SLALOM
SLALOM (Slalom), Reż. Charlène Favier; Scen. Charlène Favier & Marie Talon; Wyk. Noée Abita, Jérémie Renier, Marie Denarnaud; Muriel Combeau, Francja, 2020
Niech Was nie zwiedzie łatwość skojarzeń jakie budzi słowo będące tytułem tego obrazu. SLALOM bowiem tą dyscypliną narciarską zajmuje się wyłącznie jako tłem dla opowieści o znacznie istotniejszych kwestiach. I doskonale wpisuje się w obecnie żywą medialnie dyskusje o granicach, które nigdy nie powinny być przekraczane w relacjach: mistrz – uczennica.
Muszę przyznać, że nawet mnie, osoby, która nie polubiła jeżdżenia na nartach, już w dzieciństwie, namiętnie śledzone w TV przez mojego ojca zawody sportowe w slalomie gigancie – fascynowały. To bardzo trudna dyscyplina narciarska. I bardzo spektakularna w oglądaniu. Nic dziwnego, że czołowe, światowej klasy zawodniczki narciarstwa alpejskiego, takie jak Lindsey Vonn mają status celebrytek i rzesze rozentuzjazmowanych fanów na całym świecie. Ale jak wszyscy wiemy, zanim zawodniczka pokroju Vonn się nią stanie najpierw jest nikomu nie znaną dziewczynką, która znacznie lepiej niż dobrze jeździ na nartach, a jeszcze bardziej zdaniem swoich trenerów zapowiada się na “czempionkę”…
I tego fragmentu opowieści o pewnej zawodniczce sportowej dotyczy film Slalom. W tym jego obszarze i zakresie, które zazwyczaj skryte jest przed oczami tych, którzy potem komentują jej spektakularne zwycięstwa i wspaniałe osiągnięcia na stoku. A to co ukryte – jest czasem opowieścią nie tylko o ciężkiej pracy, treningach, wysiłku i wyrzeczeniach jakie zwyczajowo ponosić musi każdy kto chce być wybitnym sportowcem.
Slalom to dość mroczna opowieść o wszystkim dookoła. W tym o kwestiach i sprawach, które miejsca mieć nie powinny, a jednak wciąż mają. O manipulacji psychicznej i emocjonalnej, o presji, o wykorzystywaniu, o mobbingu i o przekraczaniu granic. I o tym, jakie są tego koszty dla kogoś, kto de facto jest jeszcze dzieckiem. Slalom to film właśnie o tym – o tym, kiedy ambicje, talent i pasja sportowa niepełnoletniej, a co więcej niedojrzałej emocjonalnie jednostki – w nieodpowiednich rękach tego, kto ma z nich zrobić użytek – zaczynają być traktowane jak “narzędzie”. By wypełniać niespełnione ambicje, fantazje, obsesje. I zapełniać braki we własnym ja. Leczyć kompleksy i frustracje. Stanowić rodzaj gratyfikacji i zadośćuczynień dla własnych niedoskonałości.
Charlène Favier: reżyserka i współscenarzystka filmu Slalom, który jest jej debiutem fabularnym o życiu takich osób jak Lyz – bohaterka jej filmu – wie sporo. Dorastała w miejscowości, która jest jednym z najbardziej znanych kurortów narciarskich w południowo-wschodniej Francji: Val-d’Isère. Trenują tam od dekad wszyscy czołowi zawodnicy i zawodniczki w narciarstwie alpejskim.
Relacja uczeń – mistrz. Napisano o niej ksiąg wiele. Powstało dziesiątki filmów… Wciąż, choć tak długo obecna w kulturze – wraca jako temat w kolejnych przetworzeniach i odsłonach. Mnie to nie dziwi. Mało jest równie bardziej niejednoznacznych relacji jak ta. Każda jest inna. Dlatego tak trudno ją pochwycić i zamknąć w schemacie. Dlatego też (niestety) często wymyka się regulacjom prawnym, regulaminom i regułom. Często balansuje na granicy tego co poprawne i / lub akceptowalne. Podlega subiektywnej ocenie. Bo nie jest tożsama, jednakowa dla wszystkich osób, które w niej funkcjonują. Nie dla każdego ucznia “mistrz” to ta sama osoba, wraz z całym spectrum zarówno tego jak się zachowuje wobec poszczególnych “podopiecznych” oraz tego, jak jest przez nich postrzegana… Dlatego też tak trudno mówić na głos o przekraczaniu granic, o ich odczuwaniu, doświadczaniu i kosztach psychicznych z nimi związanych tym wszystkim, którzy w relacji z “mistrzem” – ucierpieli. A najtrudniej tym, którzy odnieśli, będąc pod jego “opieką” – sukces…
* * *
Lyz (w tej roli bardzo przekonująca Noée Abita – która debiutowała na dużym ekranie w 2017 roku w filmie “Ava”), kiedy ją poznajemy, właśnie zaczęła trenować w elitarnym klubie narciarskim we francuskich Alpach. Lyz ma jedynie 15 lat i co prawda jeździ na nartach dopiero od 10 roku życia, ale od innych uczestników zgrupowania odróżnia ją pasja narciarska i to coś, co wystaje ponad banalność określenia “talent”. Fred (w tej roli Jérémie Renier) – trener, oprócz niej ma pod opieką jeszcze kilka innych dzieciaków w jej wieku. Wszyscy na jakiś sposób są nim zafascynowani. W końcu to były mistrz. Trenerem narciarstwa (częsty przypadek) został dlatego, że w szczycie kariery doznał poważnych kontuzji obu kolan. Niestety nie dało się z nimi dalej wygrywać czołowych zawodów. Dla narracji filmu Slalom to ważne informacje. Choć niby tylko rzut sytuacyjny. Ale jednak kluczowy. Bo szybko dowiemy się także, ze Lyz to dziewczyna, która do sportu trafiła będąc dzieciakiem wychowywanym jedynie przez matkę. Z ojcem praktycznie nie utrzymuje kontaktów. I raczej nie dlatego, że nie może, tylko dlatego, że nie chce. Nie pochodzi z zamożnej rodziny. A raczej wręcz przeciwnie. Matka Lyz to kobieta, która ma niestabilne życie: zawodowe, finansowe i osobiste. A opłaty za treningi córki stanowią dla niej wyrzeczenie, czego nie omieszka w jednej z rozmów dziewczynie wypomnieć. Tak więc bohaterka filmu Slalom ląduje w alpejskim kurorcie, z dala od świata, w którym żyła poprzednio w specyficznym kontekście tak społecznym, jak i emocjonalnym. Dostała “szanse od losu”, może ćwiczyć ukochaną dyscyplinę sportową, ba! oddawać się swojej pasji pod okiem kogoś, kto był kiedyś jednym z czołowych narciarzy Francji. Jego szkoła, renoma marki, którą zbudował oparta jest w głównej mierze o ten fakt. Dla rodziców dziewcząt i chłopców, którzy mu płacą za szkolenie swoich dzieci – pewnie kluczowy. Bo dla Freda dotarcie “jego” zawodników i zawodniczek na szczyt – czytaj mistrzostwo Francji w slalomie, a potem oczywiście – medale na Igrzyskach Olimpijskich – to cel sam w sobie.
* * *
Slalom to więcej niż udany debiut fabularny pod kilkoma co najmniej względami. Film jest bardzo esencjonalny i relatywnie krótki. Trwa półtorej godziny. Favier udało się opowiedzieć o Lyz, głównie za pomocą mocnych i symbolicznych scen, jakby wydestylowanych z długiego czasu trwania całej historii, trwającej miesiące, narastającej w skomplikowaniu emocjonalnym i psychologicznym – na sposób zwarty. I poruszający. A przede wszystkim zadający pytania. Pytania, które obecnie – szczęśliwie – zadawane są coraz głośniej i natarczywiej. Właśnie dlatego, że zazwyczaj całe spectrum tego, co za nimi stoi jest ukrywane przed światem.
Slalom to opowieść o dziewczynie, która chce zostać wspaniałą zawodniczką narciarską, chce odnosić sukcesy w sporcie. Chce być najlepsza. Ale ma jedynie 15 lat. I samo “chcenie” w tym przypadku nie wystarcza. Lyz potrzebuje treningów i trenera. Osoby, która ją będzie prowadziła do zwycięstwa. Motywowała. Szkoliła. Wierzyła w nią. Dopingowała. Wzmacniała. Bo sama wierzy w siebie umiarkowanie. Bo sama z siebie wie jedynie, że narty kocha. I że są w jej życiu czymś dla niej najwspanialszym. Ale jest też jednocześnie pogubionym dzieciakiem. Któremu brak miłości, czułości i wsparcia ze strony najbliższej rodziny. Bo żyje w świecie, w którym figury rodzicielskie się nie sprawdziły zbyt dobrze w swoich rolach. Każda na swój sposób. I w zasadzie jej talent narciarski to coś, co stanowi dla Lyz tak samo rodzaj daru jak i udręki. Bo przecież powinna umieć sprostać temu, że skoro matka się wykosztowuje na jej treningi pod okiem mistrza, to powinna wygrywać. Stać się kimś, kto nie tylko się za to odwdzięczy, ale przede wszystkim udowodni całemu światu, że jest coś wart. A nawet więcej – jest zwycięzcą…
Dramatyzm sytuacji ukazanej w filmie Slalom podbija jednak co innego. I cała narracja obrazu jest zbudowana wokół tego wątku właśnie. W języku angielskim istnieje określenie: “abuser”. W zasadzie nie ma ono swego 1:1 odpowiednika w języku polskim. To kompilacja pewnych postaw i zachowań. Wykraczająca poza określenie “manipulant”. To ktoś, kto jednocześnie – poprzez swoje zachowania, słowa, postawę – wykorzystuje, nadużywa, przekracza. I to szeroko. Kompetencje, uprawnienia, granice intymności, granice emocjonalne. W skrócie: przekracza i pogwałca strefę komfortu drugiej osoby. Choć początkowe sceny filmu, które pokazują Freda kiedy każe się dziewczynie rozebrać do bielizny aby ją zmierzyć i zważyć oraz określić jej parametry wyczynowe (co jest w przypadku zawodniczki sportowej – uzasadnione) – na to nie wskazują.
Aby osiągnąć swój cel. Fred – trener Lyz – robi to stopniowo. Bo też Slalom obrazuje proces. I skupia się na wiwisekcji mechanizmu relacji osoby, będącej obiektem nadużycia i przekroczenia, a tym kto tego dokonuje. I właśnie tę perspektywę filmu Slalom uważam za najbardziej wartościową. Którą Favier uzyskała walnie dzięki dobremu aktorstwu oraz pracy operatora zdjęć, za które odpowiada Yann Maritaud. Bo tego typu przypadki to zazwyczaj nie jest opowieść o nagłej, niczym nie poprzedzonej napaści na drugą osobę. To nigdy nie jest takie proste i jednoznaczne. To zawsze jest raczej “step by step”. Bo przecież taki ktoś jak Fred najpierw musi zbudować jakiś rodzaj fascynacji, jakiś rodzaj autorytetu, podstawy ku temu by jego “ofiara” była w niego wpatrzona jak w obraz. Musi sprawiać wrażenie, wywoływać uczucie, że nie jest krzywdzicielem. A wręcz przeciwnie – chce dla tego kim manipuluje dobrze. A nawet więcej – troszczy się. Bo to czym manipuluje to emocje i psychika (krzywdziciel zazwyczaj dokładnie wie, albo [pod]świadomie wykorzystuje do swoich celów dokładnie to, czego krzywdzony nie jest w stanie uzyskać inną drogą). A czego ofiara tych praktyk nie jest w stanie przez długi czas zobaczyć w jednoznacznie negatywnym świetle. Bo tak to działa. Taka jest psychologia tego zjawiska…
Tak wiec Lyz przejść musi standardowe i nie budzące niczyich sprzeciwów “próby ogniowe”. Jest na forum publicznym ośmieszana i umniejszana w swych narciarskich talentach (ach! Ale przecież nie ona jedna! To taki “rytuał przejścia”). Jak stwierdza jedna z jej koleżanek, która w “team Fred” ćwiczy już od jakiego czasu – trener tak ma: “najpierw musi cię złamać, ale potem będziesz coraz lepsza”. Ale Fred – jak każdy wytrawny “predator” – wie dobrze, że istnieje takie coś jak śliska, cienka czerwona linia między złamaniem na dobre, kiedy faworyzowana zawodniczka przestanie w ogóle pracować na jego korzyść, i stanie się bezużyteczna w roli “czempionki”. A tym kiedy jedynie “lekko podłamana” zacznie wkładać jeszcze więcej desperackiego wysiłku w to, by spełnić oczekiwania…
I kiedy okazuje się, że Lyz robi postępy, jeździ coraz lepiej, wygrywa kolejne zawody – wtedy film Slalom skręca ostro w stronę, która zajmuje się już samym sednem zjawiska, o którym opowiada. Bo po wielu miesiącach pobytu w górach, w ośrodku, w którym Fred szkoli zawodników, po wielu miesiącach ciężkiej pracy nad osiągnięciami, które czynią z Lyz coraz lepszą zawodniczkę, a finalnie “czempionkę” – jej trener który doskonale wie, że z racji tego, że Lyz nie ma w nikim innym oparcia, a wręcz inni jego podopieczni odsuwają się od Lyz z zawiści, że robi coraz większe postępy i zaczyna być od nich lepsza, że polega wyłącznie na nim, przekonana, że to wyłącznie dzięki niemu zaczęła odnosić poważne sukcesy w ukochanym sporcie – dopiero wtedy zaczyna się dopuszczać rzeczy, które są niedopuszczalne. Dlaczego? ktoś mógłby zapytać. Slalom odpowiedź na to pytanie jedynie zarysowuje, niemniej wiarygodnie i zgodnie z prawidłami psychologii. Bo daje mu to poczucie całkowitej kontroli nad dziewczyną i jej sukcesami lub ich brakiem. A przede wszystkim dlatego, że może. To brutalna prawda, ale najprawdziwsza z prawdziwych…
* * *
Slalom ma bardzo dobre zakończenie (bo otwarte i zostawiające dla widza pole do własnych interpretacji), co jest rzadkością u debiutantów filmowych. Nie wiemy co się stanie z Lyz. Choć wiemy, że jako narciarka alpejska odniosła właśnie spektakularne zwycięstwo. Wiemy jednakże też i to wszystko, co je poprzedzało. A czego nie wie nikt poza nią i Fredem. A może jednak są osoby, które się czegoś domyślały? Może nawet wiedzą czy mogłyby powiedzieć więcej niż powiedziały? Może wybrały milczenie. I dlaczego? Dlaczego w ogóle mamy do czynienia z całymi połaciami “ szarej strefy” w tym przypadku? I kto i co tak naprawdę za nie odpowiada?
Slalom sugeruje wyraźnie, że choć, owszem, bohaterce udało się ominąć bramki, brawurowo nadrobić czas i dojechać do mety jako pierwszej – to raczej dlatego, że tym aktem pragnęła ocalić siebie, a nie wygrać zawody sportowe. By dzięki stanięciu na podium z pucharem zwyciężczyni w ręku stać się kimś, w końcu zdolnym do sprzeciwu wobec krzywdziciela. Bo – co już wie – nikt inny za nią tego nie zrobi. A to, czego doświadczyła i ran w jej psychice żadne medale niestety nie są w stanie wynagrodzić…
*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu SLALOM na rynku polskim: Mayfly
Z racji na Covid film nie miał zaplanowanej na Marzec premiery kinowej. Dostępny jest obecnie na platformie Mojeekino