21
lis
2018
111

NURIEJEW bez kurtyny

NURIEJEW BEZ KURTYNY (Nureyev). Reż David Morris & Jacqui Morris, Scen. David Morris & Jacqueline Morris, Wlk. Brytania, 2018

Portret największego tancerza baletowego XX wieku Rudolfa Nuriejewa NURIEJEW BEZ KURTYNY jest tego rodzaju filmem dokumentalnym, który od pierwszych scen – fascynuje. Obraz ten niczym w soczewce skupia w sobie wszystko to, co najważniejsze by zrozumieć fenomen Rudolfa Nuriejewa. Gwiazdy – zmieniającej oblicze baletu, ale także ikony popkultury. Legendy. A którego wybitne osiągniecia zawodowe, jak i “życie na świeczniku” wpisane zostały w tło, jakim w jego przypadku była sowiecka polityka i czasy tzw. zimnej wojny.

Dlaczego balet mnie fascynuje?

Myślę, że najprostsza odpowiedź jest jednocześnie tą najprawdziwszą. Taniec, ciało w ruchu porusza we mnie emocje, które pochodzą z rejestrów nienazywalnych. Potrafi wyrażać to, czego słowa by nie powiedziały lub inaczej – ugrzęzłby na mieliznach banału lub co gorsza nieznośnego patetyzmu. Skłamałabym, gdybym nie dodała także, że tancerze baletowi, wraz z tym co stanowi ich „warsztat pracy” mnie dogłębnie poruszają. Mało kto myśli o balecie jak o sporcie wyczynowym lub ekstremalnym. Dla mnie – poniekąd – jest po trosze każdym z nich. To, bowiem, czego dokonują najwięksi w tej materii zawsze przekracza jakieś granice, rozsadza ramy poprzedzających je dokonań i interpretacji. Jeśli interesują Was teksty poświęcone mojej fascynacji tancerzami baletowymi, które wcześniej opublikowałam na blogu – możecie je poznać tu: (kliknij, kliknij kliknij).

Balet jako sztuka – separuje od tego, co trzyma nas blisko ziemi – od trywialności tego co codzienne, zwykłe. Porusza najczulsze struny emocji. Kiedy ciało tancerza wzbija się na prawie metr ponad poziom sceny, na której tańczy, wiruje w piruecie, a potem z gracją opada – w całym enturażu jaki temu wyczynowi towarzyszy, wraz z oprawą muzyczną, librettem, kostiumami, scenografią, powagą i dostojeństwem miejsca, w którym się to wszystko odbywa – zapominamy o tym. O tym, że z obitych welurem komfortowych foteli oglądamy coś, co jest u swych podstaw opowieścią o krwi, pocie i łzach. O katorżniczej pracy dzień w dzień, po X godzin. O wyrzeczeniach, o walce, o rywalizacji, o świecie, w którym gwiazdami stają się nieliczni. Nie myślimy o ponoszonych przez nich kosztach fizycznych i psychicznych. Myślimy jedynie o tym, jakie to, co robią jest “piękne”, “wzniosłe” i wspaniałe”.

Czyż nie jest to fenomen sam w sobie?

*    *    *

Film dokumentalny Nuriejew bez kurtyny doskonale dobrze wprowadza nas w kwestie – jak to się stało, że Rudolf Nuriejew przeszedł do legendy. I po dziś dzień uchodzi za największego tancerza baletowego wszechczasów. Zaczyna od dnia jego narodzin (w roku 1938), by z czasem zacząć rysować jego portret w coraz to szerszym kontekście: rodzinnym, społecznym i politycznym. I prowadzi dalej – niezwykle zgrabnie i udatnie (także inscenizacyjnie) do roku 1961, w którym to 23-letni Nuriejew, gwiazda pierwszej wielkości Teatru imienia Kirowa w Leningradzie, na lotnisku Le Bourget w Paryżu podejmuje decyzje o ucieczce na Zachód. Dosłownie wyrywa się agentom KGB pilnującym zespołu udającego się na występy w Londynie, z których decyzją aparatu władzy ZSRR został odsunięty i prosi o azyl polityczny we Francji. Decyzja ta zmieniła w jego życiu wszystko. A przede wszystkim zmieniła jego status w rodzinnym kraju. Film Nuriejew bez kurtyny wspaniale oddaje kontekst historyczno-polityczny tego wydarzenia. I jego konsekwencje – nie tylko dla tancerza, ale wielu bliskich mu osób.

Droga Nuriejewa na szczyt zaczęła się w Ufie, stolicy Baszkirii. Gdzie trafiła jego rodzina niedługo przed wybuchem II wojny światowej. Szanse na to, że syn rdzennych Tatarów, ludzi bardzo ubogich, stanie się kimś wielkim – graniczyły – można śmiało rzec – z cudem. A jednak!

Bo Nuriejew nie był jedynie uzdolniony, nie był jedynie ładny, nie miał jedynie predyspozycji fizycznych do baletu. Nuriejew był wściekle zdeterminowany by być najlepszy. I jego sukces, bez dwóch zdań, wynikał także z tego faktu. Balet był dla niego już jako nastolatka (zaczął uczyć się profesjonalnie tańczyć bardzo późno, bo jego ojciec – wojskowy – nie akceptował pasji syna) wszystkim, poświęcił mu całe życie i zawsze chciał być jedynie największym, najznamienitszym, najwspanialszym tancerzem. I nikim więcej.

Postaci takie jak Nuriejew fascynują szczególnie. Właśnie dlatego, że są opowieścią o ludziach “większych niż życie”. Zwany przez rodzinę i przyjaciół “Rudikiem” był Nuriejew kimś, kto oprócz gigantycznego talentu miał w sobie ten rodzaj ognia, który charakteryzuje jedynie największych. Nikt i nic nie mogło go powstrzymać od tego, by odnieść sukces. By pokonywać bariery, by wznosić się coraz wyżej. W jego przypadku ten osobowościowy rys dodatkowo miał doskonałą oprawę. Nuriejew był niezwykle przystojny i charyzmatyczny.

*    *    *

Twórcy filmu Nuriejew bez kurtyny – rodzeństwo Jacqui i David Morris przygotowali portret tancerza, zwanego “panterą w ludzkim w ciele” z wielką pieczołowitością. To doskonale udokumentowana biografia artysty, która rzuca światło na wszystkie aspekty jego fenomenu, z każdej możliwej strony: geo-politycznej, historycznej, socjologicznej, rodzinnej, prywatnej, miłosnej, no i rzecz jasna – zawodowej. Otrzymujemy dzięki ich pracy portret pełny, zniuansowany – malowany w wielu odcieniach. W pełnej palecie barw. W której mrok miesza się z radością życia i śmiechem.  A smutek i tragizm z nadzieją, siłą, mocą. I poczuciem sprawstwa.

Autorzy filmu dokumentalnego Nuriejew bez kurtyny – jak sądzę – z pełną premedytacją przyjęli sobie za założenie, by wybitnego baletmistrza przedstawić nam jako postać wyjątkową. Także wtedy kiedy nie tańczył i nie występował na scenie. Wszystkie pokazywane w tym obrazie archiwalne nagrania z udzielanych przez niego wywiadów, zdjęcia z występów, ukazujące fragment życia prywatnego, nagłówki z prasy, migawki z brytyjskiej czy francuskiej TV pokazują właśnie taką postać. Kogoś, od kogo nie można oderwać oczu. Kto sprawuje władzę nad rozmówcą, audytorium. Kto jest w najpełniejszym tego słowa znaczeniu – magnetyczny!

Ludzie, którzy mieli szczęscie obejrzeć jego występy na żywo, do dziś wspominają, że to jak tańczył, moc z jaką wcielał się w postaci w najsłynniejszych przedstawieniach baletowych – pozostawiało ich oniemiałymi z wrażenia. Wzruszonymi do łez.

Nuriejew bez kurtyny pokazuje losy baletmistrza, obfitujące w niebywałe sukcesy sceniczne – w tym – te, które odniósł w duecie z jedną z najsłynniejszych w dziejach baletu postaci kobiecych: primabaleriną The Royal Ballet w Londynie, wybitną Margot Fonteyn. Była sporo starsza od niego (dokładnie 19 lat). I kiedy Nuriejew dzięki swemu gigantycznemu talentowi, determinacji oraz także znajomościom w świecie artystycznym trafił na deski najbardziej prestiżowej brytyjskiej sceny baletowej – ona już swoją karierę praktycznie kończyła. To dzięki temu, że to z nim stworzyła parę sceniczną (w tym w najsłynniejszych przedstawieniach, z “Jeziorem łabędziem oraz “ Romeo i Julia” na czele) – jej kariera rozkwitła na powrót. Bo z “Rudikiem” łączyła ich głęboka przyjaźń, dozgonna lojalność oraz chemia taneczna. I to “coś”, co powodowało, że jako duet potrafili uczynić z dotychczas dość konwencjonalnie wystawianych spektakli widowiska, które zarówno wielbicieli jak i ekspertów i krytykę wprawiały w niemy zachwyt i osłupienie.

Dziś – ćwierć wieku od jego śmierci, w osiemdziesiątą rocznicę jego urodzin – fenomen Rudolfa Nuriejewa jest jeszcze bardziej fascynujący. Był bezsprzecznie człowiekiem wybitnie utalentowanym. Jednym z najwspanialszych tancerzy baletowych, jacy kiedykolwiek istnieli. Jak i jednym z pierwszych, który “ośmielił” się wykorzystywać swój talent, charyzmę i uwielbienie publiczności nie tylko do robienia kariery, ale do wprowadzania zmian w konwencjonalnym świecie baletu jako sztuki wysokiej. Zrewolucjonizował go swoją postawą, siłą perswazji, uporem. Przed nim tancerze baletowi stanowili raczej tło dla partnerek w głównych rolach, rozpisanych w librettach. To on nadał im większego znaczenia, mięsistości, wagi. W taniec wkładał całego siebie. Zawsze chciał być jedynie najlepszy. Choć balet nie wywołuje takich skojarzeń – był jego pierwszą “pop –gwiazdą”. I choć nie znoszę tego wszystkiego, co się z tym określeniem kojarzy, także – jakby nie patrzeć – pierwszym baletowym celebrytą…

Rozsadzał ramy przedstawień, w których brał udział energią, charyzmą, niemalże zwierzęcą, pierwotną siłą swych interpretacji. Nic dziwnego, że w ciągu niespełna dekady od “skoku na wolność” stał się międzynarodową supergwiazdą. Zapraszany do telewizyjnych talk- show, obfotografowywany na ulicy, proszony o autografy, uwielbiany przez wszystkich możnych i ważnych światowego jest-set society. Lista osób, obecnych ikon popkultury, z którym prywatnie spędzał czas czy się przyjaźnił jest obezwładniająca: Freddie Mercury; Liza Minnelli, Mick Jagger, Andy Warhol. Jego wielbicielką była nawet pierwsza dama Ameryki, Jackie Kennedy Onassis.

Oba zdjęcia Rudolfa Nuriejewa pochodzą ze słynnej sesji fotograficznej, do jakiej tancerz został zaproszony przez Richarda Avedona,1961 

Jego kariera opiewa na dokonania, które przed nim nie udały się żadnemu tancerzowi baletowemu na świecie. Pracował z największymi choreografami / twórcami spektakli baletowych, w tym wybitnym artystą Russellem Maliphantem. Występował na wszystkich czołowych scenach baletowych w Europie Zachodniej, Stanach, Australii. Wcielił się w postać Rudolfa Valentino w głośnym filmie Kena Russella. Tworzył własne choreografie. Został dyrektorem baletu Opery Paryskiej. Opublikował (cieszące się wielką popularnością) dwie autobiografie.

Zawsze bardzo chronił swoją prywatność. Niewiele wiadomo na temat jego romansów, czy związków. Choć Nuriejew nigdy nie krył się z tym, że jest homoseksualistą. Nuriejew bez kurtyny odnosi się jedynie do jego najdłuższego i najbardziej “udokumentowanego” związku, z innym wybitnym tancerzem lat 60-tych i 70-tych zeszłego wieku: Erickiem Bruhnem. Obaj zmarli na Aids. Nuriejew przeżył go o siedem lat.

Do tej pory krążą o nim dziesiątki anegdot, plotek, dykteryjek. W tym mało pochlebnych. Podobno potrafił być niezwykle egoistyczny, przez wielu uważany był w czasach jego kariery za osobowość narcystyczną. Niektórzy jego podwładni i współpracownicy w czasach gdy był dyrektorem Opery Paryskiej twierdzili, że był despotyczny i wymagający do granic okrucieństwa.

Nuriejew bez kurtyny pokazuje nam tancerza jako kogoś, kto był jedyny w swoim rodzaju. Kto całe życie pragnął tylko jednego – być wybitnym tancerzem baletowym. I który balet nazywał największą miłością swego życia. Bez którego nie potrafił i nie chciał żyć. Prosząc o azyl polityczny w 1961 roku – porzucał wszystko. Rodzinę – w tym ukochaną matkę i rodzeństwo. Mentorów, nauczycieli. Przyjaciół. Partnerki taneczne z czasów występów z zespołem baletowym teatru imienia Kirowa. Zostawiał za sobą spalone mosty. A brał na siebie odium „zdrajcy narodu”… Owszem – znalazł się na stałe na magicznym Zachodzie – ale jako ktoś wykorzeniony. I pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia. I zaplecza. Miał tylko siebie, swój talent i determinację by sięgnąć gwiazd.

I tego właśnie dokonał!

Nuriejew bez kurtyny jest filmem dokumentalnym, za którym – owszem – stoi pewna teza. Właśnie ta, by pokazać nam artystę, który przekroczył Rubikon w swej profesji. Skupionym na tym by pokazać jego wielkość, niebywały talent, fenomen.

Który próbuje zjawisko jakim był tancerz poddać szerszej analizie. W tym przypadku – poprzez spojrzenie na niego w kontekście zmian kulturowych i realiów politycznych świata z ówczesnych czasów. Bo ten kontekst jest istotny by zrozumieć dlaczego Nuriejew stał się pierwszym tancerzem baletowym na świecie, tak powszechne uwielbianym w czasach jego świetności jak zespół The Beatles. Dokonał tego jako pierwszy.

*** Dystrybutorem obrazu Nuriejew bez kurtyny w Polsce jest firma Na żywo w kinach.

You may also like

PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART
PAMIĘĆ