23
kw.
2021
23

CZEGO NAUCZYŁA MNIE OŚMIORNICA

CZEGO NAUCZYŁA MNIE OŚMIORNICA (My Octopus Teacher), Reż. & Scen. Pippa Ehrlich oraz James Reed, Wyk. Craig Foster, Tom Foster, RPA, 2020, dostępny na Netflix

CZEGO NAUCZYŁA MNIE OŚMIORNICA to pierwszy przyrodniczy film dokumentalny, mający tak osobisty i intymny charakter, jaki widziałam w życiu! Opowieść, która znacząco wykracza poza ten gatunek w warstwie narracyjnej, a w wizualnej – jest absolutnie powalająca. Spłakałam się na niej jak bóbr, bo też dotyka kwestii, które pozwalają spojrzeć na relacje człowieka z przyrodą i jej innymi przedstawicielami na sposób, o jakim (niestety) zapomnieliśmy dawno temu…

 

Zupełnie mnie nie dziwi, że film dokumentalny Czego nauczyła mnie ośmiornica zachwyca wszystkich: krytyków filmowych, widzów, gremia przyznające najważniejsze nagrody filmowe. Do tej pory ten niezwykle poruszający i inspirujący obraz zdobył: nagrodę BAFTA dla najlepszego filmu dokumentalnego; nagrodę ACE (stowarzyszenia amerykańskich montażystów filmowych); Critic’s Choice Documentary Award za najlepsze zdjęcia. I last but not least – jest nominowany do Oscara (to mój faworyt w tej kategorii!)

Chciałam go zobaczyć z racji na to, że staram się oglądać wszystkie obrazy, które są nagradzane i szeroko komentowane w branży filmowej. A przede wszystkim rezonują z moimi potrzebami poznawczymi. I nie bez pewnej dozy zażenowania przyznaję w tym miejscu ze wstydem, że jeżeli chodzi o byt, zwany ośmiornicą, to nigdy nie wywoływał u mnie pozytywnych skojarzeń. Niestety, do czasu obejrzenia Czego nauczyła mnie ośmiornica, śmierdziało od nich na kilometr stereotypami i uprzedzeniami…

Od dziecka, ośmiornica kojarzyła mi się z czymś groźnym, podstępnym, wręcz agresywnym. Dodatkowo odstręczającym swoją fizycznością “kosmity”… W moich wyobrażeniach (bo nigdy na żywo się z nią zetknęłam) jawiła mi się bardziej jako “monstrum” z wszelkiej maści horrorów i filmów sci-fi niż fascynujące w swej złożoności poznawczej, zdolne do działań kreatywnych i nauki, najbardziej inteligentne stworzenie z grupy bezkręgowców, które zamieszkują morza i oceany naszego globu od milionów lat! Octopus Vulgaris – bo o tej najbardziej popularnej odmianie opowiada obraz Czego nauczyła mnie ośmiornica – jeżeli chodzi o moje doświadczenia osobiste – zachowała się także w mojej pamięci jako składnik przepysznego risotta, którym uraczyła mnie 15 lat temu moja włoska przyjaciółka. Razem byłyśmy na targu, gdzie kupiła świeżo złowiony, dorodny okaz. Kilka godzin później przy winie i pogawędkach patrzyłam beznamiętnym okiem jak go “patroszy”. Gdybym tylko wiedziała to – co wtedy gdy szuflowałam przygotowane przez nią danie i w hedonistycznych zachwytach prosiłam o dokładkę – wiem dziś… Po obejrzeniu tego obrazu dokumentalnego mój “apetyt na ośmiorniczki” jakby zmalał (ykhm)…

*    *    *

Nakręcona w lwiej części w południowych wodach oceanu atlantyckiego, u wybrzeży RPA Czego nauczyła mnie ośmiornica jest jedyną w swoim rodzaju “kroniką przyjaźni” (trudno mi ubrać to, o czym opowiada w inne – bardziej pasujące określenie) pewnego mężczyzny i głowonoga (bo do tego gatunku należą ośmiornice)… Tak, wiem – brzmi to “dziwacznie”. Ale zaręczam Wam, że wynika z tego coś, co jest fenomenalnym doświadczeniem! Tak filmowym, intelektualnym, jak i emocjonalnym!

Craig Foster, zanim zdecydował się opowiedzieć ze swojej (bardzo osobistej) perspektywy o ośmiornicy, która go zafascynowała tak bardzo, że poświęcił jej ponad rok życia – zanim powstał dokument Czego nauczyła mnie ośmiornica był uznanym dokumentalistą filmowym i fotografem. A także zapalonym nurkiem. Ale, to co – przynajmniej w moim odczuciu – czyni ten obraz tak wyjątkowym to fakt, że ‘dał głos’ stworzeniu, które głosu nie ma! I jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało – to właśnie jego narracja, jego słowa o życiu bohaterki tego filmu jest w nim czymś, co rozczula najbardziej. Craig opowiada bowiem o stworzeniu, o którym nikt nie myśli w podobnych kategoriach, jak o ukochanym psie czy kocie – tak właśnie jak robią to ludzie, którzy chcą pokazać całemu światu, że ich pupil jest najmądrzejszym, najbardziej fascynującym, inspirującym zwierzęciem na świecie, bez którego obecności ich życie wydaje się tracić swój sens i urok…

I na serio, powiem Wam, że zanim obejrzałam ten film – to raczej bym się postukała w głowę i powiedziała, że brzmi to co najmniej niedorzecznie.

A jednak! Czego nauczyła mnie ośmiornica udał się nie lada wyczyn!

Oglądanie życia bezimiennej ośmiornicy (teoretycznie – takiej samej jak wszystkie inne jej podobne), którą Craig akurat poznał, której codziennie wypatrywał w oceanicznych wodach, i z którą w końcu nawiązał więź, przekraczającą wszelkie rozumowe pojmowanie “przyjaźni międzygatunkowej” – dogłębnie porusza! Zwłaszcza, że mówimy o przypadku relacji, w której jeden gatunek reprezentuje “najwyższy” na drabinie ewolucyjnego rozwoju, a drugi “najniższy” w zoologicznym i biologicznym ujęciu…

Tak, wiem, to brzmi głupio, ale w zasadzie Czego nauczyła mnie ośmiornica jest poniekąd filmem z gatunku “love story”. I nie jest to ani ironia ani rodzaj żarciku. To po prostu jest opowieść o tym, co jest uniwersalnie najistotniejsze w każdej miłosnej historii: silne uczucie do kogoś / czegoś otwiera, uwrażliwia, czyni bardziej empatycznym i uważnym na to, co inne, wcześniej nieznane, czy niezrozumiałe, czy do nas niepodobne. I tym samym wnosi w nasze własne życie unikalną wartość z tego wynikłą…

*    *    *

Wszyscy, którzy uwielbiają dokumentalne filmy przyrodnicze (tak jak ja) wiedzą, że dzięki coraz bardziej zaawansowanej technologii metod filmowania i obróbki materiału zdjęciowego możemy mieć dostęp do światów, których prawdopodobnie nigdy, inaczej, byśmy nie poznali. Możemy się przyjrzeć faunie i florze każdego zakątka ziemskiego globu w każdym niemalże jego zakresie i z tak bliska, że już bliżej być nie może. Dowiedzieć o nich wszystkiego tego, co odkryła na ich temat nauka. Ale Czego nauczyła mnie ośmiornica do technologii i wiedzy naukowej dokłada naddatek “duchowości”, jakiś rodzaj czy też wymiar humanizmu, który czyni ten obraz absolutnie wyjątkowym. Dlatego właśnie, że ma charakter intymny. Osobisty. Prywatny…

Bardziej niż reporterskie jest Czego nauczyła mnie ośmiornica – beletrystyczne. Narrator tego obrazu Craig Foster – nie tyle rzeczowo opowiada nam, ale poniekąd – zwierza z tego czemu powstał ten film. I z tego, jak bardzo jego główna bohaterka – pewna ośmiornica – zawładnęła jego życiem. A zaczyna od tego, że na pewnym jego etapie poczuł się wypalony, pusty, pozbawiony sensu i radości istnienia. Na jakiś sposób emocjonalnie “wyjałowiony”, nie umiejący okazywać uczuć, mówić o nich, dzielić ich nawet z bliskimi osobami. Ten (szczęśliwie krótki, bez żadnych demagogicznych “new age’owych” nawisów i modnych – choć najczęściej całkowicie fasadowych i jedynie deklaratywnych hasełek o jedności człowieka z naturą) rys sytuacyjny to wprowadzenie – właśnie do opowieści o tym, czego „nauczyła” Craiga Fostera – przedstawiciela gatunku “homo sapiens” – pewna ośmiornica – przedstawicielka gatunku bezkręgowców…

To film o człowieku, który będąc w mocno dojrzałym wieku postanawia poszukać ratunku dla swojej psyche w powrocie do ulubionej aktywności z czasów dzieciństwa. Do nurkowania. Po to by obcując z naturą bez osłony i “pancerza” jaki zbudował w trakcie dorosłego życia (a co symbolizuje fakt, że nurkuje bez pianki) spróbować poszukać odpowiedzi na nurtujące go pytanie o to jak ma dalej żyć i w czym znaleźć radość i satysfakcję…

Pierwotnie chce być jedynie obserwatorem. Kimś, kto w podwodny świat nie wdziera się z pozycji “większego i mądrzejszego” – “uzbrojony po zęby” w zaplecze technologiczne i arsenał sprzętowy. Po prostu chce pływać wśród ryb i mięczaków. Przyglądać się temu światu z uwagą i czułością. Choć świat ten oprócz tego, że go zawsze fascynował, potrafił być dla niego w początkach tej przygody także bardzo trudny psychicznie i postrzegany jako nieprzyjazny. Ocean może czasami wręcz osaczać natłokiem podwodnej fauny i flory, jawić się jako mroczny i groźny, a temperatura wody potrafi być przeraźliwie lodowata.

Aż pewnego dnia natyka się na pewną nie widzianą wcześniej, specyficzną “budowlę” ze skorup i muszli. I w coraz lepiej do tej pory – rozpoznanym przez niego środowisku – “spotyka” ją. Pewną młodą ośmiornicę…

I to jak Foster nam o niej opowiada i co opowiada o jednej i tej samej ośmiornicy – stanowi sedno i oś narracyjną tego obrazu. Obrazu, w którym człowiek: “gatunek rozumny” nie tyle przedstawia nam inny, który poznał od strony naukowej, a teraz w swej uprzejmości i poczuciu wyższości go nam objaśnia. Ale przedstawia nam ją od strony kogoś, kto poznał inną fascynującą istotę, wraz z jej złożonością, systemem i metodami funkcjonowania oraz percepcji świata. I perspektywa ta jest dla tego obrazu kluczowa!

*    *    *

Co z tego wynikło i jak bardzo jest to fascynujące, piękne, do głębi poruszające i dające do myślenia Czego nauczyła mnie ośmiornica zawdzięcza też nie tylko osobistej perspektywie i narracji Craiga Fostera. Nie byłby ten film dokumentalny tak olśniewający w odbiorze wszystkie zmysły, gdyby nie genialna praca operatora kamery Rogera Harrocksa oraz fenomenalny montaż Dana Schwalma. Bo Czego nauczyła mnie ośmiornica – obraz trwający jedynie około półtorej godziny – jest „esencją”  z 3.000 godzin materiału zdjęciowego (sic!). W tym tego, który opowiada o czasach, zanim Foster spotkał niewielką, acz dla niego stanowiącą przyczynek do największego przełomu i zmiany w jego życiu istotę, zwaną ośmiornicą. Istotę, która za każdym razem kiedy miał z nią do czynienia go zaskakiwała. Która uświadamiała mu jak bardzo złożonym, wspaniałym, niebywale inteligentnym i wrażliwym stworzeniem jest – jakby całkiem na przekór temu wszystkiemu, co zwykliśmy – my ludzie – o niej myśleć. Nawet jeżeli mamy jakąś wiedzę naukową na jej temat (a zazwyczaj nie mamy – patrz ja!)

To, że polecam Wam z całego kinomaniackiego serduszka film Czego nauczyła mnie ośmiornica, to jasne. Tym razem jednak dodaję do niego polecenie prosto z serca – tego człowieczego! Bo to nie tylko obraz o tym, jak w zasadzie mało wiemy (lub wiedzieć nie chcemy) o tych wszystkich istotach, które zaludniają nasza planetę, a były tu długo, długo przed nami…Ale przede wszystkim film o tym, że jako gatunek nadaliśmy sobie prerogatywy ważności i wyższości tak wielkiej, że nakazały nam zbudować hierarchię, na której szczycie posadziliśmy siebie samych. A z biegiem czasu i coraz bardziej antropocentrycznym i ego-centrycznym punktem widzenia zapomnieliśmy o tym, że należymy do świata zwierząt tak samo “równouprawnienie” jak inne gatunki, które są w nim obecne. I też chcą w nim przetrwać…

Jednakże – jak przypomina wzruszająco Czego nauczyła mnie ośmiornica – w tymże samym świecie bez umiejętności okazywania uczuć i wcielania w życie wyższych wartości, którymi się szczycimy jako gatunek, takimi jak: zdolność do budowania wspólnot, więzi emocjonalnych, współodczuwania; porozumienia poza obszarem werbalnej komunikacji; szacunek dla odrębności i potrzeb innych od naszych – o paradoksie – może się okazać, że cała nasza ewolucyjna wyższość nie chroni nas przed niczym, a jedynie pozwala „zdawać sobie sprawę” z tego jak bolesne jest odczuwanie utraty złudzenia jej posiadania…

 

You may also like

CIVIL WAR
PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART

Skomentuj