BAR LUCE – czyli kawka u Wesa Andersona :-)
Może kiedyś napiszę osobny tekst zatutułowany: “ODA DO WESA ANDERSONA”. Poświęcony – każdemu z osobna i wszystkim razem filmom – tego jedynego w swoim rodzaju i jednego z moich najukochańszych twórców . Ale nie będzie to dziś J
Ten absolutny magik kina – jak się okazuje – jest także – niezwykle utalentowanym dizajnerem!
Wes Anderson zaprojektował w zeszłym roku wnętrze BAR LUCE, który mieści się w Mediolanie, na terenie słynnej Fondazione Prada. Ta szanowana instytucja od dwóch dekad organizuje wystawy, przeglądy filmów, promuje sztukę, filozofię, wydarzenia artystyczne i kulturalne.
Fundacja domu mody Prada o swoim credo mówi tak:
Do czego służy coś takiego jak instytucja kulturalna? To główne pytanie w dzisiejszych czasach. Naszym celem było wcielenie w życie pewnej idei: że kultura jako taka powinna być czymś głęboko potrzebnym, niezbędnym, a jednocześnie użytecznym. Tak samo bardzo atrakcyjnym, jak i angażującym emocjonalnie. Kultura powinna wspierać nas w życiu codziennym i pomagać nam zrozumieć to, jak świat, a w nim – my sami – ulegamy zmianom…
Fundacja domu mody Prada mieści się od zeszłego roku w nowej siedzibie, która sama w sobie jest dziełem sztuki, na miarę marzeń i ambicji spadkobierczyni oraz wnuczki założyciela tej luksusowej marki – czyli Miucci Prady i jej męża Patrizia Bartelli.
Holenderski architekt: Rem Koolhaas (laureat “architektonicznego Nobla” czyli nagrody Pritzkera) – stworzył dla nich przestrzeń olśniewającą. Połączył stare z nowym, przepych z ascezą, wąskie z szerokim, mat z błyskiem.
Fundacja domu mody Prada (łączna kubatura to 120.000 metrów) to 10 obiektów, w tym siedem stanowią zrewitalizowane budynki gorzelni z roku 1910.
Szczególnie wyróżnia się jeden z nich, którego elewacja pokryta została 24-karatowym złotem…
Wystrój jednego z barów – powierzony został Wesowi Andersonowi. Przyznacie chyba sami, że reżyser ten ma wyjątkowy dar do tworzenia magicznych światów. A jego upodobanie do retro – jest legendarne!. BAR LUCE jest niczym scenografia do filmu i na tym polega jego czar, który zawładnął mną kompletnie – od pierwszego spojrzenia.
Czas się w tym miejscu zatrzymał. Usadowiwszy się wygodnie przy jednym z kilku stolików vintage, sącząc Campari lub popijając pyszną kawę – przenosimy się w lata 50-te zeszłego stulecia. Sądząc z opinii internautów – miejsce to jest nazywane przez niektórych “kiczem – Kiczy”. Co mnie nie rusza w ogóle, a nawet bawi.
Jak wiadomo – o gustach się nie dyskutuje – dlatego mogę wyrazić jedynie własną opinię. Mnie BAR LUCE olśniewa i absolutnie zachwyca. Nawiązując do wyglądu tradycyjnych mediolańskich barów – jednocześnie naddaje im ten jedyny i niepowtarzalny Anderson’owski oldschoolowy rys! To dla mnie jak wyprawa do krainy dzieciństwa. Trampolina do innego wymiaru rzeczywistości. Cudowna gra popkulturowa.
W przestrzeni, która – rzecz jasna zawiera także dawne elementy oryginalne, a odzwierciedla w miniaturze symboliczną dla Mediolanu budowlę, jaką jest Galleria Vittorio Emanuele – mamy także zegar szkolny, retro szafę grającą, a nawet automaty do gry (ach, jak uwielbiam to zmrużone oczko!). Na jednym z nich reżyser – w roli projektanta – umieścił elementy nawiązujące do swego kultowego filmu z Billem Murrayem: “Podwodne życie ze Stevem Zissou”.
Inspiracje kinowe, z których czerpał Anderson – przy projektowaniu Baru Luce mają w tym miejscu niebagatelne znaczenie. I dowodzą jedynie jego wielkiej erudycji. Jednym z nich był klasyk neorealizmu włoskiego “Cud w Mediolanie” Vittorio de Sica (1951) drugim zaś kultowy “Rocco i jego bracia” (1960) Lucchino Viscontiego, z pamiętną rolą Alaina Delona.
Jako wybitny “iluzjonista kina” – Wes Anderson znany jest ze specyficznego stylu filmowania.
Bar Luce – to jego kolejny czarodziejski trick. Dzięki zastosowanej przez niego trójwymiarowej optyce – ta – niby scenografia – ożywa śmiechem, gwarem i życiem jakie wnoszą do niego klienci. Całkowicie współcześni. Toż to magia!
Jak sam powiedział o swoim projekcie:
myślę, że byłoby to idealne miejsce do napisania scenariusza filmowego