6
wrz
2018
113

FOKSTROT

FOKSTROT (Foxtrot), Reż. & Scen. Samuel Maoz, Wyk. Lior Aszkenazi, Sarah Adler, Jonathan Sziraj, Szira Haas, Jehuda Almagor, Karin Ugowski, Niemcy / Francja / Izrael, 2017

FOKSTROT– zdobywca Srebrnego Niedźwiedzia na zeszłorocznym MFF w Wenecji i izraelski kandydat do Oscara 2018 – to jeden z najbardziej oryginalnych i nowatorskich w formie filmów, jaki tej jesieni zawitał na ekrany polskich kin. Przejmujący do bólu, metaforyczny, surrealistyczny i niepokojący obraz rodziny, żyjącej w kraju w stanie wiecznej wojny…

plakat_fokstrot

FOKSTROT to nazwa tańca. Kiedyś był bardzo popularny, ale to było bardzo dawno temu. Bo wymyślono go w 1914 roku. Tańczy się go w parach, w tzw. trzymaniu zamkniętym. Charakterystyczne dla fokstrota jest to, że kroki jakie wykonują partnerzy w tańcu (przód, tył, do boku) zawsze usytuują ich w tym samym miejscu, w którym tańczyć zaczęli…

To bardzo ważna metafora, kluczowa dla narracji, wokół której zbudowany jest najnowszy film, uznanego izraelskiego reżysera o polskich korzeniach: Samuela Maoza. Bo też Fokstrot opowiada w najgłębszych swych warstwach o tzw. przeznaczeniu. W Jidysz istnieje na to nawet osobne określenie: kismet. A którego pochodzenie wywodzi się z języka arabskiego.

A Samuel Maoz o tzw. przeznaczeniu wie dużo. Urodził się w 1962 roku w Tel Avivie. Już jako nastolatek pragnął zostać filmowcem, bo dostał w prezencie kamerę 8 mm. Zanim trafił do izraelskiej armii niedługo po skończeniu 18 roku życia, miał na koncie tuziny amatorskich filmów krótkometrażowych. W wojsku był członkiem załogi czołgu i trenował strzelectwo. Wychodziło mu to nad podziw dobrze. Nie stanowiło to dla niego wielkiego problemu, do czasu kiedy wybuchła tzw. wojna libańska, w czerwcu 1982 roku. To wtedy Maoz będąc dwudziestolatkiem odczuł na własnej skórze co oznacza być obywatelem kraju toczącego wojnę. A przede wszystkim odczuł na własnej skórze konsekwencje faktu, że był już w tym czasie tzw. strzelcem wyborowym. W 1987 roku, już po służbie Samuel ukończył upragnione studia kinematograficzne. Ale swój pierwszy film długometrażowy nakręcił dopiero dwadzieścia lat później (“Liban”, 2009).

Zastanawiałam się długo nad tym, czy pisać w ogóle na ten temat w tekście recenzującym film… Ale uznałam, że ta informacja jest dla niego niezwykle ważna. Bo dokłada ważny element do zrozumienia filmu Fokstrot. Jego przesłania. Otóż, Samuel Maoz przeżył osobiście traumę tak wielką, że całkowicie rozumiem to, że miała ona wpływ na jego twórczość.

20 lat wcześniej, zanim powstał jego najnowszy film, odmówił córce dania pieniędzy na taksówkę, gdy ta spieszyła się rano do szkoły. Kazał jej jechać miejskim autobusem i ponosić konsekwencje zaspania na lekcje. By pół godziny później dowiedzieć się, że zginęła w ataku terrorystycznym…

 *    *     *

Samuel Maoz o świecie śmierci, wojny i przeznaczenia opowiada na sposób, który z braku lepszego określenia nazwę “postmodernistycznym”. Jest w nim bowiem miejsce zarówno na weredyzm, rozpacz i upiorność namacalnej rzeczywistości, jak i na łagodną melancholię oraz surrealizm na pograniczu komizmu.

O absurdzie świata wojny, postrzeganej z perspektywy młodych ludzi, którzy stykają się z nią w praktyce – dziesięć lat temu opowiedział choćby (nominowany do Oscara i nagrodzony Złotym Globem) rewelacyjny “Walc z Baszirem”.

I choć Akcja Fokstrota dzieje się współcześnie, w czasie, w którym armia izraelska nie prowadzi żadnych oficjalnych działań militarnych, to jednak ci, którzy w Armii służą mają za zadanie traktować każdego jak potencjalnego wroga. To wszystko co jest ich udziałem, a co zostało w filmie Maoza przedstawione w konwencji groteski czy też  może bardziej surrealistycznego snu na jawie oddane jest w obrazie Fokstrot doskonale za pomocą rewelacyjnych kadrów Giora Bejach. Chciałabym to zaznaczyć wyraźnie – praca kamery / zdjęcia – to jeden z największych jego atutów.

Tych kadrów się nie zapomina, a ich moc dotyka podczas projekcji filmu najsilniej.

Foxtrot (c) Giora Bejach_04

Foxtrot (c) Giora Bejach_03

Foxtrot (c) Giora Bejach_02

*    *    *

Akcja filmu Fokstrot zaczyna się od bardzo znamiennej sceny. U progu mieszkania państwa Feldman, w Tel Avivie pojawia sie dwóch żandarmów izraelskiej armii. I informują ich o śmierci ich syna Jonathana (Jonathan Sziraj) podczas służby wojskowej, gdzieś na opustoszałym posterunku na krańcach kraju, przy granicy…

Od tego momentu film Samuela Maoza czyni nas jako widzów obserwatorami, jaki wpływ ma ta informacja na rodzinę chłopaka, którego uznano zmarłym.

Matka: Dafna – pada zemdlona, a następnie za pomocą zastrzyków z silnego środka relaksacyjno-usypiającego zostaje “obezwładniona” na kilka godzin i złożona w sypialni. Ojciec Michael (doskonały Lior Aszkenazi) zaś zmuszony do rozmów z bezdusznymi wojskowymi urzędnikami. Kiedy w końcu opuszczają jego dom, zostajemy przez reżysera dosłownie “wkręceni” w spiralę jego emocji. Których ani nie da się opowiedzieć słowami, ani nie można sobie z nimi poradzić psychicznie. Które dosłownie oddzielają ciało od tego, co przeżywa się wewnętrznie…

Gniew, rozpacz, bezsilność, bunt, niemoc Michaela, którego powiadomiono o śmierci syna i kazano sobie radzić wedle ustalonych reguł – filmowane są w Fokstrocie w sposób, który zasługuje na najwyższy szacunek, tak operatorsko, jak i koncepcyjnie.

Nieskończona bolesność sytuacji, niemożność sprostania towarzyszącym jej emocjom, jak i symbolicznie absurdalność wojny jako zjawiska i jej ofiar –metaforycznie ujęta jest w tym filmie genialnie. Kiedy zaś Maoz zaczyna nam opowiadać tło historii śmierci syna Feldmanów – jego obraz nabiera głębi, która powala swoją mocą. To jeden z takich filmów, w których każdy czołowy kadr jest zarówno popisem kinematograficznego kunsztu, jak i symbolem samym w sobie. W drugiej części obrazu akcja z domu rodzicow Jonathana przenosi nas daleko, tam gdzie służył ich syn. Poznajemy jego codzienne życie, które wraz z trzema kolegami wiedzie na opustoszałym posterunku granicznym na pustyni. To co przeżywają, na czym upływa im czas opowiadane jest w konwencji surrealistycznej. A miejscami wręcz komicznej. Kiedy dojdzie do sceny, w której Jonathan opowiada kolegom z oddziału, w którym służy anegdotkę zatytułowaną “ostatnia bajka na dobranoc”, zrozumiecie co mam na myśli…

Foxtrot (c) Giora Bejach_01

Foxtrot (c) Giora Bejach_06

Ich żołnierska rzeczywistość jest jak psychodeliczny sen, ni to koszmar, ni to to zabawa. Coś na pograniczu każdego z nich. Przeze mnie osobiście odebrana jako metafora bezsensu, połączonego z absurdem życia młodych ludzi, zmuszanych do bycia w wojsku. Służeniu “sprawie”, której pojąć w tym wieku nie sposób. A nie mając wyboru – żeby przetrwać – można potraktować jedynie jako coś, od czego jedyne co można zrobić, to się zdystansować. Młodzi mężczyźni są w tym świecie pokazani jako ci, którzy starając się wypełniać swoje żołnierskie obowiązki, jednocześnie są – każdy z nich z osobna i na własny sposób – zanurzeni w świecie własnych fantazji, pozwalających im przebrnąć ocean czasu, który oddziela ich od  normalnego życia, marzeń, planów, od świata, z którego obowiązkowa służba wojskowa ich zabrała. Ten czas, który muszą oddać armii swego kraju jest dla nich niczym wyrwa z rzeczywistości. Rodzaj snu na jawie, który muszą przeczekać. Przetrwać do końca…

Finalny akt Fokstrota rozgrywa się ponownie w Tel Avivie. I wraca tematycznie do kwestii straty, żałoby i fatum, czy też losu, zwanego także “przeznaczeniem”. Skupiając ponownie wokół postaci ojca Jonathana – Michaela.

Rzadko mamy do czynienia w kinie z obrazem tak bardzo filmowym jak w przypadku najnowszego filmu Maoza. To rodzaj kinematograficznego utworu muzycznego w którym rytmy szarpane, gniewne, łączą się z lirycznymi, powolnymi. Jakiś rodzaj symfonii, która zyskuje w tych fragmentach najbardziej, w których pozostawia widzom pole do interpretacji, swobodę dekodowania scen, dialogów, inscenizacyjnych rozwiązań. Jego celem – w moim odczuciu jest uzmysłowienie nam bezsensu tragedii i cierpienia. Niemożności sprostania czemuś, co pozostaje zawsze poza nami, naszą kontrolą, wymyka się naszym “pobożnym życzeniom” i “najlepszym chęciom”.

Fokstrot nie jest łatwym w odbiorze filmem. Można śmiało nazwać go także obrazem kontrowersyjnym (a na pewno taki status ma w Izraelu). Ale ma niezwykłą moc. Wynikającą z umiejętności zamknięcia w obrazach, gestach, symbolach refleksji nad kwestiami, które nas jako gatunek przytłaczają najbardziej dojmująco. Jak poradzić sobie z ranami, jakie zadaje życie? Z tym co przynosi los, kiedy nie jest dla nas łaskawy. Jak dalej umieć się cieszyć tym wszystkim, co osiągnęliśmy, żyć normalnie, bez bólu i lęku – kiedy taniec, jaki nam został przeznaczony okazuje się być niczym fokstrot. Wciąż i wciąż wracamy do miejsca, z którego zaczęliśmy…

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Fokstrot na rynku polskim: Aurora Films.

You may also like

BĘKART
PAMIĘĆ
STREFA INTERESÓW
CZASEM MYŚLĘ O UMIERANIU

Skomentuj