(PO)RANNE SPOJRZENIE – czyli mój sposób na opuchnięte powieki…
Hej! Kobieto! Czy budzisz się czasem z oczyma – którymi z trudem rozpoznajesz w lustrze – tak w sumie znajomą Ci twarz? Bo ja tak (szloch)…Trudno się pisze na taki temat, bo wolałoby się go przemilczeć. Wszak w świecie mediów społecznościowych – wszyscy są nieustająco piękni i gładcy… Ale jak przemilczę – to wtedy nici z wiarygodności…
O kosmetykach i dbaniu o urodę – piszę rzadko. Nie to, że nie mam w tym względzie nic do powiedzenia, bo mam. Mam też duże doświadczenie (choćby z racji wieku) hehe w stosowaniu wszelakich patentów pielęgnacyjnych i trików makijażowych – jak większość innych kobiet – jak świat długi i szeroki – by lepiej wyglądać. Skorzystałam do tej pory z dziesiątek marek i produktów na to i owo. Starając się walczyć z szeregiem problemów. Dzielę sie z wami jedynie tymi doświadczeniami, które wydają mi się dość istotne, a jednak często zbywane… no właśnie – milczeniem.
* * *
Tym razem mój kolejny tekst z działu “beauty” poświęcony będzie malutkiemu przedmiotowi, który za to duuuużo może! Uwielbiam takie niespodzianki.
Embryolisse powoli staje się marką, o której zaczynam myśleć, że jak mało która – wyjątkowo dobrze spełnia swoje obietnice. Pozycjonowany jako ‘sekret makijażystów’, a zwłaszcza tych, którzy pracują na zapleczu światowych pokazów mody – ECLAT DU REGARD – czyli ekspresowo chłodzący i orzeźwiający sztyft do pielęgnacji oczu – pomaga mi od jakiegoś czasu tak często, że zaczęłam prawie że klękać przed lodówką, gdzie go przechowuję. 😉
Do wyglądu przywiązuję sporą wagę i nigdy nie twierdziłam inaczej. Lubię czuć się i kosmetycznie zadbana i dobrze ubrana. Lubię mieć poczucie, że wyglądam nieco lepiej niż to wynika z okoliczności zwanych życiem. Dewiza, która mi przyświeca w tych kwestiach to: “less is more”. Zatem nic na siłę i raczej minimalistycznie. Nie jestem jednak tym rodzajem kobiety, która w pełni zaakceptowała fakt, że się starzeje. Nie wyznaję “tumiwisizmu”. Nie chcę wyglądać jak emanacja mojego wieku. Zresztą co to dzisiaj znaczy? Czy mam przytaczać światowe i polskie nazwiska znanych kobiet, które są całkowitym odstępstwem od swego Peselu? Chcę – jak mi się wydaje – czegoś znacznie ciekawszego! – wyglądać na swój wiek, ale w sposób atrakcyjny. Takie buty!
Kultura i normy społeczne wciąż z wiekiem (zwłaszcza u kobiet) obchodzą się dość schizofrenicznie i stosują podwójne normy moralne. Atrakcyjność jest “czymś”, co jest wciąż bardzo często osądzane po pozorach. Dlatego w dzisiejszym świecie – można być “starym”, a wyglądać “młodo”. Tak jest. Nie polemizuję z tym, bo to fakt. Ale jak to robić, by nie popaść w śmieszność – wciąż stanowi i wyzwanie i trudność…
Moja mama nauczyła mnie – za co jestem jej dozgonnie wdzięczna – kilku istotnych rzeczy, które – jako jej córka – siłą rzeczy – wcielam w życie. A między innymi tego, że kobieta powinna zawsze wyglądać jak najlepiej się da – w sposób jak najbardziej naturalny. I nic poza tym. To “nic” – oznacza rzecz jasna – bardzo dużo starań. Ale z pewnością nie oznacza – udawania, że czas nie mija lub podejmowanie drastycznych działań …
Sporo z nią rozmawiam od pewnego czasu o tym, co to znaczy “starzeć się”. Jak ona to postrzegała. Co było dla niej jako kobiety – szczególnie trudne. Z czym się borykała. Rozmawiamy też o menopauzie. Ona ma ją dawno za soba, a ja przed sobą “na wyciągnięcie ręki”. Bo mam 46 lat. I nic na to nie poradzę. I tu dochodzimy do sedna. Na własny Pesel – zaiste poradzić się nic nie da. Ale na jego “dolegliwości” – można próbować.
Poranne opuchnięcia powiek górnych i / lub dolnych są jednym z nich. To jak twierdzi medycyna – może być wynik – tak skłonności dziedzicznych, jak i zaburzeń hormonalnych. A także kwestia związana z szeregiem spraw, wsadzonych do wspólnego worka pt. styl życia. A według mnie – “niezbadana zagadka kosmosu” (yyyy).
Mam ładne, duże oczy, o czym pisałam już w tekście “Rzęs firany”. I super. Ale wraz z upływem czasu okazało się, że dziwnym trafem budzę się rano coraz częściej – zupełnie nie z powodu wypicia dnia poprzedniego zbyt dużej ilości wina – z powiekami przypominającymi wystrzelone w wypadku drogowym poduszki powietrzne. Szpecące obrzmienia pojawiać się zaczęły tak regularnie (stanowczo zbyt), że zaczęło mnie to zwyczajnie irytować. Przeprowadziłam zatem na sobie samej szereg “testów kontrolnych”. Popiłam poprzedniego dnia, czy nie popiłam? Dbałam o odpowiednie nawilżanie organizmu i dostarczanie witamin i antyoksydantów (dużo wody, zielonej herbaty, owoce, warzywa, zdrowe jedzenie, etc.), czy nie?. Jadłam ostre przyprawy, czy nie jadłam? Przesadziłam z solą? Spałam co najmniej 7-8 godzin, czy zawaliłam nockę (o co u mnie nietrudno) 🙁
Itp. Itd.
Na nic. Statystycznie istotnych korelacji stwierdzić nie było można. Z żadnym sensownym marginesem błędu. Poranna opuchlizna powiek górnych występować zaczęła – nawet w tych momentach mego życia, w których powinnam pójść żywcem do nieba za nieskalane żadnym ‘złem’ prowadzenie się. Auuu! Dlaczego? To niesprawiedliwe!
* * *
Życie. Szanowne Panie. Samo życie. Choć moja gospodarka hormonalna jest w porządku (a i owszem – też sprawdziłam) – wielka i straszna poducha na powiece – nawiedza mnie od jakiegoś czasu – systematycznie, zbyt systematycznie… A jak już wspominałam – lubię wyglądać lepiej niż gorzej. A opuchnięte powieki (pomijając smętny fakt, że z wiekiem lubią też opadać (szloch) to jednak jest kiła i mogiła. Robią nam z twarzy kogoś, kto nie tyle wygląda starzej, ale kogoś, kto wygląda w najlepszym wypadku jak osoba chronicznie skacowana, albo będąca w trudnej sytuacji życiowej, czytaj ciągle płacząca po całych nocach…Oczywiście – faceci – także na tę przypadłość potrafią cierpieć…. Ale faceci – jak wiemy – wciąż mają wizerunkowo lepiej. Na ten aspekt – nikt w ich przypadku nie zwraca za specjalnie uwagi 🙁
Wracając do nie uprzywilejowanej wizerunkowo płci pięknej…co (po)myśli sobie ktoś, kto widzi mnie na spotkaniu zawodowym po raz pierwszy – z oczami jak dwa “pampuchy”? (taka nazwa własna dla regionalnej potrawy z Kujaw, znanej także jako “bułki na parze”) No co? Że to wiek, hormony, zaburzenia metabolizmu, etc.? No c’mon! bądźmy nie tyle poważni – co realistyczni!
Oczywiście – sposobów walki z poranną “bułą” – zamiast powieki w normalnym kształcie – jest wiele. Wypróbowałam je wszystkie. I część z nich działa (np. okłady z wyciągu ze świetlika, czy dziurawca albo żelowe, trzymane w lodówce “klapki na oczy”, etc). Jest tylko jeden szkopuł. Sposoby te wymagają dużo czasu!
A co zrobić z faktem, że trzeba się pokazać światu w godzinę po wstaniu z łóżka? Hę? W godzinę, w której trzeba ogarnąć prysznic, śniadanie, kawę, ubrać się, umalować, dojechać gdzieś – często w porannym korku, powtórzyć choćby w 5 minut najważniejsze kwestie…
Gdzie upchnąć co najmniej kwadransik na leżenie niczym kwiat lotosu na tafli jeziora – z okładem na powieki? No gdzie?
I tak właśnie – zjedzona przez tę frustrację – zaczęłam chcieć mieć jakiś patent na to, żeby się znienawidzonych opuchnięć powiek pozbyć szybciej i pewnie… Bo co innego mogę zrobić?
Eclat du Regard Embryolisse daje mi komfort użycia, z którego w pospiechu korzystam – by czuć się pewniej, lepiej, swobodniej. Ten chłodząco – masujący sztyft już w momencie aplikacji – czuć jak napina skórę wokół oczu – dzięki zawartości botanicznych składników aktywnych, metabiotyków, które przyspieszają mikrokrążenie, zmniejszając tym samym opuchliznę. Jest bogaty w polisacharydy i witaminę PP, wyciąg z aloesu oraz glicerynę.
Wyjęty z lodówki sztyft (producent Embryolisse słusznie twierdzi, że trzymany w chłodzie intensyfikuje swoje działanie!) jest przyjemnie zimny i już przy wykonywaniu pierwszych ruchów masujących przynosi uczucie ulgi.
Konieczny przy jego stosowaniu jest krótki masaż – wykonywany od wewnątrz do zewnątrz tak górnej jak i dolnej powieki. Ja – osobiście – oprócz masażu – dodaję po chwili także delikatne oklepywanie opuszkami palców powiek oraz skóry wokół oczu. Wszystko to zajmuje mi około 2 minuty. Co – dla wyników – działania Eclat du Regard – zdaje mi się tempem olimpijskim.
Nie będę was mamić obietnicą, że moje powieki wracają do stanu normy natychmiast po zastosowaniu sztyftu. Cudów nie ma. Ale Eclat du Regard – pomaga mi w znaczącym zniwelowaniu na prawdę poważnej opuchlizny powiek górnych właśnie w tym czasie, który pozwala mi wyjść z domu w poczuciu, że pierwsze wrażenie, jakie na kimś zrobię – nie będzie skupiało się wokół zapuchniętych oczu “bidulki w kłopotach”…
I o to w tym wszystkim dla mnie chodzi. Bo co? Mam płakać z tego powodu? No nie. Będzie jeszcze gorzej. Mam się zamartwiać i popaść w obsesję, która prowadzi wprost pod skalpel? Nie. Za żadne skarby świata – nie!
Chcę wyglądać lepiej niż mój Pesel. Zdecydowanie chcę. Ale nie chce się dręczyć gonitwą z czasem. Bo niczego to moim zdaniem nie zmieni. A jedynie mi zaszkodzi. Niemożność akceptacji, że czas mija – jest chorobą, która trawi duszę. Łatwo jej ulec. I rozumiem każdą kobietę, która czuje taką pokusę. Ale ja wyznaję inną filozofię. Po prostu chcę wyglądać nieco lepiej, niż w minucie, w której dzwoni budzik. To minimalistyczne podejście daje mi poczucie komfortu, bezpieczeństwa i satysfakcji – z efektów – którym nie stawiam niemożliwych do spełnienia warunków!…Nie mam większych “aspiracji”. Może to mój własny patent na spowolnienie procesu starzenia się?
Ten proces się rozpoczął. Wolę go polubić i zaakceptować – niż się z nim „na siłę” zmagać. Dlatego wybieram podejmowanie takich, a nie innych decyzji w kwestii walki z jego oznakami. A dla mnie wartością nadrzędną jest bycie autentyczną.
Pingback : Kultura Osobista KWIATÓW MOC - czyli o toniku do twarzy Embryolisse... | Kultura Osobista
Dobry wieczór,
Ja uwielbiam nabrzmiałe powieki u kobiet, o ile są naturalne, nie wymuszone żadną chorobą ani płaczem. Jest w nich niewytłumaczalne ciepło i uniesienie, wielka egzotyczna magia tego miejsca, które aż prosi, by je pocałować… Tak. A wracając na Ziemię, życie jest bez sensu, a benzyna nagle zdrożała.
Yours Painfully,
Piotr
Dobry wieczór,
Nie ukrywam, zastanawiałam się czas jakiś nad tym, czy Panu odpowiedzieć 🙂 Dlaczego? Bo – szczerze mówiąc – nie wiem jak traktować pański komentarz. Czy jako „autentyczny” czy raczej wręcz przeciwnie – jako specyficzną formę „trollingu” 😉 Nie lubię się kierować stereotypami, choć rzecz jasna nie jestem od nich wolna, mimo wysiłków oraz tzw. psychologicznego background (ykhm)…więc postanowiłam, że odpiszę. Co z tego wyniknie, nie wiadomo. A odpisuję bo Pana post jest na swój sposób liryczny – chcąc go traktować literalnie… I na swój sposób mnie poruszył. Nie wiem co Panu przyświecało przy jego pisaniu, a tym bardziej przy komentowaniu tekstu poświęconego preparatowi na opuchnięte powieki. Nie ważne. Odnoszę się do pańskich słów. Jest w nich coś wrażliwego w postrzeganiu kobiecej „atrakcyjności”, co mnie poruszyło. Tak, właśnie, z psychologicznego, a nawet psychoanalitycznego punktu widzenia. I w zasadzie to tłumaczy mój odzew, zakładając, że odpisuję realnej osobie, na jej realne postrzeganie tego o czym piszę i subiektywny ogląd tego, co w ludziach budzi erotyczne, czułe skojarzenia. Świat ludzkich zmysłów jest bardzo skomplikowany. Nieracjonalny, niewyjaśnialny i niemożliwy do odczucia przez tych, którzy mają „inaczej”. Jednych bowiem przyciąga to, co innych – odpycha. Trzymając się „opuchniętych powiek” jako użytego tu symbolu…Wszyscy jesteśmy poniekąd „zakładnikami” swego rodzaju unikalnych „znaczeń”, które w sobie nosimy – które kiedyś nadały nam, naszemu życiu, osobom, cielesności własnej oraz ludziom, których cielesność nas porusza takich a nie innych konotacji, raczej mocno nieświadomych, czy też podświadomych u swych podstaw… „Opuchnięte powieki” jako obiekt uwielbienia są tego przykładem… Czy tak na prawdę w Pana przypadku jest? Nie wiem. Nie ma to znaczenia. Dziękuję za komentarz pod postem. Zatwierdzam go bo nie jest (takich nigdy nie zatwierdzam i nie wdaję się w żadne dyskusje) ani agresywny, ani napastliwy, ani próbujący mnie i moją blogową pracę umniejszać czy dyskredytować. Ps. A wracając na ziemię – nie, nie uważam, że życie jest bez sensu, choć obecnie postrzegam je jako takie, które wymaga szczególnego wysiłku, by widzieć w nim więcej niż bezsens, brak perspektyw, etc. A benzyna – pewnie zdrożała. Rzadko tanieje. Ale nie wiem, nie śledzę. Jeżdzę głównie rowerem. A samochodem rzadko.
Serdeczności, j