7
maj
2016
100

Boskie ciało – czyli refleksje przed letnią olimpiadą…

Tegoroczne XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie, odbędą się w Brazylii, w Rio de Janeiro. A zaczynają się już niedługo, bo w sierpniu. Co przypomniało mi się, kiedy obejrzałam załączony filmik, stanowiący inspiracją dla tego tekstu.

Jako dziecko uwielbiałam oglądać Olimpiady, zwłaszcza letnie (może dlatego, że nie uprawiam tzw. sportów zimowych i nie kocham zimy jako pory roku, z latem jest dokładnie na odwrót). Igrzyska – co już wiadomo było starożytnym, którzy je “wymyślili” – są tym, co masy kochają najbardziej. Zaraz po chlebie 😉

Z biegiem lat moje uwielbienie dla tego najważniejszego na świecie wydarzenia sportowego nieco przygasło, ostatnie dwie olimpiady mnie „ominęły”, bo zwyczajnie nie chciało mi się włączać TV nawet na wielkie otwarcie igrzysk, które od lat jest już tak maniacko wielkim show, że z czasem zaczęło mnie to irytować. A jako że “there is no business like showbusiness”, igrzyska to również, jakby nie patrzeć, impreza, na której miasta je organizujące zarabiają krocie.

I nie piszę o tym bez powodu. Performance artystyczny, który wymyślił autor filmiku tak mnie zaczarował, że moje myśli zaczęły krążyć wokół cielesności zawodników sportowych. A pływanie jest tą dyscypliną, która wyjątkowo mocno wybija tę kwestię na plan pierwszy.

Harmonijnie rzeźbi ciało, bo pracują przy jego trenowaniu wszystkie grupy mięśniowe, ze szczególnym uwzględnieniem klatki piersiowej i nóg. Ciało pływaków jest z zasady atletyczne, ale smukłe. Piękne niczym antyczna rzeźba. Co z kolei przypomniało mi, że również w dzieciństwie przeżyłam epizod obsesyjnej fascynacji atlasem anatomicznym, który wypatrzyłam kiedyś w domowej bibliotece i maniacko studiowałam, kartkując wte i wewte całymi tygodniami.

olipiada

Jakież to było odkrycie! Obłędnie ciekawe, magiczne wręcz, że pod skórą każdy z nas skrywa tajemniczą, precyzyjną, doskonałą, gigantyczną fabrykę. Która nieprzerwanie przez 24 godziny na dobę pracuje na pełnych obrotach. A przyznacie chyba sami – nie poświęcamy jej zbyt wielu myśli, ani uwagi – dopóki nie zacznie szwankować.

Jak mnie to totalnie zafascynowało, że człowiek jest swego rodzaju „maszyną”. To był pierwszy raz, kiedy zdałam sobie z tego sprawę.

Piękne ciało. Obsesja XXI wieku. Nieustannie mnie to wprawia w stany refleksyjne. Jak bardzo nasza kultura jest w tym względzie naznaczona umiłowaniem dla jego rzeźby, mającym swoje podwaliny w starożytnej Grecji. I jej mitologii. Bogowie mieli “boskie ciała”, które do tej pory wyznaczają wzorzec ideału postrzegania piękna fizycznego.

Byłabym totalną hipokrytką, gdybym nie napisała, że jestem fetyszystką rzeźby męskiego ciała. I nic nie mogę poradzić na to, że o ile kobiece piękno i zmysłowość odbieram w wielu innych rejestrach, tak u facetów tzw. rzeźba robi na mnie zawsze piorunujące wrażenie. Idealizuję ją. To przykra w sumie konstatacja, ale za to prawdziwa 🙂

Bo przecież mężczyzna pięknie zbudowany może być mężczyzną o prymitywnej umysłowości, i szpetnym duchu. Może być narcyzem, egomaniakiem, palantem. Wszystko to wiem. Ale tzw. wiedza nie ma tu nic do rzeczy.

To wszystko razem sprowadza mnie do konkluzji, że sport jako dyscyplina zawodowa jest kwintesencją tego wszystkiego, co rządzi naszym gatunkiem od tysiącleci. Kochamy herosów, zwycięzców, niepokonanych. Wytrenowane ciała, perfekcyjne maszyny, które sięgają po nieosiągalne, ustanawiają rekordy, dokonują niemożliwego – stawiamy na podiach, oddajemy im cześć. Umiłowania dla nich zaczęliśmy być “uczeni” tysiące już lat temu.

1st century --- --- Image by © Araldo de Luca/CORBIS

1st century — — Image by © Araldo de Luca/CORBIS

To siedzi w nas, niejako poza nasza wolą, świadomością. Jest w nas wbudowane. Dlatego tak bardzo uwielbiamy nie tylko zawodników sportowych, którzy w “naszym imieniu” zdobywają medale olimpijskie, ale też uprawiamy masowy “onanizm”, będąc wyznawcami kultu ludzi, którzy żyją z tego, że mają piękne, umięśnione ciała, są „idealni”.

Jesteśmy cywilizacją, która międli ten sam fantazmat od swego zarania. Przypisuje ludzkiej cielesnej perfekcji wszelkie inne zalety, w tym kompletnie z nią nie związane, jak intelekt, przymioty charakteru i osobowości. To dawno temu zbadany, psychologiczny fenomen. Jakże ciekawym jest to, że choć od dekad jest nagłaśniany, tak samo od dekad podlega „zbiorowemu wyparciu”.

I nic się zdajsie nie da na to poradzić. Bo sami powiedzcie, czy pływak, o którym mowa nie robi na was wrażenia boskiego? Czyż nie jest z nim tak, jakbyśmy się nagle znaleźli na wprost najwspanialszej rzeźby Michała Anioła, albo Berniniego? Lub na samym Olimpie.

Jego ciało jest zjawiskiem. Jest najwyższym osiągnieciem ludzkiej perfekcji. W tej materii jaką stanowi nasza „cielesna powłoka”.

I czyż nie jest to kwintesencja tego, co zawiera się w słowie “zawodnik”?

A słowo to – wdarło się już wiele, wiele lat temu do popularnego języka polskiego jako samodzielny symbol znaczeniowy – metaforyzując dokładnie to wszystko, co mu przydajemy: ponadprzeciętność, moc, znaczenie, wartość, siłę, wpływ, zwycięskość.

You may also like

20 lat z nami i dla nas! – Millenium DOCS AGAINST GRAVITY 2023
HANIA RANI – Piano Day 2022 w ARTE.TV
https://www.fandango.com/tar-2022-228595/movie-photos-posters
FILMY NA KTÓRE CZEKAM W 2023
„PRIMA FACIE” – czyli o tym jak Jodie Comer podbiła świat teatru!

Skomentuj