14
wrz
2023
32

GEORGIE MA SIĘ DOBRZE

GEORGIE MA SIĘ DOBRZE (Scrapper). Scenariusz i reżyseria: Charlotte Regan, Obsada: Harris Dickinson, Lola Campbell, Alin Uzun, UK, 2023

Chwyta za serce, bawi i wzrusza, tym bardziej im GEORGIE MA SIĘ DOBRZE – obraz debiutującej w fabule Charlotte Regan – z szorstkiej, chropowatej i kipiącej od tłumionych emocji opowieści o córce i „marnotrawnym ojcu” zabiera nas jednak do świata, gdzie błyszczy promyk nadziei na lepsze jutro…

Charlotte Regan, młoda brytyjska reżyserka (rocznik 1994), pochodzi z Londynu, a konkretnie ze znanej z lewicowych poglądów dzielnicy Islington. Zanim Georgie ma się dobrze otrzymała niezwykle cenne dla młodych twórców filmowych wyróżnienie, jakim jest nagroda na festiwalu filmowym w Sundance, twórczyni pięć lat wcześniej była nominowana do nagrody Bafta za krótki metraż pt. „Standby”. Ponadto jest stypendystką Sundance Ignite, laureatką nagrody BFI Future Film and New Talent, została uznana w 2020 roku przez magazyn opiniotwórczy „Screen International” za gwiazdę przyszłości…

Zanim Regan na dobre zajęła się kinem – szlify reżyserskie zdobywała latami – tworząc teledyski dla lokalnych raperów. I w Georgie ma się dobrze – to widać. Jej debiut fabularny trwa niecałe 90 minut, ma świetny montaż, dobre dialogi, zero przegadanych scen, a za to sporo kadrów bardzo wymownych i esencjonalnych w umiejętności oddawania nastroju i klimatu jej opowieści. Przede wszystkim jednak Georgie ma się dobrze to film z  absolutnie doskonale dobraną obsadą, świetnie przez reżyserkę prowadzoną – co skutkuje tym, że obraz nabiera wiarygodności – a to w kinie cenię sobie wyjątkowo mocno! 

W roli nastoletniej Georgie na dużym ekranie brawurowo debiutuje Lola Campbell, w postać jej ojca wciela się zaś absolutnie świetnie sam Harris Dickinson (pamiętny Carl z „W trójkącie” Rubena Östlunda).

*   *   *

Scrapper w brytyjskim slangu to ktoś, kto ma bezpardonowy sposób bycia, silny charakter, jest zdeterminowany aby postawić na swoim / osiągnąć cel. Jak to mówią: nie przyjmuje „nie” jako odpowiedzi. Jak sądzę – taki opis kojarzy się bardziej z kimś dorosłym, niż z dzieckiem, którym choć niezwykle zaradna, samodzielna i doskonale umiejąca o siebie zadbać – jest 12 letnia bohaterka tego obrazu: tytułowa Georgie. 

Kiedy ją poznajemy – dziewczynka żyje samotnie na przedmieściach Londynu, w mieszkaniu, które wcześniej dzieliła ze swoją zmarłą niedawno mamą. Georgie doskonale kuma niuanse działania tzw. systemu w takich przypadkach, dlatego ma opracowany plan działania i metody oszukiwania zmierzające do tego aby przypadkiem nie zainteresowali się nią bardziej niż dotychczas (czyli poprzez zdawkowe kontrole telefoniczne) pracownicy opieki społecznej…

Najważniejsze – to nie wzbudzać podejrzeń 😎. Georgie zatem chodzi do szkoły (niezbyt chętnie, ale jednak), dba o porządek w mieszkaniu, pierze, sprząta i gotuje. A także „zarabia” na siebie i konieczne do opłacenia rachunki – w jaki sposób nie zdradzę bo jest on nielegalny. 😜

Nie wiadomo jak długo „sposób na życie” jaki opracowała Georgie miałby szansę działać dalej, gdyż ku zaskoczeniu dziewczynki  – pewnego dnia w jej życiu pojawia się młody mężczyzna, który pewnie w innych okolicznościach przyrody mógłby być jej sporo starszym bratem – ale jak się okazuje – jest jej ojcem. 

Georgie mało komu ufa, a z pewnością nie zamierza zaufać Jasonowi. Choć bohaterka nie zna wielu szczegółów dotyczących życia swoich rodziców zanim ojciec zniknął z oczu jej matce, to jednak wie tyle, że w zasadzie nie jest to ważne, skoro kiedy mama jeszcze żyła – Jason nie interesował się nią wcale….

 Ale Jason oświadcza, że chce jej pomóc, i choć Georgie próbuje na wszelkie sposoby go do siebie zrazić – nie udaje się jej. Zamiast tego – powoli, bardzo kostropato i z mozołem – udaje się jednak jej ojcu zbudować z nią relację, zdobyć jej zaufanie i uczucia. 

*   *   *

O filmach takich jak Georgie ma się dobrze w zasadzie można powiedzieć, że choć grają na pewnych gatunkowych kliszach i opowiadają pewien schemat, który znamy aż nadto dobrze – to jednak nie śmierdzą ani odgrzewanym kotletem, ani naftaliną. Regan do swojej fabuły wniosła bowiem nie tyle nową czy świeżą kanwę opowieści, co autorski – realizacyjny – sznyt!

W mojej opinii doskonale dobrze sprawdza się w jej fabule zdobyte na planach teledysków doświadczenie, które chwyta „mięso rzeczywistości” szorstkiej i chropowatej. Prawdę o życiu ludzi, urodzonych w pewnej konstelacji społecznej, nie mających zaplecza ani kulturowego ani finansowego i stale narażanych na systemowe fangi w nos. Regan nie widzi w swojej bohaterce  nic osobliwego, ani godnego pożałowania, ale postać dziecięcą, która choć życie jej nie pieści – walczy o siebie i o swoje. I mnie osobiście ten ton opowieści – porusza… 

Reżyserka opowiada o Georgie i jej ojcu na sposób czuły, lekko kpiarski, a z pewnością pozbawiony patosu, ckliwości. Jej film jest zadziorny i uroczo – ciepły, choć tego uroku, a zwłaszcza ciepła –  na pierwszy rzut oka w nim nie widać wcale…

Georgie ma się dobrze nosi w sobie ślady portretowania trudu życia klasy robotniczej, które z wielką wnikliwością przez lata podejmował Ken Loach, jak i umiejętność  spojrzenia na postać rodzica, który jest bardzo daleko od ideału z czułą wyrozumiałością  – na sposób najbliższy temu, jaki mogliśmy niedawno oglądać w „Aftersun” Charlotte Welles.

Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że w Georgie ma się dobrze odnalazłam ducha i jakiś rodzaj inspiracji klasykiem nad klasykami, czyli „Papierowym księżycem” Petera Bogdanovicha… 

To, co porusza w tym obrazie szczególnie – czyli rysunek psychologiczny postaci ojca i córki, którzy budują relację, pomimo tego, że u swych podstaw była skazana na porażkę  – ujawnia się dzięki doskonałej grze aktorskiej tandemu: Campbell & Dickinson! I cały cymes tego filmu oparty jest właśnie na tym zamyśle, aby przedstawić nam dziecko, radzące sobie z traumą jaką jest śmierć ukochanej matki na sposób dorosły i używające schematów, których w podobnym przypadku schwyciłby się pewnie trzydziestolatek. Georgie nie obnosi się ze smutkiem, nie narzeka, nie płacze, nie szuka pomocy – Georgie działa, stale coś robi, planuje i buduje sobie świat, dzięki któremu może nie dopuszczać do siebie bólu i iść do przodu. Podczas gdy Jason – jest wciąż „mentalnym dzieckiem”, i choć by bardzo chciał i się stara – dla swojej 12 letniej córki, którą począł (jak się możemy domyślać z kilku dialogów) pewnie nie mając nawet 20 lat – nie potrafi jednak znaleźć się w stereotypowej „roli ojca” – bo zwyczajnie nie wie jak nim być. Regan doskonale dobrze udało się zbudować klimat wzajemnego docierania się tych dwojga oparty na (mającym spory walor komediowy) kontraście i odwróceniu ról. Jason stara się przypodobać Georgie „po kumpelsku”, bo tylko taki sposób wyrażania uczuć i emocji jest mu znany. Georgie zaś go „wychowuje” i przysposabia do roli rodzica – bo choć jest taka „dorosła” i „samodzielna” – jednak potrzebuje bardziej ojca niż kumpla…  

Czy to już było? No było. I co z tego? W kinie już wszystko było. Znaczenie ma tylko to, jak bardzo historia, o której opowiadają dzisiejsi młodzi twórcy jest w stanie do nas przemawiać na sposób od zawsze dla kina jako sztuki – najistotniejszy. Czy jesteśmy sercem z bohaterami i czy im kibicujemy. A Georgie i Jasonowi – nie sposób nie kibicować! 

 

 

 *** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu GEORGIE MA SIĘ DOBRZE na rynku polskim: Against Gravity 

You may also like

SUBSTANCJA
LEE NA WŁASNE OCZY
ANOTHER END
HRABIA MONTE CHRISTO

Leave a Reply