25
lut
2015
304

HOUSE OF CARDS

 

HOUSE OF CARDS (House of cards). Pomysłodawca: Beau Willimon na podstawie powieści Michaela Dobbsa. Wyk. Kevin Spacey, Robin Wright, USA, Netflix

Musicie bowiem wiedzieć, że dwa są sposoby prowadzenia walki (…) trzeba przeto być lisem (…) i lwem.

Niccolo Machiavelli  

House-of-Cardsclaire-underwood-blood

Dzisiejszy tekst poświęcony będzie serialowi House of cards, którego trzeci sezon startuje w Netflix już w najbliższy piątek. Serialowi, który jako jeden z nielicznych wzbudza we mnie zarówno gigantyczny szacunek, jak i uwielbienie. To nie znowu taka częsta “mieszanka uczuć”: kochać i szanować jednocześnie, dlatego też zawczasu anonsuję emocjonalny charakter tego tekstu.

HOC wywołuje u mnie od właściwie prawie że pierwszych odcinków tzw. czkawkę ekstatyczną.

Pierwszy sezon oglądałam z najwyższą przyjemnością i rosnącym z każdym kolejnym epizodem podziwem, drugi zaś zamienił moje wrażenia – że mam do czynienia z serialem przekraczającym swoją wielkością wiele innych produkcji o lata świetlne  – w pewność.

House of cards jest według mnie arcydziełem gatunkowym. I nic nie mogę poradzić na to, że moje uwielbienie dla tej produkcji przybrało formę ekstazy.

Nie robię tajemnicy z tego, że kocham Davida Finchera, który jest Producentem Wykonawczym HOC a także reżyserem kilku epizodów. I piszę o tym dlatego, że jest to w przypadku tego serialu arcy – ważne! Chyba nikt – bowiem – nie jest w stanie zaprzeczyć, że osoba, która stoi za produkcją jakiegokolwiek filmu, serialu czy programu TV – nie odciska na nim swojego piętna…A także, że jest nośnikiem jakości tegoż produktu (lub jej braku).

A Fincher to dla mnie przykład osoby z branży filmowej, która – jeśli byłaby taka miara w tej materii – powinna być wzorcem metra z Sevres! Jedyny w swoim rodzaju, wyśmienity fachura, facet niezwykle bystry i kuty na cztery nogi. I robiący najwyższej klasy KINO KOMERCYJNE! W moim mniemaniu ma na koncie jako reżyser jedynie jeden słaby film pt. „Panic room”…Ale cóż to znaczy w obliczu: „Seven”, „Fight club”, „The social network” oraz “Zaginionej dziewczyny”? NIC.

Nota bene – zaliczam się do grona tych osób, które uważają, że brak nominacji do statui zwanej Oscarem za ostatni z wymienionych jest skandaliczny!…

House of cards jest produkcją, na której wybitność składa się szereg czynników – w tym kluczową role odgrywa kwestia pracy zespołowej: pracy ludzi, którzy gwarantują mu sukces z racji tego, że ich profesjonalizm i jakość wykonywanej roboty jest na najwyższym poziomie. To, że nad serialem czuwa człowiek, który wiedział doskonale kiedy podpisywał kontrakty o co mu chodzi, gdzie idzie i z kim tę drogę zamierza odbyć – przekłada się na to, że nie znam nikogo kto by – oglądając HOC – nie przecierał nieustająco oczu ze zdumienia, że można, aż tak świetnie!

Przemysł filmowy w USA – to jak mawiał mój kolega z korporacyjnych czasów: „krwi koryto”… To nie jest bułka z masłem i zabawa! Kto nie ma jaj, grubej skóry, przebiegłości lisa, układów i strategii – ginie! To jest turbo survival!! Owszem – układy są bardzo ważne, bardzo! Ale to naprawdę jest walka o przetrwanie i ona jest mierzalna w excelu! Żeby mieć uwagę, prestiż, uznanie, marketing, media – trzeba się potwornie natyrać. I być zdecydowanie lepszym niż konkurenci. Dopiero wtedy można sobie pozwalać na realizację własnych “ekscentrycznych” pomysłów. Najczęściej zresztą za już własne pieniądze… Dlatego też tak wielu ludzi z branży filmowej w USA pracuje całe lata na to, by być ostatecznymi decydentami w sprawie tego pod czym się podpisują. I najlepszym (tak jak Fincherowi) udaje się to osiągnąć…

Kolejną kwestią, która wzbudza mój zachwyt – w przypadku sprawowania pieczy przez Finchera nad produkcją Netflix jest fakt, że będąc facetem, który (nawet w USA!) – dorastał w pokoleniu ludzi nie zrośniętych ze światem wirtualnym od maleńkości – odrobił lekcję :”nowadays” genialnie! Kuma rzeczywistość digitalną jak mało kto w tej branży i doskonale to widać po HOC, że go ona fascynuje! To po pierwsze. Po drugie: scenariusz do HOC napisał BEAU WILLIMON: młody dość i bardzo zdolny dramaturg i pisarz, absolwent m.in Julliard School w NYC, ten sam, na podstawie którego sztuki George Clooney zrobił „Idy Marcowe” – nie dziwi zatem, że dialogi w tym serialu są GENIALNE! Nie ma ani jednej skuchy, ani jednego przegadanego wątku, budowanie postaci i to nawet w drugim czy trzecim planie jest poprowadzone mistrzowsko.

HOC to według mnie fenomen – czegoś tak wybitnie dobrego pod względem realizacyjnym i intelektualnym na wysokim C – moim zdaniem – obecnie nie ma w żadnej TV…

Oglądając ten serial – zawsze wracam do scen, cofam, robię na „powtórz”… jak pies gończy śledzę każdy detal.. dlaczego? Dlatego, że powala mnie ta robota swoim mistrzostwem… jej precyzja i niuanse… mikro – scenki, to, że nic nie jest przeoczone, czy potraktowane bez uwagi…że każda postać jest zarysowana w sposób klarowny, a jednocześnie ciekawy i pozbawiony najbardziej wtórnych klisz i banałów. A przysłowiowa strzelba (jak mawiają w branży) zawsze kiedyś wypala i nikt o niej nie zapomina!

Po trzecie i ostatnie: HOC jest serialem z MISTRZOWSKĄ OBSADĄ w rolach pierwszoplanowych, a właściwie w każdej!!! To, jakiej dokonano tam roboty w tej kategorii nieustająco mnie zachwyca. I ostatni argument dla mej ekstatycznej czkawki: de facto najważniejszy! Jest to wybitnie dojrzała, arcy inteligentna, przenikliwa psychologicznie robota.

HOC to współczesna lekcja z Szekspira, a konkretnie z “Makbeta”. Nie zapominając oczywiście o Machiavellim – który „Księcia” napisał wcześniej niż wielki dramaturg swoje wiekopomne dzieło.

Za to kocham HOC! kocham i szanuję bardzo! Za jego inteligencję, za wściekły cynizm, za grę z widzem na NAJWYŻSZYM POZIOMIE! Za wspaniałość i doniosłość „prania brudnych gaci polityki” jako metafory życia! Wszyscy mamy swoje tajemnice, wszyscy tworzymy swój własny wizerunek, nie koniecznie publiczny, nie koniecznie państwowy…Życie każdego kto ma wielkie ambicje i cele to nie jest „puci – puci”, nawet jak się napina do wyrzygu, żeby tak wyglądało…. To jest walka, stres,  zawiści, animozje, niemożności, kompromisy, zraniona duma własna, pocharatane ego, układy takie czy inne, plotki, obmówienia, podkładanie świń, strategie małe i duże, rąsie myjące rąsie, „przysługi”, „długi wdzięczności”, etc… A każda relacja małżeńska jest o czymś – a znacznie ważniejsze od tego, czym to jest – jest to  – jak bardzo jest silne!

Mistrzostwo serialu HOC polega na tym, że w sposób wspaniały pokazuje, że sukces i dochodzenie „na szczyt” jest okupione ZAWSZE: niekoniecznie w każdej dziedzinie trupami… ale – „krwią, potem i łzami” – tak….

You may also like

FERRARI
EUFORIA
OPPENHEIMER
JANE BIRKIN – HISTORIA IKONY…