4
lut
2018
34

NIEMIŁOŚĆ

NIEMIŁOŚĆ (Nelyubov), Reż. Andriej Zwiagincew, Scen. Andriej Zwiagincew & Oleg Niegin, Wyk. Marjana Spiwak, Aleksiej Rozin, Matwiej Nowikow, Aleksiej Fateev, Vladimir Vdowiczenkow, Marina Vasiljewa, Belgia/ Francja/ Niemcy/ Rosja, 2017

NIEMIŁOŚĆ – jest takim filmem, po którym człowiek dwie rzeczy wie na pewno. Jedna to taka, że Zwiagincew jest reżyserem wybitnym, a druga, że spotkanie z jego dziełem to doświadczenie tak mocne, dojmująco wiarygodne, bolesne i prawdziwe – że właściwie zaczynamy odczuwać ulgę, że nie robi swoich filmów częściej.

To kino zimne jak stal i ostre jak brzytwa, którego ani zapomnieć ani nie doświadczyć do bólu trzewi – nie sposób. Niemiłość to jeden z tych filmów, które czynią sztukę filmową – sztuką przez duże S.

NIEMILOSC plakat_net

Niemiłość – najnowszy film Zwiagincewa (autora nagrodzonego Złotym Globem “Lewiatana” i wychwalanych przez krytykę wcześniejszych obrazów: “Powrót” i “Elena”) od roku praktycznie odbywa triumfalny pochód przez wszystkie najważniejsze festiwale filmowe będąc nagradzanym lub nominowanym w kategorii: najlepszy film, zdjęcia i muzyka.

Zdobył między innymi Nagrodę Jury na zeszłorocznej edycji festiwalu w Cannes, dwie Europejskie Nagrody Filmowe: w kategorii najlepsze zdjęcia i w kategorii najlepsza muzyka, oraz Nagrodę Główną podczas London Film Festival. Otrzymał także „srebrną żabę” na festiwalu Camerimage.

Obraz był nominowany w kategorii “najlepszy film nieanglojęzyczny” do Złotych Globów, a w marcu tego roku powalczy w tej samej kategorii o Oscara.

I chciałabym, aby było jasne, że zachwyty krytyki, splendory i nagrody festiwalowe to nie jest coś, co mogłoby mi w jakikolwiek sposób przysłonić mój prywatny odbiór Niemiłości – a który to film odbieram jako absolutnie w y b i t n y! Jeden z takich, które stawiają go w mojej opinii obok największych dzieł Bergmana, Antonioniego i Haneke.

Jest bowiem Niemiłość (swoją drogą już sam tytuł tego filmu obłędnie rewelacyjnie oddaje sedno rzeczy) opowieścią tak niesłychanie intymną, a jednocześnie brutalną, że sam fakt, iż te dwie kwestie udało się Zwiagincewowi połączyć w swoim obrazie w porażającą dramaturgicznie całość – budzi podziw! A przy tym jest to obraz – w szerszym kontekście – który dokonuje wiwisekcji funkcjonowania współczesnej Rosji (a może świata w ogóle?), że razem wziąwszy – trudno nie paść przed nim na kolana.

Niemiłość_Zwiagincew

Niemiłość_Zwiagincew

Przede wszystkim, jednak, jest to portret małżeństwa w rozkładzie. Oddany z tak porażającą wiarygodnością psychologiczną głównych postaci dramatu, że jego kontekst socjologiczny czy polityczny stał się dla mnie w odbiorze Niemiłości kwestią drugorzędną.

Na wielkość filmu Niemiłość od strony realizacyjnej składają się bez wątpienia genialne kadry autorstwa Michaiła Krichmana, które nadają obrazowi charakter studium przypadku klinicznego. Kamera przygląda się jego bohaterom z obiektywnym chłodem, postronnego obserwatora. I to właśnie – te bezstronna perspektywa – która nie staje „po żadnej ze stron” przydaje narracji Niemiłości tym bardziej bolesnej prawdziwości. A także doskonałe dialogi, które uderzają w widzów tym rodzajem ciosów, które mogą wyprowadzać jedynie wybitnie wyczuleni na prawdziwość ich brzmienia – scenarzyści.

Niemiłość mnie strzaskała…Wyszłam z kina w stanie, którego nie jestem w stanie oddać, bo choć całkiem sprawnie operuję polszczyzną, to ten rodzaj emocjonalnego poruszenia, graniczącego z fizycznymi odczuciami, towarzyszącymi poszczególnym scenom – że zapadają wgłąb mnie niczym połknięte kamienie, dostając się do rejestrów, których już moja świadomość nie przyjmuje – nie poddają się bez ich banalizacji i spłycenia obróbce edytorskiej…

*     *     *

Borys (Aleksiej Rozin) i Żenia (Marjana Spiwak) – oboje fantastycznie kreujący swoje role – dodam – to para małżeńska, którą poznajemy w momencie jej końca. Od dawna (jak dawna nie wiemy) ustalone między sobą mają nie tylko to, że się rozwodzą, ale przede wszystkim to, że każde z nich szczerze drugiego nienawidzi. Chcą się od siebie uwolnić, aby rozpocząć życie u boku nowych partnerów.

Są przedstawicielami (dość nowej dodam na marginesie) rosyjskiej klasy średniej. Jako małżonkowie żyli w dużym, ładnym lokum, nowocześnie urządzonym i w całkowicie “zachodnich standardach”, w blokach, na obrzeżach Moskwy.

Niemiłość_Zwiagincew

Niemiłość_Zwiagincew

Gdy ich poznajemy – praktycznie mieszka tam jedynie Żenia z ich wspólnym synem. Scena otwierająca Niemiłość pokazuje moment, w którym do ich mieszkania, które zajmowali kiedyś jako “rodzina” przychodzą potencjalni kupcy. I trudno odczytać fakt, że to para małżeńska, w której kobieta jest w widocznej, zaawansowanej ciąży – inaczej niż zamierzoną symbolikę, bolesną metaforę tego wszystkiego o czym film opowiada.

Oboje – Borys i Żenia prowadzą życie zawodowe i bardzo dobrze zarabiają. Ona zarządza ekskluzywnym salonem kosmetycznym, on pracuje w nowoczesnym koncernie.

Z tym, że on – co jest przedmiotem jej szyderczych kpin – jest pracownikiem korporacji, której właścicielem jest ortodoksyjny, prawosławny katolik. Borys zatem w obliczu ich rozwodu i faktu, że “przędzie życie na boku”, nieakceptowanego przez zarząd firmy, która go zatrudnia – jest w sytuacji faceta, który zdaje się być kwestią rozwodu sfrustrowany w dwójnasób. To, że być może zostanie bez pracy, kiedy firma się dowie, że nie spełnia standardów „korporacyjnych wartości” – zdaje się jego myśli o rozstaniu z małżonką zajmować najbardziej… Tym bardziej, że za chwilę urodzi mu się kolejne dziecko, owoc jego relacji z młodziutką Maszą (Marina Vasiljewa).

Żenia zaś to kobieta, dla której jej małżonek stał się kimś dogłębnie rozczarowującym i obmierzłym. Zwiagincew nie skupia się na powodach, jakie za tym stoją, bo rysuje je na tyle wyraźną kreską (ale ich nie przerysowuje), byśmy mogli jej motywacje rozwodowe poznać.

Jej obecny partner – przedstawiciel rosyjskiej oligarchii, niezwykle zamożny rozwodnik – jest mężczyzną, przy którym, jak sądzi, będzie mogła w końcu żyć, według swoich ambicji i marzeń. Nowy związek otworzy jej “nową kartę”, nowe rozdanie jej życia.

Zwiagincew wspaniale pokazuje świat współczesnych reprezentantów rosyjskiej klasy średniej, choć – co znamienne – nie sportretowanych jako “Nowi Ruscy”.

Cały enturaż ich życia (wraz z tym jak się ubierają, co jedzą, a nawet to, że wolą wino od wódki) oraz jak często klikają w swoje Iphony, gmerają na facebooku i instagramie (zwłaszcza ona) – mógłby wyglądać jak świat ludzi sukcesu, skądkolwiek. Jakiegokolwiek kraju w Zachodniej Europie…

To, co czyni Niemiłość niemiłosiernie bolesnym w swej socjologicznej i psychologicznej prawdzie obrazem – to nie fakt, że ci dorośli ludzie, którzy spędzili ze sobą co najmniej kilkanaście lat (ich syn ma dokladnie lat 12) – nie chcą już ze sobą żyć i się rozwodzą. Ale to, że Alosza (Matwiej Novikow) jest owocem “niemiłości”. Ciąży, która przydarzyła się Żeni jako młodej dziewczynie, która spotkawszy nieco starszego od siebie Borysa – zdecydowała się urodzić dziecko, nie dlatego, że tego chciała, ale dlatego, że związek “przypieczętowany” poczęciem syna był dla niej przepustką do innego, lepszego świata, który Borys z jej ówczesnej perspektywy reprezentował. Do życia, w którym mogłaby uciec od prostej, żeby nie powiedzieć topornej rodziny, od znienawidzonej matki, która brak miłości niejako przekazała jej w genach. A że Borys jest facetem, który “dzieci potrafi jedynie robić” ale ani jako partner ani jako ojciec niespecjalnie się sprawdza – finalnie oglądamy obraz najsmutniejszy, ale też najbardziej prawdziwy i wiarygodny z możliwych.

Dla Borysa i Żeni, zatem, ich syn jest w obliczu końca ich związku “ciężarem”. Kimś, kto im przeszkadza w ułożeniu sobie nowego życia, na lepszych (choć pojmowanych zupełnie inaczej przez każdego z nich) warunkach.

Późnowieczorna scena, w której w ich (jeszcze) wspólnym z prawnego punktu widzenia mieszkaniu, przeznaczonym do sprzedaży – dochodzi do awantury, pełnej “wyrzygiwanych” wzajemnych żalów i pretensji oraz wymiany jadowitych uwag na swój temat. I omawiania tego, jakie mają plany wobec wspólnego dziecka, kiedy w końcu uda się im rozpocząć nowe, całkowicie odrębne (bo zalegalizowane rozwodem) życie – a której przysłuchuje się, zamknięty w swoim pokoju ich syn – rozdarła mnie emocjonalnie na strzępy!!!

Bo sceny, w której 12-sto letni chłopiec, który (choć już zapewne wcześniej się domyślał dużo i cierpi od dawna zanadto) szlocha w rozpaczy nad tym co usłyszał, a co sprowadza się do komunikatu, że żadne z jego rodziców go nie chce w swoim nowym życiu – nie da się ani zapomnieć ani “odzobaczyć”…

*    *    *

Niemiłość od tego momentu wykonuje narracyjny zwrot. A jest on spowodowany zniknięciem chłopca. Który pod nieobecność matki wyszedł z domu, nie pojawił się w szkole… Zaginął.

Fakt zaginięcia Aloszy, zgłoszony zostaje na policję. A to co jest jego konsekwencjami, staje się osią narracyjną obrazu. Przesłuchania, dochodzenie, kolejne poszlaki, kolejne rozmowy. Zaangażowanie śledczych i specjalistów od zaginięć. Ofiarna postawa całkowicie bezinteresownej grupy wolontariuszy, którzy dzień i noc przeszukują gigantyczny teren, na którym chłopiec być może się ukrywa…

LOVELESS-4

 

 

 

Nagle, Żenia i Borys – ci nienawidzący się i od dawna wściekle ze sobą walczący ludzie – stają “razem” przed kwestiami ostatecznymi. Przed czymś, czego w swym egoizmie, nieumiejętności porozumienia i braku elementarnego szacunku wobec siebie – do tej pory nie byli w stanie w ogóle spostrzec. Muszą się (bardzo boleśnie) skonfrontować z tym, jak postrzegali rolę “rodzica” do tej pory i co de facto wiedzą o wspólnym synu.

 

 

 

 

DSC_5325

Zwiagincew prowadzi nas przez piekło kolejnych etapów poszukiwań chłopca. A są to sceny które łamią serce na pół, i nadają tej opowieści kontekst jak najbardziej uniwersalny i najbardziej wiarygodny z możliwych. W którym zarówno do Żeni, jak i Borysa zaczyna docierać coś, co im do tej pory umykało. Co wypierali i czego nie chcieli widzieć. Ani wiedzieć. To oni – każde z nich na inny sposób – ponoszą odpowiedzialność za tę tragedię. Bo to nie ich wzajemna “niemiłość”, ale “niemiłość” wobec syna jest jej przyczyną.

To oni jako rodzice – nie sprostali najważniejszej kwestii. Ona jako matka, on jako ojciec.

Dlatego też finałowe sceny Niemiłości zaliczam do najbardziej dojmujących, emocjonalnie poruszających, przeraźliwie smutnych w swej prawdziwości – jakie obejrzałam w swoim życiu.

Wielkość filmu Zwiagincewa zasadza się także i na tym, że pokazuje nam w mikro skali – świat konfliktu, ustawicznej wojny. Świat, w którym tylko jedna strona może wygrać, tylko jedna strona jest zwycięzcą. Świat w którym ani moralność, ani kwestie etyki, ani dobro ludzkie czy też zwyczajniej – poczucie przyzwoitości – nie za wiele znaczą. I sceny ukazujące każdego z byłych małżonków, którzy prowadzą już całkowicie osobno swoje “nowe, lepsze życie”, rozpisane na bardzo znamienne kadry – są więc także metaforą świata, który opowiada tak o współczesnej Rosji jak i w ogóle o świecie, w którym człowiek stał sie kimś, kto stracił swoje człowieczeństwo. Kim powoduje “niemiłość”. Kto nie jest zdolny do bezinteresownego kochania drugiego człowieka. Bo miłości jako idei nie rozumie. Rozumie tylko tyle, że w życiu można się ustawić albo lepiej albo gorzej. I że istnieje coś takiego jak “wizerunkowa oprawa uczucia”.

I cena takiego życia – wybrzmiewa w najnowszym obrazie Zwiagincewa – w kulminacyjnych kadrach, zawieszonych w mroźnym, szorstkim, zimowym, moskiewskim pejzażu na sposób, który wbił się w moje serce szpikulcem, niczym sopel lodu. Na zawsze.

* * * Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu Niemiłość na rynku polskim: Against Gravity

You may also like

PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART
PAMIĘĆ

Skomentuj