24
sie
2023
32

CICHA DZIEWCZYNA

CICHA DZIEWCZYNA (An Cailín Ciúin) Reż. & Scen. Colm Bairéad na podstawie opowiadania autorstwa Claire Keegan; Obsada: Carrie Crowley, Andrew Bennett, Catherine Clinch, Michael Patric, Kate Nic Chonaonaigh, Joan Sheehy, Irlandia, 2022

W dobie kina głośnego i szybkiego – obrazy takie jak  CICHA DZIEWCZYNA nabierają jeszcze większej mocy wzruszania – namysłem narracyjnym, czułą perspektywą i emocjonalnym bogactwem portretowanych postaci. Cicha dziewczyna to prześwietny debiut fabularny irlandzkiego reżysera – portretujący proces budowania się relacji pomiędzy dzieckiem a opiekunami – który każe zastanowić się nad rolą rodzica i spojrzeć na nią z innej niż biologiczna perspektywy…

Cicha dziewczyna w reżyserii Colma Bairéada to obraz,  nakręcony w Irlandii i portretujący ją z czasów sprzed wielkich przemian społecznych i obyczajowych. Zanim Irlandia z ubogiego, rolniczego kraju, „sterowanego ręcznie” z Londynu stała się państwem autonomicznym, nowoczesnym gospodarczo i cywilizacyjnie i zaczęła być określana mianem „zielonej wyspy”…

Bairéad napisał scenariusz do swego debiutu fabularnego posiłkując się prozą rodaczki Claire Keegan – osadzoną w realiach wczesnych lat 80-tych zeszłego stulecia. Historia przedstawiona w Cichej dziewczynie dzieje się na irlandzkiej wsi, a bohaterowie mówią w języku irlandzkim (czyli jednym z grupy języków celtyckich) – nie brytyjskim angielskim, tylko że z irlandzkim akcentem 😎 Myślę, że nie jest to jedynie zabieg stylistyczny  – a jeden z istotnych elementów opowieści, która przedstawia świat jaki był udziałem większości irlandzkich dzieci przez wieki całe. Dzieci chowanych w rodzinach zdominowanych przez restrykcyjną etykę kościoła katolickiego, gdzie było ich tyle „ile Bóg dał”. W domach, w których kobiety podporządkowane były kulturze patriarchalnej, tkwiąc w  małżeństwach, choć bez satysfakcji i radości – latami. A przede wszystkim dzieci z rodzin, w których figurę ojcowską częściej niż często określała rama konstrukcyjna zbudowana z toksycznej męskości, dla której dodatkowym paliwem były bieda, problemy z alkoholem i słabo   tłumiona agresja. 

Cicha dziewczyna o tym wszystkim mówi niejako en passant – w tle kanwy głównej opowieści – doskonale uwiarygadniając historię Cáit. 

Na ekrany polskich kin ten wyjątkowo piękny (także wizualnie), zrealizowany w zjawiskowych irlandzkich plenerach, nastrojowy obraz – trafia dzięki fundacji Młode Horyzonty po ciepło przyjętej premierze festiwalowej we Wrocławiu na MFF Nowe Horyzonty. Cichą dziewczynę doceniła zarówna branża filmowa, krytyka, jak i publiczność. Obraz był nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy film międzynarodowy. Na Berlinare został nagrodzony Kryształowym Niedźwiedziem. Debiut Bairéada otrzymał także laury od Koła Londyńskich Krytyków Filmowych w kategorii Najlepszy film zagraniczny oraz irlandzkie IFTA Film & Drama Awards w takich kategoriach jak: Najlepszy film, Najlepsza reżyseria czy też Najlepsza aktorka pierwszoplanowa (nagroda dla Catherine Clinch za rolę tytułowej bohaterki).

Jeżeli zaś potrzebujecie referencji co do klimatu tego obrazu, to najbliżej Cichej dziewczynie do „Małej mamy” Céline Sciamma lub „Lato 1993” Carli Simón. 

*   *   *

Kiedy poznajemy 9-letnią Cáit (absolutnie cudowna  debiutantka Catherine Clinch!) – dziewczynka żyje w wielodzietnej, ubogiej rodzinie, w której jak mocno sugerują sceny początkowe – dla obojga rodziców jest jedynie kolejną „gębą do wykarmienia”. Gdy jej matka po raz kolejny zachodzi w ciążę – rodzice postanawiają posłać ją do krewnych na wsi. Dotąd zamknięta w sobie, tytułowa „cicha dziewczyna”, przygaszona i małomówna – trafia do domu bezdzietnej kuzynki matki Eibhlín (Carrie Crowley) i jej męża farmera Seána (Andrew Bennett). Podczas kilkumiesięcznego pobytu u nich – Cáit – po raz pierwszy w życiu styka się z czymś, z czym ze strony biologicznych rodziców nie miała do tej pory nigdy do czynienia: z uwagą, troską, szacunkiem, czułością. Jest słuchana i słyszana. Obdarzona atencją, która pozwala jej rozkwitnąć. Otworzyć się na nowe doznania, przyjemności, radości. 

Z biegiem akcji okaże się, że nowy, troskliwy dom, w który dziewczynka „wrasta” coraz bardziej i chętniej  i w którym coraz bardziej się „otwiera” – okaże się być domem, w którym – jak się dowiemy – jej obecność będzie miała terapeutyczne walory rownież dla jego właścicieli…

*   *   *

Moja entuzjastyczna recenzja Cichej dziewczyny jest (poniekąd) pochodną tego jak wyjątkowo przyjemnym i kojącym duszę doznaniem było dla mnie oglądanie tego obrazu – od pierwszych kadrów. Postać Cáit (jeszcze raz podkreślę – w zjawiskowej kreacji Catherine Clinch!) – magnetyzuje. 

Tytułowa bohaterka od początku mówi niewiele, prawie wcale – ale kamera pokazują ją nam w zbliżeniach, chwyta niuanse przeżywanych przez nią bezgłośnie emocji, niewyrażanych obaw i lęków, smutku i  poczucia osamotnienia. Kiedy patrzy się na niewinną i zjawiskowo śliczną twarz dziecka, które chciałoby się odruchowo przytulić i uściskać, a dla którego jego biologiczni rodzice mają jedynie słowa niechętne, pogardliwe i krytykujące – człowiek automatycznie zaczyna się zastanawiać nad tym, co jest czy może być przyczyną takiego stanu rzeczy, a także  z Cáit – współodczuwać…

Ten smutek zaczyna z filmu znikać, ustępując miejsca nadziei, radości, zabawie – wraz z kadrami, które pokazują życie Cáit na farmie, w domu krewnych jej matki. I bez wątpienia – jest to jeden z głównych czynników, dla których obraz ten sprawia tak wielką – emocjonalną – przyjemność!

*    *    *

Cicha dziewczyna sprawia także wielką przyjemność kinofilską. Bo jest to obraz wspaniale zrealizowany! Kiedy pomyśli się o tym, że jest debiutem reżyserskim Bairéada w fabule – to fakt, że tak doskonale udaje mu się prozę skromnego, wiejskiego życia, zespolonego z naturą –  pokazywać na sposób liryczny, delikatny, niemalże poetycki  – zasługuje na oklaski. Nie ma w Cichej dziewczynie nic nachalnego, nie ma demagogii ani tanich pop-psychologicznych diagnoz. Jest fokus na wartości i relacje międzyludzkie. Oś narracji stanowi dynamika powstawania i zacieśniania się więzi zahukanego, nieufnego, wycofanego dziecka –  z ludźmi, którzy – choć poturbował ich los – potrafią dalej żyć w miłości i ją okazywać. Niebywale doceniam jak pięknie Bairéad w swoim debiucie nie mówiąc o tym głośno – skupia się na najważniejszej wartości  / składowej dobrego rodzicielstwa (a w zasadzie każdej relacji): na uważności na potrzeby drugiego człowieka!

Uczucie jakie rośnie pomiędzy Cáit a jej „przybranymi rodzicami” – obserwowanie tego jak jak wielki wpływ ma troska okazywana dziewczynce na jej postępy w rozwoju emocjonalnym i intelektualnym  – jest doznaniem kojącym! Proces „wychodzenia ze skorupy” jaki przechodzi Cáit  jest przez Bairéada portretowany wyjątkowo czule i wzruszająco.  

W obrazie tym zresztą – znacznie więcej – jeżeli nie wszystko dzieje się „pomiędzy słowami” albo tkwi w niedopowiedzeniach.

Bairéad w Cichej dziewczynie – nad podziw zgrabnie i dojrzale warsztatowo chwyta wszystkie wątki swej opowieści –  poprzez detale inscenizacyjne, klimatyczną pracę kamery oraz skąpo podawane dialogi. Za doskonałe zdjęcia a jednocześnie mające w sobie jakiś  rodzaj czaru wspomnień – jak z albumu fotograficznego z czasów fotografii analogowej odpowiada Kate McCullough, a za prześwietnie dobraną ścieżkę dźwiękową Stephen Rennicks (serial “Normalni Ludzie).

Obraz Cicha dziewczyna okazał się być dla mnie tak niezwykle kojącym, otulającym wręcz doznaniem – że mnie osobiście – przyznaję – totalnie tym zauroczył. Po prostu dałam się porwać jego spokojnej, pięknej wizualnie, pełnej czułości narracji i sama nie wiem jak minęło mi półtorej godziny. 

A potem się zadumałam nad zdaniem, które w tym filmie pada z ust „przybranego ojca” Cáit – dotyczące tego, że dziewczynka jest tak małomówna i rzadko wypowiada na głos to co myśli lub czuje. Cicha dziewczyna pragnie zwrócić naszą uwagę zarówno na to, że słowa potrafią nie tylko ranić, ale zostawiać trwałe blizny na psychice. Jak i na to, że kiedy je wypowiadamy do innych, ważnych dla nas ludzi – powinniśmy to robić z rozwagą i z miłością. Bo zarówno słowa, jak i cisza są kluczem do każdej dobrej i budującej relacji. Trzeba tylko chcieć właściwie interpretować to co każde z nich niesie…

 

*** Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu CICHA DZIEWCZYNA na rynku polskim: Młode Horyzonty

You may also like

CIVIL WAR
PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART

Skomentuj