KOTKA NA GORĄCYM BLASZANYM DACHU
KOTKA NA GORĄCYM BLASZANYM DACHU (Cat on a hot, tin roof). Reż. Richard Brooks. Scen. Richard Brooks i James Poe na podstawie sztuki Tennessee Williamsa. Wyk. Elizabeth Taylor, Paul Newman, Burl Ives. USA, 1958
Kotka na gorącym blaszanym dachu była piątą sztuką wielkiego Tennessee Williamsa przeniesioną na ekran w latach 50tych zeszłego stulecia. Były to w Ameryce czasy cenzury, a Williams – razem z Arthurem Millerem i Williamem Inge’iem stanowili nową grupę twórców – tych, którzy “obrabiając” sztukę wysoką umieli jednocześnie przekazać w swoich dziełach tematy należące ówcześnie do absolutnego tabu w dyskursie społecznym: skrywany homoseksualizm, pobudzenie erotyczne kobiet, destrukcyjność i skomplikowanie związków damsko – męskich, hipokryzje zaszytą we wzajemnych stosunkach pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi. Inscenizacje ich prac, wystawiane na Broadwayu były bardzo wysoko cenione przez krytykę. Hollywood zainteresowało się nimi dość szybko, zaraz po tym, kiedy do Californii przybyło wielu występujących w nich aktorów, z takimi obecnymi legendami na czele, jak: Marlon Brando, Paul Newman, James Dean czy Karl Malden.
„Kotka..” nie jest w moim odczuciu tak wybitną ekranizacją filmową sztuki Williamsa, jak to miało miejsce w przypadku siedem lat wcześniej przeniesionego na ekran „Tramwaju zwanego pożądaniem”. Być może za sprawą reżysera: Richarda Brooksa, który nie umiał tak dobrze jak Elia Kazan zmierzyć się z tekstem dramaturga. Dziś oglądana – jest według mnie zbyt statyczna i koturnowa, nazbyt przypomina “teatr telewizji” i to niestety taki, który “trąci myszką”. Jednakże ma tę niezbywalną zaletę, że role głównych postaci: małżeństwa Pollit grają Elizabeth Taylor i Paul Newman.
Tennessee Williams był fascynatem psychoanalizy freudowskiej. Interesowały go najważniejsze aspekty prac wielkiego wiedeńczyka, z tłumieniem popędów, zagadnieniem libido, mechanizmem wyparcia i skomplikowaniem relacji z figurą ojcowską na czele.
To skomasowana próba zgłębienia powyższych kwestii na przykładzie studium przypadku – relacji młodych małżonków: Maggie czyli tytułowej kotki (Taylor) oraz Bricka – jej męża (Newman). Ich związek od dłuższego już czasu tkwi w martwym punkcie: on jest alkoholikiem, nie mogącym pogodzić się ze śmiercią swojego najlepszego przyjaciela Skippera, obarczającym ją winą nie tylko za ten fakt, ale także za obecny – opłakany stan ich małżeństwa. Ona zaś zdesperowaną kobietą, która rozpaczliwie usiłuje wyrwać go z nałogu i przywrócić ich relacji życie, w tym też erotyczne. Znamiennym dla czasów tej ekranizacji jest fakt, że mocno sugerowany w sztuce jako takiej – wątek homoseksualnej fascynacji w przyjaźni miedzy Brickiem a jego kumplem – oczywiście – doskonale kamuflowany w dialogach poprzez niedopowiedzenie – stanowił dla Tennesee Williamsa największy “orzech do zgryzienia” kiedy zdecydował się na sprzedanie praw autorskich do adaptacji filmowej. Scenariusz był zmieniany wielokrotnie, pod presją Urzędu cenzorskiego, ze szczególnym naciskiem na to, by w dialogach nie było nawet cienia nawiązania do tej „drażliwej kwestii”.
Clue fabuły Kotki… stanowi wizyta małżonków na uroczystej kolacji w domu ojca Bricka – milionera, potentata bawełnianego, z tysiącami akrów i plantacjami w Missisipi – człowieka tyleż bogatego co aroganckiego, despotycznego i okrutnie egoistycznego. Ten antypatyczny pater familias jest śmiertelnie chory, jest to więc czas specjalny dla wszystkich członków rodziny. Czas, w którym w obliczu jego niechybnej śmierci – a więc i oczekiwanego spadku – wychodzą na jaw wszystkie kwestie, które do tej pory grzecznie skrywano za fasadą polukrowanych i pełnych hipokryzji wzajemnych powiązań.
Elizabeth Taylor i Paul Newman tworzą w tym obrazie duet niezapomniany. A trzeba dodać, że byli wtedy aktorami bardzo młodymi: ona miała lat jedynie 26, zaś on był 7 lat od niej starszy. Zarówno Taylor jak i Newman – moim zdaniem nie są jeszcze w stanie “udźwignąć” całej złożoności tego wielkiego i poważnego dramatu jakim jest Kotka… niemniej to właśnie w tym obrazie można zobaczyć jak bardzo magnetycznymi, jedynymi w swoim rodzaju, wspaniałymi gwiazdami kina byli. W filmie Brooksa mamy do czynienia z rodzącymi sie legendami. Zarówno ona jak i on dosłownie hipnotyzują widzów każdą sceną, w której grają.
Kotka na gorącym blaszanym dachu jest dziełem wielowymiarowym i wielowarstwowym. Była ulubioną sztuką jej twórcy i tą, która przyniosła mu nagrodę Pulitzera w roku 1955. Do tej pory stanowi jedną z najczęściej granych sztuk na deskach teatrów na całym świecie.
I wciąż pozostaje uniwersalna w swoim przekazie. Relacje i związki to bowiem wciąż i wcale nie tak rzadko pole walki, obszar naprzemiennych bojów i składania broni. I próby pokonywania tego, co nieświadome, bolesne, skrywane i wyparte…
Serdeczne Pozdrowienia dla Burżujki i Snobki!
Milo przypomnieć sobie przedstawicielowi staszej generacji troche pradawnych klimatów (to a propos „Kotki… wraz z jej cudownymi gwiazdami kina)!
Mnie osobiście stale DZIW BIERZE, że współczesna telewizja, a nawet kino nie sięga do tych „lamusów” masowo. Jestem laikiem, więc nie orientuje się, jak dalece wgłąb siegaja prawa autorskie za rozpowszechcnianie starych fimów. Ale w kraju dziewieciu milionów emerytów i rencistów kulturalny target na tego rodzaju smakołyki w telewizji ogólnopolskiej byłby calkiem wystarczajacy.
Byle nie serwowano takich delikatesów kolo północy, co wszelkie kanały maja w zwyczaju!
Ze tez reklamodawcy tak dalece tracą „węch”, że nie zdaja sobie sprawy, jak bardzo mijają się ich ponocne oferty z celem! Emitowany w środku nocy wybitny film ściąga juz tylko wyjatkowych amatorów X Muzy !
Ja również pozdrawiam serdecznie! I dziękuję bardzo za komentarz! Bardzo ciekawa jest Pani uwaga i też trafna.
Pingback : Kultura Osobista NA ŻYWO W KINACH - czyli bilet do kultury wysokiej... | Kultura Osobista
Pingback : Kultura Osobista JUDY | Kultura Osobista