16
kw.
2015
149

HEARTS&ARROWS – Benjamin Millepied po raz kolejny

O Benjaminie Millepied pisałam już raz, jakiś czas temu. A jest to postać – nie będzie to moim zdaniem nadużycie – którą możemy śmiało nazwać jednym z najbardziej utalentowanych współczesnych choreografów tańca.

Uważam, że jego kolejny projekt z cyklu HEARTS & ARROWS, pt. Last Movement, zrealizowany z udziałem tancerzy z Los Angeles jest po prostu piękny i poruszający. A piszę to z całą pokorą wobec swojej niewiedzy jeśli idzie o balet i świat jaki Millepied reprezentuje. To być może, jest właśnie tym bardziej ważne, że choć mało kto z nas na codzień chadza na przedstawienia do Opery – jednak – przyznajmy – mamy swoje wyobrażenia i fantazje na temat baletu, które kultura obrabia od dawna…

Małe, urocze baletniczki w tiulowych spódniczkach, na puentach ćwiczące „pas de deux”. I niemalże  magiczna niezwykłość tego świata.

Doniosłość, piękno i smutek „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego.

Obrazy Edgara Degas, który baletnice malował zapamiętale – oddające fascynację artysty  – nie mniej niż piękno pracy portretowanych dziewcząt.

Przepięknie „wymodelowane” ciała tancerzy baletowych, które nawet popkultura zaprzęgła przez ostatnie lata do swojego dyskursu, bo przecież żyjemy w kulturze gloryfikacji ciała jako „obiektu podziwu”.

Film „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego  i artykuły w prasie na temat walki o pozycję w tym – jak się okazuje – potwornym świecie – katorżniczej pracy i gigantycznych ambicji  –  między najlepszymi baletmistrzami w słynnym (i jednym z najlepszych na świecie) Teatrze Bolszoj w Moskwie.

Koniec końców, balet i taniec to forma, która wyraża treść, często taką, która odnosi się do naszej podświadomości. Potrafi być wybitnie poruszająca. Bo ciało ludzkie w ruchu ma nieskończone możliwości ekspresji, w której wyrazić może to wszystko, czego wyrazić słowami się boi, nie umie, krępuje. To wielka moc.

Kiedy widzę ludzi, których ciała „układają się” w coś, co jest w stanie opowiedzieć mi dojmująco więcej niż jakikolwiek inny ruchomy obraz, niż jakakolwiek moja imaginacja na temat tego, czym jest jest lub może być ludzka relacja w świecie, w którym żyjemy –  budzi to we mnie podziw, zachwyt, wzruszenie i uczucia, których nawet nie umiem dobrze nazwać…

I dlatego też HEARTS & ARROWS Last Movement – układ choreograficzny, który Benjamin Millepied opracował i zrealizował w industrialnej scenografii Los Angeles – w korycie rzeki, mnie dogłębnie poruszył. Jest dowodem na to, że ma wielką wyobraźnię, że jest kreatorem. Przemawia językiem, który dotyka  najczulszych nut. Wielkie podziękowania!

You may also like

FERRARI
OPPENHEIMER
JANE BIRKIN – HISTORIA IKONY…
VERMEER. BLISKO MISTRZA