9
kwi
2024
33

PERFECT DAYS

PERFECT DAYS (Perfect Days)  Reżyseria: Wim Wenders, Scen. Wim Wenders & Takuma Takasaki, Obsada:
Kōji Yakusho, Yumi Asô, Tokio Emoto, Sayuri Ishikawa. Niemcy / Japonia 2023

W PERFECT DAYS Wimowi Wendersowi wyjątkowo pięknie udało się zobrazować to, co jest sednem niezwykle intymnego doznania, jakiego może doświadczać człowiek całym sobą – będąc zanurzonym w chwili przyjemności. Perfect Days przygląda się filozofii życia „tu i teraz” bez namaszczenia i gloryfikacji, a raczej z czułością i podziwem dla wytrwałości swojego bohatera, który ulotność i przemijanie chwil szczęsnych celebruje poprzez ich codzienną rytualizację.

Dość leciwy obecnie już Wim Wenders (rocznik 1945) bez wątpienia jest reżyserem, któremu kinematografia europejska zawdzięcza bardzo wiele, także jako najdłużej piastującemu stanowisko Prezydenta Europejskiej Akademii Filmowej w historii tej instytucji. Wenders jest człowiekiem wielu talentów: scenarzystą, producentem, fotografem, a także autorem esejów i publikacji filmowych, słusznie nazwanym w latach 70-tych pionierem Nowego Kina Niemieckiego. 

W moim przypadku, jako reprezentantki pokolenia X, nie będzie przesadą powiedzieć, że filmy Wima Wendersa kształtowały moja kinofilską wrażliwość od wczesnej młodości. To, co w moim odczuciu zdecydowanie go wyróżnia spośród wielu innych europejskich artystów kina – to fakt, że w swej twórczości zawsze był otwarty na odmienność kulturową inną od tej w jakiej się urodził i wzrastał. Nie umiem powiedzieć, czy bardziej szanuję jego filmy fabularne, takie jak „Paryż, Teksas” i „Niebo nad Berlinem” czy moje ukochane dokumenty „Pina” i „Buena Vista Social Club”. Jego prace, bowiem, poza walorami artystycznymi symbolizują  dla mnie kino głęboko humanistyczne. Filmy Wendersa, czy to dokumentalne czy fabularne – wynikłe po części z jego dwóch wielkich pasji, czy też z nimi immanentnie związane, jakimi są muzyka i dalekie podróże – odbierałam zawsze jako takie, które stawiają sobie za cel pokazanie człowieka w całym spektrum jego złożoności – skupiając się na tym co w nim jest piękne i godne podziwu. 

W moim odczuciu Wendersowi zależy najbardziej na tym, aby widzowie patrzyli na przedstawianych przez niego bohaterów takim samym jak on okiem – z ciekawością i empatią. Na długo przed tym, zanim dowiedziałam się, że zwrócił się ku sztuce filmowej dopiero po studiach na wydziale medycyny, a potem filozofii – wzruszała mnie i budziła podziw jego potrzeba otwierania się na nowe doświadczenia, odmienne punkty widzenia czy systemy wartości…

Nie posunę się do stwierdzenia, że tylko Wim Wenders mógł zrobić film, który opowiada historię bohatera przedstawionego w Perfect Days, natomiast stawiam tezę, że tylko Wim Wenders mógł pokazać tę postać tak wiarygodnie, pięknie i poruszająco – choć za pomocą najprostszych środków wyrazu. To bezsprzeczny dowód jego artystycznej wielkości, a także (poniekąd) ponadprzeciętnej umiejętności wglądu w sprawy i rzeczy najistotniejsze dla naszego gatunku, a które (tak się składa) zazwyczaj mają charakter bardzo intymny, delikatny i trudny do nazwania…

*   *   *

Choć było to dwadzieścia lat temu, pamiętam jak dziś, mój zachwyt książką „Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności” francuskiego pisarza Philippe’a Delerm’a. To był pierwszy raz w moim młodym, wtedy jeszcze mocno imprezowym życiu, kiedy uświadomiłam sobie, że celebracja drobnych przyjemności może dla człowieka znaczyć znacznie więcej niż „drobnostkę”. I że to my sami odpowiadamy za jakość i wartość tego, co jest nietrwałe i co stanowi w naszej, zachodniej kulturze nieco lekceważony jej element – zwany – „chwilą, która mija”, a której nasza cywilizacja nie uczy nas szanować… Wspominam o tym z pełnym rozmysłem, bo właśnie ta lektura przyszła mi do głowy gdy oglądałam Perfect Days. Obraz ten zdał mi się jedynym w swoim rodzaju, zupełnie niepodobnym do niczego co wcześniej nakręcił Wenders, finalnie zaś dziełem – w którym niemieckiemu reżyserowi udało się wyjść poza pozycję człowieka zachodu zafascynowanego kulturą wschodu. Jestem pewna, że inni reżyserzy ten sam pomysł na film i tę samą historię uczyniliby pop-duchową papką, podczas gdy Wenders przedstawił w bardzo uniwersalny (w kontekście świata jako „globalnej wioski”) i poruszający sposób – sedno przyjemności wynikłej z doznawania świata w myśl filozofii, która rzeczywistość nakazuje odbierać wyłącznie poprzez pryzmat obecności w tym – czym jest w danym momencie. Bez kontekstu i ciężaru tego czym była lub może się stać. Skupienie i uwaga na chwili obecnej, na doznawaniu przyjemności z niej płynącej – jest praktyką, w której trzeba się ćwiczyć i umacniać. Budowanie wewnętrznej siły odbywa się dzięki konsekwentnemu trwaniu przy ceremonii, w rytuale oddawania się budującym dla psychiki emocjom, a nie w powtarzalności konkretnych czynów! I to właśnie stanowi (kolosalną!) różnicę pomiędzy tym, o czym opowiada obraz Perfect Days, a tym co zwykliśmy nazywać „nudną rutyną” … W tej filozofii życia chodzi o to, aby trwać umysłem w tym co jako jednostka afirmujemy, nawet jeżeli – jedynie przez chwilę – o ile to „coś” dostarcza nam uczucia niewysłowionej przyjemności. Dla bohatera głównego Perfect Days tym czymś jest codzienna obserwacja i uwiecznianie na fotografii zjawiska Komorebi (japońskie słowo oznaczające migotania światła i cienia, tak jak ma to miejsce w przypadku liści kołysanych wiatrem w słoneczny dzień). Nie ma ono odpowiednika ani zastępstwa. W danej sobie, unikalnej postaci istnieje tylko raz, w danej chwili.

*    *   *

Mężczyzna o imieniu Hirayama, którego portretuje film Perfect Days jest w sile wieku, choć na oko widać, że bliżej mu do rejestrów zwanych „starością” (grający jego postać – jeden z najlepszych japońskich aktorów olśniewający Koji Yakusho nagrodzony za tę kreację Złotą Palmą na zeszłorocznym MFF w Cannes urodził się w roku 1956). Mieszka w Tokio, w bardzo skromnym lokum, w którym nie ma nawet prysznica. Wstaje codziennie o tej samej porze, wczesnym świtem, budzony przez odgłos zamiatania ulicy. Jego poranna rutyna składa się z tych samych elementów, wykonywanych z gracją, w skupieniu, zawsze w tej samej, konkretnej kolejności. 

Przed wyjściem z domu Hirayama wdziewa uniform – praktyczny i wygodny kombinezon w pięknym kobaltowym kolorze, z logo tokijskich toalet publicznych i jedzie do pracy. Jak możemy się domyślać ma przydzielony „do obsługi” dość spory kawałek miasta, razem z nim, bowiem, odwiedzamy bardzo różne i różnie zlokalizowane miejskie szalety, a każdy jest cudem techniki i dizajnu (tak, Hirayama pracuje także w tych słynnych na całym świecie, które są kubikami o szklanych szybach, a zaciemniają się dopiero po wejściu do środka tego, kto z nich będzie korzystać). Wenders w Perfect Days nadaje nam – widzom – status obserwatora i świadka zarazem. Towarzyszymy Hirayamie w jego codziennej, zawodowej rutynie. Nie będę jej opisywać, bo u większości ludzi zachodniej cywilizacji wywołuje spontanicznie jednoznacznie negatywne skojarzenia (kto chciałby sam z siebie sprzątać publiczne toalety? Ręka do góry!). Ale Hirayama wykonuje je z takim samym zapałem i zaangażowaniem jak wszystkie inne czynności w swoim życiu. I zaręczam Wam, że każdy z Was chciałby móc skorzystać z toalety, którą wcześniej „oporządzał” Dlaczego bohater to robi? – to pytanie samo ciśnie się na usta, ale Perfect Days nie udziela na nie odpowiedzi. Wenders zostawia tę kwestię do interpretacji widzom – ja ją czytam na dwa sposoby: dzięki wykonywaniu tzw. brudnej roboty na rzecz innych / dla dobra ogółu Hirayama – oczyszcza się duchowo, a dzięki temu, że oddaje się jej z uwagą i precyzją – doświadcza uczucia głębokiej satysfakcji z jakości wykonywanych zadań, a to czyni jego życie bardziej wartościowym i pełniejszym…

Nie dowiemy się za wiele o bohaterze filmu Perfect Days ani od niego samego (jest bardzo milczącym i zamkniętym w sobie człowiekiem), ani od innych. Wenders serwuje nam kilka sugestii, jakiś drobnych poszlak co do tego, że Hirayama ma przeszłość, z którą zerwał, lub do której nie chce wracać. Nie dowiemy się czy marzył o innym zawodzie, innym życiu prywatnym niż to, które jest jego udziałem obecnie. Nie będziemy mieli żadnych wskazówek dla naszego oglądu jego sytuacji – kogoś, kto cały dzień od rana do wieczora pucuje miejskie toalety, a jednocześnie wydaje się mieć dość wysublimowane potrzeby duchowe i estetyczne, które realizuje z takim samym namysłem, uwagą i skupieniem jak wszystkie inne – pieczołowicie dobiera lektury do czytania, utwory muzyczne jakich chce słuchać (a są to perły i klasyki nad klasykami, wykonywane przez legendy, takie jak Lou Reed, The Velvet Underground, Patti Smith czy Nina Simone). Korzysta z ulubionej łaźni i knajpki, gdzie jada kolacje. 

Hirayama zostaje nam przedstawiony niczym ludzka emanacja filozofii zen, która (w wielkim uproszczeniu) sprowadza się do stwierdzenia, jakie w pewnym momencie bohater wypowiada do swojej siostrzenicy: „Teraz jest teraz. Kiedyś będzie kiedyś”. I ta jedna prosta sentencja metaforyzuje przesłanie obrazu Perfect Days, który to tytuł – jestem o tym przekonana – Wenders wybrał dla swego ostatniego filmu z premedytacją! Właśnie po to, by skłonić nas do refleksji nad tym co my – ludzie zachodniej cywilizacji kojarzymy z „perfekcyjnym życiem” i czy realnie takim właśnie je odczuwamy… Nasze dni najczęściej są zawalone nadmiarem i bylejakością wszystkiego: informacji, bodźców wizualnych i dźwiękowych, czynności, które musimy czy chcemy wykonać, ludzi, rozmów. A przede wszystkim zagonione, pędzące, pospieszne – permanentnie odciągające nas od momentu uważnego, pełnego skupienia na czymkolwiek – dłużej niż na kilka minut. Podczas gdy bohater Perfect Days każdego dnia oddaje się zajęciom, które pomagają mu utrzymać wewnętrzną równowagę i harmonię. A przede wszystkim poczucie sensu własnego istnienia. Kiedy przyglądamy się jego życiu, z wielką czułością i detalistycznie przedstawionemu przez Wendersa zaczynamy podskórnie odczuwać, że choć to bardzo trudne do zrozumienia w świecie zachodnich wartości – mniej naprawdę oznacza więcej. A z pewnością dotyczy to jakości życia, którą żeby czuć  – trzeba umieć smakować i doznawać całym sobą. 

*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu PERFECT DAYS na rynku polskim: Gutek Film.

You may also like

LEE NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO
BULION I INNE NAMIĘTNOŚCI

Skomentuj