21
cze
2018
72

NA GŁĘBOKĄ WODĘ

NA GŁĘBOKĄ WODĘ (The Mercy), Reż. James Marsh, Scen. Scott Z.Burns, Wyk. Colin Firth, Rachel Weisz, David Thewlis, Ken Stott, Jonathan Bailey, Wielka Brytania, 2017

Film biograficzny z automatu niejako kojarzy się z kimś sławnym. Bo to sławom i legendom najczęściej jest poświęcany. A tymczasem NA GŁĘBOKĄ WODĘ opowiada o pewnym Angliku, o którym  – założę się – że nikt z Was nigdy nie słyszał. Choć porwał się na dokonanie czynu wyjątkowego – samotny rejs dookoła świata.

Siła tego obrazu polega na tym, że zadaje pytania, zmusza do kontemplacji i refleksji nad tym wszystkim, co motywuje ludzi, by dokonać czegoś wielkiego, bohaterskiego. A przede wszystkim opowiada o cenie, jaką los każe niekiedy płacić za nomen omen rzucanie się Na głęboką wodę

mail

James Marsh to uznany brytyjski reżyser. Zdobywca Oscara za film dokumentalny “Człowiek na linie”; twórca “Teorii wszystkiego” – fabularnej biografii wybitnego uczonego Stephena Hawkinga; nominowany do nagrody Emmy za reżyserię jednego z epizodów genialnego serialu HBO “Długa noc”. Jego filmografia wyraźnie wskazuje na to, że Marsh lubi opowiadać o ludziach wyjątkowych, niejednoznacznych, wymykających się szufladkowaniu i stereotypom. I główny bohater Na głęboką wodę też taką postacią jest.

*    *    *

7C7A1954.CR2

7C7A1954.CR2

To prawdziwa historia żeglarza – amatora. Którego poznajemy w późnych latach 60-tych zeszłego stulecia. Donald Crowhurst (świetny Colin Firth) jest kochającym mężem i ojcem trojga dzieci. Jak przystało na czasy, o których Na głęboką wodę opowiada – jego żona Clare (niezawodna Rachel Weisz) nie pracuje zawodowo. Akcja zawiązuje się w kluczowym momencie dla opowieści o wszystkim tym, co miało wpływ na losy jego i jego rodziny.

7C7A3171.CR2

7C7A3171.CR2

Donald jest pasjonatem żeglarstwa, ale amatorem. Nigdy nie wypłynął poza rodzime akweny wodne. Ma wykształcenie techniczne, zna się na elektronice i nawigacji. Prowadzi własną, niewielką firmę produkującą zaprojektowany przez niego sprzęt o nazwie Navicator – urządzenie radiowe namierzające jachty. Mieszka z rodziną w miłym domku na wsi, w malowniczym hrabstwie Somerset.

Ale firmie Crowhursta nie powodzi się najlepiej. Choć nie przyznaje się do tego żonie, w zasadzie jest na skraju bankructwa. Tak w jego życiu pojawia się pewien biznesmen, który zgadza się wesprzeć finansowo jego firmę. A potem, kiedy Donald podejmuje się wziąć udział w międzynarodowych zawodach okrążania świata – zostaje sponsorem jego samotnej wyprawy zaprojektowanym specjalnie w tym celu trzykadłubowcem.

7C6A0413.TIF

7C6A0413.TIF

Dlaczego Donald Crowhurst porywa się na coś, co zdecydowanie przerasta jego umiejętności żeglarskie?

A przede wszystkim dlaczego porywa się na tak ryzykowne przedsięwzięcie, mając rodzinę, w dodatku wyjątkowo go kochającą i dającą mu wiele radości życia i satysfakcji?

  *    *    *  

Edmund Hillary (pierwszy zdobywca Mount Everest, który stanął na jego szczycie w roku 1953) powiedział kiedyś, że: “Ludzie nie podejmują decyzji aby stać się wyjątkowymi. Podejmują decyzję aby osiągnąć rzeczy wyjątkowe”. I cytat ten w filmie James’a Marsh‘a pojawia się nie bez kozery. Dla mnie osobiście jest on metaforą czegoś niezwykle istotnego, co reżyser stara się przekazać, a co wspaniale Colin Firth oddaje w swojej kreacji. Bo przecież ci wszyscy ludzie, którzy “porywają się z motyką na słońce” to często tzw. zwyczajni ludzie. Prowadzący na codzień życie pozbawione ekscesów. Nie wyróżniający się w tłumie. Tacy, których minęlibyśmy na ulicy bez mrugnięcia okiem. I w tym kontekście, o którym Na głęboką wodę opowiada  – realia historyczne, społeczne, polityczne – jak zawsze – także grają rolę. Film ten wyprodukowało BBC. A (tu dygresja osobista) BBC to jest dla mnie marka przez duże M. Mało który “byt” w świecie obecnych mediów szanuję bardziej od nich. Zresztą, szanuję od dziecka. I mogę śmiało powiedzieć, że na jakości BBC się poniekąd wychowałam. Trzeba mieć tyle lat co ja, żeby wiedzieć, że kiedy w PRL’u były dosłownie dwa kanały TV – produkcje BBC (do tej pory wychodzę ze zdumienia, ze reżimowa telewizja jednak kupowała i “dawała” ludowi te cudeńka) stymulowały mój dziecięcy umysł! Bowiem jako pacholątko niespełna dziesięcioletnie oglądałam razem z rodzicami to, co Brytyjczycy tworzyli, a tworzyli na poziomie mistrzowskim! I kto nie zaznał wtedy tak jak ja choćby takich seriali jak: “Ja, Klaudiusz” z wybitną kreacją Dereka Jacobi w roli cesarza Imperium Rzymskiego na podstawie doskonałej prozy Roberta Gravesa czy też “Elżbieta, Królowa Anglii”, z absolutnie olśniewającą Glendą Jackson w roli głównej – ten nie wie, o czym mówię.

Nie uniknę i tej dygresji. Nie da rady. BBC od zawsze opowiada ludziom świat na sposób niezwykle inteIektualnie wartościowy. Wypełnia swoją misję medium publicznego najlepiej na świecie. Nie unika tematów trudnych, nie stara się historii kraju, który mu daje jeść – zakłamywać. Opowiada ją na sposób, który u mnie osobiście budzi najwyższy szacunek. Bo kontekst historyczny, kulturowy i polityczny jest zawsze ważny. Zawsze stanowi istotne tło. I w przypadku o którym Na głęboką wodę opowiada także ma znaczenie. Donald Crowhurst jest w nim również obsadowiony. Bo żyje w czasach, kiedy Imperium Brytyjskie upadło. Dawny (ten sprzed II- giej wojny światowej) tzw. Commonwealth – nie istnieje. Kraje, stanowiące o sile i potędze Korony Brytyjskiej – wcześniej kolonizowane i “posiadane” – wybiły się na niepodległość. A światem mentalnie “rządzić” zaczyna USA. To oni mają największą władzę i najpotężniejsze media. To oni wysłali pierwszego człowieka na księżyc. Wielka Brytania także chce mieć swoich “bohaterów”, a jej media pragną ich wykreować. Dlatego też ich znajdują. Na przykład pod postacią Francisa Chichestera – żeglarza, który jako pierwszy okrążył świat w dziewięć miesięcy, startując i lądując w Anglii, z jednym przystankiem w Sydney. W 1967 Chichester zostaje bohaterem narodowym i otrzymuje tytuł kawalerski od królowej Elżbiety II.

7X5A9187.TIF

7X5A9187.TIF

Donald Crowhurst żyje w takim świecie społeczno-politycznym. I porywa się na coś, co pragnie by i jemu  przysporzyło sławy i pieniędzy.

Pragnie tego nie tylko dla siebie, ale też dla swojej rodziny. Ma marzenie. Ma fantazje, chce je realizować. I jest też w takim wieku, że poza całym spokojnym i poukładanym “żyćkiem” chce być facetem, który zrobi coś, co będzie czymś więcej niż jedynie miłą egzystencją, miłego pana z przedmieść…

Chce się zrealizować. Przeżyć przygodę. Dokonać czegoś wspaniałego, wielkiego, z czego będzie dumny. I z czego jego rodzina będzie równie dumna jak on.

Czy to kryzys wieku średniego? Pytanie o sens życia jako taki? Smuga cienia, która nieświadomie dopada bohatera? To kolejne pytania jakie zadaje nam Na głęboką wodę

Tak więc Donald Crowhurst “wchodzi w układ” najpierw biznesowy, a potem medialny. Które wydają mu się z pozoru, najpierw jedynie czymś co jest w stanie dźwignąć tak technicznie, jak i fizycznie i emocjonalnie. A czemu nie? Inni mogli – on też będzie mógł! Jest w sile wieku, sprawny, zdrowy, inteligentny, bystry, rzeczowy, ma wiedzę techniczną. I jak mu się zdaje odporność psychiczną też. Kiedy zatem kontekst finansowy, społeczny jak i psychologiczny spotykają się u niego w tym “niebezpiecznym punkcie” zwanym <a kiedy jak nie teraz?> podejmuje decyzję. Weźmie udział w Golden Globe Race. Regatach sponsorowanych przez “Sunday Times”, a które polegają na tym, że wygraną zgarnia ten, kto opłynie samotnie glob bez zatrzymywania się. Donald poważa się na to także dlatego, że zawody te nie wymagają od uczestników żadnych kwalifikacji. Mają zasady określone jedynie ramami czasowymi.  Wygra ten, kto jako pierwszy, bez pomocy, pokona szlak kliprów – prowadzący obok przylądków: Dobrej Nadziei, Leuuwin, Horn. Gazeta oferuje medialny rozgłos i wsparcie PR’owe, “relacje na bieżąco” oraz nagrodę pieniężną (wtedy niemałą) dla najszybszego nawigatora.

image_47

Rejs rozpoczęło dziewięciu żeglarzy. Czterech wycofało się jeszcze przed opuszczeniem Atlantyku.
Teignmouth Electron – bo tak nazywał się jacht Donalda Crowhursta odnaleziono 10 lipca 1969 roku. Po zbadaniu trzykadłubowca, okazało się, że jest opuszczony. Ciała Crowhursta nigdy nie odnaleziono…

*    *    *

Na głęboką wodę jest przede wszystkim dramatem psychologicznym, w którym – niemalże jak w antycznej tragedii – los bohatera od podjęcia decyzji o wzięciu udziału w wyprawie – podlega prawidłom jej przynależnym. Każdy kolejny ruch skutkuje koniecznością brnięcia w spiralę współzależności od kaprysów losu, a ponoszenie ich konsekwencji skutkuje kolejnymi wydarzeniami, które zakleszczają bohatera niczym w sidłach. Bo trzeba mieć bardzo dużo odporności psychicznej by się przyznać do błędów. Powiedzieć “pas”, odpuścić. Zwłaszcza kiedy na szali położyło się już tak dużo…

I filmem, który stoi na kreacji Colina Firtha. Aktora, którego  – nie będę ukrywała – darzę bardzo dużą sympatią. Wspaniałego, brytyjskiego “warsztatowca”. Być może niedocenianego, tak bardzo jak na to zasługuje. Gra dużo, nie zawsze w ważnych i świetnych filmach. Nie zawsze role pierwszoplanowe (tak jak w przypadku “Jak zostać królem”, gdzie jego kreacja króla Jerzego VI otrzymała Oscara). Ale zawsze, kiedy go oglądam mam poczucie, że jest prawdziwy. Że potrafi oddać postać, w którą się wciela. Moje serce skradł wielokrotnie. W “Samotnym mężczyźnie” Toma Forda; “To właśnie miłość” Toma Curtisa;  “Gdzie leży prawda” Atoma Egoyana. A kiedyś, dawno temu jako pan Darcy w serialowej adaptacji “Dumy i uprzedzenia” według prozy Jane Austen.

7C6A5960 copynewI Donald Crowhurst w jego wykonaniu jest także kimś dogłębnie ludzkim. Pełnym znaków zapytania, niejasnym. Choć zdawałoby się – oczywistym.

Bo też – przede wszystkim – sam sobie zadaje pytania. I niejako tym samym, każe nam także je sobie zadawać. Kreuje postać kogoś, z kim się współodczuwa w jego plątaninie emocjonalnej, moralnej, etycznej, psychologicznej…

Na głęboką wodę mnie autentycznie poruszyło. Bo James Marsh niczego nam jako widzom w nim nie ułatwia, jeśli idzie o postać głównego bohatera. I choć potencjalnie mógłby być to obraz bardziej dramatyczny, a nawet “drapieżny” – jego wyważona – ach jak bardzo brytyjska – konwencja do mnie osobiście bardzo przemówiła. Nie ma bowiem w Na głęboką wodę nic zbyt hollywoodzko patetycznego, nazbyt oczywistego, czy łzawo-wzruszliwego. W zasadzie jest samo życie – faceta – który chciał się jakoś sam ze sobą określić jako “bohater”. A może nawet więcej – zdobywca. Ale nie był kimś, kto szukał taniego poklasku czy sławy. Był kimś, kto przede wszystkim podjął się zadania, które jest piekielnie trudne. Chciał zrealizować siebie, swoje marzenia, fantazje, wyobrażenia o życiu większym niż życie przedstawiciela klasy średniej z przedmieść jednocześnie chcąc nim pozostać…

Czy jest to możliwe? Czy można być “dzikim podróżnikiem” i “eksploratorem świata” będąc jednocześnie statecznym ojcem rodziny i mężem?

Jak bardzo chęć realizowania siebie, swojego “ja”, własnych fantazji na temat tego, co stanowi o poczuciu “męskości” w świecie, w którym żył Donald Crowhurst  była opowieścią o egoizmie, a jak bardzo o wypełnianiu roli?

DSC02948.ARW

DSC02948.ARW

7C6A1677.CR2

7C6A1677.CR2

Na głęboką wodę nie daje nam na te wszystkie pytania  jednoznacznych odpowiedzi. Zostawia nas z szeregiem znaków zapytania. O wszystko, co najistotniejsze.

O to –  jak bardzo znamy (?) swoje możliwości, zanim nie znajdziemy się w świecie, w którym jesteśmy już tylko sam na sam z żywiołem, zwanym naturą, której nasz los i osobisty kontekst zupełnie nie interesuje.

O to –  jak bardzo rozumiemy to, co nasze życie konstytuuje w jego najważniejszych rejestrach. Jak i czy w ogóle umiemy oddzielać to co nasze, własne, fantazmatycznie osobiste od tego, co ustanowiliśmy, zbudowaliśmy z ludźmi, z którymi związaliśmy nasze codzienne życie.

O to – czym jest miłość, rodzina, związek, relacja. W której zazwyczaj nie ma równego ‘układu sil’. I że to wszystko jest bardziej skomplikowane niż się wydaje. Bo realizacja siebie często jest sprzeczna z tym, co rozumie, czy też chciałby nasz partner widzieć w naszych wyborach. A decyzje, które motywujemy tzw. dobrem rodziny – często są jedynie kamuflażem dla pobudek, które wykorzystujemy do tego celu, bo ładniej brzmią i wszystkim (łącznie z nami samymi) wydają się wtedy mniej egoistyczne.

A ostatecznie jest Na głęboką wodę filmem o tym, że nic nie jest proste, ani oczywiste. Nie istnieje jedna, wspaniała, „uniwersalna wersja wydarzeń ”. Ani prawda ostateczna. To obraz o tym, że najważniejsze są pytania. A potem udzielanie sobie na nie odpowiedzi. A najtrudniejsze – ponoszenie ich konsekwencji…

I w zasadzie wydaje mi się to najbardziej ważne, mądre i dobre w tym filmie.

Donald Crowhurst w Na głęboką wodę nie jest bowiem przedstawiany jako “bohater” ale ktoś, kto z “everymana” chciał się przeistoczyć w kogoś wyjątkowego. I jest przedstawiany jako bohater swojej własnej narracji  o próbie życia – choćby przez chwilę – życiem większym niż to, które ma.

A postać jego żony, którą kreuje Rachel Weisz jest opowieścią o życiu kobiety swoich czasów z mężczyzną, który bardzo chciał być dla niej i ich dzieci “bohaterem”. I o cenie, jaką za to zapłacili.

Bycie “bohaterem” w związku kobiety i mężczyzny to kolejna kwestia, jaką Na głęboką wodę porusza. I chwała jej za to. Bo życie kobiet, kochających mężczyzn, którzy realizują siebie dla nich w tym paradygmacie – potrafi być bardzo bolesne. I stawia je przed niezwykle trudnymi wyborami.

Tym bardziej, kiedy żyje się w świecie, w którym potencjalna sława i blichtr to kwestia tego, z czego nie można się ani łatwo uwolnić, ani przejść nad tym do porządku dziennego…

I jeśli miałabym jakoś Na głęboka wodę podsumować, to przychodzi mi do głowy taka puenta. Donald Crowhurst jest w tym obrazie kimś, kto porusza i wzrusza właśnie dlatego, że jest dogłębnie ludzki. Jest kimś kto sam kwestionuje swoją brawurę, kto jest zdolny do auto-refleksji i do trzeźwej oceny tego wszystkiego, z czego niestety zbyt późno zdał sobie sprawę. A finalnie do tego – by umieć podjąć decyzję o tym, że jako samozwańczy bohater poniósł porażkę. Tak więc najnowszy film Jamesa Marsha jest też niejako przypowieścią o tym, jak umieć z godnością i świadomie ją znieść.

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Na głęboką wodę na rynku polskim: Best Film

You may also like

SUBSTANCJA
LEE NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO

1 Response

  1. Pingback : Kultura Osobista FAWORYTA | Kultura Osobista

Leave a Reply