OSTATNI POJEDYNEK
OSTATNI POJEDYNEK (The Last Duel) Reż. Ridley Scott, Scen. Ben Affleck & Matt Damon oraz Nicole Holofcener, Wyk. Matt Damon, Adam Driver, Jodie Comer, Ben Affleck, USA, 2021
Jeżeli miałabym opisać jednym zdaniem najnowszy film Ridleya Scotta pt. OSTATNI POJEDYNEK – to powiedziałabym, że wyszedł z niego zwycięsko 🙂
Przede wszystkim jednak obraz ten budzi szacunek dla zespołu, który przy nim pracował, bo nie było to łatwe zadanie. Twórcy dokonali w nim bowiem brawurowej szarży na ramy narracyjne i gatunkowe, w której kampowe niemalże podejście do próby ukazania pomostu pomiędzy opowieścią osadzoną w czasach Średniowiecza a erą #metoo nie wybrzmiewa niedorzecznie, a wręcz przeciwnie – mocno, dobitnie i nieźle daje do myślenia! Ostatni Pojedynek toczą rzecz jasna mężczyźni, lecz jednak to nie oni mają ostatni głos. I nie do nich finalnie należy zwycięstwo. To doskonała metafora walki jaka odbywa się obecnie nie tylko w świecie kinematografii i kulturze. A szerzej – w świecie wciąż dominującego patriarchatu…
Ridley Scott to legenda. Jedna z ikonicznych postaci amerykańskiego kina, choć z pochodzenia jest Brytyjczykiem. 83 letni obecnie reżyser (czterokrotnie nominowany do Oscara, acz bez statui – mogłabym w tym miejscu zrobić „copy – paste” z innych moich tekstów gdzie dawałam wyraz temu, co myślę o tego typu „przypadkach”, więc aby nie przynudzać idę dalej) zapisał się w moim kinofilskim serduszku na zawsze i złotymi zgłoskami. Poczynając od „Obcego” poprzez „Blade Runner”, „Thelma i Louise”, „Gladiatora”; „Helikopter w ogniu”, a na „Amerykańskim gangsterze” kończąc.
To, co wyróżnia Ridleya Scotta spośród wielu innych doskonałych reżyserów, to fakt, że interesuje go najbardziej kino, które jest swego rodzaju hybrydą – widowiskiem dedykowanym widzowi mainstreamowemu, ale poświęconego zagadnieniom kulturowym. I próbującego pogodzić skrajności, za jakie uchodzą: „rozrywka” versus „refleksja”. Ridley Scott nie robi filmów głupich, ani na błahe tematy, wręcz przeciwnie. I jeżeli chodzi o nadawanie swoim obrazom formy – jest fenomenalny! Raczej nie zawsze umie dobrze połączyć uwielbiany przez siebie rozmach budżetowy i ewidentną niechęć do ograniczania się – z treścią. A jak wiadomo film zaczyna się od scenariusza. I jest to jedyna kwestia, na której moim osobistym zdaniem nawet taki fachura jak Ridley Scott się potrafi wywalić. Ale to akurat chleb powszedni w branży filmowej (hehe).
C’est la vie. Jak by powiedzieli Francuzi…
A akcja Ostatniego Pojedynku dzieje się w średniowiecznej Francji, w początkach XIV wieku. To swego rodzaju historyczna epopeja oparta na prawdziwych wydarzeniach, opisana w książce, wydanej w 2004 roku pod tym samym tytułem autorstwa Erica Jagera („The Last Duel: A True Story of Crime, Scandal, and Trial by Combat in Medieval France”). Powieść ta została napisana na podstawie historycznych materiałów źródłowych na temat legendarnego pojedynku na śmierć i życie, ostatniej oficjalnie zarejestrowanej rozprawy, którą miała rozstrzygnąć walka.
W czasach, kiedy kodeks rycerski regulował etykietę, społeczne aspiracje i wymiar sprawiedliwości, konsekwencje przeciwstawiania się ówczesnym instytucjom „panującym” – Kościołowi, szlachcie na dworze, nastoletniemu królowi – mogły mieć straszne konsekwencje, z utratą życia – włącznie. I choć film Scotta stara się oddać brutalność tych czasów, osobiście myślę, że dziś nie jesteśmy nawet w stanie sobie wyobrazić jak bardzo potworne były (a na pewno z perspektywy XXI wieku) dla każdego, a dla kobiet – w szczególności, bo w zasadzie nie posiadały statusu prawnego bez męskiego wsparcia. W konsekwencji kobiety były mężczyznom posłuszne, całkowicie wobec nich ulegle. Kosztem potwornych wyrzeczeń i ran psychicznych, dźwiganych całe życie. Ostatni Pojedynek opowiada o przypadku tak wyjątkowym, że aż przeszedł do historii. O kobiecie, która znalazła tyle siły i odwagi w sobie aby temu status quo się przeciwstawić. Szeroko zakrojone badania Jagera obejmowały 10 lat poszukiwań, tłumaczenia i przeglądania wielowiekowych zapisów historycznych – od kronik, aktów prawnych i aktów własności, po kwity wojskowe, plany architektoniczne i mapy historyczne.
Autor odbył liczne podróże do Normandii, gdzie zwiedził zamek, w którym mieszkała rodzina Jeana de Carrougesa, pałac królewski, gdzie zebrał się Parlament, aby być świadkiem prośby o pojedynek, oraz Saint-Martin des Champs – stary klasztor, który został specjalnie dostosowany, aby mógł się w nim odbyć pojedynek. Jagerowi udało się nawet zapoznać z oryginalnym, odręcznym zapisem zeznania, które dzięki używanemu w XIV wieku mocnemu pergaminowi, zachowało się w dobrym stanie i było czytelne.
Książka Jagera została doceniona za niezwykle szczegółowe opisy legendarnego pojedynku i wydarzeń, które do niego doprowadziły. Zwróciła uwagę Matta Damona, który dostrzegł jej kinowy potencjał i wymarzył sobie Ridleya Scotta za sterem tej produkcji. A jak wszyscy kinomaniacy wiedzą Damon od lat przyjaźni się z Benem Affleckiem (zresztą ich pierwszy wspólnie napisany scenariusz do „Buntownika z wyboru” w 1997 roku przyniósł tym wtedy jeszcze nie posiadającym statusu gwiazd Hollywood aktorom – Oscara).
Damon i Affleck pracowali nad scenariuszem z Nicole Holofcener, scenarzystką i reżyserką („Pięknie i jeszcze piękniej”, „Ani słowa więcej”) nominowaną do Oscara za scenariusz filmu „Czy mi kiedyś wybaczysz?”. Każdy z nich pisał z perspektywy trojga głównych bohaterów: odpowiednio Carrougesa, Le Grisa i Marguerite, tak by było jasne i oczywiste, że historia filmowa uchwyci w detalach wszystkie trzy głosy. I fakt ten, co podkreślam szczególnie – pozostaje dla tego obrazu nie bez znaczenia, a nawet powiem więcej – jest arcyistotny.
Ostatni Pojedynek moim zdaniem byłby znacznie słabszym filmem, gdyby nie zastosowano w nim tego właśnie podejścia! Perspektywa kobiety jest dla tego obrazu nie tylko kluczowa, jest tym właśnie jego elementem, który wydatnie podkreśla jak bardzo perspektywa ta w kulturze patriarchalnej – od wieków – była nie tylko nie widziana, nie słyszana, bagatelizowana, ale co więcej przez mężczyzn całkowicie wypaczana! Bo w świecie tym, nawet tzw. porządni faceci zawsze traktowali kobiety przedmiotowo i “utylitarnie” (w tym oczywiście – w aspekcie prokreacyjnym), a poza tym, co najwyżej i ewentualnie jako wysoce atrakcyjny atrybut narcystycznego przedłużenie swojego ja i “Ego-miziadło”…
A jak jest dzisiaj? Tym Ostatni Pojedynek formalnie rzecz ujmując, rzecz jasna się nie zajmuje. Jednakże konia z rzędem temu, kto nie znajdzie w tym obrazie zupełnie nie skrywanego jadowitego wręcz osądu świata nie średniowiecznych, ale całkowicie XXI wiecznych „prawdziwych mężczyzn”, w którym wciąż i stale jego przedstawiciele nie umieją widzieć kobiet podmiotowo i nie przyjmują do wiadomości słowa NIE. Zawsze znajdując dla pogwałcenia ich autonomicznych pragnień, potrzeb i decyzji o samostanowieniu – „usprawiedliwienie”.
* * *
Akcja Ostatniego Pojedynku dzieje się we Francji, w roku 1386. Kraj jest spustoszony stuletnią wojną z Anglią. Króluje w nim wszechobecna przemoc. Jean de Carrouges (świetny Matt Damon) to szanowany rycerz z Normandii, szlacheckiego pochodzenia, znany z odwagi i biegłości we władaniu orężem, uczestnik wielu bitew i stale udowadniający sam sobie swoją męskość na krwawym polu walki. Jego przyjaciel, Jacques Le Gris (doskonały Adam Driver – no co tu dużo gadać – ten facet ma gigantyczny talent, a to jak umie sobie radzić z najbardziej trudnymi aktorskimi wyzwaniami jakimi są sceny seksu – Chapeu bas!) to syn normańskiego giermka. Inteligencja, błyskotliwość oraz umiejętność zjednywania sobie ludzi właściwym słowem czynią go jednym z najbardziej podziwianych szlachciców na dworze. Kiedy hrabia Pierre d’Alençon (bardzo dobry – ironicznie przerysowany Ben Affleck), królewski kuzyn i baron na dworze Argentan, w ostrym sporze o własność staje po stronie Le Grisa, ku niezadowoleniu Carrougesa, staje się jasne, że pozycja Jacquesa choć z racji urodzenia niższa od jego własnej – zaczyna być coraz silniejsza.
Powody narastającej niechęci, zawiści i coraz to słabiej skrywanej chęci udowodnienia za wszelką cenę „rywalowi” kto jest górą (a które mają głównie naturę psychologiczną wynikłą z różnic charakterologicznych i osobowościowych) – dla tego, czemu relacje między przyjaciółmi, facetami bardzo ambitnymi, stale i otwarcie ze sobą rywalizującymi o status i względy tego, komu formalnie podlegają – są oddane w scenariuszu Ostatniego Pojedynku absolutnie świetnie!
Krach ich do tej pory nadwątlonego, ale jednak “braterstwa” nadchodzi wtedy, kiedy Pierre zamiast Carrougesa promuje Le Grisa i to jemu powierza odpowiedzialność za swoje sprawy. Finalnie (dlaczego – musicie się przekonać sami) Carrouges zostaje wyrzucony z dworu.
Jednakże Jean – jak byśmy to dzisiaj powiedzieli to prawdziwy “fighter” – nie poddaje się nigdy. Poślubia Marguerite (DOSKONAŁA Jodie Comer – która zdobyła globalnie serce widzów, nagrodzoną Emmy oraz Bafta rolą w serialu “Killing Eve” ) – bardzo bystrą i ambitną młodą kobietę, córkę sir Roberta de Thibouville (Nathaniel Parker), którą Carrouges zrazu interesuje się wyłącznie dlatego, że dziewczyna jest zamożna i jest w stanie wnieść w ich związek ogromny posag. A że przy okazji jest piękna – to jego fart. Nie miejcie złudzeń, że w czasach o których opowiada ten obraz Carrouges nie ożenił by się z kobietą, która by go fizycznie odstręczała. A ponieważ opinia kobiety co do wyboru męża, jak i tego czy jest on jej cieleśnie miły nie miała wtedy żadnego znaczenia – nawet nie próbuję sobie wyobrazić o ile straszniejszy byłyby jej małżeński żywot…
Ożenek ten nie zmienia jednak życia Jeana – jako takiego. Rycerz służy swemu królowi. Rycerz walczy – w tym odnajduje sens swego istnienia. A w domu jedynie bywa (i to z rzadka). „Związek” ten pasuje Marguerite jednie o tyle, o ile mógł pasować kobiecie jej pokroju w tamtych czasach. Czasach, kiedy kobieta była najpierw “własnością” ojca / rodziny, a potem męża. I kiedy jej pełniejsze (acz z dzisiejszego punktu widzenia – wciąż dalej bardzo ograniczone) samostanowienie zaczynało się zazwyczaj dopiero wtedy kiedy zostawała majętną wdową. A Carrouges okazuje się być mężem – ujmijmy to tak – “nie najgorszym z możliwych”…
Rok później Jean przedstawia swoją żonę Le Grisowi – dzięki byciu protegowanym hrabiego d’Alençon jeszcze bardziej czarującemu i aroganckiemu niż kiedykolwiek. Mężczyźni decydują się wtedy pogodzić mimo dzielących ich różnic. I wtedy Ostatni Pojedynek nabiera swojego najbardziej współczesnego i najbardziej dojmującego znaczenia…
Wiedzieliśmy, że to niesamowita historia. Pytanie brzmiało, jak opowiedzieć ją w sposób, naprawdę interesujący. Wtedy wpadliśmy na pomysł kilku perspektyw i przynęty. Dwie trzecie filmu z tymi dwoma mężczyznami jest tylko po to, by odkryć, że to kobieta jest główną bohaterką całej historii.
Matt Damon – współscenarzysta i aktor kreujący rolę Jean’a de Carrouges’a
* * *
Nie miałabym, co otwarcie przyznaje, tak dobrego mniemania o filmie Ostatni Pojedynek gdyby nie te – czysto scenariuszowe – kwestie, bo powiedzmy sobie szczerze – mnie osobiście średnio jara Średniowiecze, pola bitewne, rzezie, walki, wojny oraz etos rycerski i pojedynki na śmierć i życie, z użyciem wszelkiego, dostępnego w tych czasach oręża. Sceny je obrazujące, których ku mej uldze jest w tym filmie znacząco mniej, niż tych, zwanych “obyczajowymi” niewątpliwie doskonale kameruje w Ostatnim Pojedynku polski operator, osiadły w Hollywood: Dariusz Wolski. Nie są one jednak tym, co w tym filmie cenię sobie najbardziej (aczkolwiek – żeby było jasne – merytorycznie rzecz ujmując – jest jak najbardziej co).
Z pewnością, czytając moje teksty, wiecie co powiem zaraz (i się nie pomylicie 🙂 ). Obraz ten złapał mnie dwiema rzeczami: bardzo dobrymi portretami psychologicznymi głównych bohaterów, które narracyjnie i realizacyjnie zostały ubrane w świetny „myk”: te same niby to wydarzenia oglądamy przedstawione jako widziane oczyma każdej z trzech głównych postaci! I z bardzo subiektywnej, osobistej ich perspektywy.
Ostatni Pojedynek został bowiem narracyjnie podzielony na trzy rozdziały, zatytułowane bardzo dosadnie: “Prawda według” (imię bohatera)…
I w mojej opinii właśnie na to w tym filmie warto zwrócić szczególną uwagę, bo każda z nich zawiera mniej lub bardziej subtelne różnice i bardzo istotne niuanse – w obrazowaniu tzw. faktów. Uważny widz powinien je móc wyłapać. A jest to ważne – bo dla całości obrazu robią robotę, że tak to ujmę (taki mikro quasi-spoilerek: zwróćcie uwagę jak jest przedstawiana pewna scena, w każdej z trzech odsłon opowiesci, w której Jean de Carrouges przedstawia swoją piękną żonę Marguerite niegdysiejszemu największemu przyjacielowi Jacques’owi Le Gris, każąc jej go pocałować na przywitanie). To właśnie tego typu detale budują bowiem całościowy obraz i wydźwięk tego filmu. Obaj mężczyźni bowiem widzą zarówno tę konkretną scenę, jak i też tę konkretną kobietę – inaczej niż ona widzi siebie. W dodatku każdy z nich na taki sposób, jaki jemu właśnie „pasuje do obrazka” i wyobrażeń o realizacji własnej męskości i jej atrybutów… Psychologicznie jest to rozegrane nad wyraz wiarygodnie!
A mówimy o scenie, która jest preludium do wydarzeń strasznych i potwornych. Wydarzeń, jakie zmienią nieodwracalnie życie każdej postaci z tego “trójkąta”.
Ostatni Pojedynek wydał mi się właśnie w tym ujęciu – intelektualnie najciekawszy. Wzbudzał we mnie refleksje całkiem współczesnej natury. I kazał się (po raz kolejny) zastanowić nad naturą patriarchatu. Nad jego sednem. I pochylić nad gnębiącymi mnie od lat pytaniami: co i kto go podtrzymuje od tak dawna? W imię czego i dla jakich „osobistych korzyści” oraz nad tym jakiej de facto są one natury… (przykro mi, ale prawda jest brutalna – nie tylko mężczyźni, ale również kobiety są żelaznymi kolumnami podtrzymującymi patriarchalne okowy).
Co może go powstrzymać w jego dyktatorskich zapędach? A finalnie nad pytaniem o to, czy w XXI wieku możliwe jest pokojowe, satysfakcjonujące i spełnione w wymiarze osobistym koegzystowanie świata wyemancypowanych kobiet i “zatwardziałych” w całkowicie archaicznej idei męskości reprezentantów tzw. płci brzydkiej?
Na to pytanie nie znam (jeszcze) finalnej odpowiedzi, ale Ostatni Pojedynek sugeruje bardzo mocno – że nie. Ridley Scott przez wielu znawców branży filmowej jest uznawany za wizjonera. W przypadku tego obrazu nie nazwałabym go tak. Określiłabym go raczej jako doskonałego diagnostę…
*** Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów prasowych udostępnionych przez Disney Polska – dystrybutora filmu OSTATNI POJEDYNEK na rynku polskim.