Wakacje & Inspiracje # 8 – Meksyk
Meksyk, miejscowość Mazunte w stanie Oaxaca
W 2005 roku, kiedy pojechałam do Meksyku po raz pierwszy – miejscowość ta liczyła jedynie 700 (słownie: siedemset) mieszkańców (sic!). Kwintesencja „dziury zabitej dechami”… Do tej pory – kiedy marzę, czy też roję na jawie o słodkiej, najsłodszej definicji słowa maniana – to myślę o Mazunte…
Pustawo, turystów jak na lekarstwo, a jeśli to raczej surferzy lub XXI-wieczni hippisi. Cudownie nieposkromione pacyficzne fale. Szerokie, piaszczyste plaże, prażenie słońca, rozkosz schronienia się w cieniu, proste i zdrowe jedzenie. Zimne piwo z limonką w ciągu dnia. Urok jego sączenia. Tequila wieczorem. Dużo chillout’u. Ocean chillout’u. Wstajesz rano z bananem na twarzy, nic nie robisz cały dzień poza kontemplacją auto-szczęśliwości z tego, że tu jesteś. Bo jesteś całym sobą, choć cię nie ma. Tak dla świata. Po co komu świat, skoro jest Mazunte? Kładziesz się spać z bananem na twarzy… Maniana.
Z całej wyprawy do Meksyku – jedno z moich najcudowniejszych wspomnień.
Poważnie uzależniające 🙂