ODA DO PIŻAMY…
Po zimie czuje się stlała. Mam tak od lat. Zwalam winę na brak słońca, brak zieleni, brak ciepła. Tęsknotę za wakacjami. A te – coraz bardziej (może z racji wieku?) – chcę spędzać nazwijmy to “ucieczkowo”. Od czego chce się odwracać? Od cywilizacji. Ku czemu mnie ciągnie? Ku przyrodzie, naturze. Obcowaniu z nią, by czerpać z niej siłę i inspirację do spoglądania w głąb siebie, łapania dystansu (do siebie i świata), niespiesznych refleksji. Można by, oczywiście powiedzieć, że nie potrzeba do tego żadnej ucieczki, wystarczy wola i chęci, by mieć to na codzień. Nie zaprzeczam temu. I nie o to chodzi. A jedynie o to, że jestem takim typem, ktory potrzebuje wyzbyć się miejskiego kontekstu, by się z tym mierzyć…
WSJ Magazine – December 2015
Co do tego ma piżama? Jak to u mnie bywa – tekst na jej temat – powstał jako wynik związków skojarzeniowych.
Wpadła mi w oko niedawno pewna sesja modowa, autorstwa Josh’a Olins’a – z rodzaju tych, które lubię najbardziej. Wysublimowana, czarno – biała, opowiadająca historię, poddająca nastrój, działająca na zmysły. Osadzona w klimacie, który tworzy nawet nie tło, ale całą konstrukcję narracyjną dla pokazania ubrań. W tym przypadku – właśnie – inspirowanych piżamą.
Piżama do Europy trafiła z Indii. W języku hindi “paejama” oznacza zakrycie nóg.
To Hindusi bowiem “wymyślili” ten zestaw jako męski strój dzienny: uszyty z tej samej tkaniny komplet, składający się z luźnej, rozpinanej na guziki koszuli oraz długich, szerokich spodni. Był doskonały na upał, chronił skórę przed palącym słońcem, a jednocześnie zapewniał ciału cyrkulację powietrza.
W XVII wieku piżama rozpowszechniła się jako strój, także wśród zamieszkujących Kolonię Indyjską Portugalczyków, a potem Brytyjczyków. A z końcem XIX wieku przywędrowała do Europy. Gdzie, rzecz jasna długie lata “nie wychodziła na ulicę”. Była wyłącznie męskim strojem do spania.
Piżamę – dla kobiet “oswoiła” dopiero Coco Chanel. Bo też była to pierwsza kreatorka mody i trendów, która w męskiej garderobie szukała inspiracji. I znajdowała dla nich nowe zastosowania. W luźnym kroju spodni i takiej koszuli lub topie bez rękawów – projektantka znalazła bowiem kolejną możliwość zjednoczenia w kobiecym stroju tego, co było zawsze przedmiotem jej największego zainteresowania: elegancji połączonej z komfortem noszenia.
To za jej sprawą, z początkiem lat dwudziestych XX wieku – stroje inspirowane męską piżamą zaczęły służyć także kobietom – najpierw jako – odzież plażowa. I nie miejcie złudzeń, że miały łatwe początki! Trudno się dziwić, skoro spodnie to była wtedy ta część garderoby, która jako strój kobiecy – była całkowicie awangardowa!
Samej Mademoiselle Chanel wizytującej w 1936 roku jedną z popularnych miejscowości nadmorskich na Lazurowym Wybrzeżu (Juan – les – Pins) – odźwierny zabronił wejścia do kasyna, widząc ją w stroju “piżamowym”! Interweniować musiał sam dyrektor przybytku.
Historyczne referencje piżamy – sentymentalnie – pchnęły me myśli ku wakacjom, ku wspominanej “ucieczce”… I moim własnym z nią skojarzeniom, jako strojem, w którym poranne, ciągnące się leniwie do południa wałkonienie stanowi dla mnie kwintesencję “dolce far niente”.
Można w niej długo śniadać, polegiwać, czytać…Można w niej spędzić dzień cały i się w niej zapomnieć.
Zresztą, moim zdaniem to właśnie kobietom – piżama służy lepiej – niż mężczyznom. Z wyraźnym rysem “męskim” ze swej przeszłości, zanim stała sie uniseksem – nadaje im za dnia ten rys seksapilu, którego koszula nocna wyjęta z kontekstu sypialnianych pieleszy – nie posiada. Bo ta – jednak – trąci banałem swojego pierwotnego przeznaczenia. O piżamie nie da się tego powiedzieć. Ha!
Od lat wariacja na temat piżamy wraca na wybiegi i pokazy mody. Krąży po ulicach Paryża, Mediolanu, Nowego Yorku, na najbardziej znanych ikonach stylu. Występuje w sesjach zdjęciowych na ukochanych bohaterach masowej wyobraźni, zwanych celebrytami. Uwodzi w filmach, serialach…. W tym miejscu dygresja – miałam kiedyś chęć policzyć ile razy Claire Underwood grana przez Robin Wright wystąpiła w HOC w scenach domowych, w jednej ze swoich eleganckich piżam… ale zrezygnowałam 😉
Gucci, Dolce & Gabbana, Alexander Wang
Wiosna / Lato 2016
Pięknie uszyta – szczególnie z jedwabiu – klasyczna w fasonie piżama – nie ma sobie równej, jeśli idzie o szyk. Jest kwintesencją powiedzenia “less is more”.
Cudownie łączy w sobie pozorne sprzeczności: elegancję i luz.
Jest ideałem.