31
gru
2015
88

SYLWESTER – czyli tekst okolicznościowy :-)

Drodzy Czytelnicy,

Jako, że dzisiaj tzw. Sylwester – będzie garść refleksji na ten temat…

fireworks

 

Mało jest dni w roku – które darzę równie ambiwalentnymi uczuciami – jak ten. No cóż, w końcu trudno mu (temu Sylwestrowi znaczy się 😉 odmówić jednej rzeczy – jest jeden, jedyny. Na wszystkie 365 dni.

W sumie to bardziej go nie lubię, niż lubię. Jego symbolika została strywializowana i popkulturowo zamknięta w ramy pt. „wspaniała i niepowtarzalna okazja do świętowania i celebry”. Choć jest ze swej natury, Sylwester, nieco schizofreniczny. Bo przecież w tym samym momencie jedną ręką zamyka, a drugą otwiera! Usilnie i natrętnie zachęca do  zabawy i szaleństwa, niczym pijany znajomy, który zapomniał całkowicie o tym, że możemy nie mieć na to ochoty, mocy psychicznej, fizycznej, możliwości finansowych. Trochę z niego taki koleś, którego można by oskarżyć o przemoc symboliczną (no, może przesadziłam).. ale o szantaż emocjonalny – bez dwóch zdań! „No, ze mną się nie napijesz?!”

Jak to? jak to?! Niby wszyscy jesteśmy wolni i możemy sobie wybierać, jak się nam żywnie podoba, czy go chcemy świętować czy nie, ale jednak Sylwester – wraz z gigantycznym poparciem masowego ruchu zwolenników jego celebracji – podszyty jest lekkim – acz aroganckim przymusem. Nie chcesz się bawić? Radować? Swawolić? Cieszyć, że zaraz będzie NOWY ROK, że wszystko można od nowa i niby to zupełnie inaczej? – toś frajer!

Sylwester – to wielki łgarz i manipulant. Mami i otumania…a tymczasem – jak większość podobnych mu bytów (dni tego i owego) stanowi głównie atrapę rojeń i mrzonek, marzeń i fantazji o lepszym i ciekawszym wydaniu tego wszystkiego, czego nie udało się nam z różnych powodów ani osiągnąć ani wcielić w życie w poprzedzające go dni. Można zatem powiedzieć, że Sylwester to taki jakby Houdini. Niby jest, o jakże spektakularnie potrafi być! A tu – czary-mary – i prysł! My – za to – zostajemy zupełnie tacy sami, zupełnie nie magiczni, ubożsi jedynie o kasę wydaną na bilet za jego występy.

Takie jest moje o nim prywatne zdanie.

 

gif.1

Sylwestrowy nastrój! To jest temat rzeka. Spędziłam ten wieczór w swoim życiu na wiele sposobów. Naprawdę wiele. Część z nich okazała się być fatalna, część doskonała. I nigdy nie udało mi się poznać magicznej formuły, od czego to zależy. A jedynie kilka lat temu, zbliżyć do poczucia, że zależy to wyłącznie ode mnie samej. Reszta jest dziełem przypadku, który może sprawić, że wszystkie żmudne przygotowania i pokładane nadzieje – wezmą w łeb, żebym nie wiem jak się starała.

Swoje Sylwestry spędziłam już chyba na każdy (?) możliwy sposób: na domówkach, na balach z zaproszeniami opatrzonymi RSVP, wraz koniecznością stosownego bardzo eleganckiego stroju, w górach, nad morzem, na działkach, w luksusowych hotelach, w Warszawie, stolicach Europy i w odległych, ciepłych krajach, gdzie za odświętny strój służyły mi klapki japonki i jakaś sukieneczka, którą wdziewałam, ledwo ściągnąwszy kostium kąpielowy, po całym dniu plażowania i zażywania rafy koralowej.

Mam też za sobą epizody Sylwestrów samotnych. Jeden – więcej niż bardzo udany, jak i taki, który sobie spier*** na własne życzenie, bo uparłam się tego dnia upijać i szlochać za pewnym panem, co rzucił był mnie tego roku właśnie, do którego Sylwester był przyklejony.

Dlatego wiem jedno: Sylwester to taki dzień, który zazwyczaj bywa taki, jak to, co w nas w danej chwili siedzi, a co jakże często i nie zawsze świadomie stanowi kumulację własnej perspektywy minionego roku, pomieszanej z oczekiwaniami wobec roku nowego i życzeniowości, aby był lepszy. 

Ten rok kończę z poczuciem, że był udany. Choć całkiem inny, niż sobie go wyobrażałam. I może dlatego właśnie tak o nim sądzę. Nie myślę o tym, jaki ma być ten następny. Nie znaczy to, że nie mam planów, czy marzeń. Mam – jak każdy. Tylko – nie przykładam do nich wagi z tej okazji jedynie. Zdemitologizowałam Sylwestra i jego życzeniowość.

Mija rok odkąd zaczęłam prowadzić bloga i mogę z całą pewnością powiedzieć, że to uczyniło go dla mnie wyjątkowym. Bo zaczynając tę przygodę – mam dziś z tej perspektywy właśnie patrząc – pełną świadomość tego, że kiedy postanowiłam się w nią wdać – była metaforycznie podobna do tego, co pięknie zawiera w sobie anglosaskie określenie “wishfulthinking” J, które jakże blisko stoi obok wszystkiego tego, co krąży wokół skojarzeń z początkiem Nowego Roku.

Podjęłam decyzję, wcielam w życie, robię co mogę, by blog był tym, czym jest dla mnie od początku: pozwalał mi się realizować, dawał mi nieprzekładalne na żadne inne uczucie poczucie spełnienia się w pasji. Bo, piszę o tym, co mnie autentycznie interesuje, co wzbudza moje żywe emocje – pozytywne – dodam. Nie stosuję filtrów, bo nie muszę. „Upubliczniam” swój świat, na moich zasadach. I wierzcie mi, czy nie – mało co w życiu sprawia mi większą frajdę. Dodatkowo – mam pełną świadomość faktu, że to, iż mój blog w ogóle jest czytany i ma jakiś oddźwięk – to gigantyczny przywilej, który traktując sprawę toutes proportion gardees – doceniam bardziej niż bardzo.

Cieszę się każdym jego najmniejszym sukcesikiem, nie popadam w zwątpienie i nie histeryzuję, kiedy nieco kuleje – tak, tak to do Ciebie te anse – “drogi wordpressie” wraz z twymi cholernymi upgrade’ami systemu, które powodują, że nie działa jak powinien. Wiem, że – podobnie jak z Sylwestrem i całą noworoczną mitologią – najważniejsze jest moje nastawienie do niego. Bo jak rzekł ktoś mądry:

do what you love, and the rest will follow

I tego właśnie Drodzy Czytelnicy! życzę Wam na NOWY ROK! I BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ, że towarzyszyliście mi w 2015 roku.

Buziaków noworocznych moc!

Ps.

A więc…! Bawić się zamierzam! Bo jak nie – jak tak! Mam co świętować i to coś jest niezależne od kalendarza! Do usłyszenia & zobaczenia wkrótce! 

carry

 

You may also like

20 lat z nami i dla nas! – Millenium DOCS AGAINST GRAVITY 2023
HANIA RANI – Piano Day 2022 w ARTE.TV
https://www.fandango.com/tar-2022-228595/movie-photos-posters
FILMY NA KTÓRE CZEKAM W 2023
„PRIMA FACIE” – czyli o tym jak Jodie Comer podbiła świat teatru!