6
mar
2016
57

ZAKAZANE CIAŁO

ZAKAZANE CIAŁO (La Chair Interdite) Diane Ducret, w przekładzie Anny Marii Nowak, Wyd. Znak Horyzont, 2016

Oj! kłopocik! Trzeba będzie pisząc recenzję ZAKAZANEGO CIAŁA Diane Ducret używać słowa, które – mam wrażenie – funkcjonuje – jedynie w rzeczowej publicystyce oraz naukowych i medycznych opracowaniach.

Mowa o waginie, które to określenie ja osobiście wolę znacznie bardziej niż określenie “srom”. Choć sama autorka (wraz z tłumaczką) odmieniają je przez wszystkie przypadki. I nie bez kozery. W języku polskim jest to bowiem słówko, które oznacza także wstyd.

I o tym, a przede wszystkim dlaczego – wagina w historii ludzkości, jak sugeruje w podtytule wydawca polskiego przekładu to – “historia męskiej obsesji” a także, “co mężczyźni myśleli o waginie i jakie skutki przyniosło to kobietom” – jest ta prześwietna lektura!

Kiedy tylko dowiedziałam sie, że Diane Ducret, autorka bestsellerowych “Kobiet dyktatorów” przyjeżdża do Polski, by promować swoją najnowszą książkę Zakazane ciało – aż zatupałam nogami z radości. O tak! W naszym kraju to rzadka gratka mieć okazję do spotkania z autorką pokroju Ducret. Bo też w naszym kraju – sprawy, którymi Diane się zajęła zawodowo w swym najnowszym dziele – to sprawy marginalizowane od dawna, a od pewnego czasu – znowu zapędzone w “kozi róg”. Czemu? Polityka. No właśnie!

ducret

Diane Ducret w koszulce z grafiką Marty Frej zainspirowanej jej książką•fot. Michał Janica / Wydawnictwo Znak Horyzont

Ducret w swojej arcybłyskotliwie napisanej, dowcipnej, a miejscami nieco złośliwej książce – “odwaliła” kawał gigantycznej roboty, poświęcając prawie 380 stron na przegląd “od zarania dziejów” tematu, jakim jest kobieca seksualność i tego jakim zmianom podlegało podejście do niej na przestrzeni dziejów.

Autorka – z wykształcenia – historyczka, absolwentka paryskiej Sorbony – jest także feministką. Zatem jej książka ma wyraźnie postawioną tezę i to od samego początku. Udowadnia, że wagina, jako symbol kobiecości – od starożytności po dziś dzień – stanowi przedmiot nie tylko męskiej fascynacji, ale niestety także supremacji! Że męska obsesja, dotycząca tej części kobiecej fizjonomii, którą w naszym nadwiślańskim kraju powszechnie nazywa się ‘cipą’ – jest niestety wciąż i nazbyt często – przedmiotem oceny, pogardy, frustracji, manipulacji, kontroli, zawłaszczenia, a także chęci unicestwienia.

“Zakazane ciało” – to ten fragment – cielesności kobiet, który zawsze – na przestrzeni dziejów ludzkości – był traktowany w sposób szczególny. Wagina, bowiem, na swoje nieszczęście (?) łączy w sobie dwie funkcje: wydaje męskie potomstwo na świat, a ponadto (sic!) może być źródłem rozkoszy. I to już, samo w sobie, czyni z niej zatem “byt” tak fascynujący i tajemniczy, co niebezpieczny.

Kobieca seksualność ciekawiła mężczyzn, można by rzec – „od zawsze”. Zajmowali się nią najwięksi filozofowie starożytni, z Platonem na czele.

I jak przeglądowo – poprzez wszystkie nowożytne epoki – pokazuje w Zakazanym ciele Ducret – robili to w sposób, który immanentnie przyklejony był a to do religii, a to do polityki. A najczęściej – do obu tych kwestii naraz.

Słusznie powiada się, że srom kobiety stanowi bramę jej łona, uczy Święty Ambroży, a owa brama powinna zostać zawarta. Święta Dziewica zachowuje dziewictwo przed porodem, w jego trakcie,a także później, potwierdza Święty Tomasz z Akwinu. Tak rodzi się dogmat…

Jej książka – to doskonała rzecz, która mnie – kobiecie – nie tylko że całkiem dorosłej, wykształconej, oczytanej, bezpruderyjnej, a także dość auto-świadomej – dostarczyła tylu niezwykle interesujących wglądów, informacji, a przede wszystkim wiedzy, że sama byłam w szoku, że aż tak bardzo!

Gdybym miała sparafrazować pracę Ducret – powiedziałabym, że jest to: “wszystko to, co chciałam wiedzieć o waginie, ale bałam się zapytać” 😉

Ducret napisała książkę, którą moim zdaniem, powinna przeczytać każda kobieta. Byłoby jeszcze lepiej – rzecz jasna – gdyby – przeczytali ją też mężczyźni. Dlaczego? Dlatego, że przynajmniej części z nich – mam wrażenie – uświadomiła by kwestie, w które – stawiam śmiało tezę – nie mają wglądu w ogóle.

Zakazane ciało – z brawurą, polotem i nieprawdopodobnym wdziękiem – przeprowadza podparty gigantyczną pracą dokumentacyjną i historiograficzną wywód – na temat tego, co powinniśmy wiedzieć wszyscy. Bez względu na to, co “nosimy w spodniach”!

Dla mnie – osobiście – książka Ducret – okazało się być lekturą, wobec której odczuwam głęboką wdzięczność. Dała mi bowiem pogłębiony kulturowo, przekrojowy wgląd w kwestie dla mnie niezwykle istotną – czyli męską percepcję kobiecej seksualności – ujętą w ramy historii, polityki i zmian kulturowo – cywilizacyjnych – a nie popkulturowej paplaniny (acz się do niej miejscami w czasach już całkowicie nam współczesnych odnoszącej).

Autorka – postawiła sobie za cel –  wziąć waginę niejako “pod lupę” – ukazać jej historię w szerokim spectrum, z wielu perspektyw (polityka, religia, kultura, sztuka, biologia, medycyna).

A co – najbardziej istotne – Ducret o waginie pisze jako o sprawie publicznej. I ma rację. Bo nie jest to niestety sprawa tylko prywatna – “od zawsze” – o czym lubimy zapominać. Czasami coś nam na ten temat “zaświta”, ale głównie wtedy, kiedy ujrzymy zdjęcia z feministycznej manifestacji, z hasłem typu “ręce precz od mojej waginy” albo gołe aktywistki Femen’u!

…w 1486 roku niemiecki dominikanin Heinrich Krammer… publikuje Młot na czarownice…Na sześciuset stronach opisano, w jaki sposób ścigać, torturować i karać heretyczki. Łatwo je poznać, zwłaszcza po ich rozwiązłości. Przeklęta „nienasycona pochwa”!… Cuchną piekłem, a ich towarzystwo ściąga śmierć. Aby zaspokoić swoją żądzę „pokładają się z demonami”…

Nikt nie rodzi się kobietą, a jedynie sie nią staje powiedziała Simon de Beauvoir. Ta myśl przyświecała Ducret przy pisaniu książki. Bo „bycie kobietą” – to kwestia znacznie bardziej kulturowa, niż się nam wszystkim wydaje. Jak i to (co przyznaję – acz z niechęcią – skrzętnie lubiłam jednak zawsze wypierać i spychać do podświadomości), że “kobiecością” po dziś dzień zarządzają mężczyźni.

To oni dyktują postrzeganie tego, czym jest, a czym już nie. Jaka jest “hot”, a jaka “byle jaka”. I która kobieta zasługuje na miano tej, o której się tak myśli lub powinno myśleć.

Setki – jeśli nie tysiące lat już – my kobiety – patrzymy na siebie same w tym względzie – niestety także, głównie z męskiej perspektywy! Czyż nie jest to smutne?!?!

I Ducret to wszystko objaśnia, uświadamia. Zdaje się mówić: “Patrz! tak było, to się wydarzyło, tak podziało się z naszym, kobiecym losem w tej epoce, w tym państwie, w takich realiach polityczno – religijnych, a wynikało z tego i z tego”.

Perspektywa Ducret – badacza dziejów & historyka jest bezcenna! I to właśnie, iż taką przyjęła – jest dla mnie najciekawsze, najbardziej przemawiające.

...Libertynizm u mężczyzny jest przywilejem. U kobiety chorobą. Te, które zostały przez nią dotknięte, cierpią na „wściekliznę macicy”. W 1771 roku doktor Jean de Bienville praktykujący w Hadze i Rotterdamie publikuje traktat niepozostawiający złudzeń: La Nymphomanie…Wścieklizna macicy to choroba… owo szaleństwo dotyka wyłącznie kobiety, a piekielny ogień pożądliwości może dopaść każdą: i rozpustnicę, i mężatkę, i młodą wdowę… 

Jako kobiecie – zajęło mi wiele lat, żeby zrozumieć, że dopóki sama będę patrzyła na siebie oczyma mężczyzn, dopóty – kobietą – prawdziwie nigdy się nie stanę.

Moja wagina, jak i każda inna ma tu tyle samo do rzeczy, co penis jako “gwarant męskości”. Choć patriarchalna kultura uczyła nas – kobiety – że jest inaczej.

Dopóki bowiem – my kobiety – nie zmienimy swojej mentalności i nie będziemy umiały spojrzeć na to, że o naszej płciowości, atrakcyjności, seksualności, umiejętności dawania i przeżywania rozkoszy, nie mają prawa decydować mężczyźni – dopóty nie doczekamy się tego, że nasze waginy – staną się obiektem SZACUNKU.

Pomijanie milczeniem owłosienia łonowego – a w ten sposób również zwierzęcości wpisanej w ludzką naturę – trwa aż do początku XIX wieku. Tyrania doskonałości wreszcie zostaje obalona! Maja naga Goi ma futerko!… Na skutki nie trzeba było długo czekać. W 1814 roku inkwizycja każe chronić widzów przed tym nieprzyzwoitym dziełem. Malarzowi zostaje wytoczony proces…

Tak długo jak nasze “zakazane ciało” będziemy same oceniać przez pryzmat tego, czy i jak bardzo “się podoba” – tak długo będzie uprzedmiotawiane, stanowiąc zarówno narzędzie walki politycznej, jak i kapitalistycznego wyzysku.

Ducret – jest Francuzką z krwi i kości. Patrząc na nią i słuchając jej podczas spotkania – nie mogłam opędzić się od myśli o tym, jak wspaniałą egzemplifikacją zaprzeczenia męskim stereotypom na temat feministek, powszechnych w naszym kraju – jest.

Piękna, mądra, wykształcona, seksowna, urocza, dowcipna, błyskotliwa.

Na jej widok – ostatnie co przychodzi do głowy, to samcza, wsteczna i maczomeńska perspektywa, że jej feministyczny ogląd świata wynika z tego, że nikt jej nigdy nie chciał „przelecieć”, seksem się prawdopodobnie brzydzi (bo nienawidzi facetów, rzecz jasna!), a jak zdejmie bluzkę, to z pewnością zobaczymy niewydepilowaną, pełną kłaków, pachę!

Ducret, jak sama podkreśliła na spotkaniu promującym jej książkę – nie stawia się w opozycji do świata mężczyzn. Nie interesuje jej dyskurs o “walce płci”. I nie to jej przyświecało, kiedy zabrała się za zbieranie materiałów do swej najnowszej pracy.

Interesuje ją to, byśmy bez względu na płeć (sic!) spojrzeli na seksualność kobiet w historycznym & kobiecym ujęciu, a nie tym, który po dziś dzień jest nam dyktowany, także przez media!!!

W grudniu 1953 roku, niejaki Hugh Hefner zakłada w Chicago pismo dla panów…Playboya…Do pierwszego numeru odkupuje od Toma Kelleya fotografie Marylin Monroe z 1949 roku…Zdjęcia przemykają się przez cenzurę, ponieważ nie widać na nich owłosienia łonowego. Jeśli chodzi o produkcje filmowe – Kodeks Haysa precyzuje, że narządy płciowe kobiety nie mogą się rysować pod tkaniną, w cieniu, ani jako fałda…

W tym miejscu warto zaznaczyć, że książka Ducret nie jest lekturą jedynie “łatwą i przyjemną”, pełną anegdot, często pikantnych. Są w niej także fragmenty dojmujące i potworne. Te, które poświęcone są traktowaniu kobiecej seksualności w kontekście czysto politycznym. Lektura jej książki jest też zatem ostrzeżeniem – przypominającym o tym, co nie może zostać zapomniane. Bo Ducret pisze także o bestialstwach dokonywanych przez mężczyzn na kobietach i ich waginach jako “dawczyniach życia”, w czasach wojny, w hitlerowskich obozach zagłady, podczas walk plemiennych, czy czystkach na tle etnicznym, w Afryce, na Bałkanach.

Diane Ducret

Jak pisze w epilogu: “aby rzeczywiście ją poznać [istotę kobiecości], najpierw trzeba dotknąć tej prawdy. Dlatego z owego ciała, które niektórzy zwą zakazanym, uczyńmy narząd wolności, który triumfuje nad prawem, nad oprawcami i nad świętoszkami. Niech go już nie obchodzi, czy to się komuś spodoba, czy nie, tylko powie po prostu “jestem kobietą”.

You may also like

BĘKART
CHŁOPI
OSIEM GÓR
SZPIEG WŚRÓD PRZYJACIÓŁ

Skomentuj