15
maj
2024
29

MONSTER

MONSTER (Monster) Reż. Kore-eda Hirokazu, Scen. Sakamoto Yuji; Obsada: Soya Kurokawa, Hinata Hiiragi, Sakura Ando, Eita Nagayama, Japonia 2023  

_____________________________________________________________________________

_________________________________________________________________________________________

Z wszystkich wywiadów udzielonych przez Hirokazu Kore-ede, jakie przeczytałam w życiu, najbardziej utkwił mi w pamięci ten, który opowiadał jak doszło do powstania filmu „Jak ojciec i syn”. Reżyser kręcił ten film będąc wtedy ojcem zaledwie kilkuletniej córki – swojego pierwszego dziecka. Twierdził, że dopiero ojcostwo zmieniło diametralnie jego sposób patrzenia na człowieka i ludzkie relacje. I uświadomiło mu jak wielkie znacznie dla dobrostanu i rozwoju dziecięcej osobowości ma to, z jakiej perspektywy i w jakim świetle widzą go dorośli. I że (co najważniejsze) jest to perspektywa, do której trzeba dużej uważności i empatii aby umieć się z nią właściwie obchodzić. Jest to psychologiczna prawda – najprawdziwsza z prawdziwych!  W przypadku jego najnowszego obrazu o tytule Monster Kore-eda ujął  mnie szczególnie (po raz kolejny zresztą) także i tym, że choć sam urodził się w Tokio i należy do kulturalnej elity Japonii – chętnie portretuje tzw. zwyczajnych ludzi i ich mało spektakularne życie na przedmieściach, czyli świat kraju kwitnącej wiśni, który pozostaje poza rejestrami hype’owej rzeczywistości digitalnej ekstazy Japonią jako „miejscem w którym trzeba się pokazać”… Ta zwykłość jest oczywiście jedynie pozorna, a przede wszystkim jest ludzko – uniwersalna. Bohaterowie filmu Monster – zarówno dorośli, jak i dzieci – pełni są przywar i słabości, każdemu z bohaterów towarzyszy w życiu jakiś brak, z czymś sobie nie radzą, na jakiś sposób cierpią, czy mają problemy.

Monster skupia się na dwóch postaciach dziecięcych (wspaniale kreowanych przez Soya Kurokawa w roli Minato oraz Hinata Hiiragi w roli Yori, jego klasowego kolegi). Obraz ten podejmuje niezwykle subtelnie, a jednak dobitnie mocno (tylko tacy mistrzowie jak Kore-eda są w stanie osiągnąć ten niedostępny innym poziom przekazu!) nie tylko skomplikowanie ich wzajemnej relacji, jak i wątki, które są czytelne i poruszające emocjonalnie pod każdą szerokością geograficzną. Monster był nominowany do Oscara i został nagrodzony na MFF w Cannes, w tym za najlepszy scenariusz, co mnie wcale nie dziwi bo w zakresie storytellingu Hirokazu Kore-eda potrafi działać cuda! Monster to film pełen zaskoczeń i stałych zwrotów narracyjnych. Absolutnie doskonale skonstruowana opowieść o dziecięcych tajemnicach, przyjaźni, miłości, a także o poczuciu odrzucenia i samotnej „walce” z niezrozumieniem i odrzuceniem – tak w świecie dorosłych, jak i rówieśników. Dla dzieci – taka „nieprzystawalność” – jest bolesna w dwójnasób… 

W przypadku tego obrazu Kore-eda (znany z tego, że sam montuje reżyserowane przez siebie filmy) po raz kolejny współpracował z doskonałym operatorem Ryûto Kondô (z którym zrobili nagrodzone Złotą Palmą w Cannes „Złodziejaszki”). Udało się mu także namówić do współpracy przy Monster jednego z największych kompozytorów muzyki filmowej XX wieku: Ryuichi Sakamoto.

Wszystkie te elementy złożyły się na to, że Monster jest obrazem, który zachwyca najbardziej tym, jak pięknie jest skomponowany, wyważony, i pomimo powierzchownego rozdźwięku – harmonijny. Płynnie przenosi widzów od scen pełnych napięcia do śmiechu, a od smutku i strachu do nadziei i otuchy. Przede wszystkim jednak obraz imponuje dojrzałością i wnikliwym spojrzeniem na niełatwe i tabuizowane w kulturze (nie tylko japońskiej) tematy. W Monster nienaruszalność granicy tego, co stanowi czyjąś tajemnicę, a tym jak bardzo może ona być groźna w skutkach – gdy jest ukrywana – jest przedstawiane jako płynne i zmienne. Wszyscy jesteśmy ich pełni, ale tajemnica to coś, co ma swoje szczególne znaczenie właśnie ze względu na „wagę ciężkości”. Z niektórymi tajemnicami nie da się dobrze i spokojnie żyć, a niektóre wręcz powinny być nagłośnione dla większego dobra – zdaje się sugerować Monster. Tylko że dla tych, którzy „tajemnicę noszą” ich sedno tkwi w tym, że daje iluzję, pozorne poczucie bezpieczeństwa, że jest nie do odkrycia. Tajemnica to zawsze ładunek wybuchowy, czasami z bardzo długim lontem, ale to tylko kwestia czasu kiedy zostanie podpalony i dojdzie do katastrofy – zdaje się mówić Kore-eda…

_________________________________________________________________________________________

Z początku Monster wydaje się być filmem, w którym Kore-eda skupia się (podobnie jak to miało miejsce w „Jak ojciec i syn”) na błędach systemu i konsekwencjach jakie powodują – w tym przypadku – systemu szkolnego. Intro, a raczej pierwsza perspektywa, jaką prezentuje Monster skupia się na postaci samotnej matki (Sakura Ando), nieco zaniepokojonej zachowaniem jej syna, które ostatnimi czasy się zmieniło. Chłopiec o imieniu Minato wydaje się zdecydowanie bardziej przygaszony i małomówny niż wcześniej, unikający spędzania z nią czasu i coraz chętniejszy do przebywania poza domem. Pod wpływem pewnego wydarzenia i reakcji syna na próby wyjaśnienia jego powodów Maori dochodzi do wniosku, że jej syn padł ofiarą prześladowania i przemocy fizycznej, a ich sprawcą jest Hori (Eita Nagayama) – jego nauczyciel ze szkoły. Ta perspektywa, pokazana jako pierwsza – spowoduje, że my – widzowie – dość długo będziemy się zawieszać mentalnie na kwestii, która okaże się zupełnie czym innym niż się nam zdawała. Kore-eda fenomenalnie dobrze nas wodzi za nos! – zrazu przedstawiając nauczyciela podejrzanego o przemoc wobec dzieci jako antypatycznego (a nawet nieco zaburzonego), a i pozostałych pracowników szkoły, z jej dyrektorką na czele – jako swego rodzaju „monstra”…

Nic, zaiste nic – co sobie obejmujemy jako wstępne rozeznanie, żadne z naszych oglądów postępowań wszystkich kluczowych bohaterów tego filmu – finalnie nie okaże się, tym czym się nam zdawały. Bo Monster (jeszcze raz wielkie słowa uznania dla wybitnie skomponowanego scenariusza i prowadzenia narracji) to kino wspaniałe, właśnie dlatego, że pokazuje wielość perspektyw, racji i motywów, które prowadziły kluczowe postaci do wydarzeń jakie stały się kulminacją, a zarazem początkiem tego obrazu. A jest nim nomen omen – wielki pożar. I każdy jest po ludzku, uber subiektywny. Dopiero wtedy, gdy poznamy  każdy z nich  – zagadka z cyklu „co się wydarzyło i dlaczego” przestaje być dla nas  łamigłówką, a prowadzi do zrozumienia i swoistej empatii dla każdego z bohaterów.  Kluczowe dla tego obrazu postaci chłopców: Minato i Yuri, którzy wydają się nam z początku zupełni kimś innym niż finalnie – w moim odczuciu Kore-eda z pełną premedytacją obrazuje ze szczególnie wnikliwym i empatycznym spojrzeniem na to jak te dzieciaki są postrzegane: przez rodziców, w społeczności szkolnej, i przez siebie samych.  By uświadomić nam jeszcze dobitniej coś, co zazwyczaj nam umyka, a jest sednem obrazu Monster. Ułatwiamy sobie życie, a bardzo gmatwamy je innym – oceniając po pozorach, lubimy chodzić na mentalne skróty, łatwo szufladkujemy i jeszcze łatwiej wydajemy opinie i osądy. A to ludzi krzywdzi, zamyka, wbija w poczucie winy i nakręca spiralę nieporozumień. My, dorośli (i to nie zawsze) potrafimy sobie z tym lepiej lub gorzej radzić. Dzieci – nie. A stygmatyzacja to coś, z czego bardzo trudno się wyrwać dziecku. Choćby dlatego, że jego „ja” się dopiero formuje… Na uwolnienie się od” etykiety”, na autonomię i samodzielnie podejmowane podmiotowe decyzje, w pełni świadome i potrafiące unieść konsekwencje ostracyzmu – dzieci nie mają (psychologicznie rzecz ujmując) praktycznie żadnych szans. By czuły, że pomimo tego, iż uważają się za inne, z racji niepodobieństwa do znanych sobie, obserwowanych u innych schematów działania czy ich oceny wydawanej przez ważne dla siebie osoby – muszą dostać wsparcie i empatyczny wgląd, bez wartościowania w to co prawdziwie czują i co postrzegają jako swoją odmienność. Inaczej nigdy nie poczują, że mają takie możliwości, że będzie to im kiedyś dane. Bo to brak poczucia bycia akceptowanym, takim jakim się jest – buduje w dziecku wrażenie, że tkwi w nim „Monster”…  

You may also like

LEE. NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO
BULION I INNE NAMIĘTNOŚCI

Skomentuj