4
sie
2016
79

KWIAT WIŚNI I CZERWONA FASOLA

KWIAT WIŚNI I CZERWONA FASOLA (An), Reżyseria & Scenariusz. Naomi Kawase, Wyk. Kirin Kiki, Masatoshi Nagase, Kyara Uchida, Francja/ Japonia/ Niemcy, 2015

Do filmów, takich jak KWIAT WIŚNI I CZERWONA FASOLA – mam słabość szczególną. To doskonały przykład kina artystycznego, w którym poetyckie środki wyrazu nie wydają się jedynie konceptualną fanaberią – tylko tworzą spójny, wzruszający w swej prostocie poemat na temat prawd najważniejszych, by nie powiedzieć – ostatecznych.

To takie kinowe haiku.

Obraz ten zatrzymuje nas w miejscu, skłania do refleksyjnej zadumy, pieści zmysły. Przypomina o tym, że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to, jak mało albo jak dużo piękna jesteśmy w stanie dojrzeć w najprostszych rzeczach, drobnych przyjemnościach, w uroku chwili. I że życie to pewien cykl, w którym cały czas istnieje przepływ energii pomiędzy nami, a światem. Jedynie dając z serca – możemy otrzymywać je w zamian.

 

1041x1500_o7hidd

 

 

Przyznaję, że z kinem Naomi Kawase nie miałam wcześniej do czynienia, także z jej najbardziej znanym obrazem “Las w żałobie”. Tym bardziej ochoczo obejrzałam Kwiat wiśni i czerwona fasola  – jej najnowsze dzieło. Obraz, który otwierał sekcję “Un certain regard” podczas 68. edycji  MFF w Cannes. A jeśli chodzi o nasze rodzime podwórko – był prezentowany na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu, otrzymał także nagrodę publiczności na tegorocznej Wiośnie Filmów.

To film wzruszająco piękny, a zarazem minimalistyczny. Jest jak poemat, który niespiesznie czytany sprawia nam wielką przyjemność, skłania do zadumy, odrywa od biegu świata i natłoku myśli, porusza czułe nuty. Nic nie jest w nim wielkie, czy głośne, ale wszystko ma znaczenie i buduje klimat, którego nie docenić –  nie sposób.

Tu dygresja – w obrazie tym główną rolę męską gra Masatoshi Nagase, który – wydaje się być ulubionym japońskim aktorem Jima Jarmuscha, wystąpił u niego bowiem lata temu w “Mystery Train”, oraz w najnowszym obrazie “Paterson”, nominowanym w tym roku do Złotej Palmy.

 

la-et-mn-capsule-sweet-bean-review-20160408

Santaro poznajemy rankiem, pięknego wiosennego dnia, kwitną właśnie drzewa wiśniowe, a on, jak co dzień szykuje się do pracy. Prowadzi mały barek gastronomiczny, w którym serwuje okolicznym mieszkańcom – ukochany słodki przysmak Japończyków – zwany dorayaki. To coś w rodzaju maleńkich naleśniczków przełożonych pastą z czerwonej fasoli. Santaro jest ani młody ani stary, ale z pewnością już wiele w życiu przeszedł. Świadczy o tym jego postawa, skupiona, zamknięta. Nie wiadomo co go gryzie, czy gnębi, ale radości życia mu brak. Wydaje się być bardzo samotny, ale też bardzo osobny. Tak jakby ludzie, którzy odwiedzają jego miejsce, a często są to uczennice pobliskiej szkoły, czy świat w ogóle – go nie specjalnie zajmował. Żyje w sobie, w sobie znanej skorupie…

Pewnego dnia do jego baru zagląda staruszka o uroczym uśmiechu, pani Tokue (Kirin Kiri), która przyszła zapytać się, czy Santaro nie chciałby jej zatrudnić w charakterze pomocy kuchennej. Kobieta ma 76 lat, więc spotyka się z odmową. To nie jest praca dla niej, za ciężka, nie będzie się nadawać.

 

SweetBean_Tokue jednak nie daje za wygraną. Zostawia Santaro pojemnik z własnoręcznie przygotowaną pastą z czerwonej fasoli do dorayaki, prosząc by spróbował i zapewniając go o tym, że zna tajemnicę tego,  jak się przygotowuje farsz do tej bardzo tradycyjnej, ważnej w kulturze kulinarnej Japonii przekąski. Niepowtarzalny, niezwykły, wysublimowany, idealny smak tej pasty – spowoduje, że Santaro zmieni zdanie i przyjmie Tokue do pracy. To zaś zmieni wszystko. Bo kiedy zbliży ich wspólna praca i godziny w kuchni oraz  sukces, jaki odniosą u klientów dorayaki z nadzieniem na bazie jej receptury  – otworzą przed sobą swoje serca. Zawierzone tajemnice uwolnią ich od ciężaru ich dźwigania. We wzajemnym zrozumieniu i zrodzonym z niego poczuciu wspólnoty i intymności – każde z nich odnajdzie tak upragniony spokój i ulgę.

Sweet_Bean_2

Jest w Kwiecie wiśni i czerwonej fasoli i coś z “food porn”, że tak to ujmę i coś ze słodko-gorzkiej ballady, którą mógłby śpiewać Tom Waits. Jest coś z poezji i z filozofii zen.

I zaręczam wam, że Naomi Kawase udało się wszystkie te składniki połączyć w danie filmowe, które wchłania się niespiesznie, delektując każdym kadrem, a po ostatnim kęsie człowiek zostaje z poczuciem, że to wszystko o czym Kwiat wiśni i czerwona fasola opowiada  – to jest prawda, najprawdziwsza. Życie nie zawsze daje nam wybór, często traktuje nas okrutnie, podle i niesprawiedliwie, ale nie oznacza to, że nie ma smaku. Jego smak musimy znaleźć sami. A co więcej go hołubić, cenić i umieć się nim cieszyć.

You may also like

WANDA RUTKIEWICZ OSTATNIA WYPRAWA
SUBSTANCJA
LEE NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END

Leave a Reply