22
cze
2017
33

CZERWONY ŻÓŁW

CZERWONY ŻÓŁW (La tortue rouge), Reż. Michael Dudok de Wit, Scen. Michael Dudok de Wit & Pascale Ferran, Francja/Belgia/Japonia, 2016

Symbolem rzeczywistości niemej, acz przemawiającej w sposób, który porusza do głębi i dotyka absolutu  – jest dla mnie natura. Dlatego też CZERWONY ŻÓŁW to w mojej opinii obraz wyjątkowy. Ta 90-cio minutowa animacja, w reżyserii jednego z najbardziej utalentowanych i poważanych w swej branży artystów, jakim jest Michael Dudok de Wit porywa nas do swojego świata, który – milcząc – opowiada nam więcej, bardziej dojmująco i wzruszająco o nas samych, niż mógłby to zrobić za pomocą wszystkich najlepszych dialogów tego świata.

Czerwony_zolw_B1_nologo-e1496660685366

Czerwony żółw – opromieniony sławą nominacji (Oscar, Cezar) oraz zdobytych nagród (Nagroda specjalna: Un Certain Regard, na MFF w Cannes w zeszłym roku), pierwszy w historii pełnometrażowy film animowany, zrobiony przez Europejczyka, we współpracy z kultowym, japońskim studiem Ghibli (“Spirited Away”) trafia na polskie ekrany dzięki SCOPE 100 . Wspaniałej inicjatywie, podjętej trzy lata temu, przez naczelnego i kultowego  dystrybutora kina arthouse’owego na naszym rynku, czyli Gutek Film (pokłony do ziemi!). Scope 100 to projekt stworzony z myślą o widzach, dla których kino jest życiową pasją (wypisz – wymaluj – to ja!) J

Na podstawie nadsyłanych zgłoszeń – sto osób – uzyskuje darmowy dostęp do platformy VOD  do siedmiu nowych europejskich filmów, które zaprezentowane zostały na światowych festiwalach. Widzowie ci oddając nań swoje głosy – typują zwycięzcę.

  *    *    *

Michael Dudok de Wit do Oscara nominowany był trzy razy, w tym dwa – za animowane filmy krótkometrażowe. Statuje złotego rycerza otrzymał za jeden z nich, obraz “Ojciec i córka” w roku 2001.

Urodzony w Holandii reżyser, od lat mieszkający w Londynie, jest twórcą wyjątkowym. I w swoich pracach bardzo odbiegającym od tego, do czego widzowie chowani w zachodniej kulturze są przyzwyczajeni przez maistreamowe produkcje, ze studiów amerykańskich gigantów, takich jak: Disney czy Pixar.

Stosuje wciąż bardzo trudny, najżmudniejszy rodzaj animacji, który bazuje na ręcznych rysunkach. Praca nad jego filmami trwa lata. Być może to podejście, jakże ważne w kulturze japońskiej, ceniącej detal, kunszt, precyzję i rytuały – zaowocowało współpracą ze studiem, które w świecie animacji – uchodzi za ikonę. Ale nie bez znaczenia jest też w tym przypadku i ten fakt, że de Wit lubi opowiadać w swoich obrazach, dedykowanych raczej dorosłym, niż dzieciom –  w sposób, który jest bardzo nie a propos dzisiejszej digitalnej cywilizacji & kultury. Jego historie są bardzo kontemplacyjne, bardzo bliskie kulturze wschodnioazjatyckiej. Bardzo “zen”, można by – upraszczając – rzec…

170119_MOV_red-turtle.jpg.CROP.promo-xlarge2

Zacznijmy od tytułu jego najnowszej pracy: Czerwony żółw. Symbolika żółwia w kulturze Zachodu to coś kompletnie innego, niż w kulturze wschodnioazjatyckiej. W języku człowieka zachodu jest ona uproszczona. Banalna. Sprowadzona do “żółwiego tempa”. Podczas, gdy dla Chińczyków – na przykład – to zwierzę niezwykle ważne w ich mitologii i filozofii. Bardzo istotne. Archetypiczne wręcz. Dość powiedzieć, że żółw był już tysiące lat temu malowany na proporcach cesarzy Państwa Środka…

A i dzisiaj, w XXI wieku – wciąż – pomimo olbrzymiego postępu cywilizacyjnego i technologicznego – żółw – w krajach azjatyckich – wciąż jest ważnym symbolem, choćby w popularnej teorii, wykorzystywanej do urządzania wnętrz zgodnie z zasadami feng shui. Uosabia w niej siłę, długowieczność, szczęście, stałość, bezpieczeństwo i płodność…

Prajapońscy Ajanowie darzyli żółwie szczególna atencją. Wierzyli bowiem, że były one słupami boga mórz, podtrzymującymi modlitwy śmiertelników. Metaforyzowały związek nieba z ziemią, nazywano je ich małżeństwem. Symbol żółwia – jako archetypu – przetrwał – i wciąż jest obecny w wielu wierzeniach, mitach i religiach jako tego, który tworzy podstawy świata. 

Wiedza ta się przydaje, rzecz jasna przy oglądaniu Czerwonego żółwia. Ale nie jest dlań konieczna. To, co jest “konieczne” do tego by ten film smakować i mieć z niego gigantyczną przyjemność –  to raczej wrażliwość emocjonalna, a przede wszystkim zdolność do auto-refleksji…

W moim odczuciu to film z gatunku bardzo rzadkich przypadków, który poniesie każdego widza w jemu tylko przynależne –  indywidualne rejestry – tak emocjonalne, intelektualne, jak i duchowe. Każdemu dostarczy jedynie tego, z czym zagra w nim samym. Mnie – osobiście – zaczarował. Zaniósł, gdzieś, hen. Do myśli i refleksji, tak bardzo w dzisiejszym życiu mi niedostępnych. I jest to dla mnie najważniejsza i najwspanialsza jego zaleta…

To hipnotyczna przypowieść, a może nawet więcej – alegoria – o poszukiwaniu sensu i znaczenia. Przepięknie zrealizowana, od strony produkcyjnej i okraszona wspaniałą muzyką Laurent’a Perez’a Del Mar.

Myślałam sporo o tym, czy pisać o fabule Czerwonego żółwia i jak dużo…I ostatecznie doszłam do wniosku, że nie ma to większego sensu. Tak jak nie ma sensu streszczać ludzkich zmagań z samymi sobą. Są pewne obszary, czy też rejestry, w których jako gatunek – funkcjonujemy – które się wypowiadaniu nie poddają…

the-red-turtle-20167549Jedyne, co mogę wam powiedzieć to to, że bohater tej wspanialej animacji jest kimś, kogo los doświadcza. I kto musi się zmierzyć z tym, czego prawdopodobnie ani sobie nie wyobrażał, ani nie przewidział. Ląduje – nie wiemy czemu, ani skąd sie tam wziął, ani co było jego udziałem przedtem – sam – na bezludnej wyspie. Jest tylko on i natura. Wszystko co było jego udziałem do tej pory jest już jedynie czymś, o czym może śnić, marzyć lub wspominać. Pozostaje sam ze sobą. W sobie. Dla siebie. Otoczony życiem przyrody i jej żywiołów, które trwają od wieków, były przed nim i po nim pozostaną. Nieme, choć na swój sposób – mówiące. Ale do których wołanie – niczym do Boga –  pozostaje zawsze – bez jednoznacznej odpowiedzi…

The-Red-Turtle-web

Dla mnie, osobiście, Czerwony żółw stał się opowieścią o czymś niezwykle istotnym. Moją własną wyprawą na wyspę bezludną, zwaną JA.

Zadał mi dziesiątki pytań. Dotknął boleśnie kilku miejsc. Nakazał chodzić w rejestry, w które udaje się rzadko. Bo jest to taki film, który w absolutnie genialny sposób mierzy nas naszą własną miarą. Jego bohater jest tak samo wymyśloną postacią, jak i każdym z nas – w obliczu spraw, w których język i mowa  – nie mają nic do powiedzenia. Liczą się jedynie uczucia. Emocje. Nienazywalne. Niepojęte. Najbardziej istotne. Uniwersalne. Ostateczne.

You may also like

PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART
PAMIĘĆ