3
lis
2017
44

MINDHUNTER – SEZON PIERWSZY

MINDHUNTER (Mindhunter) Pomysłodawca: Joe Penhall na podstawie książki Mindhunter. Tajemnice elitarnej jednostki FBI” autorstwa Johna E. Douglasa i Marka Olshakera. Wyk. Jonathan Groff, Holt McCallany, Hannah Gross, Anna Torv, USA, 2017, Netflix

MINDHUNTER to druga po Ozark – debiutująca w tym roku produkcyjna perła Netflix – tym piękniejsza, że zadano sobie trud opowiedzenia o kwestiach, które w popkulturze amerykańskiej są tak zgrane – że już bardziej nie mogą – niejako à rebours. Seryjni mordercy to jeden z ukochanych tematów kinematografii USA, wałkowany w niej na wszelkie możliwe sposoby od wielu dekad.

Tymczasem Mindhunter dostarcza pełnokrwistej – acz obyczajowej opowieści (kryminalna jest ona jedynie w tle) w której wątek psychologiczny i socjologiczny ma pierwszoplanowe znaczenie i służy czemuś większemu. I ważnemu. A jest tym czymś próba zmierzenia się z kwestiami, których ani zrozumieć, ani sklasyfikować, a już tym bardziej poddać “obróbce statystycznej” zdaje się nie sposób. To, w najszerszym rozumieniu tego słowa, serial o zawiłościach ludzkiej psyche.

 

Mindhunter_poster

Na nazwisko Fincher działam zgodnie z zasadami psychologii behawioralnej: jak pies Pawłowa. Mówisz Fincher, zaczynam się ślinić 🙂 A teraz bardziej serio. Fincher jest producentem wykonawczym tego serialu, zaś reżyserem jedynie czterech z dziesięciu epizodów sezonu pierwszego. Pozostałe powierzono trzem innym osobom, z których dwie cenię sobie bardzo. Jednym z nich jest świetny dokumentalista Asif Kapadia („Sienna”, “Amy”), drugim zaś Tobias Lindholm – scenarzysta wybitnego filmu “Polowanie” z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Trzeci mi nic nie mówi. Za to moje bystre oczko wypatrzyło w napisach jako jedną z producentek wykonawczych Charlize Theron! I nie odmówię sobie w tym miejscu przyjemności dodania personalnej uwagi na marginesie. Wielce mi się podoba, że Fincher CHCE & LUBI pracować z dojrzałymi, silnymi i ambitnymi kobietami. Co miało już miejsce przy “House of cards”, gdzie kooperował z Robin Wright (jako jedną z producentek oraz reżyserką kilku epizodów). Tyle tytułem wstępu.

*   *   *

To, że MINDHUNTER oglądać będę – było dla mnie jasne jak słoneczko! Choć to niezbyt udane porównanie, wszak David Fincher lubi raczej maczać palce w mroku, złu i ciemnej stronie ludzkiej natury. I trzeba mu to przyznać – ma do tego wybitny talent. Minęło ponad 20 lat od jego sławetnie doskonałego w swej upiorności “Siedem” (1995) oraz 10 od filmu “Zodiak”… Mindhunter bliżej klimatem do tego drugiego.

Przejdźmy zatem do rzeczy. Mindhunter dzieje się w końcówce lat 70-tych zeszłego stulecia i bazuje na prawdziwej historii – tworzenia się elitarnej jednostki wywiadowczej FBI, która wyrosła z badań nad behawioryzmem, a której celem, z czasem, stało się wypracowanie metod, mających służyć wykrywaniu sprawców najcięższych zbrodni, jak i zapobieganiu ich powtórzenia w przypadku tych, którzy już raz je popełnili, a nie zostali schwytani. Zabójców, którzy często bywali nieuchwytni całe lata i których “system działania” pozostawał dla policji czymś nie tylko niepojętym, ale – także jako całkowicie nie poddający się rutynowo prowadzonym śledztwom – niemożliwym do zdiagnozowania.

mindhunter-netflix-david-fincher.jpg

Postać autora książki (byłego pracownika FBI) Johna E. Douglas’a, która posłużyła jako inspiracja dla stworzenia scenariuszowej wersji głównego bohatera tego serialu: Agenta Holdena Forda była już w amerykańskiej kinematografii wielokrotnie wykorzystywana. Inspirował się nim Thomas Harris (autor opowieści o Hannibalu Lecterze) oraz wielu innych pisarzy i scenarzystów, interesujących się zawodem tzw. profilera. Który, my Polacy “odkryliśmy” całkiem niedawno, dzięki rozkwitowi rodzimej literatury kryminalnej.

Do Mindhunter zasiadałam z poczuciem, że nie za bardzo wiem czego się mam spodziewać. Poza faktem, że “in David Fincher we trust” 🙂 … A wiadomo wam, że nie jestem zagorzałą wielbicielką ani kryminałów, ani thrillerów. Poza tym Netflix w przypadku tej akurat swojej produkcji oryginalnej był wysoce powściągliwy w działaniach promocyjnych i nie robił zbyt dużo medialnego szumu wokół jej powstawania i zrębów fabuły.

Dostałam coś, co mnie osobiście – zachwyciło. Jeśli miałabym użyć jakiegoś porównania, a które ciśnie mi się na usta, choć wydaje paradoksalne i nieco niedorzeczne – Mindhunter – bliżej gatunkowo do “Mad Men”, czy “Master of sex” niż do jakiejkolwiek produkcji TV poświęconej psychopatycznym zabójcom, z “True Detective” czy (moim zdaniem bardzo niestety nieudanym) “Hannibalem” na czele.

To wspaniały serial obyczajowy (z rzecz jasna dopracowaną w najmniejszych detalach mistrzowską scenografią, kostiumami oraz zdjęciami, bezbłędnie oddającymi jego klimat), w którym zakochałam się tym mocniej, że – zważywszy na tematykę – nie epatuje scenami przemocy, a raczej wręcz ich unika! Za to wnikliwie opowiada o czasach, w których Ameryka stała się krajem, w którym po raz pierwszy od zakończenia II-giej wojny światowej coś bezpowrotnie się zmieniło. I w którym po latach nieustającego prosperity i jasno (acz fasadowo) określonych reguł „właściwego” funkcjonowania w wyznaczonych rolach społecznych nadeszła epoka krachu systemu ładu społecznego. Prawidła, jakie nim wcześniej rządziły zaczęły się kruszyć na sposób dla nikogo niepojęty. Przypomnieć należy, że Charles Manson i jego banda zamordowała ciężarną żonę Romana Polańskiego oraz cztery inne osoby, napadając na jego dom w Beverly Hills, w Californii w roku 1969. Motywy tej zbrodni do dzisiaj nie zostały w żaden, możliwy “do zrozumienia” czy “logicznego uzasadnienia” sposób wyjaśnione…

*   *   *

Swoją, niespieszną historię Mindhunter opowiada na trzech poziomach. Każdy z nich jest więcej niż intrygujący i w każdym zawarte jest jakieś niedopowiedzenie. Pierwszy z nich jest zabiegiem narracyjnym (Chapeu bas!), który przedstawia nam w czołówce serialu efekty działań zabójcy, ale nigdy nie jest on w jakikolwiek sposób bezpośrednio przedstawiony, a jego osoba nigdy nie jest wzięta “pod lupę”. To jedynie metafora tego, o czym de facto Mindhunter opowiada: czego nie wiemy, czego nie rozumiemy, nie umiemy przewidzieć i czego “z zewnątrz” nie widać. Bo zarówno zwłoki, jak i sposoby mordowania oraz dowody rzeczowe nie stanowią w nim osi narracji. Oś stanowi to, czego być może nigdy nie uda się poznać. Czyli to wszystko, co w umyśle zabójcy poprzedzało jego działania i decyzje. Emocje, odczucia, skojarzenia, czy też wspomnienia jakie mu towarzyszyły, zanim zaczął zabijać, a także kiedy już to robił…

Mindhunter zadaje – choć w różnych kontekstach – wciąż to samo pytanie. Co powoduje mordercą, zwłaszcza tym, który nie działa w afekcie, nie ma żadnego związku osobistego z ofiarą i nie “prowadzą go” do zbrodni najczęstsze (ze statystycznego punktu widzenia w kryminologii) przyczyny ich popełniania, takie jak pieniądze, chęć zemsty czy zazdrość. Jak wybiera ofiary, według jakiego klucza? Czy istnieje w ogóle jakiś “klucz”, a także, a może przede wszystkim – co “osiąga” (psychologicznie rzecz ujmując) swoim zbrodniczym aktem.

Mindhunter_interview

Drugi poziom stanowi współpraca Holden’a Ford’a (bardzo dobry Jonathan Groff), młodego adepta psychologii oraz kilkanaście lat starszego od niego agenta Bill’a Tench’a (postać wzorowana na legendzie FBI Robercie Resslerze, który był jednym z pionierów psychologicznego profilowania morderców, jemu właśnie przypisuje się ukucie określenia “seryjny zabójca”, autora książek na ich temat oraz wykładowcy akademickiego z kryminologii).

Obaj na polecenie swego bezpośredniego przełożonego jeżdżą po USA i uczą lokalnych policjantów negocjacji oraz technik śledczych. Te dość rutynowe i męczące dla obu podróże służbowe (choć dla każdego z innego powodu) Holden postanawia wykorzystać do czegoś, co intuicyjnie odczuwa jako szansę na dotarcie do wiedzy, która posunie prace wydziału behawioralnego FBI do przodu i nada jej większy sens. Wpada na pomysł, by w czasie wolnym od prowadzenia szkoleń – odwiedzać też lokalne więzienia stanowe, w których wyrok odsiadują skazani za wielokrotne i wyjątkowo brutalne morderstwa.

Mindhunter_KemperTak dochodzi do pierwszego wywiadu, który agenci przeprowadzają z Edem Kemperem (w rewelacyjnej kreacji Cameron’a Britton’a), skazanym na karę ośmiokrotnego dożywocia, seryjnym zabójcą, który zapisał się w dziejach kryminologii amerykańskiej jako “przypadek szczególny”. Tak samo jak ze swych wyjątkowo brutalnych i perwersyjnych zbrodni, słynął także z tego, że był wybitnie inteligentny, działał w sposób logiczny, chłodny, strategiczny i opracowany w detalach. Jak i z tego, że wyjątkowo dobrze zacierał za sobą ślady. Pozostawał nieuchwytny do czasu, kiedy to sam zgłosił się na policję, bo jak stwierdził: “znudziło mi się już czekanie na to, kiedy w końcu mnie złapią”.

Rozmowa z Kemperem staje się katalizatorem opowieści o kluczowych postępach w pracy agentów Ford’a i Tench’a – bo ku ekscytacji młodszego z nich, a zdumieniu starszego – okazuje się być niezwykle istotnym punktem zwrotnym w kształtowaniu się ich przyszłego profilu zawodowego i jednostki FBI w której służą. Wynurzenia zabójcy okazują się być doskonałym materiałem badawczym, pełnym wglądów i inspiracji do poszukiwania metody opracowania danych, które w przyszłości miałyby posłużyć szybszej diagnostyce kryminalistycznej i większej skuteczności w łapaniu sprawców wielokrotnej przemocy.

W ten sposób, niejako przez przypadek, praca Ford’a i Tench’a zaczyna przynosić pierwsze rezultaty, a wydział w którym pracują staje się dla FBI w końcu czymś więcej niż dziwaczną jednostką “nie wiadomo po co utworzoną”, w którą ani wcześniej nikt specjalnie nie wierzył, ani też, w której – nie pokładano zbytnich nadziei. Otrzymują poważną sumę na badania, dodatkowo zaczyna z nimi pracować Dr. Wendy Carr (Ann Torv), badaczka uniwersytecka, zajmująca się osobowością psychopatyczną.

19-burgess-torv.w710.h473

*   *   *

Trzeci poziom Mindhunter, który niejako w tle wybrzmiewa w opowieści o pracy zawodowej Ford’a i Tench’a – jest dla mnie zdecydowanie w tej produkcji najciekawszy. Wyjątkowo cenię sobie bowiem scenariusze, w których postaci głównych bohaterów nie tylko są dobrze napisane i świetnie wykorzystują motyw protagonistów i anty-bohaterów. Ale kiedy mają jeszcze “coś więcej”. Jeśli kluczowy dla narracji charakter to ktoś, kto zupełnie nie wzbudza mojej sympatii, a czasem nawet irytuje…a pomimo to mnie jednak intryguje i fascynuje – no, – to już lubię najbardziej!

I właśnie fakt, że Mindhunter przedstawia nam przyszłą legendę profesji profilera jako całkowite zaprzeczenie fantazji i wyobrażeń na jej temat – uważam za genialny zabieg narracyjny!

Agent Holden Ford w kreacji Jonathan’a Groff ‘a to młody mężczyzna, o wdzięcznej, chłopięcej i urokliwej aparycji oraz sposobie bycia idealnego przedstawiciela handlowego. Z pewnością mógłby zostać “brylantowym sprzedawcą Amwaya”… Smukły, przystojny, z niewinnym uśmiechem, zawsze w schludnym garniturku, pod krawatem. Kiedy zaczyna swoją “misję zawodową”, polegającą na przepytywaniu największych psychopatycznych bestii – patrząc im głęboko w oczy – wydaje się być wcieleniem tzw. naiwniaka. Zawsze uważnie słucha, pełen zaciekawienia, każdego wydaje się niemalże lubić czy też znajdować w nim godne podziwu cechy. Nie ma w sobie nic, co zwykliśmy uważać za to, co kojarzone jest z agentem FBI. Jest jakiś taki miękki, pełen empatii i zrozumienia, wydaje się być nawet nieco ciapowaty. Wszystko w nim jest z pozoru grzeczne, układne, prawie że nijakie. Przy swoim partnerze agencie Tench’u (doskonała kreacja Holta McCallany’ego) wypada niemalże jak pośmiewisko z tytułu “Special Agent FBI”… Oprócz zapału, chęci, rewelacyjnej intuicji, silnej wiary w metodę, którą wdrożył w życie, bliżej nieokreślonych źródeł zafascynowania umysłem morderców – przy swoim starszym koledze po fachu zdaje się być bystrą, ale jednak fajtłapą. Który nie wiadomo jak znalazł się w robocie, pełnej ”twardzieli”, raczej cynicznych i niezbyt subtelnych w metodach działania. Tench taki właśnie jest. Stara się wykonywać swoją pracę jak najlepiej umie, z dużym zaangażowaniem, niemniej z pełną świadomością tego – jak bardzo wielki wpływ ma na jego psychikę, życie prywatne, jak wielkie stanowi obciążenie, a co więcej – jak trudno być w niej obiektywnym. Dlatego też w przeciwieństwie do swego dużo młodszego kolegi, pracy, którą razem wykonują nie przypisuje roli “misji”. Tym bardziej, że w sumie ją średnio lubi, a na pewno nie fascynuje się nią prywatnie. Chce by łapano morderców, skutecznie, bo tak trzeba. Poświecą się pracy dla usprawnienia metod, które mają prawdopodobieństwo ich ujęcia zwiększyć – dla większego dobra. Podczas gdy Holden zatraca się w pogoni za uchwyceniem meandrów psychopatycznej psychiki morderców – praktycznie całkowicie.

jeśli chcesz trufli, musisz tarzać się w błocie wraz ze świniami…

Mindhunter_Holden+Debbie

Dla Holdena praca w FBI, a raczej to, co udaje mu się w niej z czasem osiągać – jest esencją jego funkcjonowania, stanowi o nim. Powoli, acz nieubłaganie zawłaszcza wszystkie obszary jego życia. I choć spotyka się z Debbie (Hannah Gross), studentkę nauk społecznych, dziewczyną bardzo bystrą, wyemancypowaną, ambitną, która pokłada w nim nadzieje jako przyszłym partnerze życiowym – jest w relacji z nią obecny głównie umysłem. Debbie go ciekawi, jest doskonałą partnerką intelektualną, z którą może prowadzić fascynujące dyskusje. Mają udane życie seksualne, niby wszystko jest w ich „układzie” ok, ale Holden nie jest ich związkowi poświęcony, ani nawet niezbyt stara się być. Jest w nim – niejako z rozpędu – bo jest młody, wszystkiego się uczy, a przede wszystkim, chce sam przed sobą udawać, że ma także tzw. normalne życie, poza pracą, która jest dla niego najważniejsza, a w której “normą” jest obcowanie z rzeczami, jakie ludziom nie mieszczą się w głowie…

Jest w jego portrecie – budowanym w Mindhunter – z rozmysłem, krok po kroku, wraz z rozwojem kariery bohatera – coś dojmująco smutnego, a nawet dramatycznego. Holden to jedna z najlepiej rozpisanych scenariuszowo postaci serialowych, z jaką ostatnimi czasy miałam do czynienia. Koszty psychiczne, jakie musi ponosić ktoś taki jak on, kto podjął się “polowania na ludzki umysł” i co uczynił swoją nie tylko zawodową, ale życiową obsesją oraz pragnienie osiągania w niej coraz większego kunsztu – zaczynamy przeczuwać dopiero w ostatnim odcinku tego serialu (swoją drogą – kolejne Chapeu bas! – mistrzowskie zakończenie sezonu pierwszego!, który – ku mej uciesze – ma już zapowiedzianą kontynuację :-)…

mindhunter-jonathangroff-hallway

Mindhunter to rzecz nie tylko bardzo dobra, ale bardzo inteligentna. To rzecz o tym, że ludzka psychika jest złożonością, której meandry prowadzą każdego, kto się w nie zagłębia w rejestry, w których nie ma ani łatwych pytań, ani łatwych odpowiedzi. A tym bardziej poczucia jasności i klarowności. Łatwo się pomylić, a jeszcze łatwiej z(a)gubić. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem…

You may also like

EUFORIA
MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ
SZPIEG WŚRÓD PRZYJACIÓŁ
ROZMOWY Z PRZYJACIÓŁMI