieka i relacje z tymi, których kochamy są największą i najpiękniejszą z wartości jaka dotyczy naszej egzystencji jako bytów biologicznych – czy nie byłoby wspaniale gdybyśmy mogli zachować je na zawsze? To one nadają naszemu życiu sens. I znaczenie. To one nas budują i czynią nasze życie pełnym. Nic dziwnego, że chcemy aby trwały wiecznie. Another End jest właśnie o tym, że miłość nie ma końca, nie istnieje dla niej „data przydatności”, o ile jest prawdziwa, zbudowana na szacunku i uważności wobec tego jak bardzo trzeba dbać o ten kruchy skarb – każdego dnia, który jest jej dany…

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu ANOTHER END na rynku polskim: Against Gravity

You may also like

HRABIA MONTE CHRISTO
BULION I INNE NAMIĘTNOŚCI
WREDNE LIŚCIKI
WONKA

Skomentuj