13
lis
2017
50

MANIFESTO

MANIFESTO (Manifesto) Reż. & Scen. Julian Rosefeldt, Wyk. Cate Blanchett, Niemcy, 2015

MANIFESTO stoi na kreacji, a raczej 13-tu (sic!) kreacjach Cate Blanchett. Nie mam co do tego cienia wątpliwości.

Manifesto to – jednak – nie tylko geniusz Blanchett. To także obraz bardzo ciekawy koncepcyjnie. Intelektualnie inspirujący, bo stanowi pospołu z jej “performancami” komentarz do współczesnej rzeczywistości. Najciekawsze dla mnie w nim jest to, że każda postać kreowana przez aktorkę istnieje jakoby w “tu i teraz”. Manifesto Rosefeldta zespala ważne koncepcje artystyczne, czy intelektualne, kiedyś “wywrzaskiwane” kulturze i społeczeństwu w twarz – w odsłonach, które każą się nam zastanowić nad tym, czy ich głos wybrzmiewa aktualnie równie donośnie i / lub znacząco. I co o tym powoduje.

Manifesto_plakat B1_z logami

Nieczęsto się zdarza, by nawet bardzo uznani artyści wizualni, jakim jest Rosefeldt – mieli okazje do “wyjścia z sukcesem” z galerii – było nie było – przestrzeni muzealnej – na duży, kinowy ekran. To, co bowiem sprawdza sie w tzw. sztuce nowoczesnej, nie zawsze może wybrzmieć z sensem i ciekawie w kinie. Rosefeldtowi się to udało. Szczęśliwie bowiem dla niego, zrozumiał, że potrzeba mu do tego kogoś, kto dzięki wybitnemu talentowi własnemu sprawi, że jego praca nie obróci się przeciwko niemu…

Manifesto – jeszcze raz podkreślam – niesie na swych aktorskich barkach cesarzowa tej profesji, jaką bez wątpienia jest Cate Blanchett. Która w tym filmie występuje w trzynastu rolach, w każdej prezentując kunszt, maestrię warsztatową i niewiarygodną wręcz zdolność do metamorfozy, w myśl powiedzenia jakie ukuto dawno temu w odniesieniu do wybitnej francuskiej aktorki teatralnej Sarah Bernhardt (1844 – 1923): “mogłaby zahipnotyzować publiczność czytając książkę telefoniczną”.

Całkowicie naturalnie, zatem, pojawia się pytanie – czy Manifesto jest li tylko popisem aktorki (w dodatku takiej, która się “popisywać” już nie musi bo od bardzo dawna i wszystkimi swoimi rolami udowodniła swoją wielkość wielokrotnie), że jest mistrzynią swego fachu?

Szczęśliwie nie.

 

Manifesto.5

Manifesto.4

Trzynaście postaci (m.in wokalistka punkowego zespołu, gospodyni domowa, makler giełdowy, robotnica, prezenterka telewizyjna, nauczycielka, choreografka, bezdomny mężczyzna), kreowanych przez Blanchett reprezentuje, czy też jest “ludzką emanacją” zagadnień, czy też właśnie ‘manifestów’, jakie pojawiły się nie tylko w sztuce, ale szerzej – w myśli ludzkiej, towarzyszącej jakże turbulentnemu wiekowi dwudziestemu. Stawiają one – nam widzom – bardzo dużo pytań. Pytań jakże istotnych, bo pytań o to, czym kultura żywiła się od końca XIX wieku. Prolog Manifesto to wszak fragment “Manifestu partii Komunistycznej” Karola Marksa i Friedricha Engelsa, z roku 1848. Przywoływane w obrazie Rosefeldta idee, czy koncepcje tak artystyczne, jak i społeczne to swego rodzaju kolaż, w którym niczym w kalejdoskopie, naszym oczom ukazują się zarówno takie, które do dziś są aktualne lub przynajmniej inspirujące intelektualnie, jak i te, których czas bezpowrotnie minął. Manifesto przygląda się między innymi: sytuacjonimowi, dadaizmowi, futuryzmowi, suprematyzmowi / konstruktywizmowi, surrealizmowi, pop-artowi, czy też najbardziej współczesnym w tym zestawieniu manifestom ideologicznym, dotyczącym roli reżysera i funkcji jego filmów w świecie kinematografii, przywołując Jima Jarmuscha, twórców Dogmy Larsa von Triera i Thomasa Vinterberga, czy też Wernera Herzoga.

W tym kontekście Manifesto wpasowuje się raczej w koncepcje tworzenia filmów, bliską temu, co w 2002 roku ukonstytuował w 5 złotych zasadach tak unikalny i jedyny w swoim rodzaju reżyser jakim jest Jim Jarmusch:

“Nic nie jest oryginalne! Kradnijcie wszystko, co służy wam za inspirację lub podsyca wyobraźnię. (…) Wybierzcie jako obiekt kradzieży te rzeczy, które przemawiają wam do duszy. Jeśli to zrobicie, to wasza kradzież i dzieło będą autentyczne.  Autentyczność jest bezcenna. Oryginalność nie istnieje. Nie warto kryć się z kradzieżą. Można ją nawet świętować. Pamiętajcie, co powiedział Jean-Luc Godard. „Nieważne, skąd czerpiesz pomysły… ważne, dokąd je zabierzesz”. 

Rosefeldt na temat tego, co go zainspirowało do pracy nad filmem Manifesto, powiedział między innymi:

“Kiedy byłem młody, czytałem – pewnie jak większość ludzi zainteresowanych sztuką – o Dada, Fluxusie, surrealistach i futurystach, ale to była wiedza powierzchowna. Jakiś czas temu, podczas zbierania materiałów do jednego z projektów trafiłem na dwa manifesty francuskiego futurysty, poety i choreografa Valentina de Saint-Point, które natychmiast rozpaliły we mnie ogień. Dwa lata później w Berlinie, podczas wernisażu moich zdjęć i filmów, wspólny znajomy przedstawił mnie Cate Blanchett. Bardzo spontanicznie pojawił się pomysł, żebyśmy zrobili coś wspólnie. Przypomniała mi się lektura tych manifestów, a także inne teksty znanych artystów i nagle miałem pomysł na nasz wspólny projekt…”

 Manifesto_1

Choć nie wszystkie przedstawione w Manifesto oblicza podejść do sztuki, kultury, idei społecznych brzmią tak samo donośnie, obrazoburczo, fantastycznie czy fascynująco, jak w czasach kiedy powstawały, dzięki kreacjom Blanchett docierają do nas znacznie lepiej, niż gdybyśmy próbowali się z nimi zmierzyć jedynie w postaci wydrukowanych słów. Niektóre porywają chociażby swoją brawurą i bezkompromisowością, niektóre nieco irytują, bo brzmią jak z “lamusa”, ale nigdy nie są nudne. Niektóre z nich są z kolei są przedstawione w sposób nieodparcie zabawny lub pełen ironii czy szyderczej nuty… Do moich faworytów w tym względzie zdecydowanie należą epizody: Prezenterki TV & Reporterki (sztuka Konceptualna / Minimalizm), Choreografki (Fluxus / Merc / Performance), Konserwatywnej matki (Pop Art) oraz Maklera giełdowego (futuryzm).

W swoich performance’ach Blanchett wraz z prezentowanymi bohater(k)ami testuje potęgę dwudziestowiecznych proroctw, dzięki którym Rosefeldt porywa nas w przyspieszoną podróż przez wiek XX. I dzięki którym możemy skonfrontować się z ideami, które fascynowały lub odrażały pokolenia, w czasach, w których powstały. Część z nich powodowała ferment obyczajowy, część zaś zaowocowała ważkimi zmianami społecznymi. Niektóre z nich, obecnie, są dziś kompletnie zapomniane, czy niszowe lub uprawiane jedynie w dyskursie uniwersyteckim. Ale przecież, w swoim czasie coś mówiły, bardzo dobitnie, bardzo stanowczo. I jest bardzo warto pochylić się nad tym, jak wybrzmiewają obecnie. W wieku XXI. W epoce i czasach, w których naddatek treści – w tym ‚artystycznych’ wobec tego, co zarówno kultura, jak i my – jej odbiorcy – jesteśmy w stanie przyswoić – jest tak wielki.

Manifesto postawiło mnie przed tym zagadnieniem z podziwem dla erudycji i kreatywności reżysera. Sztuka – czym jest sztuka? Idee – czym są idee? Czy sztuka i kultura karmią się ideami, czy może je kreują? Film Rosefeldta jest w tym względzie “powiewem swieżego powietrza” w świecie, którym de facto go bardzo często brakuje. Bo dziś wartość sztuki i stojących za nią idei mierzy się głównie jej popularnością oraz ceną rynkową. I w tym znaczeniu Manifesto jest dla mnie szczególnie wartościowe. Ubiera idee w obrazy. Nadaje im kontekst i niesie dalej w zespolonych z nimi słowami. Zmusza do przyjrzenia się temu, które z nich mają sens, a którym sensu brak. A Cate Blanchett – jest ich demiurgiem – dzięki któremu możemy tak samo mieć poczucie, że wciela w życie kolejne koncepcje artystyczne i intelektualne, jak i jest tym, kto się z nimi konfrontuje lub im ulega. Jest kimś, kto im nadaje ludzką twarz. I moim zdaniem, Manifesto – w tym znaczeniu – jest manifestem przede wszystkim  człowieczeństwa w jego złożoności.

*** Cytaty oraz zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Manifesto na rynku polskim: Gutek Film.

You may also like

BĘKART
PAMIĘĆ
STREFA INTERESÓW
CZASEM MYŚLĘ O UMIERANIU

Skomentuj