26
sty
2023
26

DUCHY INISHERIN

DUCHY INISHERIN (The Banshees of Inisherin), Scen. & Reż. Martin McDonagh, Obsada: Colin Farrell, Brendan Gleeson, Kerry Condon, Barry Keoghan, USA, 2022

Absolutnie wspaniały film! Tak mogłabym jednym zdaniem podsumować DUCHY INISHERIN w reżyserii twórcy, który uchodzi wśród filmoznawców za mistrza. I słusznie, gdyż Martin McDonagh opanował rzemiosło kinowe do perfekcji. W Duchach Inisherin doskonałe jest wszystko: niezwykle precyzyjny i symboliczny scenariusz, zdjęcia, gra aktorska genialnie skompletowanej obsady, dialogi, scenografia, montaż…

Na dźwięk nazwiska McDonagh szybko strzygę uszami. No, ba! Trudno aby było inaczej, skoro reżyser ten ma koncie obrazy takie jak: „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”; „7 psychopatów” oraz (wielbiony przeze mnie absolutnie) „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. W twórczości tego akurat filmowca cenię sobie szczególnie coś, co moja mama zwała: „leciutkim dowcipem”. A rozumiała przez to ironię tak subtelną, że dla osób nie radzących sobie najlepiej z wyrafinowaniem i niuansami – niezauważalną… 

Czemu o tym piszę? Ano dlatego, że w swoim sednie Duchy Inisherin są filmem mrocznym. I dość przygnębiającym. A lekkości nadają temu obrazowi nieliczne, ale jednak obecne dialogi czy też scenki rodzajowe, które bezwiednie wywołują w kinofilach – uśmiech na twarzy. Wracając do samego obrazu i mojej jego oceny: nie dziwi mnie wcale, że przez wszystkie najważniejsze festiwale filmowe na świecie idzie jak burza od daty pokazania go na MFF w Wenecji. Do tej pory zdobył ogółem ponad 100 nagród. A przed chwilą aż 9 nominacji do Oscarów w zasadzie we wszystkich najbardziej liczących się kategoriach ( w tym dla nagrodzonego już Złotym Globem Collina Farrella w roli pierwszoplanowej i Martina McDonagha za scenariusz). 

Zanim przejdę do krótkiego opisu fabuły Duchów Insiherin chciałabym abyście wiedzieli, że nie jest to obraz łatwy w odbiorze, a to dlatego, że jego fabuła – jako taka – jest bardzo specyficzna i nie daje się ująć w żadne „znane” ramy. To rzadka umiejętność u twórców filmowych, ale McDonagh jest reżyserem na tyle unikalnym, że choć pozornie da się Duchy Inisherin streścić w jednym akapicie – to tylko powierzchownie. Streszczanie tego filmu mu szkodzi… Obraz ten ma wiele warstw i jeszcze więcej możliwości interpretacji. I na to co jest osią konfliktu w nim sportretowanego można spojrzeć z bardzo wielu perspektyw. 

*   *   *

Jest rok 1923, akcja dzieje się (na fikcyjnej wyspie) u wybrzeży Irlandii. Irlandii, która gdzieś hen daleko, na lądzie – ogarnięta jest  wojną domową pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami traktatu angielsko-irlandzkiego, z roku 1921, który powoływał do życia Wolne Państwo Irlandzkie. McDonagh tak buduje narrację swego najnowszego obrazu, aby z tego faktu uczynić jedynie tło dla życia pewnej maleńkiej, wiejskiej osady położonej u brzegu morza. Osady, w której wszyscy się znają od dziecka aż po grób. I w której – co bardzo ważne – w lokalnej społeczności – każdy ma przypisaną od zawsze jakąś „rolę”. Ludzie w niej mieszkający nie lubią kiedy ktoś się ze swojej roli „wychyla”. I w której życie toczy się powolnie i według ustalonych rytuałów. To miejsce, które utknęło w czasie i przestrzeni. Możemy się domyślać, że jakiekolwiek zmiany, jakie zachodzą na świecie docierają tu z wielkim opóźnieniem, jeżeli w ogóle…

Główny bohater Duchów Inisherin to niejaki Pádraic (rewelacyjny Collin Farrell). Mężczyzna – na oko – koło 40tki, z usposobienia nieskomplikowany i pogodny. Pádraic nie ma wielu potrzeb intelektualnych, w przeciwieństwie do swojej urodziwej młodszej siostry Siobhán (świetna – nominowana do Oscara Kerry Condon), która jest oczytana i ma ambicje, które wyrastają znacząco poza jej proste i samotne życie na wyspie, „gdzieś u wybrzeży Irlandii, gdzie diabeł mówi dobranoc”… Oboje żyją w skromnym domku, odziedziczonym po rodzicach. Siobhán trochę bratu „matkuje”, a trochę ma go dość. Bo też Pádraic, choć jest tzw. poczciwiną – rozumem nie grzeszy, a ponadto jest uparty jak osioł 😉  i stale naraża siostrę na kłopoty. A to zapije w lokalnym pubie, a to coś komuś nagada po pijaku, a przede wszystkim szczególnie silnymi uczuciami i przywiązaniem zdaje się darzyć wyłącznie sporo od siebie starszego przyjaciela Colm’a (wspaniały Brendan Gleeson również nominowany do Oscara) i pewną oślicę o imieniu Jenny, która w jego życiu pełni rolę ukochanej pupilki. Pádraic nieustająco wpuszcza do domu Jenny, głaszcze, przemawia do niej czule i pozwala leżeć koło siebie, przy kominku. Niestety sprzątanie kup po niej – zostawia siostrze…

Colin Farrell in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved.

Kerry Condon in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved.

Colin Farrell and Kerry Condon in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved

Czym jeszcze zajmuje się w życiu Pádraic? Ano niczym szczególnym. W skromnym gospodarstwie jakie posiadają razem z siostrą jest pare krów. Wypasa je, a mleko sprzedaje do wiejskiego sklepiku. W lokalnej społeczności, którą portretuje McDonagh w Duchach Inisherin przeważają mężczyźni i stare kobiety. Można się domyślać jedynie, że większość młodych z wyspy zwiała. I nic dziwnego, nie ma na niej – prócz oszałamiającej urodą przyrody – żadnych atrakcji. Siobhán nie wiemy czemu tam stale mieszka, ale możemy się domyślać, że jedynie dlatego, że bardzo kocha brata, a Pádraic nie ma w zasadzie oprócz niej i przyjaciela Colm’a – nikogo bliskiego, ani mu oddanego…

Oś narracji Duchów Inisherin zawiązuję się w momencie kiedy dowiadujemy się, że coś pomiędzy przyjaciółmi się zmieniło. Od lat, a może dekad nawet (?) Pádraic i Colm codziennie udawali się o 14.00 do lokalnego pubu na piwo. Co robili, jak spędzali czas do tej pory – się nie dowiemy, niemniej z kilku dialogów dowiemy się, że był to czas, który się Colm’owi już nie tyle się znudził, co przestał mieć dla niego znaczenie i wartość. Bo Colm ma talent muzyczny i znany jest w lokalnej społeczności jako niezły skrzypek, w dodatku z inklinacjami do komponowania. Scena, w której jak zawsze Pádraic niedługo przed 14.00 przychodzi do domu Colm’a by razem udali się na piwo, ale tym razem przyjaciel nie chce z nim rozmawiać i zamyka mu drzwi przed nosem – buduje nie tylko suspens ale cały nowy kontekst dla kluczowych wydarzeń jakie będą miały miejsce i  na którym oparta jest fabuła Duchów Inisherin. 

Colin Farrell and Brendan Gleeson in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved.

Brendan Gleeson and Colin Farrell in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved.

Colin Farrell in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved

*   *   *

Duchy Inisherin to opowieść tak samo o poczuciu straty, jak i niezgody na nią, o niezrozumieniu, cierpieniu z powodu odrzucenia, jak i konsekwencjach tak silnie odczuwanych emocji. Nie tylko bezpośrednio dla Pádraica i Colma, ale dla całej społeczności wyspy. Konflikt pomiędzy przyjaciółmi, którzy wydawali się wszystkim nierozłączni – wnet pokaże ukrywane do tej pory animozje, sympatie, postawi innych – świadków ich narastającej niemożności zażegnania go „polubownie” w roli tych, którzy będą „brali stronę” jednego lub drugiego. A przede wszystkim wzbudzi zamęt, chaos i niepokój. 

Zanim dojdzie do kulminacji wydarzeń, do scen drastycznych i niezrozumiałych z racjonalnego punktu widzenia – Duchy Insiherin postawią widzów przed wieloma pytaniami. A z biegiem akcji będzie ich jedynie coraz więcej, a nie mniej. Bo jest to właśnie taki film, którego celem nie jest banalne przechodzenie od punktu A do punktu B – a raczej próba sportretowania absurdu sytuacji czysto ludzkiej – abstrakcyjnej, acz jednak w swym sednie – jak najbardziej uniwersalnej. A jest nią stan w jakim dwie osoby, kiedyś sobie niezwykle bliskie przestają nimi być z powodu decyzji o „odejściu” jednej z nich. 

Colin Farrell and Barry Keoghan in the film THE BANSHEES OF INISHERIN. Photo by Jonathan Hession. Courtesy of Searchlight Pictures. © 2022 20th Century Studios All Rights Reserved.

Z początku Pádraic sądzi, że odrzucenie go przez Colm’a jest swego rodzaju kaprysem, potem, że jest spowodowane tym, że starszy sporo od niego mężczyzna cierpi na jakiś rodzaj depresji. Jego desperackie próby przekonania przyjaciela do zmiany zdania, który nie chce się już z nim przyjaźnić „i to bez powodu” prowadzą go niestety jedynie do eskalacji konfliktu o bardzo dramatycznych skutkach nie tylko dla niego i Colma. Osamotniony w swej desperacji, niezrozumiany ani przez siebie samego, ani przez najbliższych robi co może by miejsce po Colm’ie w swoim życiu zapełnić relacją z kimś innym. Próbuje się zbliżyć z niejakim Dominikiem – synem miejscowego policjanta (w tej roli rewelacyjny również nominowany do Oscara przezdolny Barry Keoghan, znany z pracy na planach takich produkcji jak „Zabicie świętego jelenia” Yorgosa Lantihmosa, „Dunkierki” Christohera Nolana czy też serialu „Czarnobyl”) ** tu dygresja – reżyserką obsady w Duchach Insiherin jest nie kto inny – tylko niejaka Louise Kiely (Yoohoo! pisałam, że ta kobieta zrobi turbo karierę po tym jak obsadziła serial „Normalni ludzie” za który otrzymała nominacje do Emmy!) Dominic został w Duchach Inisherin sportretowany jako postać niemalże z szekspirowskiego dramatu: niewinny, „wiejski głupek” – odrzucony zarówno przez przemocowego ojca, jak i lokalną społeczność – a jednak tak wrażliwy i inteligentny, że w zasadzie jako jedyny na wyspie umiejący widzieć sprawy i wydarzenia jakich jest obserwatorem – w ich najprawdziwszym świetle… 

Ale Dominic nie jest w stanie „zapełnić miejsca” po Colm’ie w sercu Pádraic’a. To znowu prawda najprawdziwsza z prawdziwych i jakże uniwersalnie ludzka. Odrzucenie go potwornie zraniło, a rana się jątrzy….

Na nic łagodne prośby Colma o uszanowanie jego decyzji, na nic tłumaczenie motywów jakie mu przyświecały. Na nic akty lojalności kiedy Pádraica spotyka opresja ze strony miejscowych. Jego powody aby z Pádraic’em już czasu nie spędzać – nie znajdują zrozumienia. Bo Pádraic ich nie akceptuje i „nie chce przyjąć do wiadomości” – co w Colmie z kolei wzbudza jedynie dziką determinację, aby udowodnić byłemu przyjacielowi, jak bardzo jego decyzja jest nieodwołalna. Czy może się to skończyć dobrze? Nie. I też nie kończy…  

*  *  *

W zasadzie – jeżeli miałabym podsumować o czym dla mnie są Duchy Inisherin – przyznaję, że nie jestem w stanie udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. I szczerze też mogę dodać, że uważam to za największą zaletę tego bajecznie doskonale zrealizowanego obrazu. To film w którym warsztatowa doskonałość zaszywa w sobie ogrom tego wszystkiego, co może jedynie rezonować w widzach. A są tym pytania, do których zmusza nas reżyser Martin McDonagh poprzez taką budowę scenariusza aby wytrącił nas całkowicie ze strefy komfortu – tak intelektualnie, jak i emocjonalnie. Nie da się zrozumieć głównych bohaterów – można jedynie z nimi – empatyzować. I im na jakiś sposób współczuć. Czy też z nimi współodczuwać. Każdy z nich ma „swoje racje”. I każdego racja jest racją „nieracjonalną” – bo dyktowaną sercem i własnymi potrzebami emocjonalnymi…

Pádraic i Colm to postaci dramatyczne, ludzkie do szpiku kości na własny – unikalny sposób. 

McDongah przedstawia nam swoich bohaterów na sposób taki, abyśmy mogli spojrzeć na nich – poprzez zadawanie sobie samym pytań, a nie szukanie odpowiedzi w nich. To wielka wartość tego filmu!

A pytania te – znowu do tego wrócę – to pytania jak najbardziej ludzkie, humanistyczne, uniwersalne: o podmiotowość, o poczucie wolności osobistej, o to co, na ile i w jaki sposób  – jesteśmy winni bliskim ludziom dawać – w tym nasz czas i uwagę, kiedy dajemy – wbrew sobie. I czy zatem powinniśmy to robić, choć już nie chcemy? Co począć z tym kiedy koszty naszego rozwoju to rany psychiczne dla innych? Kiedy i gdzie przebiega granica, w której należy się  zatrzymać? I czy cierpienie kogoś z kim już nam „nie po drodze” taką granicę stanowi? 

Tych i podobnych pytań Duchy Insiherin wzbudziły we mnie znacznie więcej. To wspaniały film. Ale nie spodziewajcie się w nim niczego ani łatwego ani „rozrywkowego”, choć w nominacjach do Złotych Globów został zakwalifikowany jako „komedia”. Ja się na nim nie śmiałam ani razu (choć kilka razy uśmiechnęłam mocno przekąśliwo-ironicznie).  Ale jak mówiłam McDonagh ma leciutki dowcip. Od jego warstwy do całkowitej powagi i poczucia ciężkości dramatu jakim mogą być ludzkie relacje –  jest tylko milimetr…

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu DUCHY INISHERIN na rynku polskim: Disney Polska.

You may also like

APETYT NA WIĘCEJ. LA COCINA
FLOW
NASIENIE ŚWIĘTEJ FIGI
PRISCILLA

Leave a Reply