11
wrz
2018
118

DOGMAN

DOGMAN (Dogman) Reż. Matteo Garrone, Scen. Ugo Chiti, Massimo Gaudioso, Matteo Garrone, Wyk. Marcello Fonte, Edoardo Pesce, Adamo Dionisi, Alida Baldari Calabria, Francja / Włochy, 2018

DOGMAN – jest tylko powierzchownie obrazem o pewnym psim fryzjerze… Przede wszystkim jednak opowiada o pieskim życiu i to nie zwierząt, a ludzi – w świecie “gomorry”. O przemocy tak fizycznej, jak i symbolicznej i niemożności wyrwania się z zamkniętych układów i powiązań, w których ten, kto nie reprezentuje ani siły ani pieniędzy – zdany jest zawsze jedynie na siebie samego.

Dogman_druk

DOGMAN – nominowany na tegorocznym MFF w Cannes do Złotej Palmy, najnowszy film twórcy “Gommory”: Matteo Garrone stoi na kreacji tak głównego bohatera (fenomenalny Marcello Fonte – nagrodzony Złotą Palmą dla najlepszego aktora – o której to roli po festiwalu pisano, że przypomina najlepsze dokonania Ala Pacino), jak i na absolutnie cudownych rolach (z braku lepszego określenia – używam tego) jego psich bohaterów. Zresztą, całkowicie słusznie, moim zdaniem jury w Cannes przyznało jednemu z nich nagrodę specjalną (tzw. “Psią Palmę”)…

 *     *     *

DOGMAN_4

DOGMAN_5

Tytułowego “Dogmana” czyli psiego fryzjera o imieniu Marcello poznajemy w scenie otwarcia (która – zaręczam Wam – rozwala swoim pięknem, symboliką i…komizmem).

To facecik w średnim wieku, który od pierwszych minut filmu robi na nas wrażenie kogoś, kto jest organicznie niezdolny do przemocy. Jak to mówią: “muchy by nie skrzywdził”. Mały, chudy, przygarbiony, niepozorny z wyglądu. Jego twarz, o ogromnych oczach, z których raz po raz wyziera jakiś rodzaj bliżej nieokreślonej udręki, przynależny ludziom, którzy po tym świecie chodzą już na tyle długo, by wiedzieć, że życie raczej jest ciężkie, a radosne jedynie bywa – nosi w sobie także coś w rodzaju przyczajonego uśmiechu – gotowego się pojawić nagle, spontanicznie, niczym u dziecka, które potrafi się szczerze i serdecznie cieszyć, najmniejszymi nawet przyjemnościami.

DOGMAN_9

Marcello mieszka i pracuje w wyjątkowo szpetnym jak na Italię małym nadmorskim miasteczku gdzieś na południu kraju (mającym symbolizować przeciwieństwo Włoch z pocztówkowych widoczków, pełnych cudownych pejzaży, zachwycającej architektury, etc, które zakłamują wizerunek Italii – przedstawiając ją wyłącznie jako usposobienie “piękna i dobra”). Jest właścicielem zakładu kosmetycznego dla psów. Posiadacze czworonożnych pupili, czy to małych czy dużych oddają mu je pod troskliwą opiekę pełni ufności w jego fachowość. Obcinanie pazurów, kąpiele, strzyżenie, etc. Zawsze będą wykonane perfekcyjnie. A co najważniejsze – psy Marcella uwielbiają. W jego rękach nawet najbardziej agresywne bydle w końcu stanie się potulne niczym baranek. A najbardziej straumatyzowane chucherko odzyska radość życia….

Psiemu fryzjerowi nie wiedzie się jednak dobrze finansowo. Można nawet nazwać jego status materialny więcej niż skromnym. Wszystkie nadwyżki finansowe, jakie ma przeznacza na to, by umilać czas i dawać prezenty uwielbianej przez niego córce, którą na co dzień zajmuje się matka. Szybko orientujemy się, że to właśnie z tych pobudek Marcello okazjonalnie handluje niewielkimi porcjami kokainy. Pozwalają mu odłożyć trochę grosza na niespodzianki i czas spędzany wspólnie z dzieckiem.

DOGMAN_3

Niestety pewnego dnia po kokainę zgłasza się do niego akurat niejaki Simone (Edoardo Pesce), największy lokalny bandyta o posturze gladiatora, a umysłowości troglodyty. Jedną ręką byłby w stanie bez zbędnego wysiłku zmiażdżyć Marcella. Simone jest więcej niż groźny – jest nieobliczalny. Boją sie go wszyscy mieszkańcy miasteczka, bo kiedy wpada we wściekłość, przestaje myśleć zupełnie (jeśli w jego przypadku można użyć tego określenia). I jest gotowy zabić za nic.

I tak przez pewien czas Marcello udaje się jakoś “dilować” z Simone. W zasadzie – pewnie dość intuicyjnie – traktuje go niczym wściekłe zwierzę, które należy umieć umiejętnie udobruchać. A nie ugryzie. Ale Simone nie jest psem. Jest człowiekiem, choć jest przedstawiony w filmie Garrone jako ktoś, kto uwłacza temu określeniu. Pozbawiony empatii, wyzuty z wszelkich moralnych skrupułów, niezdolny do współczucia – życie pojmuje jako swego rodzaju zabawę, w której najwięcej ma ten, kto potrafi innych zmusić do tego, by mu ją zapewnili. A przede wszystkim jest kimś, kto słabszymi i bezbronnymi gardzi.

Marcello nie potrafi mu się przeciwstawić, nie wie jak, choć na początku próbuje. Nie znajduje oparcia w żadnym ze swoich znajomych, z którymi spotyka się czasami na wspólny posiłek. Niby wszyscy mają Simone dość, ale wszyscy milcząco przyjmują, że najlepiej dla nich będzie jeśli po prostu będą mu schodzić z drogi. A im bardziej Marcello mu ulega, im bardziej się go boi, tym bardziej wpada w pułapkę – stając się ofiarą przemocy symbolicznej, zastraszenia, nękania. I tym bardziej Simone podle go traktuje.

Ta spirala przemocy, w której Marcello jest niczym marionetka w rękach Simone przypomina stan psychologiczny, który charakteryzuje partnerów żyjących z ludźmi uzależnionymi czy stosującymi przemoc. Marcello jest niczym bita i upokarzana żona alkoholika. Wystraszony, zawstydzony, rozdarty emocjonalnie przez poczucie winy i niemocy. Z jednej strony, z tytułu tego, że pozwala sobą pomiatać i traktować jak “szmatę”. Z drugiej zaś, dlatego, że jest człowiekiem, który wychował się w kraju kultury patriarchalnej, kultury maczo i wśród ludzi dla których złamanie “świętej” zasady lojalności wobec kumpli jest niedopuszczalne.

I tak, finalnie – w poczuciu kompletnego osaczenia – Marcello ulega namowom Simone, by obrabować sklep kolegi, sąsiadujący z jego zakładem fryzjerskim dla psów, w zamian za obiecaną dole, czytaj pokaźny zastrzyk gotówki. Która w jego mniemaniu jest jedyną drogą do tego, by mógł w końcu z tego przeklętego kręgu się wyrwać. Uciec od świata, w którym życie stało się nie do zniesienia.

DOGMAN_1

Ten skok skończy się dla niego bardzo źle: traumą i poczuciem doznania krzywdy tak wielkiej, że Marcello doprowadzony do skrajnej desperacji – postanowi się zemścić. Będzie próbował uzyskać jakiś rodzaj zadośćuczynienia dla cierpienia, upokorzenia i hańby jaką okrył go Simone. Ale zemsta nie okaże się ani słodka, ani nie przyniesie mu ulgi w cierpieniu.

 *     *     *

Dogman odbieram jako obraz mocno symboliczny. Garrone – wykorzystując do tego celu przede wszystkim pracę kamery (świetne zdjęcia autorstwa Nicolai’a Brüel’a) buduje nastrój filmu. W którym losy bohatera głównego są swego rodzaju parabolą. Metaforyzują świat południa Włoch, od zawsze najbiedniejszego ich regionu. Świat przemocy i brutalności, wymuszeń, opresji i żerowania na słabościach. Świat, w którym pieniądze rządzą wszystkim i wszystkimi. A które zdobyć można jedynie dzięki byciu zdeprawowanym. To także uniwersalna w swej wymowie opowieść o mechanizmach, które powodują, że człowiek staje się kimś innym, wpadając w spiralę zła. A której początki często znajdują się w o jednym za dużo “TAK” zamiast “NIE”. A przede wszystkim o cenie i kosztach jakie się ponosi, kiedy pozwalamy by inni nie tyle czynili nam zło, ale zabrali nam dobro, czyniąc nas złymi. A kiedy się tak dzieje, nie ma już odwrotu. Świat bezpowrotnie traci swoją niewinną piękność. Nawet, jeśli do tej pory ukazywał nam ją jedynie rzadko i na chwilę.

Finałowa scena filmu Dogman mnie osobiście poruszyła do głębi. I zostawiła z dojmującym poczuciem gorzkiego posmaku w ustach. Próba odnalezienia ukojenia w zamianie roli ofiary w kata okazała się być iluzją, czymś pozornym. Opustoszałe osiedle, z brzydką plażą w tle, w szpetnym miasteczku gdzieś na południu Włoch, krwistoczerwona łuna na niebie, od promieni zachodzącego słońca wyglądają jak upiorna scenografia z horroru lub koszmaru sennego – w które bezpowrotnie zamieniło się życie Marcella…

*** Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Dogman na rynku polskim: M2Films

You may also like

BĘKART
PAMIĘĆ
STREFA INTERESÓW
CZASEM MYŚLĘ O UMIERANIU

Skomentuj