10
gru
2019
96

HISTORIA MAŁŻEŃSKA

HISTORIA MAŁŻEŃSKA (Marriage Story). Reż & Scen. Noah Baumbach, Wyk. Scarlett Johansson, Adam Driver, Laura Dern, Ray Liotta, Alan Alda, Merritt Wever, USA, 2019, Produkcja: Netflix

HISTORIA MAŁŻEŃSKA to film, którego wspaniałość bazuje na wiarygodności, niezwykle szczerym, ale nie pozbawionym empatii podejściu do tematu starego jak świat. Ona i On. Kiedyś się spotkali, pokochali, związali. Chcieli i umieli ze sobą żyć. Ale dziś to już przeszłość. Uniwersalność przekazu Historii małżeńskiej porusza do głębi. A doskonałe dialogi i fenomenalna gra aktorów kreujących główne postaci  – dosłownie wklejają widzów w historię Nicole i Charliego.

 

Noah Baumbach to filmowiec (reżyser, scenarzysta, producent) którego darzę szczególnym sentymentem. Robi kino autorskie, słabo znane masowemu odbiorcy. Ale pasjonatom kina artystycznego znany jest z rzeczy, które są kultowe.

To Baumbach jest twórcą scenariusza do filmu Wesa Andersona “Fantastyczny Pan Lis” (który wielbię!). Nie znam wszystkich jego dokonań reżyserskich, ale dwa z nich, które do tej pory obejrzałam: “Margot jedzie na ślub” z roku 2007 oraz “Frances Ha” z 2012 – to filmy w moim odczuciu rewelacyjnie dobre! Baumbach umie pisać świetne scenariusze. A jeszcze bardziej umie pracować z aktorami, wydobywając z nich wszystko co najlepsze.

I to w jego twórczości bardzo mocno widać. Nic dziwnego, że jest jednym z ulubieńców Festiwalu Filmowego w Sundance. Bo jego obrazy poruszają wiarygodnością. Szczerością. Umiejętnością wciągania widza w życie bohaterów. Angażują emocjonalnie. Stawiają przed ważnymi pytaniami.

Noah Baumbach to ciekawa postać z wielu innych powodów. Nowojorczyk, urodzony równo 50 lat temu na Brooklynie, absolwent jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na wschodnim wybrzeżu USA (Vassar College) jest synem ludzi, którzy są uznanymi krytykami filmowymi. A także byłym mężem jednej z najlepszych aktorek amerykańskich średniego pokolenia: Jennifer Jason-Leigh. Od kilku lat związany jest z Gretą Gerwig. Bardzo zdolną aktorką, która z sukcesem “przerzuciła się” na reżyserowanie filmów. I której debiut fabularny “Lady Bird” spotkał się z wielkim uznaniem zarówno krytyków, jak i widzów.

W Hollywood mówi się głośno o tym, że Historia małżeńska to obraz, którego scenariusz inspirowany jest mocno wątkiem autobiograficznym, czyli związkiem z Jason – Leigh…

Tak czy inaczej – najważniejsze dla obrazu Historia małżeńska jest to, że jest opowiada o związku dwojga ludzi na sposób niezwykle poruszający. I wspaniale zrealizowany. W którym odnaleźć się może każdy…

Film ten od kilku miesięcy kroczy dumnie przez najważniejsze festiwale filmowe (Wenecja, Toronto, New York). Do tej pory otrzymał kilka prestiżowych nagród (między innymi Film Independent Spirit Awards). Zdobył też sześć (sic!) nominacji do Złotych Globów (najlepszy scenariusz, najlepszy film, najlepsza pierwszoplanowa rola żeńska, najlepsza pierwszoplanowa rola męska, najlepsza drugoplanowa rola żeńska, najlepsza muzyka).

Moje kinomaniackie serduszko śpiewa z radości! 🙂

*    *    *

“Za co kocham Nicole…” – tym zdaniem wypowiadanym głosem Charliego (FENOMENALNY Adam Driver – jeden z moich ulubionych aktorów od czasu serialu “Dziewczyny”) zaczyna się Historia małżeńska. Po liście ulubionych cech żony przychodzi czas na listę Nicole (REWELACYJNA Scarlett Johansson).

Obie wypowiedzi brzmią niezmiernie prawdziwie, wzruszająco, prawie że romantycznie. Pierwsze co przychodzi nam do głowy to myśl typu: „ależ oni się kochają! I jak dobrze rozumieją”…

Baumbach doskonale wykorzystał ten zabieg literacki / scenopisarski, by od razu wprowadzić widzów w esencje filmu. Czujemy bowiem podskórnie, że to preludium do opowieści, która jednak ma drugie dno, choć pozornie i zrazu nic na to nie wskazuje…

Charlie i Nicole mieszkają w Nowym Jorku. On jest niezwykle ambitnym reżyserem teatralnym, pracującym od lat na swoją renomę, mającym szanse na sukces na Broadwayu. Ona jest aktorką, która kiedyś wystąpiła w kasowym hollywoodzkim przeboju, ale odkąd związała się z Charliem i przeniosła na wschodnie wybrzeże – gra wyłącznie w jego przedstawieniach. On uważa ją za swoją muzę. Wydawałoby się, że tworzą tandem idealny. A ich związek to związek dwojga ludzi bardzo sobie oddanych. Wzajemnie się szanujących, inspirujących i wspierających….

Niebawem okaże się jednak, że ten wstęp prowadzi nas do opowieści o małżeńskiej parze, która stoi w obliczu poważnego kryzysu, na skraju rozwodu. Zarzewiem konfliktu, który doprowadził do separacji małżonków jest podjęta przez Nicole decyzja o wzięciu udziału w produkcji TV, do której zdjęcia kręcone będą w Los Angeles.

O spisanie na papierze, w postaci krótkich esejów tych wszystkich pozytywnych odczuć, ulubionych cech partnera poprosił Charliego i Nicole – mediator.

Nieco ponad dwie godziny Historii małżeńskiej  to opowieść o tym, jak dwoje ludzi, którzy przez 10 lat żyli razem – w wydawałoby się – szczęśliwym i spełnionym związku, którzy mają 8-letniego syna –   podąża drogą ku rozstaniu. Film Baumbacha jest niezwykle udaną próbą zobrazowania, dotarcia do sedna, a wręcz  wiwisekcją procesu rozpadu małżeństwa. Do bólu wiarygodną i pozbawioną zakłamania.

I trzeba to sobie powiedzieć wprost. Ten skromny budżetowo film, cudowny reprezentant tzw. kina artystycznego oraz autorskiego olśniewa!

Dopracowanym do perfekcji scenariuszem, doskonałymi dialogami. Wnikliwą, przemyślaną konstrukcją, umiejętnością budowania napięcia i rozkładania akcentów. Te dojmująco dramatyczne (oj! jest tam pewna niezwykle mocna, emocjonalnie trudna scena kłótni prawie już byłych formalnie małżonków przy której gula w gardle rozrosła mi się do rozmiarów dławiących ledwo powstrzymywany, spazmatyczny szloch…Kto nigdy nie powiedział swojemu wieloletniemu partnerowi słów okrutnych, bolesnych, raniących i strasznych w ataku wściekłości – niech pierwszy rzuci kamieniem!) przeplata z lżejszymi, a czasami wręcz komediowymi.

Nic dziwnego zatem, że skądinąd świetni aktorzy, jacy w Historii małżeńskiej grają (prócz głównych gwiazd mamy tu także absolutnie fantastyczną rolę Laury Dern w roli adwokatki Nicole, bardzo dobrego Raya Liotte w roli adwokata Charliego oraz cudownie charakterystyczną, komediową rolę Merritt Wever w roli siostry Nicole oraz kilka innych wyrazistych, charakterystycznych, małych rólek) – wszyscy wypadają doskonale.

Za największa zaletę Historii małżeńskiej uważam osobiście właśnie to, że reżyserowi i scenarzyście w jednym udała się rzecz, którą w sztuce (nie tylko filmowej) cenię sobie szczególnie: nie staje po stronie żadnego ze skonfliktowanych bohaterów. Każdemu z nich daje głos, każdemu przygląda się z empatią, ze zrozumieniem dla jego oglądu spraw, ze swego rodzaju czułością…

Z bohaterami Historii małżeńskiej widzowie mają się jak utożsamić. Mają z kim współodczuwać.

*    *    *

Jest takie porzekadło, które mam za niebywale mądre w swej prawdziwości: “żeby zobaczyć drzewa, trzeba wyjść z lasu”.

Dynamika ludzkich uczuć jest bardzo wdzięcznym i pozornie łatwym tematem dla kinematografii. Jednak obrazowanie jej w sposób dojrzały, przemyślany, pozbawiony wyraźnych nawisów gatunkowych konwencji (zabawnie i z przymrużonym oczkiem versus dramatycznie, patetycznie i ckliwie – łzawo) już do zadań łatwych nie należy.

Baumbach w swoim najnowszym obrazie spisał się na medal!

Jego Historia małżeńska jest zatem opowieścią o tym, co na przykładzie Nicole i Charliego, pomimo wstępnych deklaracji, pomimo wstępnych ustaleń na temat tego, że “rozwiodą się w cywilizowany sposób” dzieje się najczęściej, realnie.  W jakie pułapki wpadają w tej sytuacji ludzie, którzy dotarli do kresu wzajemnego porozumienia, wzajemnego zrozumienia dla indywidualnych potrzeb. A przede wszystkim do kresu tkwienia w ich (choćby pierwotnie najbardziej rozkosznym) związku. A obecnie uwikłanych w jego formalne / instytucjonalne zakończenie.

Historia małżeńska opowiada także zatem i o absurdzie amerykańskiego systemu prawnego. Który pasożytuje na ludziach takich jak Nicole i Charlie. Ale ten system jest globalny. I każdy kto się rozwodził przy pomocy tzw. świetnego adwokata (również w Polsce) wie to najlepiej z doświadczenia. Baumbach w swoim filmie poświęca tej kwestii dość sporo czasu. I ja się mu nie dziwię.

System ten bowiem nie gratyfikuje zrozumienia punktu widzenia drugiej strony, empatii, pojednania, wybaczenia. O nie. Potęguje jedynie i podsyca poczucie krzywdy w każdej z nich. I chęć walki “o swoje”. Odkształca i deformuje wydarzenia, fakty, jednostkowe przypadki. A wszystko to w imię “większego dobra” zwanego opieką nad dzieckiem lub dla „sprawiedliwego podziału majątku”.

Tę niezwykle skomplikowaną mieszaninę faktów i emocji, chęci i niemożności, wzajemnych powiązań i kwestii stale mających wpływ na dalszy przebieg spraw Historii małżeńskiej udaje się przedstawić wyjątkowo sprawnie i poruszająco emocjonalnie. A dzieje się tak dlatego, że Baumbach będąc artystycznie bezkompromisowym jest jednoczenie jako scenarzysta i reżyser w jednym kimś, kto umiał się wznieść ponad małostkowość. Wyjść poza dyskurs, z zasady wzbudzający emocje na najwyższych diapazonach. Kto o czymś, co jest uniwersalnie bolesne i trudne – umiał jednocześnie opowiedzieć na sposób pozbawiany patosu, szczerze, a nawet miejscami ironicznie.  A przede wszystkim z pozycji kogoś, kto ze swoimi bohaterami współodczuwa. Każdego z nich na swój sposób rozumie. I darzy sympatią.

Historia małżeńska to obraz dojrzałego artysty. I dojrzałego człowieka. Który wie, że każda “historia małżeńska” zakończona rozstaniem to zbiór tak samo rzeczy pięknych, jak i brzydkich. Scalających i separujących. Tematów i kwestii niewypowiedzianych. Zamiatanych pod dywan. Przeinaczanych. Komunikacyjnych porażek. Niedopowiedzeń. Niemożności. Że to dziwna akumulacja tego wszystkiego co zawsze z biegiem lat obrasta w kolejne warstwy. A przede wszystkim fluktuuje. I podlega procesom zewnętrznym, zmianom.

Że nieudane małżeństwo jest często wypadkową tego, że po latach konfrontuje z tym, że ten ktoś, z kim się związaliśmy dawno temu nie jest dla nas już tą samą osobą, którą poznaliśmy i obdarzyliśmy uczuciem i z kim połączyliśmy (często zresztą – nieświadomie) najskrytsze marzenia i nadzieje. To najtrudniejsza do przełknięcia z prawd. Ale jakże prawdziwa.

Wszyscy, wraz z biegiem czasu, przechodzimy przez proces transformacji. Naszych pragnień, marzeń, ambicji. Oczekiwań. Domagań. Ideałów. Wartości.

To rzadka rzadkość w związkach by ten proces przechodzić bezkolizyjnie. Ale bez uważności na pragnienia i potrzeby partnera. Bez stałego wsłuchiwania się w nie – niezmiernie łatwo się w nim pogubić. I stracić siebie z oczu.

Historia małżeńska jest opowieścią właśnie o tym. O swego rodzaju ludzkim uniwersum. Poza-kulturowym, poza danym sobie kontekstem osadzenia w realiach tego czy innego kraju. Jest obrazem na wskroś humanistycznym, pełnym zrozumienia dla człowieczej złożoności i nieporadności zarazem.

Lista ukochanych cech partnera, którą poznajemy w scenach początkowych filmu znajduje  swoją niezwykle wzruszającą puentę w scenach finalnych.

To jedno z piękniejszych zakończeń filmowych jakie widziałam od dawna. Bo miłość to nie zestaw ulubionych cech partnera. To gesty, czyny i wzajemne podawanie sobie pomocnej dłoni. Wychodzenie naprzeciw potrzebom tego – kogo kochamy. I kibicowanie temu, co sprawia, że czuje się szczęśliwy i spełniony.

You may also like

CIVIL WAR
PERFECT DAYS
NIEBIESKOOKI SAMURAJ
BĘKART

Skomentuj