29
maj
2024
25

WONKA

WONKA (Wonka) Reż. Paul King; Scen. Simon Farnaby & Paul King na podstawie powieści „Charlie i fabryka czekolady” Roald’a Dahl’a; Obsada: Timothée Chalamet, Calah Lane, Keegan-Michael Key, Paterson Joseph, Matt Lucas, Mathew Baynton, Sally Hawkins, Jim Carter, Rowan Atkinson, Olivia Colman, Hugh Grant, Natasha Rothwell, USA, 2023

Chcecie bajki? Oto bajka! WONKA to kino bajecznie urokliwe i bajkowe pełną gębą – w najmilszym wydaniu! Świetna rozrywka zarówno dla dzieci, jak i dorosłych dzieckiem podszytych! 🥰. Co potwierdzam z głębin swego kinofilskiego i sentymentalnego serduszka. Filmowi Wonka robi dobrze wszystko to, o co w jego przypadku zadbano w najdrobniejszych szczegółach. Gigantyczny budżet nie poszedł na marne. Wonka to bajeczna obsada, brytyjski sznyt humorystyczny (świetne dialogi) i realizacyjny rozmach. Doceniam więcej niż bardzo, że jest to kino tak samo udane jako tzw. familijne, jak i do oglądania solo w ramach rozrywki. Feel good movie pełną gębą!

Szczerze mówiąc – średnio się paliłam do filmu Wonka tak sama z siebie, jak tylko wszedł na polskie ekrany. Po pierwsze – ile można? A po drugie – marketingowo rzec ujmując: nie ten target. Mam latek bowiem na tyle, że w moim wieku to mogłabym ewentualnie zabrać na niego wnuki, ale takowych nie posiadam 💁‍♀️ i choć szaleję za Timmy’m – to jednak było za mało – abym do kina popędziła. Zresztą, wracając na chwilunię do biznesu jakim jest kino i który to biznes w paru krajach na świecie (Polska do nich nie należy) robi tym krajom sporo % dla PKB – wszyscy wiedzą, że od czasu kiedy platformy streamingowe weszły w alianse ze studiami produkującymi filmy, a zwłaszcza po pandemii koronawirusa – świat „konsumentów kina” zmienił się bezpowrotnie. I nigdy już nie wróci na stare tory. Znawcy tematu zaprognozowali już jakiś czas temu – czym za dekadę będzie przybytek zwany kinem i co będzie się w nim zabiletowanie oglądało. Ale to temat na inny tekst…

Wracając do filmu Wonka – to, że zrobię przymiarkę do jego najnowszej wersji wiedziałam choćby dlatego, że w głównej roli występuje Chalamet (a oglądam z nim wszystko!). A także dlatego, że twórcy Wonki anno domini 2023 to ci sami ludzie, którzy odpowiadają za sukces „Paddigtona” i „Harry’ego Pottera”. Kropki filmowe łączę z zasady dobrze. A w ekranizacjach opowieści dla dzieci – Brytyjczycy są najlepsi na świecie!

I tak, choć Wonka blockbusterem (czego po nim oczekiwano) nie został, a najważniejsi amerykańscy krytycy filmowi kręcili noskami od początku, że olaboga olaboga po co trzeci już raz odgrzewać kotlecik o genialnym twórcy czekoladowego imperium, skoro wszystko zostało powiedziane (pierwszy był „Willy Wonka i fabryka czekolady” z Gene Wilderem z 1971 Mela Stuarta, drugi zaś  „Charlie  i fabryka czekolady” Tima Burtona z Johnnym Deppem z 2005) – ja tam swoje wiedziałam. Złapię ten film na streamingu i sobie kiedyś schrupię, jak będę w nastroju na kino, które oglądam rzadko, ale jednak. Czyli kino dla dzieci 😁…

*   *   *

Stawiam wiele na to, że najnowszy Wonka mógłby być niestrawny (niczym nomen omen czekolada w nadmiarze), gdyby trafił w ręce innych ludzi od roboty filmowej. Bo też w sumie pomysł na to, aby zrobić prequel do historii o tym, co było udziałem Willy’ego Wonka, zanim poznaliśmy jego historię już dwa razy opowiedzianą, w dodatku w konwencji musicalowej – brzmi „na papierze” dość karkołomnie. A jednak „jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki” dwóch speców i to w gatunku komedia (reżyser Paul King i scenarzysta Simon Farnaby) zrobili z tego pomysłu bardzo smakowity kąsek. A nawet więcej – pudełko przepysznych pralinek, których prawie dwugodzinna konsumpcja ani razu nie przyprawia o mdłości. To duży sukces i uważam, że twórcy obrazu Wonka zasługują na szacunek. Ich film jest spektakularnie piękny wizualnie, czarująco bajkowy (w najlepszym wydaniu), uroczy, a przede wszystkim zabawny!

Timothée Chalamet z wybitnym wdziękiem i lekkością gra (a nawet całkiem udanie śpiewa) młodego Wonka, którego poznajemy gdy przybywa do Paryża jako bardzo młody człowiek, zdeterminowany aby odnieść sukces sekretnym przepisem „na najlepszą czekoladę na świecie”, dar jaki otrzymał do swojej nieżyjącej mamy (Sally Hawkins). Traf, a raczej pech chce, że w mieście biznesem czekoladowym rządzi kartel, składający się z trzech producentów, którym udało się skorumpować zarówno policję, jak i kościół. Trzeba mieć brytyjskie poczucie humoru (i talent), żeby wpaść na pomysł, aby z szefa miejscowej policji oraz mnichów klasztornych zrobić „czekolaldoholików” gotowych na wszystko, byle ich tylko nie „odstawić” od darmowych dostaw łakoci… 😂

W dodatku, zaraz po przybyciu na miejsce Wonka popada w poważne kłopoty finansowe za sprawą pułapki – szwindlu – w który z łatwością łapie ubogie osoby, zarządzająca miejscową pralnią i oferująca także „tanie pokoje do wynajęcia” podła baba z piekła rodem, niejaka Mrs. Scrubbit (jak zawsze cudowna Olivia Colman!). Tak więc Wonka jakiego poznajemy to marzyciel i idealista, który (zgodnie z prawidłami gatunku) ma przeciwko sobie cały świat. Tym bardziej, że jego cudowne i magiczne umiejętności, wybitne pomysły na nieznane nikomu wcześniej receptury czekoladek o najbardziej wyrafinowanych smakach są też przedmiotem zainteresowania niejakiego Oompa Loompa (w tej roli – zachwycający Hugh Grant, który jest najlepszy wtedy, gdy może parodiować samego siebie i wizerunek „brytyjskiego dżentelmena” i zaręczam Wam, że można fiknąć fikołka ze szczęścia kiedy się jego „wykon” w tym filmie ogląda!) 🤗

Tak więc młody Wonka to bohater, który przez znamienitą większość filmu będzie się starał ziścić swoje marzenie, stale wpadając w kolejne tarapaty i stale próbując znaleźć rozwiązanie dla swoich niekończących się kłopotów. W wyswobodzeniu się z nich – pomogą mu nowo poznani przyjaciele, nieszczęśnicy „uwięzieni” tak jak on przez dług finansowy zaciągnięty u pani Scrubbit, a szczególnie pewna rezolutna dziewczynka o imieniu Noodle (Calah Lane).

Nie będę Wam streszczać co się wydarzy i jak, zanim nastąpi rzecz jasna Happy End. Bo po co? To jest bajka. Wszyscy znamy jej prawidła i wszyscy wiemy, że gatunek ten ma jedną naczelną funkcję, w tym istotną – z psychologicznego punktu widzenia! I Wonka ją wypełnia w stu procentach. Bajki mają bowiem oswajać nasze (dziecięce) lęki, umacniać poczucie, że przeciwności losu są do pokonania i utrwalać w nas szlachetne wartości! W tym takie, że piękno i dobro – zawsze pokona brzydotę i zło. Ta – dodatkowo – ma jeszcze i ten walor, że przypomina nam jak wielką moc mają marzenia! 

Ps. Moja opinia na temat tego, że Timothée Chalamet jest jednym z najzdolniejszych i najbardziej wszechstronnych aktorów swojego pokolenia – nie zmieniła się ani na jotę! Wonka w jego kreacji to rola nie przeszarżowana, pełna uroku, wdzięku i słodyczy. Na swój sposób skromna, w której tej ten świetny aktor wypada tym bardziej świetnie, że wierzmy w jego postać. Bo tylko on mógł zagrać – będąc w pełni uber gwiazdorskiej kariery – postać kogoś, kto wygląda i zachowuje się jak marzyciel o złotym sercu! I co z tego, że poprzednie ekranizacje „Charliego i fabryki czekolady” pokazywały nam zgoła inną postać? Wonka wykreowany przez scenarzystę Simona Barnaby i pokazany nam przez reżysera Paula Kinga – jest pyszny jak najpyszniejsza czekoladka. Zróbcie sobie tę przyjemność – to czyste endorfiny! 🤷‍♀️ 

You may also like

LEE. NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO
BULION I INNE NAMIĘTNOŚCI

Skomentuj