NASIENIE ŚWIĘTEJ FIGI
NASIENIE ŚWIĘTEJ FIGI (Dâne-ye anjîr-e ma’âbed), Reż. & Scen. Mohammad Rasoulof, Obsada: Soheila Golestani, Missagh Zareh, Setareh Maleki, Mahsa Rostami, Niousha Akhshi, Iran/Francja/Niemcy, 2024
Godne najwyższego szacunku za odwagę twórczą i porażająco wspaniale zrealizowane (zważywszy na okoliczności!) NASIENIE ŚWIĘTEJ FIGI irańskiego dysydenta Mohammad’a Rasoulof’a to krzyk wściekłości i zaciśnięta pięść! Akt sprzeciwu wobec opresji, tyranii i zniewoleniu stosowanych wobec kobiet we współczesnym Iranie. Kameralny dramat rodzinny ukazany w Nasieniu Świętej figi pęcznieje od grozy z każdą minutą, w której dociera do nas jak głęboko sięga swoimi korzeniami kultura dławiąca Iranki, całkowicie osamotnione w walce o siebie i swoją przyszłość…
Tytułem wstępu:
Po obejrzeniu Nasienia Świętej figi – obrazu będącego niemieckim kandydatem do Oscara w kategorii „najlepszy obraz międzynarodowy”, a wcześniej nominowanego do Złotego Globa, zwycięzcę Nagrody Specjalnej Jury na MFF w Cannes, laureata Nagrody Publiczności na festiwalu San Sebastian oraz zdobywcy dziesiątek innych wyróżnień i nagród – długo nie mogłam się otrząsnąć z wrażenia jakie na mnie zrobił.
Rzeczy trzeba moim zdaniem starać się mierzyć właściwą miarą. A w tym przypadku – takowej mi zabrakło. Czy napisanie, że Nasienie świętej figi to obraz wybitny – ma w takim kontekście sens? Bo jak – obiektywnie oceniać film – kiedy ma się świadomość, że jego twórca oraz występujący w nim aktorzy literalnie narażali swoje życie – aby móc go zrealizować?
Niech każdy z Was odpowie sobie sam na to pytanie…
W mojej skromnej opinii, zważywszy na okoliczności – najnowszy obraz Mohammad’a Rasoulof’a zasługuje na bezbrzeżny podziw, szacunek i wszystkie możliwe nagrody tego świata!
* * *
W przypadku Nasienia świętej figi – zarówno dzieje jego twórcy, jak i losy powstawania tego obrazu – w zasadzie same w sobie stanowią gotowy materiał na scenariusz filmowy! Rasoulof od dawna widnieje na czarnej liście irańskich władz. Był wielokrotnie aresztowany, po raz pierwszy w 2010 roku, przy okazji pracy nad filmem o Zielonym Ruchu (wolnościowej formacji stojącej u podwalin tzw. Arabskiej wiosny). Rzecz jasna – obraz ten nigdy nie został przez reżysera dokończony. Podczas ostatniego pobytu w więzieniu w roku 2020 Rasoulof był świadkiem jak strażnicy przekazują sobie pirackie wersje jego filmów. I jeden z nich zwierzył mu się, że praca, którą wykonuje budzi w nim obrzydzenie do samego siebie, a to do czego jest zmuszany przez zwierzchników – powoduje, że ma myśli samobójcze. I to właśnie jego rozmowy z Rasoulof’em stały się inspiracją do napisania scenariusza do fabuły Nasienie Świętej figi. Obrazu – dodajmy, który był kręcony w tajemnicy, w ukryciu. Ekipa i aktorzy do dnia rozpoczęcia zdjęć nie wiedzieli kto będzie reżyserem. A sam Mohammad Rasoulof na plan zdjęciowy przychodził bardzo rzadko, by nie przyciągać niepotrzebnie uwagi władz Iranu. Ekipa udawała, że kręci oficjalne materiały państwowe, a w rolę reżysera dla niepoznaki wcielał się jeden z aktorów. Nie na wiele to się zdało. Niedługo przed zakończeniem zdjęć do filmu Rasoulof został skazany na osiem lat więzienia. W ciagu zaledwie kilku godzin by zachować wolność musiał opuścić Iran, prawie miesiąc zajęło mu przedostanie się do Niemiec, gdzie znalazł bezpieczne schronienie. Udało się zbiec z Iranu także Setareh Maleki i Mahsa Rostami, dwóm aktorkom, kreującym w filmie postaci sióstr. Pozostała część ekipy, która została w Iranie, usłyszała zarzuty m.in. o prostytucję, spisek i antyrządową propagandę.
* * *
Tytuł filmu Nasienie Świętej figi jest niezwykle wymowny i symboliczny. Reżyser z rozmysłem wprowadza wątek dotyczący tego drzewa w scenach początkowych i końcowych, które mają miejsce w posiadłości, gdzie rosną stare i bujne figowce.
W mitologii greckiej możemy przeczytać, że Dionizos posadził drzewo figowe u wejścia do Hadesu, jako symbolu nadziei na odrodzenie. Z Biblii, z kolei, możemy dowiedzieć się, że Jezus przeklął drzewo figowe, które nie wydało owoców. Nowożytnie – drzewo figowe uznane zostało stulecia temu za symbol mądrości i obfitości. Powszechnie, w strefie klimatycznej, w której figowce rosną uważa się zaś, że kiedy drzewo wypuszcza nowe liście – zwiastuje to rychłe nadejście lata.
W Nasieniu Świętej figi ani razu nie pada imię i nazwisko Mahsa Amini – młodej kobiety, aresztowanej przez irańską policję moralną w Teheranie za odmowę noszenia hidżabu w roku 2022. Na komendzie – jak stwierdzono oficjalnie – młoda Iranka dostała zawału i została przewieziona do szpitala, gdzie zmarła. Świadkowie jednakże (nieoficjalnie) potwierdzali, że została brutalnie pobita i jej śmierć była wynikiem poniesionych obrażeń. Bestialskie poczynania irańskiej policji stały się bezpośrednią przyczyną masowych protestów ulicznych, krwawo tłumionych przez władze Iranu.
To kolejny – bardzo ważny wątek obrazu Nasienie świętej figi, który Mohammad Rasoulof wspaniale wplata w opowieść o jak by się zdawało bardzo kochającej się, zżytej i oddanej sobie rodzinie, w której oprócz głowy rodu są same kobiety…
Bolesność tematyki i dramat sytuacyjny w przypadku Nasienia Świętej figi – jest tym bardziej dojmująca, że oglądając ten obraz ma się pełną świadomość, że jego „fikcyjność” – jest de facto – całkowicie umowna!
Siła i wspaniałość tego filmu bierze się także i z tego, że Rasoulof pozyskał do obsady zespół aktorów, którzy byli w stanie w sposób doskonały i niezwykle wiarygodny przedstawić historię rodziny – jakich (jak się domyślam) było i jest w Iranie bardzo wiele. Opresyjny, kontrolujący do cna poczynania swoich obywateli irański aparat władzy jest tak potężny dzięki temu, że jest absolutny. To zbrodnicza machina, która podporządkowuje sobie ludzi do swoich celów za pomocą terroru, wymuszeń, szantaży emocjonalnych, korupcji i manipulacji – właśnie dlatego, że może wszystko. Dodając do tego fanatyzm religijny większości męskiej części populacji Iranu – nazwanie tej kultury „patriarchalną” – wydaje mi się – szczerze mówiąc – nie tylko nie na miejscu, ale wręcz jakimś żałosnym eufemizmem…
Nasienie Świętej figi przedstawia bowiem sytuację – niemalże modelową – w której mamy do czynienia z pewnym „porządkiem rzeczy” na przykładzie rodziny – czyli podstawowej komórki społecznej – w każdym kraju i każdym ustroju.
W tej rodzinie – jej „głowa” czyli ojciec Iman (Missagh Zareh) to przedstawiciel zamożniejszej i wyżej postawionej warstwy społecznej. Jest sędzią śledczym. W momencie, w którym zawiązuje się akcja filmu – jednym z wielu w urzędzie, w którym jest zatrudniony – niespecjalnie ważnym i wysoko postawionym. Tylko że akurat w tym samym czasie na ulicach Teheranu trwa nierówna walka pomiędzy protestującymi młodymi ludźmi (głównie kobietami) a aparatem władzy. Jej sprawność i efektywność mierzona jest w jeden sposób – skutecznością i szybkością w eliminacji wrogich jednostek.
Dom Imana jest tradycyjny. Kochająca go, oddana mu całkowicie żona Najmeh (Soheila Golestani) dba o ich ognisko domowe. Para ma dwie nastoletnie córki Rezvan (Mahsa Rostami) i Sanę (Setareh Maleki). Starsza z sióstr zaczęła właśnie studia, a młodsza jest w szkole średniej. Obie dziewczyny, jak przystało na ich wiek, non stop śledzą media społecznościowe.
Rasoulof w centrum swej opowieści umieszcza zatem nawet nie konflikt pokoleń, ale światopoglądowy krach i całkowity rozłam do jakiego dochodzi pomiędzy przedstawicielami starego i nowego „porządku rzeczy”.
W przypadku tej jednej rodziny, na jej przykładzie reżyser symbolizuje sedno tego, z czym borykają się młode Iranki współcześnie. I jest to terror i koszmar – nie do wyobrażenia….
Bowiem, do tej pory chowane „pod kloszem” i w pełnej hipokryzji córki Imana poruszone tym co dzieje się na ulicach ich miasta zaczają rodzicom zadawać „niewygodne pytania”. W kulturze w jakiej żyją (co jest ważne dla tego aby dobrze rozumieć zamysł reżysera) dziewczęta są chowane restrykcyjnie i w całkowitym posłuszeństwie wobec rodziców, a szczególnie wobec figury ojcowskiej, której zdanie na każdy temat – jest najważniejsze i ostateczne. Irańskie kobiety z pokolenia, takiego jak Najmeh – żona Imana – to emblemat „niewiasty posłusznej i pokornej”, z premedytacją przedstawiony w Nasieniu Świętej figi na właśnie ten, a nie inny sposób. Ona i jej podobne kobiety to spiżowe kolumny patriarchatu, podtrzymujące go w tym kraju poprzez całkowite posłuszeństwo mężowi i jego postanowieniom, tłumienie wszelkich objawów samowoli u dzieci płci żeńskiej i kształtowanie przyszłych pokoleń kobiet na podobieństwo własne. W tej kulturze nie kwestionuje się tego co mówi mężczyzna, można jedynie próbować „kobiecych sztuczek” aby mężczyznę skłonić do tego by zrobił coś na czym kobiecie zależy….
A Najmeh żyje i funkcjonuje od lat w związku z mężczyzną, który zapewnia jej i jej dzieciom nie tylko godziwe warunki życia, ale wysoki status społeczny – wydając się przy tym ponadto wrażliwym, ciepłym i oddanym rodzicem…
Ale w Teheranie ogarniętym zamieszkami ulicznymi i buntem młodych – tacy mężczyźni jak Iman nie są nikomu potrzebni. Władza potrzebuje „żołnierzy systemu”. A system nie zna takich pojęć jak: wahanie, wątpliwości, czy wyrzuty sumienia…
Siostry, córki Imana są ze sobą bardzo blisko. Dzieli je jedynie kilka lat różnicy, i więcej już łączy niż wtedy gdy były dziećmi, zarówno w sposobie funkcjonowania w świecie, jak i przynależnej ich wiekowi potrzebie samostanowienia i próbach dążenia do wyswobodzenia się spod rodzicielskiej kurateli. Do tej pory, pewnie to, że ich ojciec jest dość wysoko postawionym urzędnikiem państwowym, o którego szczegółach pracy się w domu nie rozmawia (bo nie wolno) je niespecjalnie obchodziło. Ale gdy Rezvan i Sana dowiadują się o charakterze pracy ich ojca – spokojny do tej pory dom zaczyna przypominać komórkę dywersyjną. Tym bardziej im mocniej widać jak bardzo Iman przypierany do muru ich pytaniami – jest mentalnie zniewolony przez system i nie potrafi w żaden sposób zdystansować się do tego, że to co głosi do swoich dzieci stoi w jawnej sprzeczności z tym co siostry mogą śledzić na relacjach live wrzucanych stale przez ich rówieśników na media społecznościowe…
Z każdym dniem protestów, z każdą kolejną skatowaną ofiarą, z każdym ogłoszonym w reżimowej TV kłamstwem – któremu nikt w domu sióstr nie zaprzecza – napięcie pomiędzy nimi a rodzicami rośnie i pęcznieje. A Rezvan i Sana zaczynają być coraz bardziej nieposłuszne wobec postanowień matki i ojca. Kiedy na jaw wychodzi, że udzieliły pomocy jednej ze swoich koleżanek – ofiar protestów ulicznych, a w dodatku z szuflady w sypialni rodziców zniknęła broń, jaką otrzymał w pracy w związku z „nowym zakresem obowiązków” ich ojciec, a żadna z córek nie chce się przyznać do jej kradzieży – Najmeh staje po raz pierwszy w życiu staje przed dylematem: czy chronić swoje dzieci czy być lojalna wobec męża…
* * *
Bardzo rzadko bywam w sytuacji takiej jak ta, gdy piszę recenzję filmową. W zasadzie Nasienie świętej figi jest w moim życiu jako blogerki – swego rodzaju precedensem.
O Iranie – polskie media donoszą bardzo sporadycznie. A jeżeli już to najczęściej w kontekście stricte geopolitycznym. To kraj, który posiada broń atomową i kraj, który zazwyczaj w newsach pojawia się jako jeden z uczestników rozgrywek pomiędzy innymi graczami politycznymi dla których tzw. Bliski Wschód jest ważny. W tym miejscu będę rozpaczliwie cyniczna i brutalnie szczera – irańskie kobiety Polek nie obchodzą. Ich straszny los nie jest przedmiotem naszego zainteresowania, nawet jeżeli dowiadujemy się z mediów o potwornościach ich czynionym…
A dzieje się tak z wielu powodów, w tym i takiego, że są przedstawicielkami kultury, która wydaje się nam odległa i obca. A przecież nie powinna, choćby dlatego, że jeszcze kilka lat temu wychodziłyśmy na ulice w protestach przeciw rządowi zblatowanemu przez kościół, który chciał nam zabierać resztki naszych praw do samostanowienia o tym co możemy, a czego nie możemy legalnie robić z własnym ciałem. A w porównaniu z rządem irańskim – to co nam chciano zafundować – to były i tak „dziecinne igraszki”…
Nasienie Świętej figi nie jest zatem jedynie – w moim osobistym odczuciu – filmem, z czysto kinematograficznego punktu widzenia – przekraczającym rubikon, zważywszy na to w jakich warunkach powstawał, i jak bardzo wspaniałe dzieło to jest – biorąc pod uwagę wszystko to z czym się musiał mierzyć reżyser.
Jest to obraz – a piszę to pierwszy raz w życiu i z całą mocą przekonana co do tego, że postępuję słusznie – który moim zdaniem każda kobieta w Polsce powinna obejrzeć! Dla idei siostrzeństwa, dla solidarności z kobietami, które miały to nieszczęście, że urodziły się w Iranie i w nim muszą spędzać swoją młodość. A przede wszystkim dla siebie i tego by pojąć, że poprawa kobiecego losu – globalnie – powinna nas jednoczyć w działaniach na rzecz przełomu i znoszenia restrykcji wobec kobiet na świecie.
Mohammad Rasoulof narażał swoje życie aby Nasienie Świętej figi zrealizować, Iranki narażają swoje życie każdego dnia każdym najdrobniejszym sprzeciwem wobec opresji władz ich kraju, która je uprzedmiotawia i skazuje na cierpienie.
Nie mają własnego głosu, nie są słyszalne i widzialne. A pomimo to są tak dzielne i silne! Ten film to hołd dla nich. I tak odbieram dzieło Rasoulof’a. I płaczę kiedy myślę o tym jak ohydne i straszne jest to co ich dotyczy. Reżyser Nasienia Świętej figi zapłacił gigantyczną cenę za swoją odwagę twórczą. I dlatego obraz ten tym bardziej powinien być tym, którego obejrzeniem choćby w minimalnym stopniu – staniemy po właściwej stronie „barykady”. Niech irańskie kobiety dowiedzą się choćby tego, że dzieło twórcy filmowego, który stanął za nimi, przemówił za nie i w ich imieniu – nie zrobił tego na darmo.
Pójście do kina na ten film uważam za akt siostrzeństwa i kobiecej solidarności! Tak właśnie, nie inaczej. Bo wszystkie wiemy, że walka może trwać tylko dopóty, dopóki jest nadzieja, że przyniesie owoce!
***Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu NASIENIE ŚWIĘTEJ FIGI na rynku polskim: m2films
Wybitny film. I przerażający.
Zgadzam się w pełni. I dziękuję za komentarz ☺️