8
sie
2018
69

CZŁOWIEK, KTÓRY ZABIŁ DON KICHOTA

CZŁOWIEK, KTÓRY ZABIŁ DON KICHOTA (THE MAN WHO KILLED DON QUIXOTE), Reż. Terry Gilliam, Scen. Terry Gilliam & Tony Grisoni, Wyk. Adam Driver, Jonathan Pryce, Stellan Skarsgård, Olga Kurylenko, Joana Ribeiro, Oscar Jaenada, Hiszpania / Belgia / Portugalia/ Wlk. Brytania, 2018

Człowiek, który zabił Don Kichota to film specjalny pod każdym względem. A jest ich co najmniej kilka. Po pierwsze – jest to obraz Terry’ego Gilliam’a – a jest to twórca jedyny w swoim rodzaju. Po drugie – jego finalizacja zabrała ponad 25 lat (sic!). A po trzecie jest to (jak sądzę) jego najbardziej osobisty film ze wszystkich. Dla mnie to obraz, w którym reżyser – legenda stawia nas przed wieloma pytaniami. W tym też i takim czy sam uważa się za Don Kichota współczesnej kinematografii? A jej biznesowy aspekt oraz system w którym funkcjonuje za “walkę z wiatrakami”…

Czlowiek_ktory_zabil_Don_Kichota_B1_Loga

Człowiek, który zabił Don Kichota to opowieść pełna przygód, zainspirowana losami legendarnego bohatera powieści „Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manchy” Miguela de Cervantesa, pierwotnie opublikowanej w dwóch częściach w 1605 i 1615 roku. Powieści – dodajmy, która stanowi arcydzieło literatury, do dziś uchodzi za lekturę z kanonu klasyków, a jej główna postać – Don Kichote – stała się symbolem. Metaforą. Na stałe wpisując w język. W którym funkcjonują do tej pory dwa określenia, mające w niej swój źródłosłów. Mowa o pojęciu “donkiszoteria” (postawa życiowa charakteryzująca się marzycielstwem, brakiem rozsądku w ocenianiu ludzi i sytuacji, pragnieniem walki o nierealne cele, nierozsądnym entuzjazmem w podejmowaniu nieosiągalnych zadań oraz walce z urojonymi przeciwnikami). Jak i rzecz jasna powiedzeniu: “walczyć z wiatrakami”…

Jeśli idzie o moją opinię, hmm – zbyt dużo wiem na temat kulisów realizacji filmów by nie widzieć dość wyraźnego związku z tym, że reżyserzy – wizjonerzy & artyści nie mają zbyt łatwego życia zawodowego. Nigdy nie mieli. Ale w dzisiejszych czasach – mam wrażenie, że nie mają szczególnie. Realizacja filmu fabularnego, o którym się marzy, który ma być osobistym wyrazem twórczej pasji często skazuje twórców na to, by czuć się co najmniej jak Don kichot…pokonany przez wiatraki…

Terry Gilliam o filmie Człowiek, który zabił Don Kichota powiedział miedzy innymi:

Poświęciłem temu tematowi tak wiele czasu, że moment zakończenia zdjęć do tego szalonego projektu wydaje mi się surrealistyczny. Rozsądna osoba odpuściłaby sobie lata temu, ale czasami uparci marzyciele osiągają swój cel. Dziękuję więc wszystkim słabo opłacanym fantastom i wyznawcom, którzy pomogli mi sprawić, by to marzenie stało się rzeczywistością!

Czy było warto? Na to pytanie nie mam dla Was łatwej odpowiedzi. Bo też – szczerze – nie uważam, żeby Człowiek, który zabił Don Kichota był filmem wielkim. Uważam jednak, że jest filmem bardzo inteligentnym, miejscami histerycznie wręcz zabawnym. A przede wszystkim bardzo “gilliamowskim”. A to trzeba lubić i cenić. A ja Terry’ego Gilliama cenię i lubię szczególnie. Co nie znaczy, że podziwiam bałwochwalczo za wszystko co uczynił. Co to, to nie.

Ale, jak to w życiu bywa – jest ten akurat reżyser dla mnie kimś wyjątkowym. A do twórców postrzeganych przeze mnie jako wyjątkowi – przykładam nieco inną miarkę (wiem – to mało obiektywne – ale za to powszechne i ludzkie) niż do innych 🙂

Terry Gilliam sławę zdobył w roku 1969 jako jedyny Amerykanin występujący w kultowym programie telewizyjnym „Latający Cyrk Monty Pythona”, do którego tworzył, m.in., scenki animowane. W 1975, do spółki z Terrym Jonesem, nakręcił swój debiut fabularny: „Monty Python i Święty Graal”, a w 1977 premierę miał jego pierwszy film wyreżyserowany samodzielnie – „Jabberwocky”. Kolejne dzieła w filmografii Terry’ego Gilliama to „Bandyci czasu” (1981), „Sens życia wg. Monty Pythona” (współreż. Terry Jones, 1983). W 1985 zrealizował „Brazil” – z udziałem Jonathana Pryce’a i Roberta De Niro – przez wielu najznamienitszych krytyków filmowych uznawany za obraz wybitny. Otrzymał zań nominację do Oscara w kategorii Najlepszy Scenariusz Oryginalny oraz nagrodę Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z Los Angeles (LAFCA) za Najlepszy Film. Wyreżyserował też powracające w krainę historycznej fantastyki „Przygody barona Munchausena” (1988) oraz „Fisher King”, za który otrzymał nominację do Złotego Globu w kategorii Najlepszy Reżyser oraz Srebrnego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.

W 1995 Gilliam powrócił epickim dziełem science-fiction w gwiazdorskiej obsadzie „12 małp”, a w 1998 nakręcił adaptację powieści Huntera S. Thompsona z 1971 roku: “Las Vegas Parano”.

Dzięki tym dwóm obrazom z kolei zawojował widzów o bardziej mainstreamowych potrzebach. A jednocześnie każdy z nich nosił jego autorską pieczęć. I dawał też “jeść” bardziej wymagającym kinomaniakom. Nie znam ani jednej osoby, która by tych filmów nie znała! Bez względu na to czy do kina chodzi raz na tydzień czy na rok. Do dziś, choć minęło tyle lat, ludzie stale do nich wracają…

*    *    *

O czym zatem jest Człowiek, który zabił Don Kichota? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Bo to opowieść “szkatułkowa”, eklektyczna gatunkowo, wielobarwna i wielowątkowa. Tak samo zabawna, jak i smutnie – melancholijna. Miejscami cyniczna do bólu, a czasami rzewnie – romantyczna. Cały Gilliam. A w zasadzie, cały człowiek jako taki, można by powiedzieć. Kto z nas nie czuł się w życiu choć raz niczym Don Kichot?…

Może zabrzmi to nieco dziwacznie, ale w moim odczuciu nad tym obrazem ciąży cień tego, że powstawał tak długo, z tak wielkimi przeszkodami. Nie umiem od tego abstrahować, choćbym bardzo chciała. I dlatego też dla mnie jest on w jakiś sposób obrazem złamanym przez ten fakt. Przepołowionym narracyjnie. Miejscami brylantowym w swej żywiołowej i ostrej jak brzytwa inteligencji inscenizacyjnych smaczków, dialogów i socjologicznych obserwacji. Tu i ówdzie nieodparcie zabawnym. Czasem jednak zbyt manierycznym i obfitującym w niewiele wnoszące do fabuły wątki.

5604-DONQUIJOTE@DiegoLopezCalvin

*    *    *

Trzeba powiedzieć jednak, że obsadę główną ma Człowiek, który zabił Don Kichota – wyśmienitą! Bo co tu dużo gadać – film niosą zawsze bardziej niż mniej kreacje aktorskie. A w tym obrazie główną rolę gra Adam Driver! A Driver w kinie autorskim, artystycznym i niebanalnym sprawdza się zawsze tak doskonale jak kostka masła w zetknięciu z nożem!

Mamy zatem taką oto historię. Jest jakieś “tu i teraz” czyli czasy jak najbardziej współczesne. Toby (jeszcze raz podkreślę – cudowny Adam Driver!) to trzydziestoparoletni młody mężczyzna, którego poznajemy na planie reklamy, którą kręci gdzieś, w plenerach Hiszpanii na zlecenie bardzo bogatego producenta rosyjskiej wódki…

Oj tam, oj tam – no i co z tego? Ano tyle, że kiedyś Toby miał marzenia i plany. Był wielce obiecującym adeptem sztuki reżyserii. Nakręcił dawno temu – jako film dyplomowy (powodowany jedynie pasją i prywatnymi intelektualnymi fascynacjami) czarno – białą fabułę o “Człowieku, który zabił Don Kichota”. W tę pracę włożył całego siebie, wynajdował plenery, naturszczyków w zapadłych hiszpańskich wsiach, kombinował sceny jak umiał najlepiej przy znikomym budżecie… Wszystko po to by zrealizować się artystycznie.

Ale teraz jest już z dekadę później. Z młokosa z plecakiem, w jednej koszulinie, który wszystko nadzorował sam, z niewielką pomocą jedynie kilku takich jak on pasjonatów – filmowców, ale za to z milionem pomysłów w głowie – Toby zamienił się w beneficjenta systemu filmowego. Siedzi zatem na planie reklamy “za zyliony” na krzesełku z napisem reżyser, a otacza go rzesza ludzi. Samych asystentów ma kilku. I kręci i “reżyseruje”, ale nie idzie mu najlepiej. Coś go ciągle pcha w stronę wspomnień o tym kiedy był niezależny twórczo. Bo teraz jego swoboda artystyczna jest mocno “względna”. No ba! Nad wszystkim czuwa producent (śliczna rola Stellana Skarsgårda!). No a nad nim wisi zleceniodawca… I tak to się dzieje.

Kinematografia w całej swojej (zakulisowej) krasie – można by rzec!

4602-DONQUIJOTE@DiegoLopezCalvin

W tej części Człowieka, który zabił Don Kichota – Terry Gilliam – daje mistrzowski popis zarowno cynicznego poczucia humoru (którego bez wątpienia jest Mistrzem!) jak i niezrównanie wdzięcznego i erudycyjnego wglądu wielodekadowego doświadczenia w to, na czym na serio polega biznes zwany reżyserią w świecie, w którym na filmy dają kasę ludzie mający w dupie wszystko inne poza kasą!

Chapeu bas!

Jednakże, w pewnym momencie jego najnowszy obraz skręca narracyjnie w rejestry, w których (jak się domyślam) Gilliam od zawsze pragnął zrealizować swoje marzenie reżyserskie i artystyczne – czyli zmierzyć się z prozą Cervantesa. Oddać hołd wielkiej literaturze i postaci, która go fascynuje…

Zatem, za sprawą przypadku Toby – podczas spotkania z ekipą filmową po pracy, w miejscowej kantynie nagle styka się ze swoim własnym studenckim dziełem, które krąży gdzieś na nielegalnych kopiach DVD po hiszpańskich wioskach, gdzie znowu wrócił po latach. I to wydarzenie uruchamia w nim coś, co staje się osią kluczowych wydarzeń więcej niż połowy najnowszego filmu Gilliama.

3946-DONQUIJOTE@DiegoLopezCalvinA wszystko zaczyna sie od tego, że kiedy Toby poczuje nieodpartą chęć powrotu do miejsc i czasu, kiedy zaczynał jako filmowiec – będzie musiał spotkać tego, którego uczynił kiedyś Don Kichotem w swoim debiucie. A był nim ubogi miejscowy szewc (gra go jak zawsze świetny Jonathan Pryce). Dzis jednakże okazuje się, że jest to człowiek, którego doświadczenie filmowe lata temu na tyle zmieniło, że uwierzył w to, że jest graną postacią. Po prostu jest Don Kichotem! Od momentu ponownego spotkania z bohaterem swego filmu debiutanckiego życie Toby’ego zmieni się diametralnie. A jego pobyt na planie kręconej reklamy przybierze obrót wręcz przygodowy. I stanie się samodzielną opowieścią, w której kolejnych odsłonach czy też rozdziałach Toby będzie uczestnikiem Gilliamowskiej wersji przygód Don Kichota, w której on sam – chcąc nie chcąc będzie zmuszony pełnić role jego wiernego giermka – Sancho Pansy…

672-DONQUIJOTE@DiegoLopezCalvin

5074-DONQUIJOTE@DiegoLopezCalvin

Tak więc jest Człowiek, który zabił Don Kichota zarówno kinem artystycznym i autorskim, jak i swego rodzaju hołdem dla jednej z najbardziej fascynujących postaci w dziejach literatury, a raczej dla bohatera, którego Cervantes uczynił nieśmiertelnym. Można powiedzieć, że dedykowany jest on wszystkim marzycielom, nieustępliwie walczącym z przeciwnościami losu i konsekwentnie dążącym do realizacji swej wizji świata.

“Don Kichot nigdy nie umrze” mogłoby brzmieć ostatnie zdanie filmu Gilliama!

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście oraz cytat pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Człowiek, który zabił Don Kichota na rynku polskim: Gutek Film.

You may also like

SUBSTANCJA
LEE NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO

1 Response

  1. Pingback : Kultura Osobista ŻONA | Kultura Osobista

Leave a Reply