Słoma z butów nie wychodzi – czyli historia espadryli
Kariera ESPADRYLI to ciekawy przypadek w świecie mody. Dziś należą do tzw. klasyków i stanowią kanon stylu. Ale ich „droga na salony” była długa. Lubię historię espadryli. A to z prostej jak sznurek 😉 przyczyny – ich dzieje to swego rodzaju opowieść, połączona z długoletnią tradycją i rękodziełem. A te kwestie cenię w przypadku dóbr konsumpcyjnych najbardziej. Nikt im nie wymyślił marketingu od A do Z. Naturalną, jak one same – drogą – wędrowały przez stulecia przez świat, by w końcu go zawojować.
Jak zawsze – jednak – potrzebny był łut szczęścia, by się tak mogło stać.
Najprawdopodobniej – sama konstrukcja tych butów jest bardzo stara. Muzeum Archeologiczne w Granadzie posiada w swoich zbiorach szczątki espadryli, acz oczywiście bardzo prymitywnych – których wiek szacuje się na około 4.000 lat!
Espadryle wymyślili Hiszpanie, a konkretnie Katalończycy. Nazwa pochodzi od słowa “esparto”- oznaczającego rodzaj rośliny, z której pierwotnie wyplatano podeszwy tych nie mających sobie równego zamiennika ciżem. Już w XIII wieku nosił je sam król Aragonii. Przede wszystkim było to jednak obuwie, które upodobali sobie żołnierze oraz marynarze. I to oni rozpowszechnili espadryle w XIX wieku.
Espadryle były przez całe wieki robione wyłącznie ręcznie. W najbardziej popularnym dla nich regionie Hiszpanii – w Pirenejach Atlantyckich – wraz ze wzrostem zainteresowania tym obuwiem – zaczęto nimi handlować na szeroką skalę i uruchomiono pierwsze skromne manufaktury. Z początkiem XX wieku powstawać zaczęły fabryki zajmujące się ich wyrabianiem.
Każdy kto kiedykolwiek “zażył” espadryli w upalne lato – wie – jak obłędnie są praktyczne i wygodne. To idealny przykład czegoś, co powstało z potrzeby wynikającej z warunków klimatycznych. Wykonana z naturalnego włókna podeszwa idealnie dopasowuje się do kształtu stopy, zapewnia chłód, dostęp powietrza oraz niebywały komfort. Osobiście nie znam ani jednego przypadku osoby, która w skwarny dzień nabawiłaby się bąbli i otarć mając na nogach espadryle!
Co ciekawe – espadryle w swoim pierwotnym wzorze – były na płaskiej podeszwie i miały wiązania, które sznurowano wokół kostek. I ten model po dziś dzień uchodzi nie tylko za klasyczny, ale najbardziej stylowy. Z czasem wraz z rozwojem przemysłu zajmującego się produkcją espadryli – zaczęto używać do ich wykonania innych materiałów niż grube płótno, a także dodano koturnową podeszwę w wersji damskiej.
Wróćmy jednak do tego, jak rodziła się legenda tych butów. I ten wątek – nie ukrywam – lubię w espadrylowej historii najbardziej 🙂
Najpierw espadryle – określając to słowem, którego szczerze nie lubię, ale trudno mi znaleźć jego lepszy odpowiednik w dzisiejszym słowniku – wylansowały – największe gwiazdy kina amerykańskiego. Było to w późnych latach 40- tych zeszłego stulecia. Zaczęto zwracać uwagę na ten dziwny rodzaj butów, w swej prostocie bardzo odbiegający od glamurowej otoczki „fabryki snów”, a to dzięki kobietom, których zarówno kostiumy filmowe, jak i stroje noszone prywatnie – stanowiły wzór do naśladowania i powielania – na całym świecie. Zresztą – co by nie gadać – obuwie to wyjątkowo dobrze pasowało do californijskiego klimatu. Dlatego też nosili je także i wspaniali amanci kina złotej ery Hollywood.
Lauren Bacall w filmie Key Largo / Rita Hayworth w Damie z Szanghaju
Humphrey Bogart & Lauren Bacall prywatnie
Audrey Hepburn
Grace Kelly
Lata 50-te i 60-te zeszłego wieku – to dla espadryli moment prawie że przełomowy. Zaczynają stanowić bowiem rodzaj obuwia kojarzony z kręgami bohemy i śmietanki artystycznej. Wydaje się, że lepiej być nie może! Uwiecznione na zdjęciach stóp dwóch wielkich Hiszpanów – wybitnych malarzy, wyznaczających nowe kierunki i trendy w sztuce ekscentryków: Pabla Picasso oraz Salvadora Dali – wdzierają się szturmem do świata europejskiej socjety.
Pablo Picasso
Salvador Dali
Stąd już jedynie krok do tego, by espadryle chcieli nosić w upalny czas wszyscy aspirujący do miana osoby stylowej.
Do kulminacyjnego momentu ich triumfu doszło we wczesnych latach 70-tych. Wtedy to CASTANER – legendarna i najsłynniejsza hiszpańska firma produkująca espadryle (powstała w roku 1927 i do dziś prowadzona jako biznes rodzinny przez kolejne pokolenia) – wpadła w oko samemu Ives Saint Laurentowi. Słynny już wtedy, wybitny kreator przybył z kilkoma znajomymi na Targi, na których wystawiali się Hiszpanie ze swoimi flagowymi produktami.
Uwagę YSL przykuła niezwykle wysoka jakość wykonania oraz fakt, że Castaner miał bogatą ofertę wzorów i modeli espadryli. Projektant zażyczył sobie, aby stworzyć specjalnie dla niego model na podwyższonej podeszwie.
Drzwi do świata haute couture stanęły dla Espadryli otworem!
Robiąc przegląd tegorocznych modeli tych butów – oferowanych i przez tzw. sieciówki i najbardziej luksusowe domy mody – muszę przyznać, że niemiałam z zachwytu nad niektórymi i z wrażenia, że potrafią kosztować nawet kilkaset Euro. I szczerze – gdyby mnie było stać – to kilka z nich bym sobie kupiła – choć, wiem, że z logicznego punktu widzenia płacenie takich pieniędzy za „buty ze sznurka” to eufemistycznie rzecz ujmując – ekstrawagancja 😉
Jednakże – na moją słabość do butów i tzw. klasyków niestety nie wynaleziono lekarstwa – i nie narodził się jeszcze taki ktoś, kto by był w stanie mi wytłumaczyć, że w tym przypadku “mniej znaczy więcej” 🙂
Pingback : Kultura Osobista CAPRI. DOLCE VITA | Kultura Osobista