15
lut
2017
32

SNEAKY PETE – SEZON PIERWSZY

SNEAKY PETE (Sneaky Pete), Pomysłodawcy: Bryan Cranston & David Shore. Wyk. Giovanni Ribisi, Marin Ireland, Margo Martindale, Peter Gerety, Bryan Cranston, USA, 2015, Amazon

Bryan Cranston – to jest takie nazwisko, na którego dźwięk się uruchamiam zawsze. Może dlatego, że o “istnieniu” tego – obecnie już ponad 60-letniego aktora – dowiedziałam się dopiero przy okazji kultowego serialu – petardy “Breaking bad”…

I do tej pory nie bardzo wiem, dlaczego w Hollywood chowano go przed światem przez poprzednie 50 lat? Może ktoś mnie oświeci? 😉

A tak na serio. Cranston – jest moim zdaniem – doskonałym aktorem. A nawet znacznie więcej – w szołbiznesie, zwanym kinem – stuprocentowym gwarantem jakości! Kimś komu – zawodowo – ufam. W znaczeniu takim, że nie robi popeliny. Dlatego też zainteresowałam się serialem SNEAKY PETE. Jest  pomysłodawcą, wykonawcą ważnej roli drugoplanowej, współproducentem oraz reżyserem jednego z epizodów.

I miałam nosa. Sneaky Pete to bardzo dobra produkcja. Inteligentna, błyskotliwa, miejscami ocierającą się o absurd i czarne poczucie humoru spod znaku braci Coen. A przede wszystkim – świetna rozrywka!

Fantastyczny mash-up gatunkowy, w którym dramat więcej niż sprawnie wymieszano z komedią i gangsterką. Sezon pierwszy – łyknęłam gładziusieńko! Zacierając ręce z radochy. Bo ogląda się go – po prostu doskonale!

sneaky_pete_poster

 

Lubicie oszukiwać? Widzę las rąk! Las rąk widzę ;-)…

No c’mon! Może nie wszyscy lubimy – ale wszyscy kłamiemy. Czasami “bo tak jest wygodniej”, czasami by oszczędzić innym przykrości, czasami nieświadomie. Z różnych pobudek. Ale niektórzy oszukują zawodowo… Albo lepiej – byłoby powiedzieć – z kłamstwa czynią sposób zarabiania na życie, sposób na życie – jako takie. I o tym opowiada Sneaky Pete.

Jest coś wysoce atrakcyjnego – w oglądaniu ludzi, którzy są mistrzami w robieniu innych w chu**…

Marius – główny bohater tego serialu (bardzo dobry Giovanni Ribisi) to były skazaniec, który właśnie wyszedł z mamra. Po trzech latach. I to nie jest clue programu. O nie! Clue programu jest takie, że na Mariusa na wolności czekają gigantyczne kłopoty. Przy których odsiadka – to bułeczka z masłem. Marius – po pierwsze nie ma za bardzo ani gdzie, ani do kogo wracać, a po drugie, a raczej – po pierwsze – musi się gdzieś schronić. Tam gdzie na pewno nie będzie go szukał niejaki Vince – gangster co się zowie (niezawodny, fantastyczny Bryan Cranston!). Jeśli w grę wchodzi – bagatela – 100 patoli długu w dolarach – sprawy zazwyczaj robią się skomplikowane…

sneaky-pete

Nasz bohater zatem – postanawia w ramach opracowanej skrupulatnie strategii – przyjąć tożsamość swojego kumpla z celi.

Plan wydaje się bardzo dobry. Marius już jako Pete – udaje się do położonej z dala od metropolii, w której pędził swój przedwięzienny żywot – farmy. Na której – jak opowiadał mu godzinami, ze łzami w oczach ich wspominając  – kolega z kicia  – mieszkają jego cudowni dziadkowie państwo Bernhardt (świetne role Margo Martindale i Peter’a Gerety). A których, z powodu zaszłości i niesnasek rodzinnych nie widział na oczy – od ponad dwudziestu lat. Audrey i Otto to w jego narracji sam miód. Ciepło i dobro. Dla których rodzina, wartości z nią związane – są najistotniejsze.

Jeśli w tym momencie – pomyśleliście sobie – “ale, zaraz, zaraz, a co to za bzdury? Eeee. Jakaś wyssana z palca historyjka. I to ma być warte oglądania? No weź się Blog Kultura Osobista nie wygłupiaj” – uprzedzam was, że mnie się tego typu refleksje błąkały po głowie jakieś półtora epizodu… Potem przestały. Bo było po prostu ciekawie, coraz lepiej i coraz bardziej wciągająco! 🙂

sneakypete

Sneaky Pete – jak wspominałam we wstępie – to więcej niż udany gatunkowo mash-up, w którym w warstwie głównej – na plan pierwszy wybija się kwestia kłamstwa  – jako metafory funkcjonowania w świecie. Wszyscy prowadzimy życie na wielu poziomach, a fasada jest jednym z nich. Tak społecznie i towarzysko, jak i zawodowo. A także – bardzo często – w najbardziej zażyłych i intymnych relacjach.

Marius, który przybywa do “dziadków” jako ich dawno nie widziany wnuk – Pete – ma jednak tę przewagę nad nami wszystkimi, że umie kłamać na poziomie zawodowym i oszukiwać tak doskonale, że nawet spryciarze nie są w stanie się zorientować, że są robieni w bambuko. To wybitnie utalentowany w tym fachu mężczyzna, z wieloletnią praktyką w trudnej sztuce perfekcyjnego kantowania w pokera. Socjotechnik brylantowy. Dostrzega najmniejszy szczegół, każdy niuans tzw. mowy ciała, każde drgnienie, zawahanie w głosie. Czyta ludzi niczym sejsmograf! Wie jak nimi manipulować, a zwłaszcza – ich emocjami. Wie – kiedy trzeba przeciwnika podejść na miękko, być uroczym przymilaskiem, kiedy docisnąć śrubę, a kiedy odpuścić.

Marius aka Pete’a “powraca na łono rodziny” by uciec od kłopotów. Ale kłopoty – mają to do siebie, że potrafią dopaść wszędzie. I tak też się dzieje. Sielanka bohatera nie trwa długo. Bo Vince ma swoje macki wszędzie. I należy do przeciwników nie tylko piekielnie inteligentnych, ale przede wszystkim – bezwzględnych…

Cały smaczek tej produkcji – dosłownie – do ostatniego epizodu – polega na tym, że kiedy myślimy, że już wszystko wiemy, to jednak się okazuje, że niekoniecznie. I powiadam wam – nie ma lepszej zabawy, niż być w ten sposób zaskoczonym! 🙂  Brawa, wielkie brawa dla świetnie poprowadzonego scenariusza z doskonale dopracowanymi detalami. W tym przypadku wykorzystanie zgranego i starego jak świat witz’u – o czym dobrze wiedział wielki i wspaniały Alfred Hitchcock, kręcąc – jeden z moich najukochańszych filmów pt. “To catch a thief” – sprawdza się znakomicie!

Żeby złapać złodzieja – trzeba złodzieja!

O tak!

sneaky-pete-amazon-giovani-ribisi-margo-martindaleDziadkowie Mariusa, to znaczy Pete’a – okazują się jednak ani tacy zwykli, ani tacy niewinni – jak ich przedstawiał ich prawdziwy wnusio…Starsi państwo, jak i cała familia, w którą bohater się „podstępnie wślizgnął” (hehe! – ten serial ma naprawdę świetny tytuł!) powodowany desperacką koniecznością ucieczki od “starego świata” choćby na moment, zanim wdroży w życie plan ratunkowy – ma sporo grzeszków na sumieniu…I tyleż kłopotów.

Marius ląduje jedynie pozornie w bezpiecznej przystani. Niby zyskał na czasie. Fakt. Ale obcy ludzie, którzy przyjęli go pod swój dach – myśląc, że jest członkiem ich pogmatwanej rodziny – czynią go nieco bardziej bezbronnym wobec własnych emocji, niż by chciał. W końcu to zawodowiec. Zawodowy oszust znaczy się. A ci – emocji nie mają prawa posiadać.

Oglądanie wszystkich perypetii Mariusa / Pete’a – piętrzących się z odcinka na odcinek oraz labiryntu kłamstw, w jakim musi się sprawnie poruszać – w przypadku tej produkcji – nie mierzi – ale sprawia przyjemność!

Bo Sneaky Pete ma wiele zalet. Na każdym poziomie. Bardzo dobry scenariusz, pełen zwrotów akcji, trzymający w napięciu, owszem – pełen niekiedy kuriozalnych “wywrotek” – ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Znacznie powyżej banału rozbudowaną warstwę psychologiczną postaci, świetne grupowe aktorstwo – z doskonalym liderem w postaci Giovanni Ribisi. Dobre zdjęcia, montaż, scenografię. A przede wszystkim to “coś”, czego w kinie – sprzedawanym jako rozrywka – poszukuje od zawsze – niczym pies gończy! Jest inteligentny!

Bo ja lubię oglądać rzeczy robione przez ludzi, którzy myślą. I kiedy to widać. A nie prace tych, którzy tylko się bawią w żonglerkę gatunkami oraz chcą odcinać kupony od tego “co znane i lubiane”… Nie znoszę, kiedy się mnie usiłuje kinematograficznie wych*** – obiecując dobrą zabawę i rozrywkę, a dając jedynie nędzne popłuczyny po dorobku innych.

Dopiero po obejrzeniu sezonu pierwszego (drugi też już gotowy, a trzeci “w robocie”) 🙂 dotarło do mnie, że trzeba być Bryanem Cranstonem, żeby mieć tyle dystansu do siebie – aby tak fajnie poradzić sobie z “szufladą” – w jaką go wsadzono po roli Waltera White’a! Zrobić coś – co się z tym mierzy tak pogodnie i bez zadęcia. Wciąż bowiem mówi się o nim, że zagrał już rolę swojego życia… Dlatego tak bardzo się cieszę, że wziął sprawy w swoje ręce. Nie czeka na to, co mu może dać Hollywood. O ile – w ogóle – da. I że choć stacja CBS dała mu kosza – jeśli idzie o tę produkcję – znalazł nie tylko wspaniałych kooperantów (Graham Yost – producent wykonawczy – odpowiada między innymi za doskonały serial „The Americans”), ale także zawalczył o to, by jego „dziecko” znalazło się w ofercie premium jednego z trzech (razem z Netflix i Hulu) najważniejszych obecnie graczy na rynku platform streming’owych.

Sneaky Pete to zabawa konwencją, kinem, jego gatunkami. Sporo w niej z dużym wdziękiem strawestowanych cytatów z filmów, które wszyscy znamy i lubimy (kto nie lubi „Ocean’s eleven”, hę?) Zrobiona z przymrużeniem oka. Dobrze, wdzięcznie, z przytupem.

I jeszcze coś. Rzadko się zdarza, aby – w sumie tak niewielka i bazująca na znanych schematach produkcja – skonstruowana została w sposób, który zjednuje widza tak bardzo. Sneaky Pete łapie na haczyk. Przywiązuje nas do bohatera, sprawia, że go więcej niż lubimy, ba! – kibicujemy mu. Choć cholerny z niego kanciarz. I podstępna bestia. A to moja ulubiona sztuczka filmowa 🙂

 

You may also like

EUFORIA
MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ
SZPIEG WŚRÓD PRZYJACIÓŁ
ROZMOWY Z PRZYJACIÓŁMI